sobota, 30 września 2017

Gdzie znajdziemy wit. E. Witamina młodości.

Nieczęsto w nauce mamy do czynienia z rodzeństwem, które ręka w rękę pracuje nad jakimiś odkryciami w  dziedzinie witamin. Mówiliśmy już o braciach Williams, którzy byli zafascynowani witaminami z grupy B, dzisiaj natomiast przedstawię sylwetki dwóch innych braci, a są to dwaj praktykujący swego czasu w Kanadzie lekarze: kardiolog dr Wilfred E. Shute (1907-1982) oraz jego starszy brat, położnik i ginekolog dr Evan V. Shute (1905-1978), zajmujący się badaniami nad witaminą E. To dzięki pracom tych dwóch lekarzy cały świat dowiedział się jakim cudem jest witamina E dla ludzkiego organizmu, aczkolwiek ich śmiałe pionierskie prace  dotyczące możliwości terapeutycznych witaminy E były wyśmiewane i odrzucane. Mimo tego, że efekty kuracji w obleganej przez pacjentów klinice braci Shute w Ontario mówiły same za siebie. Były tak spektakularne, że sami bracia Shute w 1948 roku opowiedzieli się za tym, aby witamina E był wydawana niczym lek, czyli na receptę: bo… działała dosłownie jak lek! A na co działała?
Otóż jak już wspomniałam dr Evan Shute był ginekologiem i położnikiem. Interesowało go w jaki sposób witamina ta może pomóc kobietom zarówno w samym zajściu w ciążę jak również w utrzymaniu ciąży. Już od lat 20-tych ubiegłego wieku wiedziano o tym, że w tych sytuacjach pomaga olej z kiełków pszenicy, bogaty w witaminę E (odkrytą w 1922 roku). Jednocześnie odkryto, iż szczury karmione tłuszczem zwierzęcym (słoniną) traciły zdolność do rozmnażania się, stawały się bezpłodne. Dopiero po dodaniu do diety warzyw zielonolistnych oraz kiełków pszenicy powracała im płodność (dotyczy to zarówno samic jak i samców – witamina E ma wpływ również na zdolność spermy do zapłodnienia). Warto wiedzieć, że jedynie rośliny mają zdolność syntezy witaminy E. Ani zwierzęta ani ludzie tej zdolności nie posiadają i muszą dostarczać ją wraz z pożywieniem.
Okazało się, że dzięki suplementacji naturalną witaminą E można było nie tylko pomóc pacjentkom zajść w upragnioną ciążę i/lub utrzymać ją (u kobiet cierpiących na nawykowe poronienia). Oto wkrótce bracia Shute odkryli, że naturalna witamina E rewelacyjnie działa również w wielu innych sytuacjach. Działała nałożona zewnętrznie na rany oparzeniowe. Działała przyjmowana wewnętrznie przy chorobie wieńcowej i chromaniu przestankowym. W zasadzie przy zagrożeniu jakąkolwiek blokadą naczyń krwionośnych bracia Shute używali z sukcesem witaminy E w odpowiednich dawkach. Dawali ją ludziom po zawałach. Dawali ją ludziom z różnymi formami chorób serca.  I to działało! Drzwi do ich kliniki (Shute Institute for Clinical and Laboratory Medicine) w London (kanadyjskie miasto w prowincji Ontario) się nie zamykały. Wieść o sukcesach braci Shute rozchodziła się z ust do ust. I to wszystko w czasach, kiedy o witaminie E nie wiedzieliśmy tylu rzeczy co teraz, a formą stosowaną przez braci Shute była jedna tylko z ośmiu istniejących w naturze, czyli D- alfa-tokoferol. Witamina E działa raczej wolno, potrzeba czasem tygodni aby odczuć jej działanie, ale zaskoczeniem dla doktorów Shute było to, że dawała takie spektakularne efekty!
Oto co zdołali ustalić przez 20 pierwszych lat swojej praktyki:
1936 r: bogaty w witaminę E olej z kiełków pszenicy leczy chorobę niedokrwienną serca
1940 r.: witamina E może być czynnikiem prewencyjnym przyendometriozie u kobiet oraz czynnikiem leczniczym w miażdżycy
1945 r.: witamina E wykazuje działanie w przypadku krwawień skóry i błon śluzowych oraz w zmniejszaniu zapotrzebowania na insulinę u diabetyków
1946 r.: witamina E w znaczący sposób pomaga w gojeniu się ran, w tym wrzodów (wykwitów) skórnych. Wykazuje też skuteczność przychromaniu przestankowym, ostrych stanach zapalnych nerek, zakrzepicy, marskości wątroby, zapaleniu żył. Witamina E wzmacnia i reguluje pracę serca.
1947 r.: witamina E sprawdziła się użyta przy gangrenie, chorobie Burgera, retinopatii i zapaleniu naczyniówki oka.
