Problemy demograficzne są zawsze pierwszoplanowe w polityce wolnego państwa. Staram się udokumentować to, że od co najmniej II wojny światowej, tj. od 1944 roku, Polska nie miała nawet dekady wolności. W 1980 roku zapanował krótkotrwały entuzjazm wolności, który natychmiast przełożył się na skok demograficzny. Pomimo, że ekonomicznie nic się nie zmieniło, liczba dzieci nowo urodzonych znacznie wzrosła. Niestety, już po roku stanu wojennego przyrost naturalny gwałtownie spadł. Praktycznie od lat 1980., najpierw w miastach, a po 2000 roku w całej Polsce, przyrost naturalny stopniowo spadał do poziomu dzietności kobiet 1,1. Przypomnę, że dla prawidłowego rozwoju narodu niezbędna jest dzietność kobiet w granicach 2,3. Społeczeństwa, w których dzietność kobiet jest poniżej tej wartości ulegają wymarciu. Wymarcie jest tym szybsze, im wartość ta jest niższa. I żadne głupoty w rodzaju in vitro nie mają znaczenia. Generalnie in vitro służy tylko i wyłącznie opracowaniu metod produkcji wojskowej.
Jeszcze w latach 1960. demografowie na podstawie danych powojennych oceniali, że po 2000 roku Polaków będzie 55-60 milionów. Według oficjalnych statystyk jest nas poniżej 38 milionów, ale według danych niemieckich, już 8 milionów Polaków wyjechało z kraju, zachęconych dobrym słowem kolejnych prezydentów i premierów. A poza tym mamy liczne mniejszości narodowe, czyli liczba Polaków prawdopodobnie oscyluje w granicach 20 milionów. Jest to wielkość zbliżona do zatwierdzonej w Raporcie Klubu Rzymskiego. Polskę reprezentował L. Kołakowski profesor ze służb specjalnych, który z pistoletem w ręku biegał za żołnierzami podziemia. Trudno więc się dziwić, że dla Polski wyznaczono limit 15 300 000 mieszkańców, stanowiących zaplecze siły roboczej, oczywiście fizycznej, dla Europy. Ta depopulacja nie jest czymś dziwnym. Związek Sowiecki, zmieniony w Rosję, stracił 150 milionów ludzi i traci kilka milionów rocznie. Przypomnę, w latach 1970. Stany Zjednoczone i Sowiety miały mniej więcej tyle samo ludności. Obecnie USA posiada ponad 320 milionów ludzi, a Rosja poniżej 140 milionów.
\KLIKNIJ w link poniżej i polub stronę"Jak być zdrowym całe życie"na Facebook , a będziesz na bieżąco informowany o nowych artykułach ze strony
https://www.facebook.com/Ryszard-Piotr-Jak-by%C4%87-zdrowym-ca%C5%82e-%C5%BCycie-811427708999378
https://www.facebook.com/Ryszard-Piotr-Jak-by%C4%87-zdrowym-ca%C5%82e-%C5%BCycie-811427708999378
W jaki sposób w tak krótkim okresie osiągnięto tak pozytywne dla zamawiającego rezultaty? Depopulację prowadzono wielokierunkowo. Punktem wyjścia było obniżenie edukacji i stworzenie wąskich specjalizacji. Obniżenie poziomu edukacji było jedną z opcji zapłaty genseka E. Gierka, agenta Kominternu, za tzw. pożyczki. W 1974 roku przeprowadzono reformę oświaty, całkowicie rodzimymi „rencami”. NIKT nie protestował.
Jak podawały dane z roczników statystycznych, jeszcze w latach 1990. aż 80% kobiet posiadało wykształcenie tylko podstawowe i zawodowe. Zmieniono to tylko i wyłącznie statystycznie, tworząc tzw. licencjaty i szkoły prywatne. Poziom takich szkół odpowiada dawniejszym kursom pomaturalnym. System testowy na egzaminach sprowadził ucznia do roli robota, typu tak/nie, likwidując całkowicie wrodzoną kreatywność. Ale statystycznie, jednym ruchem pióra, zaliczono to to do wyższego wykształcenia.
Podzielono kraj pomiędzy Odrą i Bugiem na części zwane województwami, potem stworzono administrację samorządową, wprowadzono także euroregiony i dodatkowo z zupełnie innych obszarów GUS zbiera dane statystyczne. Praktycznie większość danych dotyczących na przykład skażenia środowiska, stanu zdrowia, w tej sytuacji jest zupełnie niemożliwa do zdobycia. Nie wiadomo także, jakie jest przełożenie euroregionów na administrację państwową, czy samorządową.
