niedziela, 29 kwietnia 2018

Alfie Evans nie żyje, jego śmierć dowodzi, że żyjemy w systemie wzorowanym na nazistowskim


Dwuletni Alfie Evans, którego od kilku dni usiłował zabić brytyjski szpital dziecięcy z Liverpoolu, nie żyje. Zapalczywość z jaką o jego uśmiercenie walczyli "lekarze" i "wymiar sprawiedliwości", uzmysłowiło wielu osobom, że stwierdzenie, iż żyjemy w cywilizacji śmierci i władza uważa dzieci za własność państwową, to nie żadna przesada tylko rzeczywistość, a trauma jaka spotkała rodziców Alfiego, może spotkać każdego z nas.
Niemożliwe? Wystarczy przypomnieć sobie co stało się ostatnio w Polsce w Białogardzie, gdzie lekarze będą prawdopodobnie w zmowie z sądem, ekspresowo pozbawili praw rodzicielskich ojca i matkę nowonarodzonego dziecka. W tym wypadku chodziło o toksyczne szczepionki, które "lekarze" uparli się wstrzyknąć w dziecko w pierwszej dobie życia, ale z łatwością można sobie wyobrazić takie ekspresowe pozbawienie praw rodzicielskich gdyby nagle okazało się, że trzeba takie dziecko zabić, bo jego utrzymanie kosztuje zbyt dużo.

Nie można wykluczyć, że właśnie tak wyglądała historia śp. Alfiego Evansa. U chłopca stwierdzono tylko neurodegeneracyjną chorobę mózgu. Przyczyna jej wystąpienia jest oficjalnie nieznana, ale w sytuacji gdy medycy tak bardzo gorliwie dążą do uśmiercenia dziecka, warto sobie przynajmniej postawić pytanie czy czegoś nie próbowano ukryć.
Zatrucie organizmu metalami ciężkimi, w tym związkami rtęci czy aluminium, bardzo często prowadzi do neurodegeneracyjnych chorób. Zamiast jednak stwierdzić NOP (Negatywny Odczyn Poszczepienny) lepiej jest stworzyć historię o dziwnej chorobie mózgu. Ma to też sens z powodu ewentualnych roszczeń odszkodowawczych rodziny Alfiego.

Wygląda na to, że szpital postanowił zakończyć życie chłopca zdając sobie prawy z poziomu uszkodzeń neurologicznych jaki wywołały u niego preparaty zwane szczepionkami. Tak uszkodzone dziecko byłoby koszmarem dla szczepionkowych propagandystów i to chyba dlatego tak zapalczywie usiłowano dobić chłopca i zakończyć temat, którym zaczęły żyć światowe media.
Zabijanie Alfiego trwało aż 5 dni. Dziecko, które miało umrzeć bez wspomagania oddechu rzekomo po 3 minutach zmarło dopiero dzisiaj w nocy, około 2:30 czasu polskiego. Nie jest do końca jasne czy chłopiec się udusił, czy umarł z głodu, bo szpital zaprzestał jego karmienia. Tym samym cel "lekarzy" został osiągnięty i wbrew rodzicom, wreszcie udało im się go zabić tak jak planowali.
Miejmy nadzieje, że spraw Alfiego będzie przestrogą dla wszystkich Europejczyków. Czas wreszcie otrzeźwieć i zdać sobie sprawę, że UE, w której przecież nadal jest Wielka Brytania, stała się totalitarnym monstrum promującym zabijanie dzieci nienarodzonych i narodzonych, oraz chorych i starych. Tak daleko nie posuwali się nawet Niemcy zwani "nazistami".