czwartek, 29 marca 2018

Gdzie znajdziemy wit. E. Witamina młodości

Ilustracja

Nieczęsto w nauce mamy do czynienia z rodzeństwem, które ręka w rękę pracuje nad jakimiś odkryciami w  dziedzinie witamin. Mówiliśmy już o braciach Williams, którzy byli zafascynowani witaminami z grupy B, dzisiaj natomiast przedstawię sylwetki dwóch innych braci, a są to dwaj praktykujący swego czasu w Kanadzie lekarze: kardiolog dr Wilfred E. Shute (1907-1982) oraz jego starszy brat, położnik i ginekolog dr Evan V. Shute (1905-1978), zajmujący się badaniami nad witaminą E. To dzięki pracom tych dwóch lekarzy cały świat dowiedział się jakim cudem jest witamina E dla ludzkiego organizmu, aczkolwiek ich śmiałe pionierskie prace  dotyczące możliwości terapeutycznych witaminy E były wyśmiewane i odrzucane. Mimo tego, że efekty kuracji w obleganej przez pacjentów klinice braci Shute w Ontario mówiły same za siebie. Były tak spektakularne, że sami bracia Shute w 1948 roku opowiedzieli się za tym, aby witamina E był wydawana niczym lek, czyli na receptę: bo… działała dosłownie jak lek! A na co działała?
Otóż jak już wspomniałam dr Evan Shute był ginekologiem i położnikiem. Interesowało go w jaki sposób witamina ta może pomóc kobietom zarówno w samym zajściu w ciążę jak również w utrzymaniu ciąży. Już od lat 20-tych ubiegłego wieku wiedziano o tym, że w tych sytuacjach pomaga olej z kiełków pszenicy, bogaty w witaminę E (odkrytą w 1922 roku). Jednocześnie odkryto, iż szczury karmione tłuszczem zwierzęcym (słoniną) traciły zdolność do rozmnażania się, stawały się bezpłodne. Dopiero po dodaniu do diety warzyw zielonolistnych oraz kiełków pszenicy powracała im płodność (dotyczy to zarówno samic jak i samców – witamina E ma wpływ również na zdolność spermy do zapłodnienia). Warto wiedzieć, że jedynie rośliny mają zdolność syntezy witaminy E. Ani zwierzęta ani ludzie tej zdolności nie posiadają i muszą dostarczać ją wraz z pożywieniem.
Okazało się, że dzięki suplementacji naturalną witaminą E można było nie tylko pomóc pacjentkom zajść w upragnioną ciążę i/lub utrzymać ją (u kobiet cierpiących na nawykowe poronienia). Oto wkrótce bracia Shute odkryli, że naturalna witamina E rewelacyjnie działa również w wielu innych sytuacjach. Działała nałożona zewnętrznie na rany oparzeniowe. Działała przyjmowana wewnętrznie przy chorobie wieńcowej i chromaniu przestankowym. W zasadzie przy zagrożeniu jakąkolwiek blokadą naczyń krwionośnych bracia Shute używali z sukcesem witaminy E w odpowiednich dawkach. Dawali ją ludziom po zawałach. Dawali ją ludziom z różnymi formami chorób serca.  I to działało! Drzwi do ich kliniki (Shute Institute for Clinical and Laboratory Medicine) w London (kanadyjskie miasto w prowincji Ontario) się nie zamykały. Wieść o sukcesach braci Shute rozchodziła się z ust do ust. I to wszystko w czasach, kiedy o witaminie E nie wiedzieliśmy tylu rzeczy co teraz, a formą stosowaną przez braci Shute była jedna tylko z ośmiu istniejących w naturze, czyli D- alfa-tokoferol. Witamina E działa raczej wolno, potrzeba czasem tygodni aby odczuć jej działanie, ale zaskoczeniem dla doktorów Shute było to, że dawała takie spektakularne efekty!