Tzw. powszechne państwowe nauczanie sprowadzono do karykatury 3 lat szkoły podstawowej, pomimo wydłużenia czasu pobytu w szkole o wiele godzin, przetrzymywania dzieci w świetlicach, czyli wychowywania bezideowców, którzy są dobrym podkładem do tworzenia Biologicznych Robotów.
Wprowadzono to stosunkowo bez problemów, ponieważ do końca lat 80. istniała cenzura oficjalna, a po 1990 roku prasa została wykupiona przez wydawców niemieckich, będących według generała wywiadu niemieckiego, aż do 2099 roku pod amerykańskim nadzorem. Przekazanie prasy odbyło się bezkrwawo. W komisji siedział późniejszy europoseł p. D. Tusk. Będąc członkiem tej Komisji do rozparcelowania RSW Prasy, mieszkał w akademiku, a po 3 latach tygodnik Wprost umieścił go na 4 miejscu listy najbogatszych posłów. Oczywiście jest to zupełnie przypadkowa zbieżność.
Od razu także ucinam wszelkie spekulacje o przekazywaniu informacji za pomocą internetu. Po pierwsze, zdecydowana większość dużych witryn jest pod ścisłą kontrolą. Jak opisał to jeden z trolli, wystarczy koło 200 osób, aby opanować cały internet w Polsce. Widać to wyraźnie po wpisach tzw. internautów. Nie posiadają oni w większości wiedzy na temat składni polskiego języka i posługują się prostym tłumaczeniem, najczęściej slangu angielskiego. Po drugie, aby informacja żyła, trzeba spełnić dwa podstawowe warunki: ZROZUMIEĆ JĄ I MIEĆ MOŻNOŚĆ SPOŻYTKOWANIA. Co z tego, że co któryś czytający taką informację zrozumie jej sens, jeżeli i tak nie ma żadnego wpływu na podejmowane decyzje, nie tylko na szczeblu centralnym, ale nawet lokalnym. Przykładowo, od kilku lat kwitnie zabawa w petycje. Nawet powstają strony internetowe z takimi gotowcami do podpisu, a potem zanosi się milion, czy dwa miliony podpisów do sejmu, a sejm trzyma je do końca kadencji i spokojnie wyrzuca do kosza. Ponieważ nowy sejm nie był zaangażowany w realizację tematu. Czyli z jednej strony cały czas mówi się o ciągłości państwa, a z drugiej strony każda kadencja sejmu jest indywidualna.
Nie chcąc być gołosłownym, przytoczę już prawie dwudziestopięcioletnią batalię o okręgi jednomandatowe. Przed każdymi wyborami każda partia i partyjka twierdzi, że trzeba je wprowadzić. Pamiętam doskonale zaangażowanie śp. prof. Jerzego Przystawy, jak starał się przekazać społeczeństwu wiedzę o konieczności tworzenia okręgów jednomandatowych. Pana Profesora już między nami nie ma i okręgów jednomandatowych także nie ma. I wyraźnie widać, że nie będzie.
A ten brak powoduje bezkarność urzędników. Taki GIS i podległe jemu instytucje już zupełnie wyalienowały się ze społeczeństwa. Proszę zauważyć:
1. Ogłosił w 2007 roku epidemię ptasiej grypy, której nie było, ale jego rozporządzenia w samym województwie mazowieckim pozwoliły na wybicie kilku milionów kurczaków tuż przed Świętami Bożego Narodzenia. Drób jest najtańszym białkiem na świątecznych stołach. Zniszczono polskich hodowców, a kto przejął ich rolę? Okazuje się, że największym producentem kurczaków na Europę jest Izrael, którego nie obowiązują normy europejskie hodowli. Oczywiście, jakości tych kurczaków się nie bada. W każdym bądź razie na stronach GIS-u brak jakiejkolwiek informacji o tym fakcie. Innymi słowy, nie masz Czytelniku zielonego pojęcia, co jesz w takim McDonaldzie, lub co kupujesz w sklepie wielkowymiarowym
2. W 2009 roku GIS zaczął nagłaśniać tzw. świńska grypę, która był powodowana znanym medycynie od 1976 roku wirusem A1H1N1. Szeroko reklamowano szczepionkę prywatnej firmy i robili to pracownicy jak najbardziej państwowej instytucji, ze znaną znachorką p. prof. Lidią Brydak na czele. Kobieta ta wbrew ustawie o języku Polskim założyła za pieniądze podatnika „FLU Forum”, grupując w dwudziestokilkuosobowej grupie dziennikarzy, informatyków i tylko dwóch młodych lekarzy. I to jest szeroko reklamowana grupa ekspertów. O dziwo, obecnie nadal nagłaśnia się ten okres za pomocą redakcji „Dla Polski”. No, ale skoro wszelkiego rodzaju mass media są w jednym ręku, to nie jest problemem robić permanentne pranie mózgów lokalnej ludności.
