Dlaczego? Mało kto chętnie uświadamia sobie cierpienie innych. Szczególnie kiedy czuje, że sam (choćby tylko częściowo) za nie odpowiada. Na ulicy uciekamy od zagrażającego naszemu sumieniu żebraka. Nie lubimy biednych, prześladowanych i umierających, czyli tych, którzy psują nasze dobre samopoczucie i wyidealizowany obraz świata. Innymi słowy, chcemy postępować i myśleć jak egoiści, ale nie chcemy się nimi czuć. Jak to zrobić? Albert Bandura pokazał, jak wiele jest sposobów na moralne odcięcie się od ofiar: ludzie ukrywają rzeczywiste działania pod neutralnymi etykietami (wojskowy meldunek „cel został wyeliminowany” zamiast „zabiliśmy człowieka”) przerzucają odpowiedzialność na innych, „rozcieńczają” odpowiedzialność w grupie („niech ktoś inny mu pomoże” – na widok nieprzytomnego bezdomnego), przypisują winę ofierze („trzeba było nie nosić takiej spódniczki” – na wiadomość o gwałcie) i odmawiają ofiarom cech ludzkich, czyli dehumanizują. (…) Mateusz OLECHOWSKI