Oto co zdołali ustalić przez 20 pierwszych lat swojej praktyki:
1936 r: bogaty w witaminę E olej z kiełków pszenicy leczy chorobę niedokrwienną serca
1940 r.: witamina E może być czynnikiem prewencyjnym przyendometriozie u kobiet oraz czynnikiem leczniczym w miażdżycy
1945 r.: witamina E wykazuje działanie w przypadku krwawień skóry i błon śluzowych oraz w zmniejszaniu zapotrzebowania na insulinę u diabetyków
1946 r.: witamina E w znaczący sposób pomaga w gojeniu się ran, w tym wrzodów (wykwitów) skórnych. Wykazuje też skuteczność przychromaniu przestankowym, ostrych stanach zapalnych nerek, zakrzepicy, marskości wątroby, zapaleniu żył. Witamina E wzmacnia i reguluje pracę serca.
1947 r.: witamina E sprawdziła się użyta przy gangrenie, chorobie Burgera, retinopatii i zapaleniu naczyniówki oka.
1948 r.: witamina E jak się okazało pomaga chorym na toczeń rumieniowaty i tym cierpiącym na „krótki oddech” (astma)
1950 r.: witamina E okazała się być efektywnym środkiem na żylakijak również na rozległe oparzenia.
Doświadczenia kliniczne dotyczące około 30 tysięcy pacjentów potraktowanych przez doktorów Shute witaminą E zostały opisane w napisanych przez nich książkach:
1954 r.: bracia Shute publikują podręcznik dla lekarzy („Alpha Tocopherol in Cardiovascular Disease”)
1956 r.:  wychodzi książka popularno-naukowa dla pacjentów („Vitamin E for ailing & healthy hearts”)
Pionierski protokół braci Shute jaki opracowali oni na podstawie swoich wieloletnich doświadczeń  jest następujący [2]:
– zakrzepica naczyń wieńcowych: 450 do 1,600 IU dziennie
– ostra gorączka reumatyczna: 450 do 600 IU dziennie
– przewlekła reumatyczna choroba serca: 90 IU w pierwszym miesiącu, 120 IU w drugim i 150 IU w trzecim. Dawka 150 IU najczęściej jest optymalna, niekiedy wskazane jest podniesienie dawki. Odpowiedź jest powolna.
– dławica piersiowa: 450 do 1,600 IU na dobę jeżeli ciśnienie skurczowe jest poniżej 160. W przeciwnym razie zacząć od 150 IU przez 4 tygodnie, następnie 300 IU przez kolejne 4 tygodnie, szczególnie jest używane są leki obniżające ciśnienie
– choroba nadciśnieniowa serca: 75 IU dziennie przez 4 tygodnie, potem 150 IU dziennie przez 4 tygodnie, następnie ostrożnie podnosić dawkę. Powinno używać się wraz z lekiem obniżającym ciśnienie. Wysokie dawki witaminy E jak wykazano obniżają nadciśnienie u szczurów z przewlekłą niewydolnością nerek (Vaziri N.  Hypertension, Jan 2002.) .
– zakrzepowe zapalenie żył oraz żylna choroba zakrzepowo-zatorowa: 600 do 1,600 IU na dobę
– małopłytkowość samoistna (thrombocytopenic purpura): 800 do 1,200 IU dziennie
– cukrzyca: taka sama rozpiska jak dla pacjentów kardiologicznych
– ostre i przewlekłe zapalenie nerek: taka sama rozpiska jak dla pacjentów kardiologicznych
– oparzenia, operacje chirurgiczne: 600 do 1,600 IU na dobę aplikowane zewnętrznie
Dodatkowe uwagi od doktorów Shute:
– dawka podtrzymująca równa się dawce terapeutycznej
– nie poleca się brać żelaza i witaminy E w tym samym czasie. Jeśli żelazo jest zalecane należy oddzielić go od dawki witaminy E przerwą trwającą ok. 9 godzin.
