niedziela, 24 kwietnia 2016

Dlaczego? Mało kto chętnie uświadamia sobie cierpienie innych. Szczególnie kiedy czuje, że sam (choćby tylko częściowo) za nie odpowiada. Na ulicy uciekamy od zagrażającego naszemu sumieniu żebraka. Nie lubimy biednych, prześladowanych i umierających, czyli tych, którzy psują nasze dobre samopoczucie i wyidealizowany obraz świata. Innymi słowy, chcemy postępować i myśleć jak egoiści, ale nie chcemy się nimi czuć. Jak to zrobić? Albert Bandura pokazał, jak wiele jest sposobów na moralne odcięcie się od ofiar: ludzie ukrywają rzeczywiste działania pod neutralnymi etykietami (wojskowy meldunek „cel został wyeliminowany” zamiast „zabiliśmy człowieka”) przerzucają odpowiedzialność na innych, „rozcieńczają” odpowiedzialność w grupie („niech ktoś inny mu pomoże” – na widok nieprzytomnego bezdomnego), przypisują winę ofierze („trzeba było nie nosić takiej spódniczki” – na wiadomość o gwałcie) i odmawiają ofiarom cech ludzkich, czyli dehumanizują. (…) Mateusz OLECHOWSKI