1948 r.: witamina E jak się okazało pomaga chorym na toczeń rumieniowaty i tym cierpiącym na „krótki oddech” (astma)
1950 r.: witamina E okazała się być efektywnym środkiem na żylakijak również na rozległe oparzenia.
Doświadczenia kliniczne dotyczące około 30 tysięcy pacjentów potraktowanych przez doktorów Shute witaminą E zostały opisane w napisanych przez nich książkach:
1954 r.: bracia Shute publikują podręcznik dla lekarzy („Alpha Tocopherol in Cardiovascular Disease”)
1956 r.:  wychodzi książka popularno-naukowa dla pacjentów („Vitamin E for ailing & healthy hearts”)
Pionierski protokół braci Shute jaki opracowali oni na podstawie swoich wieloletnich doświadczeń  jest następujący [2]:
– zakrzepica naczyń wieńcowych: 450 do 1,600 IU dziennie
– ostra gorączka reumatyczna: 450 do 600 IU dziennie
– przewlekła reumatyczna choroba serca: 90 IU w pierwszym miesiącu, 120 IU w drugim i 150 IU w trzecim. Dawka 150 IU najczęściej jest optymalna, niekiedy wskazane jest podniesienie dawki. Odpowiedź jest powolna.
– dławica piersiowa: 450 do 1,600 IU na dobę jeżeli ciśnienie skurczowe jest poniżej 160. W przeciwnym razie zacząć od 150 IU przez 4 tygodnie, następnie 300 IU przez kolejne 4 tygodnie, szczególnie jest używane są leki obniżające ciśnienie
– choroba nadciśnieniowa serca: 75 IU dziennie przez 4 tygodnie, potem 150 IU dziennie przez 4 tygodnie, następnie ostrożnie podnosić dawkę. Powinno używać się wraz z lekiem obniżającym ciśnienie. Wysokie dawki witaminy E jak wykazano obniżają nadciśnienie u szczurów z przewlekłą niewydolnością nerek (Vaziri N.  Hypertension, Jan 2002.) .
– zakrzepowe zapalenie żył oraz żylna choroba zakrzepowo-zatorowa: 600 do 1,600 IU na dobę
– małopłytkowość samoistna (thrombocytopenic purpura): 800 do 1,200 IU dziennie
– cukrzyca: taka sama rozpiska jak dla pacjentów kardiologicznych
– ostre i przewlekłe zapalenie nerek: taka sama rozpiska jak dla pacjentów kardiologicznych
– oparzenia, operacje chirurgiczne: 600 do 1,600 IU na dobę aplikowane zewnętrznie
Dodatkowe uwagi od doktorów Shute:
– dawka podtrzymująca równa się dawce terapeutycznej
– nie poleca się brać żelaza i witaminy E w tym samym czasie. Jeśli żelazo jest zalecane należy oddzielić go od dawki witaminy E przerwą trwającą ok. 9 godzin.
– podczas terapii witaminą E zapotrzebowanie na preparaty z naparstnicą zmniejsza się w sposób naturalny. Należy mieć to na uwadze aby nie nakładały się na siebie działania obydwu.
– dawki insuliny u sercowców-diabetyków muszą być pod ścisłą obserwacją, jako że podczas terapii witaminą E zapotrzebowanie na insulinę może zostać znacznie zmniejszone dosyć gwałtownie.
– nadczynność tarczycy może być czasami przeciwwskazaniem do terapii.
– należy unikać podawania estrogenów razem z witaminą E.
– należy zachować ostrożność w budowaniu dawek u pacjentów z nieleczonym nadciśnieniem, chorobą reumatyczną serca lub zastoinową niewydolnością serca.
W każdym przypadku wskazana jest współpraca z lekarzem w celu ustalenia optymalnej dawki.
 Gdzie szukać witaminy E?
1. Po pierwsze w jedzonku! Zawsze podkreślam, że pożywienie powinno być pierwszym i najważniejszym źródłem naszych witamin i minerałów. Ponieważ jest to witamina rozpuszczalna w tłuszczach i to w dodatku syntetyzowana jedynie przez rośliny – największe jej ilości znajdziemy w roślinach właśnie, a głównie w ziarnach i orzechach. Ze wszystkich ziaren najwięcej witaminy E znajdziemy w skiełkowanym ziarnie pszenicy i wyciskanym z jej kiełków oleju (20,3 mg witaminy E w 1 łyżce oleju). Niektórzy (tak jak ja) mają jednak nietolerancję pokarmową na pszenicę – wtedy kiełki „zwykłej” pszenicy odpadają (aczkolwiek ja na przykład znakomicie toleruję w każdej postaci orkisz, starodawną odmianę pszenicy i jedynie nowoczesna pszenica powoduje u mnie problemy). Pszeniczny  olej może być w wielu wypadkach tolerowany ponieważ nie zawiera białek z ziaren pszenicy, jedynie ich frakcję tłuszczową. Można też sięgnąć po kolejne bogate źródełko witaminy E. Drugim w kolejności źródłem są pestki słonecznika i wyciskany z nich olej (5,6 mg wit. E w 1 łyżce oleju).