3. Nie kto inny, ale GIS, po znalezieniu dwu podrzuconych zamrożonych warchlaków ogłosił epidemię afrykańskiego pomoru świń i zablokował eksport polskiego mięsa. Straty w samym wybiciu świń sięgają jednego miliarda, ale Unia nakazała. Przez cały rok trwania „epidemii” rzekomo znaleziono 8 martwych dzików, a wybito kilkadziesiąt tysięcy świń, lub więcej, ponieważ GIS na wszelki wypadek nie ogłasza swoich zwycięstw. Tak więc nasuwa się proste pytanie, co jest gorsze w niszczeniu polskiej gospodarki i co naraziło na większe straty Polaków: wirus czy urzędnik? Oczywiście żaden z urzędników nie poniósł najmniejszych konsekwencji za swoje poczynania.
4. Obecnie głośna jest sprawa tzw. hormon wzrostu rBGH, który podaje się krowom w celu zwiększenia produkcji mleka? Mamy taką sytuację: z jednej strony Unia ogranicza nam tzw. kwoty mleczne, zmuszając rolników do zaprzestania produkcji najtańszego białka, a z drugiej strony dyskutuje się stosowanie środków hormonalnych, rzekomo zwiększających produkcję mleka, bez przebadania jaki to ma wpływ na ludzi. A sytuacja wcale nie jest oczywista.
Hormonalny środek „zwiększający” produkcję mleka u krów. Co to jest i z czym się je? Badania przeprowadzone na świecie wykazują, że preparat ten został wprowadzony do środowiska w 1993 roku, kiedy to FDA zezwoliło na jego stosowanie. W celu zmylenia „przeciwnika” nazwano ten produkt nie hormonem wzrostu, a Posilac. Lepiej i obojętniej brzmi. Według danych producenta zwiększa produkcję mleka od 5 do 20% w czasie pierwszej laktacji. Wiadomo, że krowa po ocieleniu przez okres około 9 miesięcy produkuje mleko. Podanie tego hormonu pozwala na zwiększenie produkcji. Ale!!!
1. Średni wzrost produkcji mleka wynosi 17%.
Hormonalny środek „zwiększający” produkcję mleka u krów. Co to jest i z czym się je? Badania przeprowadzone na świecie wykazują, że preparat ten został wprowadzony do środowiska w 1993 roku, kiedy to FDA zezwoliło na jego stosowanie. W celu zmylenia „przeciwnika” nazwano ten produkt nie hormonem wzrostu, a Posilac. Lepiej i obojętniej brzmi. Według danych producenta zwiększa produkcję mleka od 5 do 20% w czasie pierwszej laktacji. Wiadomo, że krowa po ocieleniu przez okres około 9 miesięcy produkuje mleko. Podanie tego hormonu pozwala na zwiększenie produkcji. Ale!!!
1. Średni wzrost produkcji mleka wynosi 17%.
2. Obciążenie produkcją mleka zmniejszyło w znacznym stopniu warstwę tkanki tłuszczowej i innych rezerw u krów.
3. Stosowanie hormonu rBGH wpłynęło na rozrodczość krów. W jednym z doświadczeń tylko 14 krów z serii 40 zdolnych było do zajścia w ciążę. Krowy, które otrzymywały hormon rodziły dwojaczki, lub nawet trojaczki. Jest to sytuacja niespotykana u bydła.
4. Podczas drugiego cyklu laktacji żadna z krów nie była w stanie rodzić ponownie. Wystąpiła 19% śmiertelność, a dodatkowo 15% krów padło ofiarą choroby „padających krów”. Jest to sytuacja, w której krowa nie może stanąć na własnych nogach z powodu wypłukania wapnia z kości. Trzeba ją zabić. Nawet łopatki łamały się jak gałązki. Czyli już w drugim sezonie gospodarz stracił 34% swojego stada. Przechodząc do ludzi. Brak jakichkolwiek badań, co się dzieje w organizmach młodych dziewcząt konsumujących takie mleko? Brak badań czy w mleku takim znajduje się ten hormon? Brak danych, jaki procent bydła mlecznego w Polsce otrzymuje ten hormon i ile mleczarni otrzymuje tak zatrute mleko.
