piątek, 29 lipca 2016

Szkolenia zawodowe dla pielęgniarek i lekarzy o szczepieniach, czyli nowa porcja propagandy od firm farmaceutycznych

Cyt. „Koncern farmaceutyczny GSK zorganizował w Kaliszu spotkanie dla pielęgniarek i położnych, by nauczyć je rozmów z rodzicami na temat szczepień. Sprawdziliśmy jak wygląda takie szkolenie.
Piątek, godzina 18, kaliski hotel Europa. W sali konferencyjnej na IV piętrze ma odbyć się spotkanie pod tytułem ,,Świadomie o szczepieniach – odpowiedzialny dialog z rodzicami’’. W roli gwiazdy wystąpił doktor Ernest Kuchar z Wrocławia. Na sali kilkadziesiąt, może 40, może 50, pielęgniarek i położnych z regionu. Wykład jest interesujący, doktor Kuchar to świetny mówca, sypie anegdotami z rękawa, nie unika ostrych porównań, często odwołuje się do własnych przeżyć, własnego życia prywatnego i zawodowego. Po kilkudziesięciu minutach pielęgniarki reagują dokładnie tak, jak zaplanował mówca  – chórem powtarzają to, co lekarz chce usłyszeć. To efekt niemal perfekcyjnego przygotowania, bo trzeba przyznać, że zamiast nachalnej propagandy są wyraźne sugestie z elementami technik manipulacyjnych. Wszystko to jednak jest podane w miłej, lekkiej i przyjemnej formie. Skojarzenie z opisywanymi na łamach ,,Życia Kalisza’’ przypadkami sprzedaży bezpośredniej nasuwa się samo – tutaj również producent, który ma interes w sprzedaży swoich produktów, zadbał o gwiazdę wieczoru.
Po pierwsze: nie myśleć
– Człowiek podejmuje wiele emocjonalnych decyzji – mówił dr. Kuchar i na tę okoliczność przepytał przedstawicielki służby zdrowia, która pali papierosy, a która gra w totolotka. – Musicie wiedzieć, że ryzyko wygrania w totolotka dużych sum pieniędzy jest 15 razy mniejsze niż to, że zginiecie w wypadku samochodowym. Mimo to wielu ludzi wysyła kupon lotto. Współczesne społeczeństwo jest nieufne. Kiedyś lekarz czy pielęgniarka to była wyrocznia. Dzisiaj, dzięki Internetowi, wszyscy mają dostęp do informacji. Przeciętny człowiek na szczepieniach się nie zna, szuka więc informacji na ten temat w Internecie, ale nie jest w stanie odróżnić tego, co powiedziała jedna pani drugiej pani, od informacji rzetelnej.
Jako dowód doktor przywołał sytuację studentów, którym zaprezentowano prezerwatywy dwóch różnych producentów. Z badań wynikało, że te wyprodukowane przez producenta A są dużo lepsze od tych wyprodukowanych przez firmę B. Te dane były znane studentom, jednak mimo to większość z nich sięgnęła po prezerwatywy producenta B, ponieważ wcześniej zapoznali się z historią jednego ze swoich kolegów, który emocjonalnie opisał dramatyczny moment, gdy podczas stosunku jego prezerwatywa pękła. Opowieść była emocjonalna i podobnie rzecz dzieje się z nami – jeśli usłyszymy o tragedii opowiedzianej emocjonalnie, inaczej patrzymy na zagadnienie.
– W społeczeństwie istnieje ogromna niechęć do ryzyka. Ludzie panicznie boją się wszystkiego, chociaż z drugiej strony lekceważą choroby, których nie widzą, a więc w tym przypadku ocena ryzyka jest zaburzona. Badania naukowe pokazują [tutaj na sporych rozmiarów ekranie pojawia się slajd przedstawiający krokodyla nilowego – dop. JB], że jesteśmy potomkami ludzi, którzy zachowali się właściwie w sytuacji zagrożenia. Jesteśmy potomkami tych ludzi, którzy nie myśleli zbyt wiele, tylko uciekali przed krokodylem. Musimy nie myśleć. Nasze myślenie jest efektem ewolucji. Jeśli przed wiekami kobieta słyszała szelest w trawie, uciekała, a nie zastanawiała się, czy szelest powoduje wiatr, czy też dzikie zwierzę. To był tzw. błąd fałszywie dodatni w ocenie ryzyka, który pozwalał przeżyć, bo szelest mógł spowodować wiatr, ale mógł też spowodować jakiś dziki zwierz. Ludzie, którzy przeżyli, charakteryzowali się tym, że jeśli nie wiedzieli o co chodzi, to ich naturalną reakcją była ochrona potomstwa. Inna sprawa, że życie pokazuje, że ci durniejsi mają więcej dzieci – mówił doktor i tym stwierdzeniem wywołał salwy śmiechu. Uczestniczące w spotkaniu pielęgniarki wyraźnie więc poddały się terrorowi autorytetu medycznego i nie zauważyły, że przywołany właśnie mechanizm działa w przypadku rodziców, którzy nie szczepią swoich pociech, obawiając się o ich zdrowie.