Jedna mała uwaga przy okazji. Jeśli chcemy czerpać witaminę z tego typu olejów, to muszą one być rzecz jasna nierafinowane. Olej słonecznikowy taki z marketu, rafinowany, niestety nie nada się za bardzo. Witamina E nie jest co prawda aż tak mocno wrażliwa na działanie temperatury jak np. witamina C, jednak podczas procesu rafinacji większość zawartej pierwotnie w surowcu witaminy E ulega bezpowrotnemu zniszczeniu. Podobnie nie ma co sobie zawracać głowy podpowiedziami dietetyków, że „bogatym źródłem witaminy E są margaryny”. Syntetycznym tłuszczom (wszelakim margarynom i masłom roślinnym) należy zdecydowanie podziękować, również tym niewinnie wyglądającym, z narysowanym dla niepoznaki na opakowaniu słoneczniczkiem oraz z „uszlachetniającym” dodatkiem syntetycznych witamin: natura takich produktów nie stworzyła, są one wymysłem człowieka  i nie wkładamy „takich rzeczy” do naszego drogocennego wnętrza. Pod żadnym pozorem.
Procesy produkcyjne zniszczyły cokolwiek dobrego tam natura umieściła, a zamiast tego człowiek dodał nieudolnie wykonane kopie. O zwyrodniałych kwasach tłuszczowych trans nie wspominając, bo to oczywiste.
Gdzie jeszcze występuje witamina E? W wielu pokarmach roślinnych, ale już w dużo mniejszej ilości.
– migdały i orzechy
– rośliny zielonolistne (szpinak, sałata, brokuły, kapusta itp.)
– awokado
-owoce (morele, brzoskwinie, śliwki, truskawki, porzeczki, maliny itd.)
– warzywa (marchew, pietruszka, groszek i inne strączkowe itd.)
– produkty pełnoziarniste
Produkty odzwierzęce (masło, jaja, ryby, mięso, smalec, słonina, nabiał) zawierają śladowe ilości witaminy E lub nie zawierają jej wcale.
Należy ponadto pamiętać, że smażenie i zamrażanie niszczy ją niemal doszczętnie. Jest wrażliwa również na światło, dlatego oleje należy kupować w butelkach z ciemnego szkła.
2. Po drugie w suplementach. To wtedy gdy potrzebne są już większe dawki i samo pożywienie nie będzie wystarczające. Przy czym należy zwrócić uwagę jaka forma witaminy E w tym suplemencie występuje. Najgorszą jakościowo będzie DL-alfatokoferol (często dodawany do tańszych preparatów multiwitaminowych). DL-alfatokoferol jest jedyną formą witaminy E z ośmiu istniejących w naturze, jaką człowiekowi udało się zsyntetyzować, a i to nie do końca poprawnie. W tym sensie rośliny są od nas – nie ma co ukrywać – mądrzejsze 
DL-alfatokoferol to syntetyczna postać mająca około połowę niższą aktywność biologiczną niż występujący naturalnie D-alfatokoferol(czasem oznaczany na opakowaniu jako RRR-alfatokoferol). Jeśli natkniecie się na badania, w których witamina E nie wykazała żadnego (lub mierne) pozytywnego działania na ludzki organizm, to niemal z całą pewnością w owym badaniu użyto stworzonej ręką ludzką racemicznej DL- formy witaminy E. Z reguły jest tak, że jak ktoś chce wykazać, że witaminy „nie działają” albo nawet „są szkodliwe”, to albo używa w swoich badaniach niewłaściwej formy substancji albo za małe jej ilości aby mogły wywołać jakikolwiek efekt terapeutyczny. Czasem też i jedno i drugie.
Ogólnie rzecz biorąc witamina E występuje jak wiadomo w formie aż ośmiu  związków: czterech tokoferoli (alfa, beta, gamma, delta) oraz czterech tokotrienoli (alfa, beta, gamma, delta). Pomimo tego, iż bracia Shute jako pionierzy wykorzystywali u pacjentów tylko jedną formę (najbardziej aktywną jako antyutleniacz) czyli D-alfa-tokoferol, to dzisiaj już wiemy, że każda forma ma swoje nieco odmienne działanie w ludzkim ustroju [4]. Dlatego najlepsze będą suplementy, które będą zawierać nie sam alfa-tokoferol, ale ich mieszankę lub nawet jeszcze lepiej – mieszankę zarówno tokoferoli jak i tokotrienoli. Niestety te ostatnie preparaty są nie tylko drogie ale i z ich dostępnością w Polsce jest kiepsko.
Kilka ciekawostek o witaminie E:
– witamina E polepsza swoje właściwości ochronne w obecności selenu (ok. 25 mcg selenu na każde 200 IU witaminy E).
