Unia Europejska zatwierdziła stosowanie medycznej marihuany do leczenia rzadkich, poważnych form padaczki dziecięcej. Od teraz lekarze z europejskich krajów będą mogli przepisywać swoim pacjentom doustny roztwór kanabidiolu o nazwie Epidyolex. Lek bazuje na organicznym związku chemicznym, który nie posiada działania psychoaktywnego. Zatwierdzono możliwość leczenia dzieci lekiem bazującym na medycznej marihuanie, który nie zawiera THC, a więc nie posiada działania psychoaktywnego. Przyjmować będą mogli go pacjenci już od drugiego roku życia, którzy cierpią na zespół Lennoxa-Gastauta – ciężką i lekoodporną padaczkę, która charakteryzuje się nagłą utratą napięcia mięśni. Epidyolex może być również stosowany w przypadku zespołu Dravet, czyli mioklonicznej padaczki ujawniającej się u niemowląt, która opóźnia psychoruchowy rozwój dzieci. Zwykle Epidyolex stosowany jest w połączeniu z innym lekiem przeciwpadaczkowym, klobozamem.
Choć legalizacja leku jest już oficjalna, to mogą przepisywać go wyłącznie wyspecjalizowani lekarze i ma on być stosowany w ograniczonej liczbie przypadków, w których zawiodły inne leki. Jak podaje portal informacyjny BBC News, niewielki odsetek recept został wydany przez brytyjski system służby zdrowia National Health Service.
Epidyolex to jednak nie pierwszy legalny lek, który zawiera w swoim składzie medyczną marihuanę. Wcześniej zalegalizowano środek o nazwie Nabilone, który działa podobnie jak THC. Lekarze podają Nabilone w postaci kapsułek pacjentom po chemioterapii, którzy zmagają się z nudnościami. Kolejny legalny już lek o nazwie Sativex bazuje na konopiach indyjskich i zawiera zarówno THC, jak CBD – leczy się nim osoby ze zdiagnozowanym stwardnieniem rozsianym.
Chociaż medyczna marihuana nadal jest w Europie tematem zaciętych sporów i dyskusji, wszystko wskazuje na to, że powoli dopuszczamy jej stosowanie w przypadku ciężkich w leczeniu chorób. To z pewnością spora ulga dla pacjentów i ich rodzin, dla których każda nowa forma leczenia jest szansą na poprawę stanu zdrowia.
POTRZEBUJĄ Pomocy Proszę Wszystkich by sie zorganizowali walczymy o 181 Żywych Istnień które nie poszły na Rzez są potrzebni Ludzie którzy Pomogą Finansowo i własnymi rękoma .Proszę kontaktujcie sie WEGANIZM I WITARIANIZM NIE POLEGA TYLKO NA PISANIU I WRZUCANIU POSTÓW POLEGA NA POMOCY ZWIERZĘTOM PRZEDE WSZYSTKIM Długo zwlekaliśmy z informowaniem o sytuacji stada krówek z Deszczna. Zwlekaliśmy bo do wczoraj czekaliśmy na efekt działań PTE w osobie profesora Elżanowskiego. Niestety działania zakończyły się niepowodzeniem, a my już czekać nie możemy. Musimy myśleć o sytuacji finansowej BOZ i ciążącym na nas długu i oczywiście w pierwszej kolejności sytuacji stada którego przyszłość jest nadal pod wielkim znakiem zapytania bo mówiąc krótko nie mamy go gdzie umieścić. Zrobiliśmy jako BOZ wszystko aby zalegalizować stado. Są zakolczykowane i zbadane. Badania wykazały, że całe stado jest zdrowe. Nie stwierdzono gruźlicy, brucelozy ani białaczki czyli chorób zwalczanych z urzędu. Tuz po badaniach krowy miały wyjechać do rezerwatu przyrody Witolda Bieschke do Czarnocina. Rozwiązanie to było forsowane od samego początku przez PTE i stronę społeczną. Niestety tuż przed badaniami pan Bieschke okazał się człowiekiem zupełnie niepoważnym. Oferował wcześniej pomoc przy spędzie, badaniu, i pokryciu kosztów ale kilka dni przed badaniami przestał odbierać telefony i zaczął się rakiem wycofywać ze swoich obietnic. Zostaliśmy sami z ogromnym problemem, Mimo to udało nam się bez niego i jego ludzi zrealizować plan. Niedawno pan Bieschke przysłał propozycję umowy z nami, nie wiedząc, że nie jest już brany pod uwagę. W umowie nie ma słowa o tym aby krowy miały mieć u niego dożywocie, ale co najważniejsze pan B. zastrzega sobie zwrot wszystkich poniesionych przez siebie kosztów i odszkodowanie w razie gdyby przy następnym badaniu krowy okazały się chore. Do czwartku jeszcze sprawdzaliśmy możliwość przekazania stada w całości w opolskie do Tomka, który ma u siebie kilkanaście krów odebranych interwencyjnie i ma na temat krów ogromną wiedzę i doświadczenie. Krowy mają u niego dożywocie. Warunkiem jednak był zakup dwóch obór i 18 ha ziemi w Naczkowie położonym w województwie opolskim, w powiecie nyskim, w gminie Pakosławice. To oczywiście na początek . Potem staralibyśmy się o dzierżawę pobliskich łąk. Sprawy na miejscu dopinał wraz ze sponsorem, który był w stanie zainwestować 1/4 potrzebnej kwoty oraz adwokatem profesor Elżanowski. Niestety sponsor zrezygnował ze względu na stan obór i bardzo złej jakości ziemię. Wszystko oczywiście byłoby do zrobienia, ale potrzebowalibyśmy więcej sponsorów i czasu na remont obór . W tym stanie rzeczy stado nie może w to