piątek, 22 lutego 2019

Jak nie szczepić zgodnie z prawem

GENIALNIE !!!!J. ZIEBA JEST GENIUSZEM : Opowiem moja historie, żeby pokazac Wam jak pomyslnie może sie ona zakonczyc jeżeli dobrze sie ja poprowadzi przy zachowaniu zasad strategii. 
Wchodzimy z żona do gabinetu szczepien, przedzielonego na 2 pokoje, pomiedzy którymi sa otwarte drzwi. Po jednej stronie urzeduje pielegniarka i jest to miejsce gdzie szczepia, po drugiej stronie pokój z lekarzem. Wizyta zaczela sie od pomiarów niemowlaka. Nastepnie przychodzi lekarz, który z grubsza obejrzal dziecko (osluchal, zajrzal w gardlo, sprawdzil brzuch) i nawet nie przeprowadzil z nami wywiadu na temat zdrowia i zachowania dziecka. Pielegniarka pyta sie lekarza czy jest ok, a ten: "Tak, można szczepic". No i bez uzyskania naszej zgody pielegniarka idzie już do lodówki...
Ja: "A do jakiej szczepionki to badanie kwalifikacyjne?"
Lekarz: "Do wszystkich. U nas do wszystkich jest takie samo badanie".
Zaczynaja mi mówic, że moge sobie kupic 5w1 albo osobno bedzie kucie każda szczepionka;
rekomenduje takie, siakie. Powiedzialem lekarzowi, że mam pytania odnosnie szczepionek.
Lekarz: "No prosze pytac".
Wszyscy stalismy w pokoju szczepien (a nie w gabinecie lekarza) wiec zapytalem sie "No ale to tutaj mam sie pytac na stojaco?". Lekarz pomyslal chwilke i przeszlismy do gabinetu.
Wyciagam swoje wydrukowane papierki (ustawa, rozporzadzenie o NOPach, ChPL jednej ze szczepionek).
Zaczalem od ustawy. Czytam punkt mówiacy, że badanie ma na celu wykluczenie przeciwskazan. Lekarz zaczal sie powoli denerwowac, ale siedzial cicho. Wyjmuje ChPL i czytam przeciwskazanie pod tytulem "Nadwrażliwosc na którykolwiek skladnik szczepionki", a nastepnie z ChPL czytam skladniki (aluminium, tiomersal, wirus sam w sobie jakis tam przetworzony).
Mówie mu: "To ja bym poprosil zgodnie z prawem wykluczyc przeciwskazanie na nadwrażliwosc na te skladniki".
Lekarz już zaczal naskakiwac, że nie da sie tego zrobic.
Ja: "No ale tak prawo pisze, ja sie nie znam, ale czytac potrafie i tutaj jest napisane, żeby wykluczyc przeciwskazania."
Dodatkowo wyjmuje rozporzadzenie ministra w sprawie NOPów i czytam punkt mówiacy, że szczepienie może zakonczyc sie smiercia. Ponawiam prosbe, że ja jednak chcialbym zgodnie z prawem wykluczyc to, bo jak rozumiem bez tego ryzykujemy powiklaniami o których pisze minister zdrowia.
Lekarz: "Nie moge wykluczyc nadwrażliwosci, ale przecież dziecko jest zdrowe wiec co pan chce."
Ja: "To, że dziecko jest zdrowe to przecież nie oznacza, że nie jest nadwrażliwe."
Lekarz przytaknal w nerwach. Ja bylem calkowicie spokojny, bo wiedzialem że to ja kontroluje sytuacje. Niczym mnie nie zagnie. A nawet jesli mnie czyms zaskoczy to moim sposobem na obrone jest powiedzenie, że jestem laikiem i wracam do poczatku mojej mysli, czyli do ustawy.
Lekarz mi mówi, że zawsze przy każdym szczepieniu może wystapic każdy ze skutków ubocznych o których pisze minister zdrowia. Udalem tutaj zaskoczonego i skonsternowanego rodzica. Na jego odpowiedz powiedzialem mu: "No to w takim razie ja nie wiem jak mam wyrazic swiadoma zgode, skoro tutaj nie można wykluczyc przeciwskazan. Jak pan doktor powiedzial może wystapic każdy jeden skutek uboczny."
Lekarz: "No to może pan nie wyrażac zgody".
Wiedzialem, że to podpucha i jego punkt wyjscia, wiec odpowiadam: "Ale ja wlasnie chce wyrazic zgode, tylko zgodnie z prawem i zgodnie z wola producenta".
Nastepnie mówie mu, że w takim razie poprosze o zaswiadczenie o przeprowadzonym badaniu kwalifikacyjnym tak, jak jest napisane w ustawie, bo mam zastrzeżenia co do przeprowadzonego badania. Lekarz zaczal sie bac, czulem to. Mówi mi, że on wystawia zaswiadczenie, ale odnosnie stanu zdrowia, a nie wykluczonych przeciwskazaniach.