– witamina C potrafi regenerować w naszym ustroju „zużytą” witaminę E, dzięki czemu jest ona zdolna odzyskać swoje własności antyoksydacyjne i dalej nas chronić
– jeśli masz anemię, to może to być oznaka niedoboru witaminy E w Twojej diecie
– witamina E zapobiega rozkładowi witaminy A (np. w oku, niezbędnej do prawidłowego widzenia), dlatego możesz nie wiem ile dostarczać witaminy A „dla zdrowych oczu” faszerując się wątróbką czy tranem, ale jeśli jednocześnie nie dostarczysz odpowiedniej ilości witaminy E zapobiegającej rozkładowi witaminy A, to Twoje wysiłki mogą spełznąć na niczym. Z drugiej strony duże (terapeutyczne) dawki witaminy E mogą obniżać poziom witaminy A w ustroju. Zawsze powtarzam, że nie sposób jest być zdrowym na wyrywki, w naturze wszystko jest ze wszystkim powiązane
– im więcej spożywasz żelaza (mięso!) tym Twoje zapotrzebowanie na witaminę E rośnie
– wrogiem witaminy E jest również chlor: jeśli spożywasz dużo soli albo pijesz chlorowaną wodę, to zapotrzebowanie organizmu na witaminę E wzrośnie
– zwiększone spożycie wielonienasyconych kwasów tłuszczowych powoduje zwiększone zapotrzebowanie na witaminę E (przypomnijmy: w rafinowanych olejach sprzedawanych w każdym spożywczaku tej witaminy już tam nie ma, podobnie jak w produktach wytworzonych z użyciem bliżej nieokreślonego i zapewne rafinowanego „oleju roślinnego”: majonezach, dressingach, sosach, rybach czy innych przetworach „w oleju”, batonikach, ciasteczkach itd. czy też w tłustych produktach mięsnych i nabiałowych, które mają w sobie wielonienasycone kwasy tłuszczowe, ale za to niewiele lub wręcz wcale nie mają witaminy E). Im więcej w diecie tłuszczu tego typu, tym więcej witaminy E potrzebujemy.
– ekspozycja na promieniowanie rentgenowskie (np. poddanie się jego działaniu w diagnostyce medycznej) również powoduje wzrost zapotrzebowania na witaminę E
– palacze potrzebują więcej witaminy E niż osoby niepalące
– osoby chore na padaczkę biorące leki antyepileptyczne mają zawsze zmniejszone poziomy witaminy E we krwi – one również potrzebują więcej witaminy E
– kobiety przyjmujące tabletki antykoncepcyjne mają zwiększone zapotrzebowanie na witaminę E
– zapotrzebowanie na witaminę E u kobiet zwiększa się także podczas ciąży, karmienia i menopauzy
– badacze są zdania, że tokotrienole mogą  być dużo bardziej aktywne biologicznie od tokoferoli. W pożywieniu znajdziemy większe ich ilości w nierafinowanym oleju palmowym i oleju z otrębów ryżowych oraz owocach arnoty właściwej, z której otrzymuje się barwnik spożywczy, annatto. Mniejsze ilości tokotrienoli znajdziemy w żywo zabarwionych pokarmach  jak np. marchew, dynia czy żurawina oraz pełnych ziarnach jęczmienia, owsa, ryżu czy pszenicy – tutaj jest bardziej szczegółowe zestawienie w tabelce, z rozbiciem na alfa, beta, gamma i delta: http://www.tocotrienol.org/sources-of-toco.html
– dostarczanie jednej wyizolowanej formy witaminy E alfa-tokoferolu) może w pewnym stopniu zaburzać wchłanianie innej jej formy – gamma-tokoferolu, zdecydowanie lepiej jest dostarczać cały komplet związków witaminy E (np. z pożywienia), niż jeden z nich (np. z kapsułki)
– alfa-tokoferol jest potężnym antyutleniaczem, podczas gdy gamma-tokoferol ma niesłychane właściwości antyzapalne (ważne w profilaktyce antyrakowej) [6]
– posmarowanie skóry wyciśniętą z kapsułki witaminą E zapobiega oparzeniom słonecznym jak również gdy już do oparzenia takowego doszło, to jak najszybsza  aplikacja witaminy E (można zmieszać ją z jakimś olejem nośnikowym)  przyniesie ulgę i zapobiegnie schodzeniu skóry
– przy innego typu oparzeniach pierwsza pomoc to schłodzenie oparzonego obszaru skóry (np. strumieniem zimnej wody), witaminę E należy zaaplikować dopiero po tym
– o przydatności witaminy E przy alergiach, astmie, zaćmie i innych dolegliwościach pisałam już w poprzednim artykule:http://www.akademiawitalnosci.pl/witamina-e-straznik-zdrowia-witalnosci-i-mlodosci/