miejsce pojechać. Trzeba jeszcze zrobić studnię i doprowadzić prąd. A my nie mamy już czasu bo za pasem październik. Dziś do Tomka mogłoby pojechać maksymalnie 30 krów. Jeśli zdarzy się cud i pojawią się sponsorzy i szybko przystosujemy to miejsce stado może pojechać w całości, Jeśli nie musimy stado podzielić. Jest przyzwolenie ministra rolnictwa na rozbicie stada na części, bo to być może jedyna szansa aby uratować im życie. Byki a jest ich 60 muszą być osobno ,bo stado nie może się już rozmnażać . Tyle, że byków nikt nie chce. Potrzebujemy pomocy w nagłośnieniu sprawy !! Pilnie potrzebne azyle, które zapewnią im dożywocie. Jest to sprawa na wczoraj, Nie opłaciliśmy jeszcze faktury za wypas w sierpniu w Zakolu Santockim. Brakuje nam ok 40 tys. zł. Stado od września jest tam bez umowy. Strona społeczna już kolejnych 70 tys. zł nie uzbiera. Stado musi wyjechać w październiku, bo potem trzeba je spędzić w inne bezpieczne miejsce ( teren zalewowy ) i zapewnić wiaty i zimowe karmienie, a to już są gigantyczne koszty. Nie mamy już ani pieniędzy ( tylko dług) ani czasu ani miejsca na ten moment. Wznawiamy akcję poszukiwania azyli dla stada, azyli, w których zwierzaki będą miały dożywocie . Nie wiemy, czy w ich przypadku można liczyć na dopłaty sprawdzamy to. Roczny koszt utrzymania stada w całości to koszty rzędu 300 tys. zł. To kosmiczne pieniądze. Rozbijając stado dajemy mu jakieś szanse. Prosimy o pomoc w poszukiwaniu azyli . Poniżej najnowsze zdjęcia naszych krówek i zdjęcia obór w Naczkowie. Telefon do kontaktu Tomek 579 076 703, 666 605 391 do BOZ lub 535 492 222 Magda Nowak.
Jedzenie czerwonych papryczek chili wiąże się 13% spadkiem śmiertelności całkowitej, głównie zgonów wskutek chorób serca i udaru.
Mustafa Chopan i prof. Benjamin Littenberg z College'u Medycyny Larnera Uniwersytetu Vermont analizowali dane zebrane w ramach National Health and Nutritional Examination Survey III. Panowie przyjrzeli się wyjściowym cechom konsumentów papryczek. Okazało się, że w porównaniu do ludzi, którzy ich nie jedli, byli młodszymi, żonatymi Amerykanami pochodzenia meksykańskiego, palili papierosy, pili alkohol, jedli więcej warzyw i mięsa, mieli niższy poziom dobrego cholesterolu HDL, mniejsze dochody i słabsze wykształcenie.
Średni czas późniejszej obserwacji wynosił 18,9 r. Autorzy publikacji z pisma PLoS ONE zliczali zgony i sprawdzali ich przyczyny.
Choć mechanizm, za pośrednictwem którego papryczki mogłyby odroczyć zgon, jest niepewny, częściowo za zaobserwowaną korelację mogą odpowiadać kanały przejściowego potencjału TRP, będące receptorami dla ostrych czynników, takich jak kapsaicyna [...].
Chopan i Littenberg przypominają, że kapsaicyna odgrywa ważną rolę w mechanizmach komórkowych i molekularnych zapobiegających otyłości i modulujących wieńcowy przepływ krwi. Amerykanie dodają też, że alkaloid ma właściwości antydrobnoustrojowe, może więc pośrednio oddziaływać na organizm, zmieniając mikroflorę jelit.
Tak wiele dziewcząt doświadcza straszne problemy zdrowotne po szczepionce z Gardasilu przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego [human papillomavirus = HPV], że Europejska Agencja Lekow [EMA] ogłosiła plany przeprowadzenia wnikliwego przeglądu bezpieczeństwa tej kontrowersyjnej szczepionki.
Po ostatnim przeglądzie dokumentu w Danii wskazującego na falę skutków zdrowotnych wiązanych z Gardasilem, władze europejskie rzekomo rozważają podawanie tej szczepionki, która wydaje się wywoływać stałe szkody dla zdrowia u wielu zaszczepionych dziewcząt.
Jak poinformował duński The Local, EMA chce dodatkowego przeglądu Gardasilu w celu „dalszego wyjaśnienia aspektów bezpieczeństwa szczepionki”.
Zdaniem EMA, około 72 mln młodych kobiet zaszczepiono Gardasilem od czasu wprowadzenia go w Europie w 2006. Wiele z tych kobiet informowało o skutkach ubocznych począwszy od drgawek i omdleń do problemów z sercem i chronicznego zmęczenia.
Do tej pory ponad 100 duńskich dziewcząt złożyło wnioski o rekompensatę finansową za szkody wywołane przez Gardasil. Trzy z nich, jak informuje szwedzki dziennik Svenska Dagbladet, już otrzymały amerykański odpowiednik około $593.000. Kolejne 800 dziewcząt poinformowało o skutkach ubocznych, ale nie wnioskowały jeszcze o kompensatę.
„Zarówno [europejska] komisja ds. skutków ubocznych i Duński Urząd Zdrowia i Leków tu w kraju szacuje, że zalety szczepionki przeciwko rakowi szyjki macicy są większe niż wady i nadal zalecają ją młodym dziewczynom” – powiedziała mediom duńska minister zdrowia Sophie Lohde.
„Ale dla mnie jest ważne, że ludzie reagują gdy nadal pojawiają się nowe doniesienia o skutkach ubocznych i jest też niepokój wśród wielu dziewcząt i ich rodzin. Do tego musimy podchodzić poważnie”.
