Angelina Jolie - Źródło: 123rf.com
Niedawno cały świat obiegła informacje, że Angelina Jolie usunęła swoje piersi. Operacja, której się poddała miała ją chronić przed rakiem a jej powodem było występowanie specjalnego genu BRCA1. Według onkologów w jej przypadku ryzyko wystąpienia raka piersi wynosiło 87% dlatego poddała się prewencyjnemu odjęciu własnych części ciała.
***\KLIKNIJ w link poniżej i polub stronę"Jak być zdrowym całe życie"na Facebook , a będziesz na bieżąco informowany o nowych artykułach ze strony
https://www.facebook.com/Ryszard-Piotr-Jak-by%C4%87-zdrowym-ca%C5%82e-%C5%BCycie-811427708999378
https://www.facebook.com/Ryszard-Piotr-Jak-by%C4%87-zdrowym-ca%C5%82e-%C5%BCycie-811427708999378
Wiele osób od razu zakrzyknęło, że to wielkie wydarzenie i znak czasów, oraz, że Angelina Jolie wykazała się niesamowitą odwagą i będzie teraz stanowiła wzór do naśladowania dla innych kobiet. Media promując taki pogląd muszą sobie zdawać sprawę, że namawiają tym samym ludzi do obcinania własnego ciała i to w niejasnym celu. Panuje dziwne przekonanie, że to geny a nie czynniki środowiskowe powodują raka.
Z pewnością pewne predyspozycje genetyczne mogą powodować, że pojawienie się raka jest bardziej prawdopodobne, ale pewną ilość potencjału kancerogennego ma każdy, bez wyjątku. Pytanie tylko czy u każdego z nas rozwinie się rak, jaki i na jakim etapie będzie. Można zaryzykować twierdzenie, że Angelina Jolie została oszukana, albo i tak planowała wstawić sobie silikony, więc przy okazji zrobiła wokół siebie trochę wrzawy. Jeśli tak było to jest to nieodpowiedzialność, bo bardzo wiele kobiet może pójść jej śladem narażając się niepotrzebnie na powikłania w rodzaju tych, które dotknęły nieszczęsną Szwedkę, która zamieniła się w roślinę po nieudanej operacji powiększenia biustu.
Trzeba wiedzieć o tym, że raka powoduje stres, zwłaszcza ciągły. Łatwo powiedzieć w naszych czasach, aby się nie stresować, ale dużo trudniej to zrobić. Niestety nasze otoczenie jest tak skonstruowane, że większość ludzi żyje w ciągłym stresie, a to nie pozostaje bez wpływu na organizm. Efekty są opłakane, a ciągły stres przyspiesza nie tylko raka, ale też powoduje inne choroby. Mimo to trzeba próbować się nie stresować, myśleć pozytywnie i zmieniać swoje życie, jeśli jest taka potrzeba.
Po drugie istotna jest dieta. Przed rakiem nie chronią amputacje tylko właściwa dieta. Obecność chemii w żywności, czy stosowanie GMO i to na dowolnym etapie produkcji żywności, to główne przyczyny zwiększenia ilość przypadków raka na świecie. Jeszcze w pierwszej połowie XX wieku rak był czymś rzadkim. Potem przyszła epoka atomu i liczne testy jądrowe zasiały w nas izotopy, które od razu stawiają nas w gorszej sytuacji niż przodkowie. Gdy do tego dołożymy obecną tanią zatrutą żywność to mamy prawdziwe przyczyny eksplozji chorób onkologicznych.
Zanim ktoś posiadający gen BRCA1 zdecyduje się na tak radykalny krok jak odcinanie części własnego ciała warto dowiedzieć się o innych sposobach powodujących zdecydowaną minimalizację prawdopodobieństwa zachorowania na raka. Mogą na przykład jeść owoce cytrusowe, czerwone winogrona i pić czerwone wytrawne wino. Poza tym taka osoba powinna spożywać warzywa i pokarmy bogate w kwasy tłuszczowe omega-3. Ciekawą substancją jest indol-3-karbinol (I3C) - naturalna substancja chemiczna znajdująca się w warzywach takich jak brokuły i kapusta. Okazuje się, że pomaga zapobiegać ekspresji genu „BRCA1”.
Skoro już musimy żyć w tym środowisku próbujmy przynajmniej robić to świadomie. Nie dajmy się manipulować mediom i próbujmy żyć w zgodzie z naturą. Jeśli nie chcesz mieć raka a nie znasz się na produkcji żywności to znajdź pewne zaopatrzenie. Unikaj produktów, w których dominuje chemia. Interesuj się kwestiami zdrowotnymi i uważnie czytaj skład kupowanych produktów. Innej drogi nie ma a obcinanie sobie kolejnych członków to pomysł raczej obłędny niż bohaterski.