– podczas terapii witaminą E zapotrzebowanie na preparaty z naparstnicą zmniejsza się w sposób naturalny. Należy mieć to na uwadze aby nie nakładały się na siebie działania obydwu.
– dawki insuliny u sercowców-diabetyków muszą być pod ścisłą obserwacją, jako że podczas terapii witaminą E zapotrzebowanie na insulinę może zostać znacznie zmniejszone dosyć gwałtownie.
– nadczynność tarczycy może być czasami przeciwwskazaniem do terapii.
– należy unikać podawania estrogenów razem z witaminą E.
– należy zachować ostrożność w budowaniu dawek u pacjentów z nieleczonym nadciśnieniem, chorobą reumatyczną serca lub zastoinową niewydolnością serca.
W każdym przypadku wskazana jest współpraca z lekarzem w celu ustalenia optymalnej dawki.
 Gdzie szukać witaminy E?
1. Po pierwsze w jedzonku! Zawsze podkreślam, że pożywienie powinno być pierwszym i najważniejszym źródłem naszych witamin i minerałów. Ponieważ jest to witamina rozpuszczalna w tłuszczach i to w dodatku syntetyzowana jedynie przez rośliny – największe jej ilości znajdziemy w roślinach właśnie, a głównie w ziarnach i orzechach. Ze wszystkich ziaren najwięcej witaminy E znajdziemy w skiełkowanym ziarnie pszenicy i wyciskanym z jej kiełków oleju (20,3 mg witaminy E w 1 łyżce oleju). Niektórzy (tak jak ja) mają jednak nietolerancję pokarmową na pszenicę – wtedy kiełki „zwykłej” pszenicy odpadają (aczkolwiek ja na przykład znakomicie toleruję w każdej postaci orkisz, starodawną odmianę pszenicy i jedynie nowoczesna pszenica powoduje u mnie problemy). Pszeniczny  olej może być w wielu wypadkach tolerowany ponieważ nie zawiera białek z ziaren pszenicy, jedynie ich frakcję tłuszczową. Można też sięgnąć po kolejne bogate źródełko witaminy E. Drugim w kolejności źródłem są pestki słonecznika i wyciskany z nich olej (5,6 mg wit. E w 1 łyżce oleju).
Jedna mała uwaga przy okazji. Jeśli chcemy czerpać witaminę z tego typu olejów, to muszą one być rzecz jasna nierafinowane. Olej słonecznikowy taki z marketu, rafinowany, niestety nie nada się za bardzo. Witamina E nie jest co prawda aż tak mocno wrażliwa na działanie temperatury jak np. witamina C, jednak podczas procesu rafinacji większość zawartej pierwotnie w surowcu witaminy E ulega bezpowrotnemu zniszczeniu. Podobnie nie ma co sobie zawracać głowy podpowiedziami dietetyków, że „bogatym źródłem witaminy E są margaryny”. Syntetycznym tłuszczom (wszelakim margarynom i masłom roślinnym) należy zdecydowanie podziękować, również tym niewinnie wyglądającym, z narysowanym dla niepoznaki na opakowaniu słoneczniczkiem oraz z „uszlachetniającym” dodatkiem syntetycznych witamin: natura takich produktów nie stworzyła, są one wymysłem człowieka  i nie wkładamy „takich rzeczy” do naszego drogocennego wnętrza. Pod żadnym pozorem.
Procesy produkcyjne zniszczyły cokolwiek dobrego tam natura umieściła, a zamiast tego człowiek dodał nieudolnie wykonane kopie. O zwyrodniałych kwasach tłuszczowych trans nie wspominając, bo to oczywiste.
Gdzie jeszcze występuje witamina E? W wielu pokarmach roślinnych, ale już w dużo mniejszej ilości.
– migdały i orzechy
– rośliny zielonolistne (szpinak, sałata, brokuły, kapusta itp.)
– awokado
-owoce (morele, brzoskwinie, śliwki, truskawki, porzeczki, maliny itd.)