Rządy powinny przestać się wygłupiać, a tylko przyznać, że szczepionki HPV są śmiertelne
Gardasil nie jest jedyną badaną szczepionką na HPV – wszystkie trzy obecnie na rynku, w tym Gardasil (Merck & Co.), Gardasil 9, i Cervarix (GlaxoSmithKline) są badane pod względem bezpieczeństwa przez Europejską Agencję Leków [EMA].
Wśród badanych skutków jest wiele raportów o posturalnym ortostatycznym zespole tachykardii [postural orthostatic tachycardia syndrome = POTS], chorobie obejmującej zaburzenia rytmu serca, między rytmem kiedy poszkodowany siedzi lub stoi. Choroba ta może prowadzić do zawrotów głowy, omdlenia, bólu głowy, osłabienia i bólu w klatce piersiowej.
Inne choroby obejmują złożony zespół miejscowego bólu [complex regional pain syndrome = CRPS], który wpływa na normalne używanie własnych kończyn. Wiele dziewcząt, które już zgłaszały niepożądane skutki po szczepionce przeciwko HPV, mówią że ich mięśnie są słabe i nie mogą już być tak aktywnymi fizycznie jak przed szczepionką.
Celem przeglądu EMA jest ustalenie, czy istnieje uzasadniony związek przyczynowy pomiędzy szczepionką HPV i tymi chorobami. Agencja twierdzi, że te i inne objawy mogą wystąpić „u osób nieszczepionych”, a przynajmniej taka jest oficjalna wersja.
Ale osoby które doznały szkód wiedzą, że szczepionka była przyczyną, i nie zamierzają się poddać, dopóki nie ujawni się prawdy. Wbrew temu co twierdzą władze o szczepionkach HPV iż są „bardzo bezpieczne,” osoby które już odczuły niekorzystne skutki znają prawdę.
„Po licencjonowaniu Gardasilu i zaleceniu 3 dawek dla 11-12-latek i młodych kobiet, były tysiące doniesień o nagłej utracie świadomości w ciągu 24 godzin” – informuje Krajowe Centrum Informacji o Szczepionkach [NVIC].
Inne niepożądane skutki to „drgawki, bóle mięśni i osłabienie, obezwładniające zmęczenie, zespół Guillain-Barre (GBS), paraliż twarzy, zapalenie mózgu, reumatoidalne zapalenie stawów; lupus, zakrzepy, zapalenie nerwu wzrokowego, stwardnienie rozsiane, udary i inne poważne problemy zdrowotne, łącznie ze śmiercią, po otrzymaniu szczepionki Gardasil”.
Firma Torrent Pharmaceuticals wycofała z obiegu leki na ciśnienie, które mogły zostać skażone rakotwórczymi substancjami. W zeszłym roku amerykańskie organy regulacyjne po raz pierwszy zaalarmowały, że tabletki regulujące prawidłową pracę serca, mogą zawierać potencjalnie śmiertelne związki chemiczne.
Torrent Pharmaceuticals ogłosiło, że wycofuje ze sprzedaży 5 partii leków, stosowanych w leczeniu nadciśnienia tętniczego, po tym, jak w tabletkach odkryto środek chemiczny o nazwie NMBA. Amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) twierdzi, że skażenia mogą być wynikiem reakcji chemicznych, które zachodzą w procesie produkcji lub ponownego użycia materiałów, takich jak np. rozpuszczalniki.
Ogólnie rzecz biorąc, Torrent Pharmaceuticals od lata 2018 roku wycofało już ponad 300 partii tabletek na ciśnienie krwi. Należy zaznaczyć, że jest to zaledwie jeden z tuzina producentów, którzy zdecydowali się na taki krok. Wszystkie przypadki łączy jeden wspólny element – wycofane z obiegu tabletki zawierały substancje, pochodzące od dostawców z Chin i Indii. Eksperci sugerują, że FDA powinna wymóc, aby każdy producent zmagający się ze skażeniami leków, wstrzymał pracę w fabrykach do czasu, aż problemy zostaną ostatecznie rozwiązane.
Podobne dylematy aż 12 producentów na przestrzeni ostatnich miesięcy jednoznacznie sugerują, że mamy do czynienia z problemem systemowym, a nie z odosobnionym, jednostkowym przypadkiem. Rzecznik FDA uspokoił pacjentów, że agencja zidentyfikowała wiele alternatywnych lekarstw na nadciśnienie, które można przyjmować bez ryzyka o własne zdrowie:
W oparciu o nasze bieżące oceny, w tym badania laboratoryjne, agencja zidentyfikowała 43 leki na ciśnienie krwi, które zostały określone jako niezawierające żadnych zanieczyszczeń nitrozoaminowych. Producenci, którzy zostali przez nas zidentyfikowani jako bezpieczni, zwiększą wysiłki, aby upewnić się, że na rynku nie zabraknie potrzebnych medykamentów.
FDA wezwała pacjentów, dotychczas przyjmujących wycofane lekarstwa, do skonsultowania się z lekarzami, którzy wskażą im alternatywną formę leczenia do czasu rozwiązania wszystkich problemów.
Podawanie antybiotyków wcześniakom może mieć długotrwałe negatywne skutki dla ich zdrowia, informują naukowcy z Washington University w St. Louis. Niemal wszystkie wcześniaki otrzymują przez pierwsze tygodnie antybiotyki, które mają chronić je przed potencjalnie śmiertelnymi infekcjami. To ratuje ich życie, ale niszczy mikrobiom jelit.
Autorzy artykułu opublikowanego na łamach „Nature Microbiology” sugerują, by starannie dobierać antybiotyki podawane wcześniakom tak, by zminimalizować ich negatywny wpływ na mikrobiom jelit. Jako, że mikrobiom ten odgrywa kolosalną rolę, jego naruszenie może skutkować rozwojem chorób w późniejszym życiu.