 Pomocne linki:

piątek, 29 września 2017

Badania wskazują na związek między szczepionkami i zaburzeniami mózgu

Plik:Szczepionka strep pneu.jpg

Naukowcy z Kolegium Medycznego Penn State oraz Szkoły Medycznej Yale odkryli niepokojący związek między momentem wykonania szczepień w grupie badanych dzieci, a zapadnięciem przez nie na określone zaburzenia mózgu.
a
Analizując dane z pięciu lat dotyczące prywatnego ubezpieczenia zdrowotnego obejmującego dzieci w wieku od 6 do 15 lat, badacze stwierdzili, że u młodych ludzi zaszczepionych w ciągu ostatnich trzech do dwunastu miesięcy znacznie częściej diagnozowano określone za­burzenia neuropsychiatryczne niż u ich niezaszczepionych rówieśników.
To nowe badanie, które każe zadać ważne pytania na temat tego, czy nad­mierna ilość szczepień może wywoły­wać schorzenia immunologiczne i neu­rologiczne u wrażliwych dzieci (o czym rodzice dzieci z autyzmem mówią od lat), 19 stycznia opublikował magazyn Frontiers in Psychiatry.
Ponad 95000 badanych dzieci z bazy danych miało jedno z siedmiu zaburzeń neuropsychiatrycznych: jadłowstręt psy­chiczny, zaburzenia lękowe, zespół nad­pobudliwości z deficytem uwagi (ADHD), choroba afektywna dwubiegunowa,
zaburzenia depresyjne, zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne (OCD) i zaburzenia tikowe.
Dzieci cierpiące na te zaburzenia po­równywano z dziećmi zdrowymi, a także z dziećmi z dwoma innymi schorzenia­mi, które w żaden sposób nie mogły mieć związku ze szczepieniami: otwarte rany i złamane kości.
Było to dobrze pomyślane, ściśle kon­trolowane badanie. Podmioty kontrolne bez zaburzeń psychicznych dopasowy­wano do innych pod względem wieku, położenia geograficznego i płci.
Jak można się było spodziewać, w przypadku złamanych kości i otwar­tych ran nie wykazano żadnego znaczą­cego związku ze szczepieniami.
Jednakże zaszczepione dzieci były o 80 procent bardziej narażone na dia­gnozę jadłowstrętu i o 25 procent na diagnozę OCD niż dzieci nieszczepione. Analogiczna sytuacja wystąpiła w przy­padku zaburzeń lękowych i tikowych.
W swojej ostrożnej konkluzji naukow­cy przestrzegają przed nadmierną inter­pretacją wyników badania, zalecając jed­nocześnie dodatkowe testy.
„Ta pilotażowa analiza epidemiolo­giczna wskazuje, że zapadanie na pewne zaburzenia neuropsychiatryczne może mieć czasowy związek z wcześniejszy­mi szczepieniami” – piszą. – „Te ustale­nia uzasadniają dalsze badania, ale nie dowodzą przyczynowej roli infekcji lub szczepień w patogenezie tych schorzeń”.
Wszyscy wiemy, że ta korelacja (w tym wypadku między podaniem szczepionki w ciągu ostatnich 12 miesięcy i nowymi rozpoznaniami zaburzeń psychicznych) niekoniecznie oznacza przyczynowość. Ale jeśli pewne szczepionki bądź ich kombinacje rzeczywiście powodują te zaburzenia, mamy obowiązek ustalić, któ­re szczepionki lub ich kombinacje są wi­nowajcami i jakie czynniki ryzyka mogą sprawiać, że niektóre dzieci są podatniejsze od innych.
Szczególną uwagę wzbudza szcze­pionka przeciwko grypie. W tym badaniu wiązano ją silnie z jadłowstrętem i OCD. Równocześnie nowe badania naukowców z Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom pokazały, że zawierający rtęć timerosal jest równie toksyczny i w rów­nym stopniu uszkadza mózg, co inne postacie rtęci. Mimo to wielodawkowa szczepionka przeciwko grypie nadał za­wiera timerosal i zaleca się ją kobietom w ciąży oraz niemowlętom w USA mimo wątpliwości co do jej skuteczności i na­ukowo udokumentowanego ryzyka.
Po co szukać korelacji między szcze­pieniami i zaburzeniami mózgu?
Jak zaznaczają badacze z Penn State i Yale, dwa istotne badania, jedno prze­prowadzone przez zespół z Norwegii i jedno przez międzynarodowy zespół z Finlandii, Włoch i Danii, wykazały zwiększone ryzyko narkolepsji po po­daniu szczepionki przeciwko wirusowi grypy H1N1. Z kolei badanie z Chin wykazało wzrost ryzyka narkolepsji po zachorowaniu na grypę H1N1.
Jeśli spojrzymy na dane dotyczące ognisk grypy H1N1, zobaczymy, że re­akcje immunologiczne na samą chorobę lub szczepienia przeciwko niej mogą uszkadzać mózg.
Chociaż cały czas odkrywa się nowe fakty na temat ludzkiego układu odpor­nościowego, dobrze wiadomo, że odgry­wa on rolę w rozwoju mózgu i w różnych schorzeniach psychiatrycznych, w tym w zespole zaburzeń uwagi, zaburzeniu odżywiania, zaburzeniu obsesyjnym i depresji.
Wiadomo też, że wśród reakcji im­munologicznych organizmu są stany za­palne występujące, gdy tkanka puchnie w odpowiedzi na szkodliwą stymulację, która obejmuje choroby zakaźne, a także zanieczyszczenia środowiska, takie jak rtęć i alergeny, na przykład pyłki i rozto­cza (które właściwie są łagodne, jednak nadmiernie pobudzony układ odporno­ściowy postrzega je jako zagrożenie).
Co więcej, wiemy, że szczepienia mo­gą powodować stany zapalne, które są elementem naturalnej reakcji organizmu na obce substancje.
Poprzednie badania naukowe wyka­zały, że kiedy reakcja immunologiczna wywołuje stan zapalny, może negatyw­nie wpływać na mózg. Jest więc nauko­wo uzasadnione i wskazane zbadanie, czy same szczepienia, które prowokują przecież stany zapalne, również mogą negatywnie wpływać na mózg.