5. Na opakowaniach mlekozastępczych produktów typu UHT brak oznaczenia, co zawierają. Przypomnę, że według definicji, mleko to produkt od krowy, nie przekraczający 41 stopni Celsjusza. Wszystko inne sprzedawane w kartonikach, plastikach itd. to są produkty mleko podobne, lub jak kto woli, mlekozastępcze. Jak można sprawdzić, ani san-epidy, ani Instytuty Żywienie, ani żadne dietetyczki, w ogóle nie rozróżniają tych pojęć. Podobnie nie informują o tym fakcie położnicy, pediatrzy, czy ginekolodzy. Jeżeli dziecko od maleńkości zażywać będzie , albo już używa w produktach sprowadzanych, ten hormon, który wpływa w sposób ewidentny na bezpłodność, to jak on się zachowuje w organizmie dorastającego dziecka? I dlaczego tyle kobiet ma poronienia? Tylko w 2015 roku wśród moich znajomych 3 młode kobiety zaszły w ciążę aż dwie poroniły. To jest 75% poronień. Biorąc pod uwagę znajdujące się w szczepionkach DPT przeciwciała anty HCG, mamy jedną z przyczyn poronień i depopulacji. Znana jest sprawa próby opublikowania materiałów o rBGH w Ameryce. Dziennikarzy, którzy przygotowali odpowiedni materiał zwolniono z pracy, a materiał nigdy się nie ukazał.
Inną przyczyną poronień może być stały niedobór witaminy D w młodych organizmach. Polska leży w umiarkowanej strefie klimatycznej, w której ze względu na kąt nachylenia Ziemi w stosunku do Słońca, promieniowanie słoneczne docierające do ziemi, a odpowiedzialne za tworzenie witaminy D, występuje tylko od marca do września, w godzinach od 11.00 do 13.00. W tym okresie, jak wykazały nasze pomiary, wystarczy około 30 minut pobytu na słońcu, rozebranym do pasa. W godzinach od 13.00 do 16.00, w okresie 3 godzin dostajemy tylko 30-40% zapotrzebowania. Jak wiadomo, starsi i mądrzejsi ustalili w tym przedziale konieczność pobytu w budynkach, zarówno dorosłych jak i dzieci. Innymi słowy, występuje permanentna konieczność pobierania witaminy D-3 w ilości koło 5000 jednostek, w zależności od masy ciała. Nie należy zapominać, ze wraz z witaminą D-3 należy pobierać co najmniej 100 mcg witaminy K-2. O zapóźnieniu medycyny w kraju najlepiej świadczy nieznajomość tego preparatu przez osoby zatrudniane w aptekach. Nie tylko, że odsyłają pacjentów, ale w dodatku czasami dają witaminę K-1 (ostatnio jedna z Czytelniczek przysłała mi informacje, że jak poprosiła aby dziecku leżacemu z atopowym zapaleniem skóry zrobiono badanie witaminy D i ona zapłaci, chodziło tylko o to, że wenflon jest już założony, to PT lekarz wyśmiał ją mówiąc, skąd się takich głupot nasłuchała, witamina D to tylko krzywica. Nie wiem gdzie kończył tem medyk studia?)