Naukowcy z St. Louis zauważyli, że półtora roku po opuszczeniu przez wcześniaki szpitala wciąż widać u nich skutki podawania antybiotyków. W porównaniu z dziećmi urodzonymi w terminie, które nie brały antybiotyków, w mikrobiomie wcześniaków występuje więcej bakterii związanych z pojawianiem się chorób, mniej bakterii powiązanych z dobrym stanem zdrowia oraz więcej antybiotykoopornych bakterii.
„Bakteriami, które z największym prawdopodobieństwem są w stanie przetrwać antybiotykoterpapię, nie są bakterie wiązane ze zdrowiem jelit. Skład mikrobiomu w zdecydowanej mierze ustala się do 3. roku życia i pozostaje dość stabilny. Jeśli zatem bakterie chorobotwórcze zdobędą tam przyczółki we wczesnym dzieciństwie, to człowiek będzie odczuwał tego skutki przez długi czas. Jedna lub dwie dawki antybiotyków w pierwszych tygodniach życia mogą mieć swoje konsekwencje, gdy człowiek ma 40 lat” – wyjaśnia profesor Gautam Dantas, specjalista patologi, mikrobiologii i inżynierii biomedycznej.
Zdrowa flora jelitowa jest powiązana ze zmniejszonym ryzykiem wielu chorób immunologicznych i metabolicznym, w tym ze zmniejszonym ryzykiem występowania alergii, cukrzycy, otyłości czy nieswoistego zapalenia jelit.
Dantas i jego zespół chcieli dowiedzieć się, czy u wcześniaków po antybiotykoterapii mikrobiom jelit powraca do normy. W tym celu przeanalizowali 437 próbek kału pobranych od 58 dzieci w wieku 0–21 miesięcy. Wśród nich znajdowało się 41 dzieci, które urodziły się średnio o 10 tygodni zbyt wcześnie. Pozostałe dzieci były urodzone w terminie.
Wszystkim wcześniakom podawano antybiotyki. Dziewięcioro z dzieci otrzymało pojedynczą dawkę, a pozostałych 32 otrzymało średnio 8 dawek, które były im podawane przez połowę ich pobytu na oddziale intensywnej opieki neonatologicznej. Żadne z dzieci urodzonych w terminie nie otrzymało antybiotyków.
Badania wykazały, że wcześniaki, którym podawano liczne dawki antybiotyków, w wieku 21 miesięcy miały w jelitach znacznie więcej antybiotykoopornych bakterii, niż wcześniaki, którym podano pojedynczą dawkę oraz dzieci urodzone w terminie. Obecność antybiotykoopornych bakterii w jelitach niekoniecznie musi oznaczać kłopoty, o ile bakterie te w jelitach pozostaną. Jeśli jednak przedostaną się do krwioobiegu, układu moczowego czy innych części ciała, mogą wywołać trudne w leczeniu infekcje.
Uczeni hodowali też bakterie, które pozyskali z próbek w odstępach 8–10 miesięcy. Okazało się, że antybiotykooporne bakterie u starszych dzieci były dokładnie tymi samymi szczepami, jakie pozyskano, gdy dzieci te były młodsze. „To nie były podobne bakterie. To były te same szczepy. Antybiotyki otworzyły im drogę do skolonizowania jelit, a gdy już się tam znalazły, nie pozwoliły się stamtąd usunąć. I mimo tego, że nie wykazaliśmy, by bakterie te spowodowały zachorowania u badanych dzieci, to są te same rodzaje bakterii, które wywołują infekcje układu moczowego, układu krwionośnego i inne problemy. Mamy tutaj więc do czynienia z sytuacją, w której potencjalne patogeny zasiedlają organizm w pierwszych tygodniach życia i w nim pozostają” – mówi Dantas.
Dalsze analizy wykazały, że do 21. miesiąca życia u wszystkich dzieci doszło do zróżnicowania mikrobiomu. To dobry znak, gdyż brak takiego zróżnicowania jest wiązany z licznymi chorobami immunologicznymi i metabolicznymi u dzieci i dorosłych. Jednak zauważono również, że u wcześniaków, które brały wiele antybiotyków, różnicowanie mikrobiomu przebiegało wolniej niż u pozostałych dzieci. Co więcej, mikrobiom dzieci, którym wielokrotnie podawano antybiotyki miał mniej korzystny skład. Występowało u nich mniej bakterii z pożytecznych rodzin takich jak Bifidobacteriaceae, a więcej z grup szkodliwych, takich jak Proteobakterie.
Jednym z autorów badań jest Barbara Warner, dyrektor Wydzaiłu Medycyny Noworodków. W związku z uzyskanymi wynikami doktor Warner, która jest też odpowiedzialna za opiekę nad wcześniakami w Oddziale Intensywnej Opieki Neonatologicznej St. Louis Children’s Hospital wydała zalecenie, by zmniejszyć dawki antybiotyków podawane dzieciom. „Już nie mówimy: „włączmy antybiotyki, bo lepiej, by były bezpieczne, niż gdybyśmy mieli później żałować, że tego nie zrobiliśmy” – stwierdza Warner. „Teraz wiemy, że istnieje ryzyko, iż w ten sposób dokonamy negatywnej selekcji mikroorganizmów, które pozostaną w mikrobiomie i mogą zwiększyć ryzyko zachorowań w dzieciństwie czy późniejszym okresie życia. Znacznie bardziej ostrożnie podchodzimy do podawania antybiotyków i przerywamy terapię natychmiast po tym, jak stwierdzimy, że pozbyliśmy się chorobotwórczych bakterii. Wciąż musimy używać antybiotyków – kwestią bezdyskusyjną jest, że ratują one życie – jednak byliśmy w stanie znacząco obniżyć ich dawki i nie zauważyliśmy przy tym negatywnych skutków dla dzieci”.