Oprogramowanie pomoże w diagnostyce nowotworów

Algorytmy komputerowe opracowane przez dr. inż. Henryka Olszewskiego można z powodzeniem wykorzystać w diagnostyce nowotworów. System informatyczny jest przełomowy, bo pozwala zidentyfikować na obrazie ze skanera granice obszarów mało różniących się od otaczającej tkanki miękkiej, na przykład guzy nowotworowe.
Dr inż. Henryk Olszewski z Instytutu Informatyki Stosowanej im. Krzysztofa Brzeskiego w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Elblągu wraz z byłym studentem, obecnie programistą i informatykiem Wojciechem Wojtkowskim opracowali modele trójwymiarowe serca, płuc, układu kostnego oraz układu krwionośnego 11-miesięcznego Maćka – syna Wojciecha Wojtkowskiego.
Maciuś urodził się ze złożoną wadą serca. Jak podkreślił w rozmowie z PAP jego ojciec, maluch ma niewykształcone tętnice między płucami a sercem, a także hipoplazję łożyska płucnego oraz złą konfigurację naczyń krwionośnych i ubytek w przegrodzie komorowej serca.
Dziecko w czwartej dobie życie przeszło operację ratującą. Kardiochirurdzy wykonali zespolenie w postaci rurki, które zapewniło ukrwienie i dotlenienie serca. Jednak jest to stan przejściowy, dziecko rośnie i zespolenie jest mało wydolne.