W tym momencie weszla pielegniarka z sasiedniego pokoju i zaczela swoja "madra" gadke w stylu "co mi nie pasuje". Wiedzialem, że moge powiedziec "pani nie ma uprawnien lekarskich i prosze stad wyjsc", ale wiedzialem też, że idac ta scieżka spowoduje to, że lekarz również na mnie naskoczy (a już by bardzo chcial). Moim celem nie bylo sprowokowanie u niego gniewu i wywalenia mnie z gabinetu wbrew prawu, a potem bawienia sie pismami z paragrafami.
Zaczela sie wiec gadka, że ludzie tak szczepia, że nie wiadomo czy powiklania wystapia, a w ogóle to przecież na pewno pan bierze APAP i żyje. Na tego typu teksty mówe "W tym momencie mówimy o mojej córce/synu i nie interesuje mnie co ludzie biora, pija, wstrzykuja sobie".
Wysluchalem wiec madrosci pielegniarki jakie to szczepienia sa cudowne i mówie jej: "Zgodnie z ustawa należy wykluczyc przeciwskazania. Producent również informuje, żeby wykluczyc przeciwskazania. Jeżeli tego nie zrobimy to w moim mniemaniu zabieg jest nielegalny."
Po uslyszeniu slowa "nielegalny" lekarz natychmiast przerwal rozmowe i powiedzial: "Dobrze, to nie bedziemy szczepic."
W tym momencie zaczalem go nakierowywac na moja mysl mówiac: "Panie doktorze, zgodnie z tym co Pan powiedzial, nie można wykluczyc przeciwskazan zgodnie z ustawa i wola producenta."
Lekarz przytaknal.
Ja: "To w takim razie poprosze o adnotacje tego w karcie pacjenta i poprosze o kopie żebym mial dokument, że wizyta sie odbyla."
Lekarz potwierdzil i napisal w karcie: "Brak możliwosci wykluczenia nadwrażliwosci na skladniki szczepionki. Wedlug ustawy należy to zrobic, dlatego nie szczepimy dziecka."
Okazalo sie, że można wydrukowac nawet kopie z wizyty. W tym momencie byl wilk syty i owca cala. 
Moi drodzy, krótkie wyjasnienie taktyki w jaki sposób poprowadzic taka rozmowe, żeby zakonczyla sie dla nas jak najlepiej.
W życiu zawodowym z racji tego, że pracuje w korporacji, czesto żeby moja racja byla ta zaakceptowana musze stosowac pewien trik psychologiczny. Zamiast prosic kogos o zgodzenie sie z moja racja, najpierw w glowie rozbijam sobie moja racje na kilka mniejszych punktów które sa kluczowe.
W naszym przykladzie sa to:
- czy należy wykonac zabieg zgodnie z prawem i obowiazujaca ustawa? - TAK
- czy należy zaakceptowac liste przeciwskazan które wymienia producent? - TAK
- czy powiklania wymienione przez ministra zdrowia (w tym smierc) moga wystapic? - TAK
I teraz, jeżeli nasz rozmówca (tu lekarz) odpowiedzial 3 razy twierdzaco na nasze mniejsze pytania, to stawiamy nasza teze tak, żeby sam sobie na nia odpowiedzial.
Zadajemy kluczowe pytanie, którego odpowiedz chcielibysmy widziec w swoim zwycieskim akcie. Ważne, żeby zadac je spokojnie i z szacunkiem: "Panie doktorze, czyli z tego co pan powiedzial, ZGODNIE Z PRAWDA nie ma możliwosci zaszczepienia zgodnie z prawem".
Lekarz potwierdzi, nastepnie prosimy o adnotacje i zaznaczamy, że chcemy ja "zgodnie z prawda". To wg mnie ważne dopowiedzenie.
Nigdy nie wolno pchac naszego rozmówcy w kozi róg z którego nie ma ucieczki i postawic go w sytuacji, że nie wie co odpowiedziec. Ludzie zdesperowani sa zdolni do wszystkiego i czesto to, co zrobia jest kompletnie inne niż to, co chcemy osiagnac, pamietajcie o tym!
Nie użylem nigdzie sformulowania "Przecież, jakby pan sie zgodzil na takie nielegalne szczepienie to bylby pan przestepca". Ide o zaklad, że po takim tekscie lekarz zaczalby byc zdesperowany i np. poprosil o opuszczenie pokoju. Wiem, że my mamy racje, że możemy slac skargi, pisma, ale po co...? Rozwiazania "silowe" to ostatecznosc.
Dlatego nie traćcie nadziei i pamietajcie o:
1. Stosowaniu strategii p. Urszuli (naprawde warto przed wizyta jeszcze raz przeczytac strategie, przygotowac sobie ChPL lub wydrukowac ustawe)
2. Pamietajcie o moim sposobie z potwierdzeniami mniejszych pytan aby zbudowac odpowiednia teze
3. Badzcie maksymalnie mili, nie mówcie podnioslym glosem, nawet jak na was krzycza. Dyplomacja przede wszystkim.
4. Nie stawiajcie lekarzy w kozim rogu, bo jak stana sie zdesperowani to nie osiagniecie tego co chcieliscie
5. Glowa do góry i walczcie o swoje dzieci! 
Anonimowy