Dr. Day, pracownik Rockefellera, powiedział kiedyś że pojawią się nowe, nieznane wcześniej choroby. Będą bardzo trudne do zdiagnozowania i nieuleczalne – przynajmniej przez jakiś czas.„W Polsce zachorowania na boreliozę z Lyme zaczęto rozpoznawać dopiero pod koniec lat 80-tych.„ (Wikipedia)
Liczba zachorowań na boreliozę podwoiła się od roku 1991. Od 20 lat, co roku odnotowuje się 500 tysięcy nowych przypadków choroby. To oznacza przynajmniej 10 milionów chorych w samych tylko Stanach Zjednoczonych. Jeśli kleszcz przenosi Borellia burgdorferi, jego ugryzienie może cię dosłownie przykuć do łóżka. Możesz oszaleć albo zostać kaleką który nie potrafi się skoncentrować i utrzymać swojej pracy. Może też cię zabić.Jedynym skutecznym sposobem na zdiagnozowanie choroby jest pobranie kropli krwi i zbadanie jej pod mikroskopem po upływie minimum pół godziny. Jeśli zauważysz bakterię Borelli wychodzące z czerwonych krwinek… to masz pecha.
Amerykańskie Centrum Epidemiologiczne jest nieco bardziej konserwatywne w tej kwestii. Szacuje że w USA każdego roku pojawia się ok. 325 tysięcy nowych przypadków boreliozy. To więcej niż łączna liczba przypadków AIDS, wirusa zachodniego Nilu i ptasiej grypy razem wziętych. Wprawdzie Kanada nie prowadzi statystyk dotyczących boreliozy, ale zarówno ona jak i kleszcze ją przenoszące są w niej znane. Na całym świecie ludzie mają ten sam problem z epidemią boreliozy. Chodzi głównie o zawodne testy na tą chorobę, które jej często nie wykrywają.
Jak wiele innych dzieci z New Jersey, często bawiliśmy się na zewnątrz i jeździliśmy na biwaki. Ukąszenia kleszczy nie były dla nas niczym nowym. Nigdy nie mieliśmy po nim rumienia skórnego, ale moje zdrowie zauważalnie się pogarszało.Może czytelnicy pamiętają opis mojej walki z syndromem chronicznego zmęczenia, historię o tym jak straciłam dom i jak opieka społeczna odmawia pomocy mi, oraz innym osobom z podobnymi problemami.Jeden z moich znajomych, cierpiących na podobne zaburzenia, jest dzisiaj bezdomnym w Nowym Jorku. Biblia uczy, że wszystko układa się na korzyść tych którzy kochają Boga. Myślę że coś takiego przydarzyło się również i mi.Przez wszystkie te lata przewinęłam się przez wiele różnych lekarzy, lecz żaden nie potrafił powiedzieć co mi jest. Wiedzieli jedynie że jestem bardzo chora.
Oprócz mojego chronicznego zmęczenia, zmagam się z bezsennością, słabą koncentracją i pamięcią. Czuję się jakbym była obciążana 20-kilowym ciężarem przy każdej czynności fizycznej i umysłowej. Nie potrafię utrzymać z tego powodu żadnej pracy.Od czasu do czasu puchną mi kolana i ledwo wtedy chodzę. Obecnie tracę też zmysł smaku i słuchu, mam problemy z przełykaniem i ogólnie czuję się jak więzień we własnym ciele.Przygarneli mnie do siebie przyjaciele chrześcijanie, okazało się że jeden z nich ma boreliozę. Poświęcił tysiące godzin na różnego rodzaju kuracje – bez skutku.Później okazało się, że ja też mam boreliozę, tak jak wiele osób z syndromem chronicznego zmęczenia.Co najgorsze: wyglądam w porządku. Ludzie powtarzają mi że świetnie wyglądam. Moja rodzina odwróciła się ode mnie i uznała za czubka. Czuję się z tym okropnie. Z powodu choroby odpada też związek z drugą osobą. Przynajmniej mogę chodzić. Inni chorzy nie mogą.
TRUDNE DO ZDIAGNOZOWANIA I LECZENIA
Borelioza jest niezwykle ciężka do zdiagnozowania, chyba że masz dostęp do naprawdę dobrego mikroskopu. W ten sposób ją odkryto. Bakterię borelli ciężko wyhodować, dlatego standardowe testy na chorobę często zawodzą.Tak jak większość ludzi, ja również myślałam że infekcję poprzedza rumień skórny. Myślałam też, że można ją wyleczyć po 3-tygodniowej kuracji antybiotykowej, tak jak wmawiają nam ludzie z centrum epidemiologicznego. Rany, w jakim ja byłam błędzie! Rumień wprawdzie się czasami zdarza, ale lekarstwo…Nawet lekarze nie zawsze potrafią ją wyleczyć po latach kuracji antybiotykami.Słyszałam od innych chorych, że antybiotyki mogą załatwić ci kandydozę, co jest niemal równie złe jak sama borelioza. Dlatego prędzej czy później kierują się w stronę medycyny alternatywnej.Bakteria boreliozy to krętek, podobnie jak ta od syfilisa. Zarówno syfilis jak i borelioza, mogą być uznane za zupełnie inne choroby, takie jak chroniczne zmęczenie, depresja, schizofrenia, zaawansowana skleroza, toczeń i szereg innych przypadłości.
Ta bakteria potrafi wykryć antybiotyki oraz się przed nimi bronić.
Potrafi przyjąć formę cysty (przetrwalnikową) i w ten sposób broni się przed kuracją. Jako cysta będzie się reprodukować. Gdy kuracja ustanie, borelioza powraca jeszcze silniejsza.
http://goodbyelyme.com/
Tak jak inne bakterie, potrafi też pokryć się warstwą żelatynowej masy ochronnej.