Aby pomóc kardiochirurgom ze szpitala św. Wojciecha w Gdańsku Zaspie przygotować się do kolejnej operacji, ojciec Maciusia wraz ze swym dawnym wykładowcą dr. inż. Henrykiem Olszewskim podjęli się opracowania modelu chorego serca chłopca. Modele serca, jak i płuc wykonane w skali 1 do 1 pomogą zaplanować etapy operacji, zmniejszyć ryzyko zabiegu i przewidzieć jego efekty.
Dr inż. Henryk Olszewski powiedział PAP, że punktem wyjścia do opracowania modelu serca, płuc jak i naczyń krwionośnych były zdjęcia DICOM z tomografu komputerowego.
Łącznie było ich 650 tak zwanych slice-ów, czyli płaskich zdjęć z przekroju przez klatkę piersiową dziecka, uzyskanych w równych odstępach co 0,4 mm. Głębokość klatki piersiowej dziecka wyniosła 26 cm – tłumaczył dr inż. Olszewski.
Jak powiedział, nauka dysponuje publikacjami na temat modelowania kości. Na zdjęciach DICOM widać dobrze układ kostny, ponieważ stopnie szarości obrazujące struktury kostne na obrazach z tomografu są mocno zaznaczone – wyjaśnił.
„Nikt nie podejmuje się wyodrębnienia tkanek miękkich do modelowania, ponieważ stopnie szarości przedstawiające struktury i kontury tych tkanek na obrazie tomograficznym są mało zróżnicowane. To był największy problem, chodziło o to, by napisać program, który potrafiłby różnicować stopnie szarości w obrazie tomograficznym o niewielkim gradiencie” – podkreślił dr inż. Olszewski.
Opracowany program określił stopnie szarości przylegających do siebie tkanek, znajdował krawędzie różnych struktur w jednym zdjęciu DICOM. W ten sposób uzyskano obrys jednej konkretnej tkanki miękkiej np. serca w jednym zdjęciu DICOM.
Istnieje oprogramowanie (system Materialise MIMICS), które łączy liniowo (pole line – PAP) krawędzie struktur, ale jego dzierżawa jest bardzo kosztowna – wyjaśnił naukowiec.
„Wymyśliłem inną metodę – punktową, na wyodrębnione krawędzie nakładana jest przestrzenna siatka punktów, między warstwami punktów interpoluje się jeszcze punkty pośrednie, by w rezultacie otrzymać przestrzenną chmurę punktów, następnie na chmurze buduje się siatkę trójkątów (simpleks-ów) i rozpina się na niej powłokę za pomocą wielomianów sklejanych” – wyjaśnił dr inż. Olszewski.
„Staram się, by na jednym zdjęciu było kilka tysięcy punktów, jeśli chodzi o serce Macka to liczba punktów wyniosła 1 mln 300 tys. punktów, zaś trójkątów było 760 tys. Nie jest to ręczna praca, siatkę punktów budują algorytmy” – podkreślił naukowiec.
„Dzięki algorytmom powstał model serca, płuc i naczyń krwionośnych chłopca. Wojtek prowadził modelowania innym systemem i innym sposobem” – podkreślił naukowiec.
„Opierając się na tym zestawie danych stworzyliśmy na bazie zdjęć DICOM własne modele tkanek, po to, by lekarze wybrali, który z proponowanych modeli jest najlepszy i najdokładniejszy” – podkreślił naukowiec.
Dodał, że oprócz modelu serca, także model płuc jest kluczowy do planowanej operacji.
„Okazuje się serce Maćka jest praktycznie wbite w jeden płat płucny. W czasie operacji trzeba zatem znaleźć drogę dojścia do serca. Ponieważ chłopiec nie ma wyodrębnionej tętnicy między płucami a sercem, trzeba w to miejsce włożyć zawiniętą rurkę z tworzywa zastępującą tętnicę. Rurka będzie się rozciągać i wydłużać wraz ze wzrostem dziecka. Ale żeby to zrobić, trzeba znaleźć wolne miejsce w płucach” – tłumaczył dr inż. Olszewski.
Model płuc posłużył do tego, by to wolne miejsce znaleźć. Wygenerowany model płuc jest tak dokładny, że widać po ich przekrojeniu miąższ płucny oraz rozkład naczyń krwionośnych, (a po przekroju tętnice – to do usunięcia). Kardiochirurdzy będą znać zatem miejsce, gdzie można wyciąć miąższ płucny nie uszkadzając naczyń krwionośnych – wyjaśnił naukowiec.
Dr inż. Olszewski powiedział, że opracowana metoda pozwala na uzyskanie modeli 3D ze zdjęć zarówno z tomografu komputerowego, jak z rezonansu magnetycznego.
„Może być ona pomocna do wykrywania guzów nowotworowych. Obecnie guzy wykrywa się podczas badania PET (pozytronowa tomografia emisyjna), gdzie do układu naczyniowego wprowadzane są izotopy, które następnie gromadzą się w tkankach nowotworowych i widać je na zdjęciach z tomografów. Dzięki opracowanej metodzie guzy nowotworowe, które na zdjęciach z tomografii mają inną, często zwartą strukturę, będzie można odróżnić od pozostałych zdrowych tkanek miękkich” – zaznaczył naukowiec.
Źródło: NaukawPolsce.PAP.pl

czwartek, 28 września 2017

Czujesz stres? Pójdź do parku


Nawet krótkie wyjście na tereny zieleni miejskiej jest pozytywnie związane z odczuwaniem ulgi w stresie – sugeruje Liisa Tyrväinen i współpracownicy z Natural Resources Institute Finland w Helsinkach. Wyniki badania – opublikowane na łamach Journal of Environmental Psychology – dowodzą że stężenie hormonu stresu malało po spędzeniu czasu na terenach miejskich. Jednakże tylko po odwiedzeniu parku i lasu miejskiego osoby badane deklarowały niższy poziom subiektywnie odczuwanego stresu.
Uczestnicy badania mieli za zadanie odwiedzenie trzech miejsc (z zachowaniem tygodniowych odstępów czasowych) w środowisku miejskim: centrum handlowego, parku miejskiego, oraz lasu miejskiego. Każdorazowo – przed, w trakcie i po odwiedzeniu danej lokalizacji badacze mierzyli psychologiczne i fizjologiczne wskaźniki odczuwanego stresu wśród osób badanych. Jak się okazało, niezależnie od odwiedzanej lokalizacji stężenie hormonu stresu jednakowo malało. Jednakże subiektywne uczucie odnowy, witalności i pozytywnego nastroju wzrastało wraz z ilością spędzonego czasu w parku i lesie miejskim. Z kolei w przypadku terenu zabudowanego (centrum handlowe), wraz ze wzrostem spędzanego czasu, malały wyżej wymienione wskaźniki.

\KLIKNIJ w link poniżej i polub stronę na Facebook , a będziesz na bieżąco informowany o nowych artykułach ze strony.

https://www.facebook.com/Ryszard-Piotr-Jak-by%C4%87-zdrowym-ca%C5%82e-%C5%BCycie-811427708999378/

Wynki badania potwierdzają pozytywny związek ekspozycji na środowisko naturalne z utrzymywaniem dobrostanu psychicznego. Nie mniej dość poważnym ograniczeniem badania był brak równoliczności płci osób badanych (znacząca przewaga kobiet) co mogło istotnie przełożyć się na uzyskane wyniki (biorąc dodatkowo pod uwagę udokumentowane empirycznie różnice w odczuwaniu stresu między kobietami a mężczyznami). Ostatecznie, badacze nie uzasadnili przyjętego przez siebie kryterium ilości czasu spędzonego w danych lokalizacjach (30 minut). Tyrväinen z zespołem sugeruje, że istotne jest dalsze weryfikowanie omawianego tematu. Mimo wszystko zasadnym wydaje się stwierdzenie, że po ciężkim dniu pracy nic nas tak nie odpręży jak czas spędzony na łonie natury (nawet jeżeli znajdowałaby się ona w środku miasta).
Autor: Krzysztof Leoniak     Materiał pochodzi z :http://badania.net/czujesz-stres-pojdz-do-parku/ 
  

badania.net

W Niemczech rozpoczęto wszepianie ludności mikrochipów !!!

CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=15189

Na całym świecie i we wszystkich krajach, niezależnie od rodzaju ustroju państwowego, poziomu życia ludności, i tak dalej, wprowadza się te same systemy Antychrysta elektronicznej rejestracji i kontroli ludności! Panie, zmiłuj się nad nami!
W Niemczech już ponad 50 tysięcy Niemców wszepiło sobie mikrochipy i z każdym dniem ich liczba rośnie! W Niemczech implantowanie zsatanizowanej ludności przebiega coraz szybciej bez żadnego oporu mieszkańców Niemiec.
UWAGA! Zaleca się włączenie tłumaczenia video za pomocą automatycznego translatora.

Za: http://3rm.info/main/64481-v-germanii-nachali-vzhivlyat-chipy-naseleniyu-video.html

Żródło:http://wolna-polska.pl/wiadomosci/niemczech-rozpoczeto-wszczepianie-ludziom-mikrochipow-2016-09

Koniec plastiku

Od tego czasu wszystkie kubki, sztućce i talerze będą musiały być wykonane z biotworzywa, które ulega rozkładowi. Za używanie plastikowych będzie grozić mandat. O sprawie pisze portal wyborcza.pl. Według jego informacji, nowe prawo to rezultat szerszych zmian, jakie Francja planuje na froncie walki o zatrzymanie zmian klimatycznych. Pomysł ma również oczywiście na celu zmniejszenie degradacji środowiska.
Prawo będzie szczególnie mocno egzekwowane na imprezach plenerowych, gdzie dominują plastikowe naczynia. Ustawa wejdzie w życie dopiero w 2020 roku, by producenci żywności i właściciele lokali gastronomicznych mieli czas na wprowadzenie kosztownych zmian. W ciągu czterech lat restauracje zostaną zmuszone do wymiany plastikowych naczyń na naczynia z biotworzywa, dające się łatwo kompostować.
Każdego roku obywatele Francji zużywają 4,3 biliona plastikowych kubków. Są one szkodliwe nie tylko dla natury, ale także dla zdrowia – gdy pijemy z nich gorący napój, zawarte w tworzywie sztucznym substancje wchodzą w reakcje w wysokiej temperaturze, wytwarzając toksyny.
Źródło: NowyObywatel.pl

Sposób na bezsenność. Jak szybko zasnąć


Bez właściwego snu nie jest możliwe trwanie w zdrowiu i dobrej kondycji. To podczas snu odnawiają się komórki, zachodzą procesy regeneracyjne i naprawcze, reguluje się układ hormonalny.
Długotrwała bezsenność to sygnał, że z organizmem dzieje się coś złego. Jedynym słusznym rozwiązaniem jest znalezienie przyczyny i jej wyeliminowanie, gdyż środki nasenne tylko maskują i pogłębiają problem. Przyczyn może być wiele od stresu i niewłaściwego trybu życia poprzez poważne niedobory mikro i makroelementów aż po poważne choroby .
Zdiagnozowanie problemu i powrót do dobrej kondycji może długo potrwać, tymczasem można sobie pomoc doraźnie przy pomocy banalnie prostego sposobu: przed udaniem się na spoczynek należy włożyć pod język i rozpuścić szczyptę mieszanki brązowego cukru i soli kamiennej.
naturalne sposoby na bezsenność
Do słoiczka wsypać:
1 łyżeczkę nierafinowanej soli kamiennej lub himalajskiej
5 łyżeczek brązowego cukru nierafinowanego, może być trzcinowy

Dokładnie wymieszać. Zażywać przed snem szczyptę mieszanki, wkładając pod język. Poczekać do całkowitego rozpuszczenia. Po rozpuszczeniu można popić filiżanką cieplej wody, ale to nie jest konieczne.
Ten mały trick to pozwoli na zrównoważenie sodu i glukozy w szczelinach międzykomórkowych, i co najważniejsze pozwoli szybko zasnąć Cukier zasygnalizuje organizmowi zaprzestania produkcji hormonów stresu, który niszczy metabolizm i nie pozwala zasnąć. Sól jest niezbędna dla zachowania homeostazy i utrzymuje adrenalinę pod kontrolą, sole mineralne uspakajają system nerwowy.