Niezbędne jest także okresowe badanie poziomu witaminy D-3 w organizmie, czyli wykonanie badania 25OHD. Wbrew podawanym wartościom przez rozmaitego rodzaju laboratoria, poziom witaminy 25OHD w surowicy krwi powinien wynosić co najmniej 50 ng, ale u kobiet w ciąży nawet 60-70ng. Już nasze babki wiedziały, że kobiety po dzieciach tracą zęby. O tym nie wiedzą współcześni pracownicy „służby zdrowia”. Taki jest skutek zamiany lekarzy w urzędników wypełniających procedury NFZ. A jeszcze do 1970 roku podawano dzieciom w szkołach tran i nikomu to nie przeszkadzało. Czyli wystarczyło 30 lat i wiedza została wymazana, z chęci zysku. W Polsce preparat zwany witaminą D-3, tak naprawdę jest hormonem uczynniającym 10% wszystkich genów, w tym odpornościowych i walczących z rakiem. Wymazanie problemu witaminy D z podręczników zwiększyło rynek zachorowań na raka piersi u kobiet, czy prostaty u mężczyzn. A to jest konkretny zysk. Leczenie jednego chorego szacowane jest przez NFZ na 200 000 złotych. Podobnie i u chłopców stwierdzono hipogonadyzm, korelujący ze zmniejszeniem poziomu witaminy D w dzieciństwie i wieku młodzieńczym. Innym czynnikiem poronnym jest masowe stosowanie WIFI, czyli bezprzewodowego internetu w szkołach i domach mieszkalnych. Pisaliśmy o tym już w pierwszym w Polsce podręczniku pt. „Zarys Ekotoksykologii Gdańsk 1995”. Ze zrozumiałych względów podręcznik nie został zaakceptowany przez Ministerstwa. Ale o tym następnym razem.
Wnioski:
Wnioski:
1. W czasie ciąży, a właściwie już na 3 miesiące wcześniej, dziewczyna powinna wykonać badanie 25OHD i określić poziom żelaza, wykonać badanie moczu z osadem! Jeżeli poziom żelaza, czy 25OHD będzie za niski, to ma 3 miesiące na uzupełnienie i wyleczenie stanów zapalnych, na przykład pęcherza moczowego.
2. Należy systematycznie przyjmować witaminę D-3 oraz K-2. Badania udowodniły, że dzieci matek posiadających prawidłowe stężenie witaminy D rzadziej chorują na zapalenia dróg oddechowych i astmę. Dzieci, u których po urodzeniu stwierdzano niski poziom witaminy D, o wiele częściej chorowały na alergie i zapalenia skory. Nawet do 50% dzieci rodzących się w Izraelu miało niedobór witaminy D, a przecież ich matki miały o wiele większe możliwości nasłonecznienia. Prawidłowy poziom witaminy D-3 w ciąży powinien oscylować koło 70 ng.
2. Należy systematycznie przyjmować witaminę D-3 oraz K-2. Badania udowodniły, że dzieci matek posiadających prawidłowe stężenie witaminy D rzadziej chorują na zapalenia dróg oddechowych i astmę. Dzieci, u których po urodzeniu stwierdzano niski poziom witaminy D, o wiele częściej chorowały na alergie i zapalenia skory. Nawet do 50% dzieci rodzących się w Izraelu miało niedobór witaminy D, a przecież ich matki miały o wiele większe możliwości nasłonecznienia. Prawidłowy poziom witaminy D-3 w ciąży powinien oscylować koło 70 ng.
3. Trzeba systematycznie pić kwaśne mleko, ALE TAKIE OD KROWY, A NIE TE CHEMICZNE PRZETWORY Z KARTONIKÓW. Nie tyle chodzi o mleko, ale o dobre bakterie zawarte w mleku zsiadłym, czyli kwaśnym. Bakterie te są niezbędne do prawidłowej funkcji przewodu pokarmowego i uniknięcia zatruć. Kwaśne mleko od chłopa jest najtańszym i najpewniejszym sposobem wyleczenia sobie przewodu pokarmowego.
4. Spożywać świeże jaja. Niezbędna do rozwoju dziecka jest cholina. Zwiększa ona funkcję poznawczą rozwijającego się mózgu. Ostrożnie z jajami kupowanymi w sklepach. Nie ma żadnej pewności, czym były faszerowane kury. Lepiej znaleźć sobie przysłowiową babę na rynku, lub w okolicznej wsi, aniżeli potem mięć problemy ze zdrowiem dziecka.
5. Systematycznie spożywać tłuste pokarmy, na przykład jajecznicę na boczku, sardynki itd.
6. Spożywać brokuły, brukselkę warzywa liściaste, na surowo w postaci sałatek.
7. Generalnie objadać się mięsem zwierząt jedzących trawę, bydło, kozy, owce, króliki. Unikać wieprzowiny z masowych hodowli, czyli kupowanej w dużych sklepach.
8. Spożywać błonnik – jagody, migdały, groszek, kalafior, słodkie ziemniaki, o ile się dostanie.
Autorstwo: dr Jerzy Jaśkowski
Źródło:http://wolnemedia.net/zdrowie/poronienia-dlaczego-tak-czesto/
Źródło:http://wolnemedia.net/zdrowie/poronienia-dlaczego-tak-czesto/