Spiralny kształt bakterii pozwala jej przeniknąć do większości rodzajów komórek – krwinek czerwonych, komórek nerwowych, mięśniowych, kostnych i mózgowych. Po czasie zacznie atakować serce i centralny system nerwowy i/lub mózg.
http://www.hulu.com/watch/268761/under-our-skin
I tak – rząd potrafi czasem zrobić coś dobrze!
Potrafi np. stworzyć choroby odporne na wykrycie i leczenie.
Słyszeliście może że boreliozę (Lyme disease) odkryto po raz pierwszy w roku 1975 w USA (miasteczko Lyme)? To tylko częściowo prawda, bo bakterię Borellia Burgdofori odkryto już w roku 1893 w Niemczech.
BROŃ BIOLOGICZNA?
W tym filmie były gubernator Jesse Ventura twierdzi, że borelioza jest bronią biologiczną.
Ventura przeprowadził wywiad z Neilem Grossmanem na potrzeby swojej serii telewizyjnej Conspiracy Theory – Grossman zajmuje się tematem Plum Island i położonym na niej Centrum Chorób Zwierzęcych. Powiedział że rząd amerykański wynajął byłego nazistowskiego naukowca Erica Trauba, który infekował kleszcze różnymi chorobami zwierzęcymi, w celu stworzenia zarazy atakującej wybrane społeczności.
W tym samym odcinku Ventura rozmawia z dr. Breeze, byłym dyrektorem instytutu na Plum Island. Breeze zaprzecza pogłoskom jakoby borelioza była bronią biologiczną wszczepioną populacji kleszczy, potwierdza jednak, że niektóre choroby zwierzęce badane na Plum Island mogą przenosić się na ludzi. (Jeśli kleszcze nie były podrasowywane, to dlaczego dzisiaj stanowią problem, a jeszcze kilkadziesiąt lat temu nie? – przyp. tłum).
http://members.iconn.net/~marlae/lyme/
Niektórzy uważają, że borelioza jest bronią biologiczną stworzoną na Plum Island, która przedostała się na wybrzeże niedaleko miasteczek Lyme i Old Lyme w stanie Connecticut.
Borelioza miała zostać zaszczepiona małej populacji kleszczy. Kleszcze zaraziły ptaki które przeniosły je do innych części kraju. Resztę historii znamy: miliony zainfekowanych ludzi.
LEKARSTWO?
Zarażeni boreliozą sami opracowali sposób leczenia który wyleczył niektórych z nich. Możecie o tym poczytać na : http://lymephotos.com/ oraz: http://health.groups.yahoo.com/group/lymestrategies/
Prawdopodobnie można ją wyleczyć również w ten sam sposób w jaki Dr. Klenner leczył polio w 1948 – przy użyciu ogromnych dawek witaminy C, doustnie i w zastrzykach. Dr. Klenner mówił, że lekarze woleliby raczej stanąć nad pacjentem i patrzeć jak umiera, zamiast po prostu dać mu ten zastrzyk z witaminy C.
Niestety nie stać mnie na coś takiego. Ale może ta informacja przyda się komuś innemu.
I na koniec – jest tylko jedno lekarstwo na buruli, afrykańska odmianę martwiczego zapalenia (flesh-eating disease). Patrz: http://www.mercimerenature.com/BuruliBusters/
Ta sama kuracja która pomogła Gaylordowi Hauserowi: glinka. http://en.wikipedia.org/wiki/Gayelord_Hauser
Glina potrafi wyciągać toksyny i infekcje z tkanek.
Narzędzia chirurgiczne zaszyte w ciele pacjenta, amputacja zdrowej nogi czy ręki, podanie złej dawki insuliny, to tylko kilka w całej listy błędów lekarzy, które niestety wciąż się zdarzają. Jak donosi „The Sky News”, w ciągu roku ponad 600 pacjentów ucierpiało z powodu poważnych błędów NHS.
Między kwietniem 2018 roku a lipcem 2019 roku doszło do 629 zdarzeń określanych jako incydenty, które nigdy nie powinny mieć miejsca, gdyż mogły skończyć się śmiercią pacjenta. W raporcie opisującym błędy lekarzy, znajdują się opisy chirurgów operujących niewłaściwe części ciała i pozostawiających w ciele chorego rękawiczki czy wiertła chirurgiczne.
W sutek nieudolności lekarzy, między innymi, jeden pacjent stracił zdrowy palec u nogi, dwóch mężczyzn przypadkowo obrzezano, jednej kobiecie wycięto fragment niewłaściwej piersi, dwóch innym pacjentkom pobrano wycinek szyjki macicy zamiast okrężnicy.
U niektórzy pacjentów przeprowadzono również zbiegi przeznaczone dla kogoś innego, w tym laserowe operacje oka, nakłucia lędźwi czy kolonoskopie. Zdarzało się też, że chory zamiast czystego tlenu wdychał normalne powietrze, lub otrzymał śmiertelnie niebezpieczną dawkę leku, w sześciu przypadkach podano niewłaściwą krew.
NHS twierdzi, że w zestawieniu do całkowitej liczby pacjentów obsługiwanych przez szpitale, liczna błędów lekarskich jest niewielka: „NHS troszczy się o ponad pół miliarda pacjentów rocznie i chociaż takie incydenty są na szczęście niezwykle rzadkie, ważne jest, aby szpitale działały w celu zminimalizowania ryzyka. Strategia bezpieczeństwa pacjentów, opublikowana w lipcu, zapewnia personelowi NHS jeszcze większe wsparcie w wykonywaniu ich zadań i obejmuje nowy program edukacyjny oraz wiodący na świecie system zgłaszania incydentów w celu zmniejszenia ryzyka błędu ludzkiego”, stwierdził rzecznik NHS.
