Mogłoby się wydawać, że w trakcie trwania straszliwej pandemii koronawirusa, który skłonił rządy państw do zamknięcia swoich gospodarek, przynajmniej jedna branża powinna zanotować dobry okres, pogrzebowa. Tymczasem okazuje się, że pogrzebów w niektórych miejscach jest nawet o 40% mniej. Jak to możliwe?
Przedsiębiorcy z branży pogrzebowej podchodzą sceptycznie do teorii zabójczego wirusa z Chin. Świadczy o tym statystyka, która wyraźnie wskazuje, że zgonów jest znacznie mniej niż w ostatnich latach. To zdumiewający fenomen, który nikomu chyba nie kojarzy się ze skutkiem epidemii.
Skoro jednak na brak klientów narzeka nawet branża pogrzebowa to warto zastanowić się jakie mogą być tego przyczyny. Jeśli wirus, którym straszy nas władza jest rzeczywiście zabójczy to powinna wzrosnąć liczba zgonów.
Przecież w Polsce wykonuje się niezbyt dużo testów, więc można zakładać, że powinno być wiele ofiar śmiertelnych ludzi z niezdiagnozowanym koronawirusem. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Wręcz przeciwnie umiera nawet mniej Polaków niż w roku 2019 i o wiele mniej niż w 2018. Jak to możliwe?
Po pierwsze zapewne jest to skutek ograniczenia ruchu drogowego. Po prostu mniej ludzi umiera na skutek wypadków komunikacyjnych. Po drugie przypuszcza się, że jest to też efekt odwołania wszelkich zabiegów planowych w polskich szpitalach. Nie ma operacji chirurgicznych więc mniej ludzi umiera na stole operacyjnym.
Sugeruje się również, że mniejsza ilość zgonów w Polsce może być skutkiem utrudnienia dostępu do leków z powodu ograniczenia dostępu do lekarzy. Według tej logiki mniej ludzi nadużywa leków, bo nie mogą ich kupić tyle co zwykle.