– warzywa (marchew, pietruszka, groszek i inne strączkowe itd.)
– produkty pełnoziarniste
Produkty odzwierzęce (masło, jaja, ryby, mięso, smalec, słonina, nabiał) zawierają śladowe ilości witaminy E lub nie zawierają jej wcale.
Należy ponadto pamiętać, że smażenie i zamrażanie niszczy ją niemal doszczętnie. Jest wrażliwa również na światło, dlatego oleje należy kupować w butelkach z ciemnego szkła.
2. Po drugie w suplementach. To wtedy gdy potrzebne są już większe dawki i samo pożywienie nie będzie wystarczające. Przy czym należy zwrócić uwagę jaka forma witaminy E w tym suplemencie występuje. Najgorszą jakościowo będzie DL-alfatokoferol (często dodawany do tańszych preparatów multiwitaminowych). DL-alfatokoferol jest jedyną formą witaminy E z ośmiu istniejących w naturze, jaką człowiekowi udało się zsyntetyzować, a i to nie do końca poprawnie. W tym sensie rośliny są od nas – nie ma co ukrywać – mądrzejsze ;)
DL-alfatokoferol to syntetyczna postać mająca około połowę niższą aktywność biologiczną niż występujący naturalnie D-alfatokoferol(czasem oznaczany na opakowaniu jako RRR-alfatokoferol). Jeśli natkniecie się na badania, w których witamina E nie wykazała żadnego (lub mierne) pozytywnego działania na ludzki organizm, to niemal z całą pewnością w owym badaniu użyto stworzonej ręką ludzką racemicznej DL- formy witaminy E. Z reguły jest tak, że jak ktoś chce wykazać, że witaminy „nie działają” albo nawet „są szkodliwe”, to albo używa w swoich badaniach niewłaściwej formy substancji albo za małe jej ilości aby mogły wywołać jakikolwiek efekt terapeutyczny. Czasem też i jedno i drugie.
Ogólnie rzecz biorąc witamina E występuje jak wiadomo w formie aż ośmiu  związków: czterech tokoferoli (alfa, beta, gamma, delta) oraz czterech tokotrienoli (alfa, beta, gamma, delta). Pomimo tego, iż bracia Shute jako pionierzy wykorzystywali u pacjentów tylko jedną formę (najbardziej aktywną jako antyutleniacz) czyli D-alfa-tokoferol, to dzisiaj już wiemy, że każda forma ma swoje nieco odmienne działanie w ludzkim ustroju [4]. Dlatego najlepsze będą suplementy, które będą zawierać nie sam alfa-tokoferol, ale ich mieszankę lub nawet jeszcze lepiej – mieszankę zarówno tokoferoli jak i tokotrienoli. Niestety te ostatnie preparaty są nie tylko drogie ale i z ich dostępnością w Polsce jest kiepsko.
Kilka ciekawostek o witaminie E:
– witamina E polepsza swoje właściwości ochronne w obecności selenu (ok. 25 mcg selenu na każde 200 IU witaminy E).