Profesor Derek Alderson, prezes Royal College of Surgeons, powiedział: „Chociaż te przypadki są bardzo rzadkie, to nigdy nie powinny się wydarzyć, są one wyjątkowo traumatyczne dla pacjentów i ich rodzin, mogą być również druzgocące dla samych chirurgów i personelu medycznego”.
Substancje pochodzące z plastiku wykryto w organizmach 97 proc. przebadanych w Niemczech dzieci.
Niepublikowany jeszcze raport Marike Kolossa-Gehring wyraźnie pokazuje korelację między wzrostem zużycia danej substancji w produkcji a wzrostem jej ilości w organizmie. W organizmach prawie wszystkich dzieci można znaleźć substancje, które wchodzą w skład plastiku. Niektóre z nich mogą być szkodliwe dla zdrowia, jak wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie niemieckiego resortu środowiska. Substancje pochodzące z plastiku wykryto w organizmach 97 proc. przebadanych dzieci. Naukowcy z Instytutu Roberta Kocha (RKI) w Berlinie, którzy wykonywali zlecenie ministerstwa środowiska, przebadali próbki krwi i moczu 2,5 tys. dzieci w wieku od 3 do 17 lat w latach 2003-2017. Znaleźli tam produkty rozkładu 11 z 15 poddanych analizie składników.
Plastik może dostawać się do organizmu za pośrednictwem przyborów kuchennych, nieprzemakalnych ubrań, środki czystości oraz pochodzić z opakowań żywności. Nie wszystkie substancje wykryte w badaniu stanowią zagrożenie dla zdrowia. Część jednak z nich, jak przekonują naukowcy, może zakłócać gospodarkę hormonalną organizmu, zaburzać rozwój, a także powodować otyłość i nowotwory.
Szczególnie alarmująca jest obecność w organizmach dzieci kwasu perfluorooktanowego (PFOA), który jest stosowany m.in. przy produkcji nieprzywieralnych powłok na patelniach, czy nieprzemakalnych ubrań. PFOA może powodować problemy z płodnością i uszkadzać wątrobę. Od przyszłego roku jego użycie w ubraniach na terenie Unii będzie zabronione.
Na całym świecie u dzieci występuje większe prawdopodobieństwo rozwoju alergii na żywność.
Badania zgonów brytyjskich nastolatków po zjedzeniu maślanki, sezamu i orzeszków ziemnych /buttermilk, sesame, peanut podkreśliły czasem tragiczne skutki. W 2018, 6-letnia dziewczynka w Zach. Australii zmarła na alergię na produkty mleczne / died as the result of a dairy allergy.
Nasilenie się alergii w ostatnich dekadach jest szczególnie zauważalne na Zachodzie. Na alergię pokarmową cierpi ok. 7% dzieci w Brytanii i 9% w Australii. W Europie występuje u 2% osób dorosłych.
Zagrażające życiu reakcje mogą wywołać nawet śladowe ilości pokarmów, co oznacza, że pacjenci i rodziny żyją w lęku i strachu. Powstałe ograniczenia dietetyczne mogą stać się ciężarem dla życia społecznego i rodzin.
Choć nie można powiedzieć z pewnością dlaczego zwiększa się wskaźnik alergii, badacze na świecie ciężko pracują nad znalezieniem sposobów do zwalczania tego zjawiska.
Wywołuje ją system odpornościowy zwalczający substancje w środowisku, które powinien postrzegać jako nieszkodliwe, znane jako alergeny.
Te niewinne substancje stają się celami prowadzącymi do reakcji alergicznych.
Objawy obejmują zaczerwienienie skóry, pokrzywkę i obrzęki – aż do najostrzejszych przypadków – wymioty, biegunka, trudności w oddychaniu i szok anafilaktyczny.
Oto niektóre z najbardziej powszechnych produktów wywołujących alergię u dzieci:
Częstotliwość alergii pokarmowych zwiększyła się w ostatnich 30 latach, szczególnie w społeczeństwach uprzemysłowionych. Dokładnie jak duży jest ten wzrost zależy od żywności i miejsca zamieszkania pacjenta.
Badanie przeprowadzone na 1.300 dzieciach, 3-latkach, dla EAT Study w King’s College London, sugeruje, że teraz 2.5% ma alergię na orzeszki ziemne.
Australia ma najwyższy wskaźnik potwierdzonej alergii pokarmowej. Jedno badanie / One study wykazało, że 9% australijskich dzieci w wieku 1 rok miało alergię na jaja, a 3% na orzeszki ziemne.
Nasilenie alergii nie jest tylko skutkiem zwiększenia świadomości społecznej i lepszego jej diagnozowania.
Uważa się, że alergie i zwiększona wrażliwość na pokarmy są prawdopodobnie środowiskowe i odnoszą się do zachodniego stylu życia.
Wiemy, że niższe wskaźniki alergii są w rozwijających się krajach, i bardziej prawdopodobne na terenach miejskich niż wiejskich.
Czynniki tu mogą obejmować: zanieczyszczenia, zmiany w diecie i mniejsze narażenie na drobnoustroje, co zmienia reakcję naszego układu odpornościowego.
Migranci wydają się pokazywać częstsze występowanie astmy i alergii pokarmowej / a higher prevalence of asthma and food allergy w adoptowanym kraju w porównaniu z krajami ich pochodzenia, dalej pokazując znaczenie czynników środowiskowych.
Niektóre możliwe wyjaśnienia
Nie ma żadnego pojedynczego wyjaśnienia przyczyny stawania się bardziej alergicznym na pokarm, ale nauka ma pewne teorie.
Pierwsza – obwinia się poprawiona higiena, kiedy dzieci nie doznają tak wielu infekcji.
W szczególności infekcje pasożytnicze są zwykle zwalczane przez te same mechanizmy stosowane w walce z alergiami. Mając mniej pasożytów do zwalczania, układ odpornościowy walczy z rzeczami, które powinny być nieszkodliwe.
Druga – wit. D może pomóc układowi odpornościowemu rozwinąć zdrową reakcję, czyniąc nas mniej podatnymi na alergie. Większość ludności świata nie ma wystarczająco dużo wit. D z kilku powodów, m. in. spędza mniej czasu na słońcu. W Ameryce wskaźnik niedoboru wit. D niemal podwoił się tylko w ostatniej dekadzie / almost doubled in just over a decade.
Trzecia – teoria „podwójnego narażenia na alergeny” sugeruje, że rozwój alergii pokarmowej zależy od równowagi między czasem, dawką i formą narażenia.
Np. rozwój przeciwciał [alergicznych] może wystąpić poprzez skórę, szczególnie poprzez zapalenie skóry u niemowląt z egzemą.
Uważa się jednak, że jedzenie pokarmów wywołujących alergię podczas odstawiania ich może prowadzić do zdrowej reakcji i zapobiegać rozwojowi alergii, ponieważ układ odpornościowy jelit jest przygotowany na tolerowanie bakterii i obcych substancji, takich jak żywność.
Taka była podstawa badań w King’s College London’s LEAP Study, które wykazały ok. 80% zmniejszenie alergii na orzeszki ziemne i 5-latków, które regularnie je jadły od roku w którym się urodziły.
To badanie doprowadziło do zmian we wskazówkach w USA o konsumpcji tych orzeszków w niemowlęctwie. Rodzicom w Brytanii radzi się najpierw konsultację z lekarzem / UK parents have been advised to consult their GP first.
Wpływ człowieka
Zgony brytyjskich nastolatków cierpiących na alergie pokarmowe podkreśla wpływ na nie człowieka, i znaczenie wyraźnego i dokładnego znakowania.
Obecnie nie ma leku na alergię pokarmową, i zarządzanie nią polega na unikaniu produktów wywołujących alergie i plan leczenia awaryjnego w przypadku narażenia.
Ala nawet diagnoza wstępna jest wyzwaniem. Głównym sposobem odkrycia alergii pokarmowej jest to, żeby pacjent stopniowo zjadał coraz większe ilości tego produktu pod nadzorem medycznym.
Ale to jest denerwujące dla dzieci, i stanowi ryzyko wywołania reakcji alergicznej. Towarzyszące badanie reakcji ich układu odpornościowego może też dać fałszywe pozytywne wyniki u dzieci nie-alergicznych.
W King’s College London odkryliśmy alternatywne badanie krwi / a blood test, które okazało się dokładne w diagnozowaniu alergii w porównaniu z istniejącymi metodami.
To badanie uwzględnia teraz pokarmy odpowiedzialne za 90% alergii u dzieci, i mamy nadzieję, że będzie dostępne dla pacjentów w kolejnych kilku latach.
Nawet po dobrej diagnozie unikanie produktów alergicznych jest trudne, i powszechne są przypadkowe reakcje.
Immunoterapia alergenowa – podawanie małych ilości substancji – wykazała zmniejszanie się wrażliwości u alergicznych pacjentów, i może chronić przed przypadkowym narażeniem.
Badania nad lekiem immunoterapeutycznym / recent immunotherapy drug trial pokazały, że 67% alergików na orzeszki ziemne może spożywać odpowiednik 2 orzeszków po roku, w porównaniu z 4% w grupie kontrolnej. Ale dalej występuje u nich alergia.
Bada się inne metody leczenia, i są bardzo potrzebne. W międzyczasie alergie dalej będą źródłem zmartwień i częścią codziennego życia dla dzieci i ich rodziców.
Why the world is becoming more allergic to food
Dr Alexandra Santos King’s College London -13.09.2019
Imbir od starożytności znany ze swej skuteczności w leczeniu między innymi stanów zapalnych czy mdłości, jak się okazuje zabija również komórki nowotworowe.
Naukowcy z Uniwersytetu Michigan odkryli, że imbir hamuje wzrost i zabija komórki nowotworowe raka jajnika oraz reguluje stężenie czynników angiogennych.
Chodzi o konkretny składnik imbiru zwany 6-shogaol, który niszczynowotworowe komórki macierzyste. Jak zauważają naukowcy, chemioterapia nie jest skuteczna niszczeniu komórek macierzystych, a te są odpowiedzialne za wzrost, nawroty i przerzuty.
Z wyników badań:
„Komórki macierzyste nowotworowe stanowią poważną przeszkodę w terapii nowotworowej, ponieważ są odpowiedzialne nawroty i złe rokowania. Co więcej są odporne na paklitaksel, doksorubicynę, 5-fluorouracyl i platynowe leki przeciwrakowe i generalnie odporne na chemioterapie, dlatego każda naturalna substancja, która daje obiecujące rezultaty, powinna być dokładnie przebadana pod kątem zastosowania w leczeniu”
Oprócz wykorzystania imbiru w leczeniu i prewencji raka, korzeń ma wiele innych właściwości m.in przeciwzapalne, przeciwwirusowe, antybakteryjne i przeciw-pasożytnicze.
Jest bogaty w witaminę C, magnez i inne minerały, a jego spożywanie jest niezwykle korzystne dla ogólnego stanu zdrowia. Jest znany ze swej długiej historii stosowania w celu poprawy trawienia, łagodzenia bólu, podnoszenia odporności, chorobach układu krążenia, astmy, migreny i wielu innych.
Jednym z najlepszych sposobów, aby wykorzystać jego właściwości jest herbatka imbirowa. Wystarczy pokroić mały kawałek imbiru i gotować ok 15-20 minut.
Lub zastosować przepis, który dodatkowo wzmocni jego działanie