– witamina C potrafi regenerować w naszym ustroju „zużytą” witaminę E, dzięki czemu jest ona zdolna odzyskać swoje własności antyoksydacyjne i dalej nas chronić
– jeśli masz anemię, to może to być oznaka niedoboru witaminy E w Twojej diecie
– witamina E zapobiega rozkładowi witaminy A (np. w oku, niezbędnej do prawidłowego widzenia), dlatego możesz nie wiem ile dostarczać witaminy A „dla zdrowych oczu” faszerując się wątróbką czy tranem, ale jeśli jednocześnie nie dostarczysz odpowiedniej ilości witaminy E zapobiegającej rozkładowi witaminy A, to Twoje wysiłki mogą spełznąć na niczym. Z drugiej strony duże (terapeutyczne) dawki witaminy E mogą obniżać poziom witaminy A w ustroju. Zawsze powtarzam, że nie sposób jest być zdrowym na wyrywki, w naturze wszystko jest ze wszystkim powiązane
– im więcej spożywasz żelaza (mięso!) tym Twoje zapotrzebowanie na witaminę E rośnie
– wrogiem witaminy E jest również chlor: jeśli spożywasz dużo soli albo pijesz chlorowaną wodę, to zapotrzebowanie organizmu na witaminę E wzrośnie
– zwiększone spożycie wielonienasyconych kwasów tłuszczowych powoduje zwiększone zapotrzebowanie na witaminę E (przypomnijmy: w rafinowanych olejach sprzedawanych w każdym spożywczaku tej witaminy już tam nie ma, podobnie jak w produktach wytworzonych z użyciem bliżej nieokreślonego i zapewne rafinowanego „oleju roślinnego”: majonezach, dressingach, sosach, rybach czy innych przetworach „w oleju”, batonikach, ciasteczkach itd. czy też w tłustych produktach mięsnych i nabiałowych, które mają w sobie wielonienasycone kwasy tłuszczowe, ale za to niewiele lub wręcz wcale nie mają witaminy E). Im więcej w diecie tłuszczu tego typu, tym więcej witaminy E potrzebujemy.
– ekspozycja na promieniowanie rentgenowskie (np. poddanie się jego działaniu w diagnostyce medycznej) również powoduje wzrost zapotrzebowania na witaminę E
– palacze potrzebują więcej witaminy E niż osoby niepalące
– osoby chore na padaczkę biorące leki antyepileptyczne mają zawsze zmniejszone poziomy witaminy E we krwi – one również potrzebują więcej witaminy E
– kobiety przyjmujące tabletki antykoncepcyjne mają zwiększone zapotrzebowanie na witaminę E
– zapotrzebowanie na witaminę E u kobiet zwiększa się także podczas ciąży, karmienia i menopauzy
– badacze są zdania, że tokotrienole mogą  być dużo bardziej aktywne biologicznie od tokoferoli. W pożywieniu znajdziemy większe ich ilości w nierafinowanym oleju palmowym i oleju z otrębów ryżowych oraz owocach arnoty właściwej, z której otrzymuje się barwnik spożywczy, annatto. Mniejsze ilości tokotrienoli znajdziemy w żywo zabarwionych pokarmach  jak np. marchew, dynia czy żurawina oraz pełnych ziarnach jęczmienia, owsa, ryżu czy pszenicy – tutaj jest bardziej szczegółowe zestawienie w tabelce, z rozbiciem na alfa, beta, gamma i delta: http://www.tocotrienol.org/sources-of-toco.html
– dostarczanie jednej wyizolowanej formy witaminy E alfa-tokoferolu) może w pewnym stopniu zaburzać wchłanianie innej jej formy – gamma-tokoferolu, zdecydowanie lepiej jest dostarczać cały komplet związków witaminy E (np. z pożywienia), niż jeden z nich (np. z kapsułki)
– alfa-tokoferol jest potężnym antyutleniaczem, podczas gdy gamma-tokoferol ma niesłychane właściwości antyzapalne (ważne w profilaktyce antyrakowej) [6]
– posmarowanie skóry wyciśniętą z kapsułki witaminą E zapobiega oparzeniom słonecznym jak również gdy już do oparzenia takowego doszło, to jak najszybsza  aplikacja witaminy E (można zmieszać ją z jakimś olejem nośnikowym)  przyniesie ulgę i zapobiegnie schodzeniu skóry
– przy innego typu oparzeniach pierwsza pomoc to schłodzenie oparzonego obszaru skóry (np. strumieniem zimnej wody), witaminę E należy zaaplikować dopiero po tym
– o przydatności witaminy E przy alergiach, astmie, zaćmie i innych dolegliwościach pisałam już w poprzednim artykule:http://www.akademiawitalnosci.pl/witamina-e-straznik-zdrowia-witalnosci-i-mlodosci/

 Pomocne linki: