NIE WSZYSTKIE TREŚCI Z OPUBLIKOWANYCH MATERIAŁÓW, ODZWIERCIEDLAJĄ POGLĄDY ADMINISTRATORA STRONY.
Nie wszystkie treści z opublikowanych artykułów, odzwierciedlają poglądy admina..
STRONA TA ZOSTAŁA ZAŁOŻONA W CELU PROPAGOWANIA ZDROWEGO STYLU ŻYCIA I ODŻYWIANIA. NIECH MOJE BEZINTERESOWNE DZIAŁANIE PRZYSPORZY KORZYŚCI JAK NAJWIĘKSZEJ LICZBIE LUDZI I ZWIERZĄT. BO ZDROWIE SIĘ TYLKO TAKIE MA JAK SIĘ O NIE ZADBA.
czwartek, 30 kwietnia 2015
KOMISJA EUROPEJSKA ZDECYDOWAŁA O DOPUSZCZENIU GMO .
Komisja Europejska zdecydowała o dopuszczeniu na unijny rynek 19 gatunków GMO. Rozszerzenie listy nastąpiło w kilka dni po sformułowaniu przez Komisję propozycji procedur umożliwiających ograniczanie importu GMO przez poszczególne kraje. Obie inicjatywy KE krytykowane są przez organizacje ekologiczne.
Według doniesień portalu TVN24 Biznes i Świat najnowsza decyzja KE umożliwi obrót i wykorzystanie na terenie Unii Europejskiej 10 nowych gatunków (m.in. kukurydzy, soi, bawełny i rzepaku) i przedłuży zezwolenia dla 9 kolejnych. Okres ważności nowych zezwoleń to 10 lat. Wcześniej nad rozszerzeniem listy gatunków dopuszczonych na unijnym rynku debatowano w komitecie skupiającym przedstawicieli państw członkowskich. W jego ramach nie udało się jednak osiągnąć kwalifikowanej większości ani za, ani przeciw nowym zezwoleniom. Pozytywną opinię o wprowadzonych gatunkach wydała natomiast wcześniej Europejska Agencja ds. Bezpieczeństwa Żywności.
– Zielone światło dla tych GMO to afront dla demokracji, bo większość krajów UE głosowała przeciwko dopuszczeniu importu prawie wszystkich tych organizmów, także wyraźna większość obywateli UE mówi «nie» organizmom genetycznie modyfikowanym – skomentował decyzję KE na forum Parlamentu Europejskiego przedstawiciel Zielonych Bart Staes.
Zaproponowane w tym samym tygodniu przez Komisję nowe procedury mają umożliwić poszczególnym krajom członkowskim wprowadzanie ograniczeń dotyczące obrotu GMO na swoich terytoriach przy zachowaniu obecnych zasad ich dopuszczania na rynek UE jako całości. Zakaz bądź ograniczenie handlu GMO na poziomie krajowym byłoby możliwe po przedstawieniu uzasadnienia. Nie przedstawiono jak na razie szczegółów dotyczących dopuszczalnych podstaw do restrykcji. Wiadomo jednak, że ewentualne decyzje władz krajowych będą musiały brać pod uwagę zasady wspólnego rynku oraz zobowiązania międzynarodowe UE. Tu problemów spodziewają się organizacje ekologiczne.
– Propozycja Komisji to farsa, bo pozostawia obecny niedemokratyczny system nienaruszony. Pozwoli ona KE w dalszym ciągu ignorować sprzeciw wobec GMO, mimo obietnic przewodniczącego Junckera, że umożliwi blokowanie decyzji Komisji ws. genetycznie modyfikowanych gatunków prostą większością głosów państw członkowskich. […] Komisja oferuje krajom UE fałszywą autonomię, która nie obroni się przed żadnym sądem – stwierdziła Franziska Achtenberg z Greenpeace.
Źródło: NowyObywatel.pl
środa, 29 kwietnia 2015
CORAZ WIĘCEJ ALERGII NA POKARM.NAJCZĘŚCIEJ NA BIAŁKO MLEKA KROWIEGO.
Występuje coraz więcej alergii na pokarm, z ich powodu cierpi już od 5 do 10 proc. niemowląt i małych dzieci – ocenili eksperci we wtorek na konferencji prasowej w Warszawie.
Kierownik kliniki pediatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, prof. Hanna Szajewska powiedziała, że najczęściej występują alergie na białko mleka krowiego (ABMK). Podejrzewa się, że cierpi na nie od 2 do 4,4 proc. dzieci. Pozostałe najczęściej występujące tego typu alergie, to uczulenie na jajko kurze (1,5-2,6 proc. przypadków wśród dzieci) oraz orzeszki (0,5 proc.). Zdarzają się również alergie na soję, pszenicę, ryby i skorupiaki.
Z danych przedstawionych na konferencji wynika, że alergie na białko mleka krowiego częściej zdarzają się u dzieci karmionych sztucznie (zawierającymi je mieszankami pokarmowymi dla niemowląt). U tak żywionych maluchów uczulenie to występuje u 1,9-3,2 proc. z nich oraz u 0,5 proc. dzieci karmionych piersią.
„Nie ma jednak przekonujących danych, że unikanie lub odraczanie wprowadzenia do diety potencjalnie alergizujących pokarmów, jak ryby i jaja, zmniejsza ryzyko alergii na pokarm u niemowląt – podkreśla prof. Szajewska. – Niemowlęta nią zagrożone z powodu uczulenia na pokarm jego rodziców lub rodzeństwa, które nie mogą być karmione wyłącznie piersią, powinny otrzymywać preparat mlekozastępczy o zmniejszonej alergenności”.
Specjalistka dodała, że nie zaleca się również, by kobiety w ciąży unikały spożywania potencjalnie alergizujących produktów. Nie zmniejszy to zagrożenia alergią u rozwijającego się płodu, może natomiast narazić je na braki niektórych składników pokarmowych.
Według lekarza medycyny Agnieszki Rogulskiej z firmy Nutricia Medical, objawy alergii pokarmowej rzadko się pojawiają u niemowląt już przy pierwszym kontakcie z pokarmem. Zwykle ujawniają się po kolejnym, gdy wykształci się już nadwrażliwość. Doprowadza do tego niewłaściwa reakcja odpornościowa na spożyty pokarm; może być ona wywołana przez przeciwciała klasy IgE (tzw. IgE-zależna) lub innych mechanizmów immunologicznych (IgE-niezależna).
„U większości maluchów pojawiają się dwa rodzaje objawów alergii na białko mleko krowiego, najczęściej w postaci dolegliwości pokarmowych, zmian skórnych lub w układzie oddechowym” – podkreśla Rogulska.
Mogą to być wymioty, refluks, kolka, wzdęcia, krew lub śluz w stolcu i zaparcia. Zmiany skórne zwykle objawiają się wypryskami, wysypkami, pokrzywką oraz tzw. obrzękiem naczynioruchowym. Z kolei dolegliwości oddechowe manifestują się sapką, kaszlem lub kichaniem, utrudnionym i świszczącym oddychaniem, wyciekiem i obrzękiem nosa.
„Jedynym skutecznym sposobem leczenia alergii na pokarm jest dieta eliminacyjna, polegająca na unikaniu wywołującego ją składnika pokarmowego” – podkreśla prof. Szajewska. Najczęściej wystarczy u dziecka wyeliminować tylko jeden alergen, na przykład białko mleka krowiego.
W przypadku ABMK nie można jednak ograniczyć się tylko do wyeliminowania z diety dziecka mleka krowiego, trzeba również zrezygnować z zawierających je produktów. „Kłopot polega na tym, że dorośli na ogół nie potrafią prawidłowo odczytywać informacji zawartych na etykietach produktów” – twierdzi prof. Szajewska.
Z przytoczonych przez nią badań wynika, że w USA zaledwie 7 proc. rodziców prawidłowo odczytuje to, czy dany produkt zawiera białko mleka krowiego. Nieco lepiej jest w przypadku soi – ten składnik jest w stanie zidentyfikować na etykiecie 22 proc. Amerykanów.
„Niestety w Polsce jest jeszcze gorzej, ani jeden z badanych rodziców nie potrafił odczytać, który produkt zwiera białko mleka krowiego” – podkreśla prof. Szajewska.
Prawie 80 proc. dzieci z alergią na białko mleka krowiego wyrasta z tego, gdyż układ odpornościowy zaczyna prawidłowo reagować na ten składnik. Tolerancja na białko mleka krowiego wykształca się często jeszcze przed ukończeniem piątego roku życia, ale może pojawić się dopiero u nastolatków. Najczęściej rozwija się u dzieci z alergią IgE-niezależną.
W przypadku alergii IgE-zależnej może dojść powstania tzw. marszu alergicznego, czyli innej postaci alergii, na przykład astmy oskrzelowej lub alergicznego nieżytu nosa. Sprzyja temu tzw. reakcje krzyżowe, gdy jeden alergen toruje drogę kolejnemu. Występują one między różnymi alergenami pokarmowymi, pokarmowymi i wziewnymi (pyłki roślin i sierść zwierząt) oraz pokarmowymi i kontaktowymi (np. z lateksem). Typowe reakcje krzyżowe to brzoza-jabłko-orzech, seler-marchew-bylica-przyprawy, banan-lateks oraz roztocze-ślimaki.
„Nie oznacza to jednak, że u dziecka z ABMK należy wyeliminować z diety wołowinę i cielęcinę, bo z czasem będzie na nie uczulone. To zdarza się jedynie w 10 proc. przypadków, czyli bardzo rzadko” – przekonuje prof. Szajewska. Dzieci uczulone na białko krowiego mleka nie powinny natomiast pić mleka koziego. W tym przypadku ryzyko rozwinięcia się alergii na białko mleka koziego sięga aż 90 proc.
Alergię pokarmową trzeba odróżnić od nietolerancji pokarmowej, które nie jest reakcją immunologiczną na składnik pokarmowy. Przykładem jest nietolerancja laktozy, czyli cukru znajdującego się w mleku, związana z brakiem rozkładającego go enzymu. Niektóre objawy obu tych dolegliwości mogą być jednak podobne, takie jak bóle brzucha, wzdęcia oraz biegunki w postaci pienistych stolców.
Źródło: PAP – Nauka w Polsce
NIBY PO ZIMIE ALE ....STRZEŻONEGO PAN BÓG STRZEŻE JAK TO STARZY LUDZIE POWIADAJĄ.
Sezon grypy i przeziębień niby za nami ale taka pogoda jak teraz bywa zdradliwa, przy objawach przeziębienia lub grypy tym domowym sposobem łatwo uporać się z infekcją. Składniki:Sok z 6 cytryn1 ząbek czosnku2 łyżeczki imbiru w proszku2 łyżki miodu organicznego3 szklanki 100% naturalnego soku ananasowego¼ łyżeczki pieprzu cayenne Przygotowanie:Dokładnie zblendować wszystkie składniki i przelać do szklanej butelki. Pić małymi łykami cztery filiżanki dziennie aż do ustąpienia objawów. W zależności od nasilenia choroby, kuracja trwa od 1 do 3 dni.Napój jest bogaty w witaminę C, składniki przeciw wirusowe, przeciw zapalne, znakomicie poprawiający krążenie krwi a tym samym silnie stymulujący układ odporności owy do walki z intruzami. Ananas swoje potężne korzyści zdrowotne zawdzięcza witaminom, minerałom, kwasom owocowym i bromelinie – grupie enzymów o wielu właściwościach leczniczych. Bromelaina zawarta w ananasie wykazuje właściwości przeciw bólowe i przeciw zapalne poprzez hamowanie procesu syntezy prostaglandyn prozapalnych, które wywołują ból i stany zapalne. Tylko 1 szklanka czystego soku ananasowego zawiera 50% dziennego zalecenia witaminy C, przez co wzmocnia układ odporności owy, koi ból gardła i leczy kaszel.W 2010 roku indyjscy naukowcy badali skuteczność syropu z ananasa pod kątem leczenia gruźlicy. Okazało się, że mieszanka soku ananasowego z miodem, solą i pieprzem bardzo dobrze rozpuszcza śluz i uporczywy kaszel uspokaja się. Pacjenci odzyskiwali dobrą kondycję do 5 razy szybciej pijąc syrop z ananasa, aniżeli pacjenci stosujący syrop z apteki. Ze wstępnych badań naukowców wynika, że bromelaina zmniejsza także gęstość śluzu, dzięki czemu w przyszłości może okazać się skutecznym lekiem na astmę oraz przewlekłe zapalenie oskrzeli. UWAGA Ananas nie dla wszystkichOsoby, które mają alergię na pszenicę, seler, marchew, koper włoski czy pyłki traw, mogą być uczulone także na bromelainę zawartą w ananasie. Dlatego alergicy, a także osoby cierpiące na chorobę wrzodową żołądka i dwunastnicy oraz nadkwaśność, jak również te zmagające się z chorobami wątroby i nerek, nie powinny jeść owoców ananasa i pić wyciśniętego z nich soku. Nie powinno się jeść surowego ananasa w trakcie antybiotykoterapii. Z ostrożnością do ananasa powinny podejść także przyszłe mamy. Co prawda nie ma jasnych dowodów naukowych na szkodliwy wpływ tego owocu na zdrowie ciężarnych, ale niektórzy badacze sugerują, że niedojrzały ananas i sok z jego liści są szkodliwe dla kobiet w ciąży i mogą przy spieszyć poród. Dlatego należy zachować umiar.
Żródło:http://sekrety-zdrowia.org/naturalna-szczepionka-przeciw-przeziebieniu-grypie
wtorek, 28 kwietnia 2015
poniedziałek, 27 kwietnia 2015
PLASTIK NASZA OPAKOWANIOWA TRUCIZNA.
Z wielu ostatnich badań wynika, że producenci opakowań i żywności coraz częściej stosują substancję podobną do żeńskiego hormonu. Mowa tutaj o bisfenolu A, który często jest ukrywany pod skrótem BPA.
Jest to związek chemiczny stosowany do produkcji poliwęglanów i żywic epoksydowych.
Dziś możemy go spotkać praktycznie wszędzie - począwszy od butelek z których karmimy nasze dzieci, poprzez opakowania z których pijemy soki i inne napoje, na paragonach skończywszy.
Maksymalna bezpieczna dawka w Unii Europejskiej wynosi 0,05 mg na kilogram masy ciała, a jej przekroczenie wcale nie jest trudne. Nawet niewielkie ilości mieszczące się w bezpiecznej dawce, moga powodować problemy zdrowotne. Problemy i choroby jakie powoduje ta substancja to długa lista, której nie sposób tutaj zmieścić.
Najważniejsze z nich to m.in.
• zwiększone ryzyko raka i raka piersi
• problemy z erekcją
• otyłość
• problemy z tarczycą
• nerwiak płodowy
• rak prostaty
• uszkodzenia DNA
• zniewieścienie mężczyzn
• problemy emocjonalne
• depresje
• rozregulowanie gospodarki hormonalnej
• cukrzyca typu II
Warto wiedzieć, że opakowania zawierające BPA mają oznaczenie PC7 lub 7 w trójkącie (czasami PC3 lub 3 w trójkącie). Warto więc znać najbardziej bogate źródła tej substancji i próbując zminimalizować skutki – unikać jak ognia!
1. Ryże i kasze w woreczkach
Coraz bardziej powszechne jest pakowanie ryżu w torebki foliowe z duża zawartością BPA. Wiekszość ludzi gotuje ryż właśnie w torebce, a uwalnianie BPA jest tym wyższe im wyższa jest temperatura. Gotując w tych woreczkach nietrudno przekroczyć dzienną dawkę bisfenolu. Jest to jedno z największych i najbardziej przemilczanych źródeł tej substancji. Dla własnego zdrowia lepiej ugotować ryż bez folii.
2. Woreczki do pieczenia
Również i to źródło nie jest takie oczywiste dla wszystkich, a jednak znaczące. Temperatura pieczenia jest jeszcze wyższa niż w przypadku gotowania, przez co ilości BPA są jeszcze wyższe niż w przypadku gotowania z ryżem. Lepiej podsmażyć z użyciem tłuszczu niż korzystać z takich “nowoczesnych” rozwiązań.
3. Butelki z wodą
Najczęściej spotykane, lecz niemniej szkodliwe źródło bisfenolu. Butelka z wodą pozostawiona na pełnym słońcu jest jeszcze bardziej szkodliwa niż w temperaturze pokojowej. Jeśli więc musimy już takich używać to nigdy w słoneczne dni! Warto przyjrzeć się w sklepie czy butelka nie ma rys i wgnieceń, bo uwalnianie bisfenolu do wody jest znacznie szybsze, a nie wiemy przecież jak długo butelka stała na półce i kiedy się zgniotła. Najlepiej zrezygnować z nich całkowicie na rzecz troszkę cięższych, szklanych!
4. Puszki z napojami
Wszyscy tak lubimy Colę i inne napoje gazowane, ale nie każdy wie, że puszka z której je pijemy jest pokryta od wewnątrz żywicą epoksydową zawierającą bisfenol. Ma to chronić napój przed bezpośrednim kontaktem z metalem. Cola ma bardzo kwaśny odczyn ( pH 2-3 ) przez co uwalnianie BPA jest znacznie wyższe niż w przypadku puszki z wodą. Jeśli do tego dodamy kwas ortofosforowy i dwutlenek wegla to ilość rośnie do tego stopnia, że tego typu napoje najlepiej omijać szerokim łukiem. Warto też zanotować fakt, że powyższe substancje uwalniają aluminium zawarte w puszce do napoju. Jeśli w ogóle musimy pić Colę, to najlepiej ze szklanej butelki – ponoć smaczniejsza.
5. Puszki z żywnością
Podobnie jak w przypadku napojów stężenie bisfenolu jest olbrzymie, a w niektórych przypadkach nawet wyższe ze względu na inne procesy, które stosuje się na bezpośrednio na gotowych opakowaniach. Produkty te mogą być sterylizowane, co oznacza możliwość ich napromieniowania lub potraktowania bardzo wysoką temperaturą od 120-140°C. Ilość bakterii w takij puszce co prawda się zmniejsza, ale zawartość bisfenolu wręcz odwrotnie. Jeśli w Twojej diecie jest dużo żywności puszkowanej, powinieneś poważnie pomyśleć o zrezygnowaniu z niej. Te produkty produkty zazwyczaj można znaleźć w wersji słoikowej. Ty będziesz zdrowszy, a słoik można ponownie wykorzystać co z pewnością zmniejszy ilość wyrzucanych śmieci.
6. Szklane kubki, szklanki i inne naczynia
Niektóre naczynia sprowadzane z Chin i innych krajów mocno oszczędzających na produkcji wykorzystuje BPA do wytwarzania produktów przypominających szkło lub ceramikę. Ma to za zadanie zwiększyć wytrzymałość i koszty produkcji. Parząc herbatę wrzątkiem w takich naczyniach uwalnia się olbrzymia ilość bisfenolu. Niestety Chińczycy nie mają w nawyku oznaczania swoich opakowań, więc naczynia wątpliwego pochodzenia najlepiej wyrzucić do śmieci. Incydentalne stosowanie nie powinno zagrażać naszemu zdrowiu, ale ich codzienne stosowanie może być poważnym zagrożeniem dla naszego zdrowia.
7. Jednorazowe naczynia i opakowania na żywność
O ile jednorazowe naczynia rzeczywiście używamy rzadko, o tyle śniadaniówka czy bidon jest przez nas bardzo często używany. Warto zaopatrzyć się w naczynia i pojemniki na żywność typu BPA FREE. Może trochę drożej, ale chociaż nie będziesz truł naczyniami swoich gości na niedzielnym grillu. Jeśli nie możesz takich znaleźć – zrezygnuj z nich.
8. Paragony
Papier do drukarek termicznych zawiera tak ogromne ilości bisfenolu, że zaleca się kasjerkom w ciąży częste mycie rąk i dokładne suszenie ich, ponieważ BPA wchłania się przez skórę i długo na niej pozostaje. Będąc w ciąży warto było by pogadać o tym z koleżanką z pracy – może da Ci taryfę ulgową i zastąpi na kasie, a Ty poukładasz za nią trochę słodyczy na półkach. Sama świadomość olbrzymiej zawartości tej substancji w paragonach i ostrożność z niej wynikająca może już znacząco zmniejszyć zagrożenia wynikające z przekroczenia dziennej dawki.
9. Plastikowe urządzenia
Plastik jest wszechobecny w urządzeniach elektronicznych i zabawkach dla dzieci. Zamiast patrzeć co minutę, czy dziecko czasem nie wkłada nowej zabawki do ust, możesz kupić mu nieco droższe z informacją o BPA FREE. Zwróć uwagę czy smoczki, gryzaki są wolne od bisfenolu - Ty będziesz spać spokojnie, a gospodarka hormonalna Twojego dziecka nie odezwie się w przyszłości jako choroba. Warto też wiedzieć, że istnieją ekologiczne telefony z biodegradowalnego tworzywa mające symbol BPA FREE. Jednym z takich producentów jest Sony Ericsson.
10. Nasze zęby!
Po fali plomb amalgamatowych z rtęcią mamy nowy problem – dentysta może wypełnić nasze zeby żywicą epoksydową zawierającą BPA. Warto o tym wiedzieć wybierając się następnym razem do dentysty. Czasem nie wiadomo jak uchronić się przed wszystkimi toksynami, ale ponoć “kto pyta – nie błądzi” - zapytaj zatem swojego dentystę o alternatywę dla tego typu plomb. Mimo pozorów, wiele dentystów i lekarzy mają wiedzę na ten temat.
11. Sokowirówka
Mało kto się zastanawia nad tym co się dzieje, gdy sok (a raczej kwasy w nim zawarte) spotykają się z plastikowymi częściami w sokowirówce. Większość z nas kupuje takie sokowirówki, aby mieć świeże, zdrowe soki o ogromnej ilości witamin. Nie wiadomo ile i jak dużo bisfenolu się uwalnia, ale można zanotować fakt, że istnieją wyciskarki i sokowirówki wolne od bisfenolu.
Nie musisz od razu wyrzucać wszystkiego co ma bisfenol ze swojego życia, ale warto wyrzucić to co używasz najczęściej i starać się zminimalizować możliwość przekroczenia dziennej dawki.
Jak widać bisfenol A znajduje się w praktycznie każdej dziedzinie życia, jednak z odrobiną wiedzy i dokonując odpowiednich wyborów uchronimy się przed skutkami przekroczenia bezpiecznej dawki czego wszystkim czytelnikom życzę.
Arkadiusz Aureliusz Żródło:http://ekogazeta.com.pl/ekozdrowie/item/1192-11-produktow-z-bpa-o-ktorych-nie-wiedziales.html
DZISIAJ JEST NAJPIĘKNIEJSZY DZIEŃ W TWOIM ŻYCIU.ZOBACZ INSPIRUJĄCY FILM.
DZISIAJ JEST NAJPIĘKNIEJSZY DZIEŃ W TWOIM ŻYCIU.
niedziela, 26 kwietnia 2015
RAFINOWANY CUKIER JEST NIEBEZPIECZNY NICZYM NARKOTYK!
Miłośnicy słodkości powinni wiedzieć, że spożywanie rafinowanego cukru w dużych ilościach może prowadzić do poważnych konsekwencji zdrowotnych, począwszy od depresji po udar mózgu i tętniaka.Ze względu na procesy technologiczne stosowane podczas produkcji cukru, jego wartość odżywcza jest praktycznie bliska zeru, ponieważ zawarte w nim enzymy i witaminy ulegają denaturyzacji (tracą swój kształt cząsteczkowy). Dodatkowo, rafinowany cukier jest pozbawiony substancji mineralnych.
Częste spożywanie dużych ilości rafinowanego cukru może prowadzić do wielu problemów zdrowotnych, ponieważ powoduje gwałtowny wzrost poziomu glukozy we krwi, co w konsekwencji prowadzi do wyrzutu dużych dawek insuliny przez trzustkę. Insulina przekształca glukozę w glikogen, magazynowany z kolei w wątrobie.
Z uwagi na przyjęcie dużej jednorazowej dawki glukozy może dojść do zbyt aktywnej produkcji insuliny, wtedy dochodzi do przekształcenia zbyt dużej ilości glukozy niż jest to konieczne. Sytuacja ta prowadzi do gwałtownego spadku poziomu glukozy we krwi. W rezultacie pojawia się uczucie głodu.
Należy zauważyć, że w tym przypadku glukozy w organizmie człowieka jest więcej niż potrzeba, ale przekształca się i gromadzi się w wątrobie jako repozytorium. Znowu nachodzi chęć zjedzenia czegoś słodkiego, przez co pojawia się kolejny nadmiar glukozy, w wyniku czego konwertowana jest ona w tłuszcz.
Częste występowanie takiej sytuacji może prowadzić do otyłości i cukrzycy typu II, czyli niezdolności organizmu do kontroli poziomu glukozy we krwi. Regularne spożywanie dużych dawek cukru, a przez to utrzymywanie wysokiego poziomu insuliny w organizmie może doprowadzić do pojawienia się pierwszych objawów cukrzycy w okresie ok. 6 lat.
Smutnym faktem jest to, że dziś w Stanach Zjednoczonych i innych krajach częstość występowania cukrzycy u dzieci w wieku od sześciu do siedmiu lat osiągnęła rekordowy poziom. Otyłość i niemożność skutecznego trawieniu węglowodanów może prowadzić do różnych chorób, obejmujących osłabienie zdolności widzenia w nocy, utratę wzroku, chorobę nerek, chorobę serca, niewydolność wątroby, impotencję, złe gojenie się ran, nadpobudliwość, wahania nastroju i depresja.
Istnieje wiele dowodów potwierdzających tezę, że jedzenie jest w stanie zmienić nastrój. To stwierdzenie odnosi się także do osób, które regularnie spożywają duże ilości cukru. Jako przykład można rozważyć przypadek dzieci. Jeśli nie chcesz, aby pociechy "weszły ci na głowę" i chcesz złagodzić ich stan pobudzenia, rozwiązanie może być prostsze niż myślisz - wystarczy przestać dawać im cukier. Wahania nastroju związane są ze zmianami stężenia glukozy we krwi.
Kiedy pojawia się choroba, można być pewnym, że stało się to z pomocą obecności cukru w organizmie. Duża liczba mikroorganizmów może bytować w narządach wewnętrznych. Mikroorganizmy mogą żyć na przykład w jelitach, czy też węzłach chłonnych. Jedzenie ich ulubionej żywności - cukru – spowoduje, że będą się skutecznie namnażać. W rezultacie ludzie mogą być zagrożeni z powodu toksycznego środowiska utworzonego przez te drobnoustroje.
Zaawansowane produkty glikacji - żółtawobrązowy związek składający się z cukru i tkanki ciała, działają jak aktywator starzenia. Zaczynają się pojawiać przedwczesne siwe włosy i zmarszczki. Zatem, wystarczy unikać cukru w codziennym pożywieniu, a praktycznie od razu zauważy się pozytywne zmiany w swoim ciele!
Wiadomość pochodzi z serwisu medycznego:
http://tylkomedycyna.pl/wiadomosc/rafinowany-cukier-trucizna-porownywalna-narkotykami
MEDYTACJA SPOSOBEM NA ZACHOWANIE MÓZGU W DOBREJ FORMIE.
Specjaliści z uniwersytetu UCLA zbadali związek między wiekiem człowieka i stanem substancji szarej. Dokonano tego porównując dwie grup ludzi, medytujących i takich, którzy tego nie robią. Eksperci twierdzą, że medytacja zdecydowanie pomogła w utrzymaniu dobrej kondycji mózgu.Podczas badania naukowcy porównali mózgi 50 osób, którzy medytowali przez wiele lat, i 50 osób, które nigdy tego nie robiły. Z wiekiem zaobserwowano utratę substancji szarej u obu grup, ale w mniejszym stopniu u stosujących medytację.
Każda grupa składała się z 28 mężczyzn i 22 kobiet w wieku od 24 do 77 lat. Ci, którzy uprawiali medytację, robili to regularnie w okresie czasu o długości od 4 do 46 lat, średnio medytowali 20 lat. Obrazowanie wykonane metodą rezonansu magnetycznego wykazało, że wielkość substancji szarej u tych, którzy medytowali była większa. Eksperci byli przyznają, że są bardzo zaskoczeni tak wyraźną różnicą.Podczas badania naukowcy porównali mózgi 50 osób, którzy medytowali przez wiele lat, i 50 osób, które nigdy tego nie robiły. Z wiekiem zaobserwowano utratę substancji szarej u obu grup, ale w mniejszym stopniu u stosujących medytację.
Każda grupa składała się z 28 mężczyzn i 22 kobiet w wieku od 24 do 77 lat. Ci, którzy uprawiali medytację, robili to regularnie w okresie czasu o długości od 4 do 46 lat, średnio medytowali 20 lat. Obrazowanie wykonane metodą rezonansu magnetycznego wykazało, że wielkość substancji szarej u tych, którzy medytowali była większa. Eksperci byli przyznają, że są bardzo zaskoczeni tak wyraźną różnicą. Spodziewano się, że efekt będzie małe i będzie dotyczyć tylko niektórych części mózgu. W rzeczywistości, działanie medytacji wydaje się być rozłożone na cały mózg. Wiadomo, że wraz ze wzrostem średniej długości życia zwiększa się ryzyko pogorszenia zdolności umysłowych. Medytacja jest uważana za jeden ze sposobów na zminimalizowanie tych zagrożeń.
Wiadomość pochodzi z portalu medycznego:
Żródło: żródło.http://tylkomedycyna.pl/wiadomosc/wedlug-badan-naukowch-medytacja-spowalnia-starzenie-mozgu
sobota, 25 kwietnia 2015
CHEMIOTERAPIA POWODUJE WZROST KOMÓREK RAKOWYCH ?
Naukowcy z Fred Hutchinson Cancer Research Center w Seattle odkryli, że zdrowe komórki uszkodzone przez chemioterapię wydzielają więcej białka zwanego WNT16B, co zwiększa przeżywalność komórek rakowych.
„Wzrost WNT16B był zupełnie nieoczekiwany” powiedział Peter Nelson z Centrum Badania nad Rakiem. Terapie bardzo agresywne, które zabijają bez wyjątku zarówno komórki nowotworowe jak i te zdrowe, powodują ze te ostatnie wydzielają białko powodujące wzrost guza i odporność na dalsze leczenie.
Jak się okazuje na podstawie badań, chemioterapia nie tylko nie leczy, ale uszkadza DNA komórek zdrowych i jest „paliwem” do wzrostu i rozprzestrzeniania się komórek nowotworowych, dzięki czemu są one znacznie trudniejsze do wyeliminowania po raz już rozpoczętej chemioterapii.
Jest to o tyle szokujące, że rokrocznie zwiększa się liczba zachorowań na raka a tym samym coraz więcej pacjentów jest poddawanych tej wyniszczającej metodzie leczenia.
WHO ostrzega, że nadciąga „tsunami” zachorowań na nowotwory.Dyrektor agendy WHO, Międzynarodowej Agencji Badań nad Nowotworami (International Agency for Research on Cancer, IARC) dr Chris Wild uważa, że głównym powodem „nowotworowego tsunami” jest wzrost liczby ludności oraz starzenie się społeczeństw.
Jeśli faktycznie tak by było, to liczba zachorowań rosła by proporcjonalnie, ale tak nie jest. Np. w Ameryce 100 lat temu wskaźnik zachorowań na raka w USA wynosił 1 na 80, w tej chwili wynosi 1 na 2 mężczyzn i 1 na 3 kobiety. Wg American Cancer SocietyJak w każdej chorobie, należy wyeliminować przyczyny i przede wszystkim po pierwsze wzmocnić, a nie osłabiać system odpornościowy.Za zachorowalność na raka w głównej mierze odpowiedzialny jest właśnie osłabiony system odpornościowy, a czynnikami powodującymi jego osłabienie są niedobory składników odżywczych, organizm zanieczyszczony toksynami – obydwa te czynniki są spowodowane niewłaściwym odżywianiem , długotrwały stres emocjonalny lub przeżyta trauma co zostało już udowodnione naukowo , o wpływie stresu i psychiki na powstawanie nie tylko raka ale także innych chorób pisze w książce Anatomia duszy Caroline Myss na podstawie wieloletniego doświadczenia w pracy z chorymi. Kolejnym istotnym czynnikiem jest stan korzeni kanałowych zębów i innych problemów szczękowych.
Wydaje się logiczne, że po usłyszeniu diagnozy, przede wszystkim należy po pierwszewyeliminować czynniki, które spowodowały chorobę i wybrać kuracje wspomagające. Na chemioterapie w Polsce się czeka, a jeśli sami od zaraz zaczniemy proces ozdrowieńczy najprawdopodobniej przy następnym badaniu przed podaniem chemii okaże się, że choroba jest w stadium remisji lub cofnęła się samoistnie z „niewiadomych przyczyn” jak stwierdzi lekarz.
NIE ISTNIEJE ŚMIERĆ PNIA MÓZGU WIĘC ORGANY POBIERANE SĄ OD ŻYWYCH
Były szef rehabilitacji w bydgoskim "Juraszu" wywołał skandal na sympozjum. Ogłosił, że nie istnieje śmierć pnia mózgu, więc narządy pobierane są od żywych - informuje "Gazeta Pomorska".
Prof. Jan Talar, specjalista w dziedzinie rehabilitacji, obecnie dziekan wydziału nauk o zdrowiu na Elbląskiej Uczelni Humanistyczno- Ekonomicznej uczestniczył w sympozjum pt. "Znieczulenie i intensywna terapia chorych z obrażeniami mózgowia - najnowszy stan wiedzy”. Jego wykład "Gdzie się kończy nadzieja w rehabilitacji obrażeń OUN" (ośrodkowy układ nerwowy - przyp. red.) wywołał powszechne oburzenie. Profesor powiedział, nie przedstawiając na swoją tezę żadnych dowodów, że nie istnieje śmierć mózgu. I że w XXI wieku nie udało się pobrać narządów od osoby zmarłej.- Co więc robimy? - pytał przed kamerą TVN prof. Talar i odpowiadał: - Pobieramy narządy od osoby żywej!
Sukcesy i porażki
Prof. Talar, twórca kliniki rehabilitacji (została otwarta w 1999 r. w obecnym Szpitalu Uniwersyteckim nr 1 im. dr. Antoniego Jurasza w Bydgoszczy) stał się sławny dzięki licznym przypadkom wybudzenia pacjentów ze śpiączki. W jednym z artykułów, publikowanyhc nałamach "GP" tłumaczył, że nie czyni cudów, że wybudzenie to rezultat nowatorskiej metody, polegającej - mówiąc w uproszczeniu - na stymulacji tkanek nerwowych, czyli potraktowaniu ich tak samo jak mięśni.
Bydgoską karierę prof. Talara przerwały najpierw podejrzenia, a potem prokuratorskie zarzuty o korupcję (m.in. był zarzut przyjęcia łapówek na ok. 28 tys. zł i prezentów - 10 butelek koniaku). W maju 2007 r. lekarz został uznany winnym, ale sąd nie wymierzył mu kary uznając popełnione przez lekarza czyny za "występki mniejszej wagi”.
Przypadek Agnieszki
Prof. Talar został zwolniony z "Jurasza”. Nie przestał jednak pomagać chorym; jego dokonania w zakresie wybudzeń ze śpiączki stały się sławne w całym kraju.
Wyjątkowo głośno zrobiło się po tym, jak uratował 11-letnią Agnieszkę Terlecką. Dziewczynka po upadku z konia była w śpiączce. Lekarze z Piły nie dawali jej szansy. Podobno chcieli, by rodzice podpisali zgodę na pobranie narządów. Pomógł prof. Talar.
Transplantologom "pod górkę"
Profesor od dawna postuluje, by zaostrzyć przepisy dotyczące transplantacji. Twierdzi, że lekarze w Polsce zbyt pochopnie orzekają o śmierci mózgu u pacjentów po urazach mózgu. Już w 2009 r. media informowały, że prof. Talar chce tak zmienić prawo, by nikt nie miał wątpliwości, iż osobie, od której mają być pobrane organy, nie można już pomóc.
Wedle profesora orzekać powinien 3-osobowy zespół lekarski, w którego składzie musi znajdować się także lekarz delegowany przez rodzinę pacjenta. Powinno się też czekać na pobranie narządów kilka dni, a nie kilka godzin.
Co mówią przepisy?
Wedle obowiązujących w Polsce przepisów z 17 lipca 2007 r. rozpoznanie śmierci mózgu opiera się na stwierdzeniu nieodwracalnej utraty jego funkcji.
Postępowanie kwalifikacyjne jest dwuetapowe: najpierw wysuwa się podejrzenie śmierci mózgu, następnie wykonuje mnóstwo badań, potwierdzających śmierć mózgu.
W poznańskim sympozjum uczestniczył dr Piotr Kowalski, konsultant ds. anestezjologii i intensywnej terapii w województwie kujawsko-pomorskim. Obiecał, że dziś odniesie się do słów prof.Talara.
(MWL)
Źródło: Gazeta Pomorska
piątek, 24 kwietnia 2015
DODAWANIE DO JEDZENIA WITAMIN I MINERAŁÓW ZAPOBIEGA CHOROBOM.
W 1973 r. Nationale Geografic poświęcił cały numer pisma długowiecznym. Jest ich około 35, w tym dwanaścioro z Azerbejdżanu. Mieszka tam m.in. 136-letnia kobieta. Na zdjęciu siedzi z wielkim kubańskim cyganem i szklanką wódki, wokół niej tańczą dzieci, które mają 110-120 lat. Nie żyje w przytułku dla starców, nikt nie musi płacić za opiekę nad nią, jest pełna energii i radości. Inne zdjęcie pokazywało mężczyznę zbierającego tytoń na polu. Miał on wówczas 167 lat i był najstarszym człowiekiem na świecie. W południowym Peru, nad jeziorem Titikaka, żyje plemię indiańskie o takiej samej nazwie. Średnia długość życia członków plemienia wynosi 120-140 lat.
W maju 1995 roku najstarszą osobą w USA była Margaret Smyth, która zmarła w wieku 115 lat. Okazało się, że przyczyną jej śmierci było niewłaściwe odżywianie się, czyli brak odpowiednich składników w dostarczanym organizmowi pokarmie, a szczególnie dotkliwy niedobór wapnia. Doprowadziło to do osłabienia kości i w rezultacie złamania nogi. Wywiązały się inne choroby. Córka zmarłej powiedziała, że matka przed śmiercią miała chorobę łaknienia, podobnie jak kobiety w ciąży, czyli cierpiała na tzw. Zachcianki.
Wódz ludów Nigerii miał 126 lat. Jedna z jego licznych żon opowiadała, że miał wszystkie własne zęby. Możemy przypuszczać, że inne narządy też funkcjonowały prawidłowo.
Inny człowiek umarł w Syrii w wieku 136 lat. On też znalazł się w Księdze Rekordów Guinnessa, ale nie z powodu długowieczności, lecz dlatego, że ożenił się ponownie w wieku pięćdziesięciu kilku lat i potem spłodził jeszcze dziewięcioro dzieci.
W listopadzie 1993 roku wyszła na powierzchnię grupa ludzi, która spędziła dwa lata pod ziemią w odpowiednio przygotowanych warunkach sanitarnych. Dotyczyło to tlenu, oświetlenia i pożywienia. Następnie trzy małżeństwa biorące udział w eksperymencie zostały poddane wszelkim możliwym badaniom. Były one przeprowadzane na uniwersytecie w Kalifornii. Badania wykazały, że gdyby nadal odżywiali się w ten sam zaplanowany sposób
i przebywali nadal w tak zdrowym środowisku, mogliby dożyć 160 lat.
Obecnie średnia długość życia Amerykanów wynosi 75,5 roku, w tym lekarzy tylko 57 lat. Wniosek jest prosty, że jeśli ktoś chce żyć przeciętnie 20 lat dłużej niech podaruje sobie studia medyczne i zawód lekarza.
Jeśli chcecie dożyć 120-140 lat musicie zrobić tylko dwie podstawowe rzeczy. Po pierwsze chronić się przed wypadkiem, nadmiernym piciem i paleniem, przed rosyjską ruletką i przed lekarzami. Jak zauważyliście, do tej wielkiej grupy niebezpiecznych rzeczy zaliczam również wizyty u lekarzy? To bardzo mocne oświadczenie pragnę podeprzeć raportem ze stycznia 1993 roku, wystosowanym przez grupę ludzi, w którym ogłoszono wyniki specjalnych badań prowadzonych przez trzy lata w szpitalach amerykańskich. Dotyczyły one przyczyn zgonów pacjentów. Pozwolę sobie zacytować fragment tego raportu:
-300 tysięcy ludzi rocznie było mordowanych w szpitalach amerykańskich z powodu
źle wykonywanej pracy lekarzy.
Raport nie twierdzi, że zgony były przypadkowe, że ktoś się gdzieś przewrócił, udusił itp. Nie twierdzi, że były one wynikiem zaniedbania warunków bezpieczeństwa. Podaje jednoznacznie: Było mordowanych. Jeśli Amerykanie używają słowa mordowani, to rozumieją to dosłownie. W tym są np. przypadki, kiedy lekarz pomylił przecinki, umieścił niewłaściwą datę ważności lekarstwa lub w ogóle zaordynował złe lekarstwo, czy postawił złą diagnozę itp.
Raport oświadcza jednoznacznie - 300 tysięcy ludzi zostało zamordowanych. Jeśli porównamy to z liczbą tych, którzy zginęli w czasie wojny wietnamskiej, gdzie strzelano, bombardowano, używano napalmu, liczba będzie przerażać jeszcze bardziej.
W ciągu 10 lat wojny w Wietnamie zginęło 56 tysięcy ludzi, czyli rocznie przeciętnie 5600. I wtedy tysiące ludzi demonstrowało przeciwko wojnie. Dziś 300 tysięcy jest mordowanych, jak orzeka raport i przyjmujemy to jako coś normalnego. Nikt nie protestuje, nikt nie urządza demonstracji. Nikt nie wznosi haseł, nie taszczy transparentów z napisami: - Boże chroń nas przed lekarzami i współczesną medycyną.
Drugą sprawa jest robienie rzeczy pozytywnych. Zaliczam do nich przede wszystkim dostarczanie organizmowi odpowiednich suplementów, witamin i minerałów.
Nasz organizm potrzebuje dziennie 90 składników odżywczych, których powinno dostarczać mu pożywienie. Jest to 60 minerałów, 16 witamin, 12 podstawowych aminokwasów i 3 podstawowe tłuszcze. Dłuższy niedobór któregoś z tych składników może prowadzić do różnego typu chorób. Nie wszystkie z nich żywność dostarcza organizmowi w optymalnych ilościach.
W trakcie studiów i później podczas wielu badań, pytałem ludzi, czy zażywają jakieś witaminy. Najczęściej padała odpowiedź, że tylko witaminę C. Inne znali słabo lub w ogóle.
Sprawą prawidłowego odżywiania nie interesują się lekarze zajęci leczeniem chorób wywołanych często niedoborem witamin i minerałów. Na co dzień zajmują się tym reklamy w środkach masowego przekazu, które najczęściej karmią nas zwykłym śmieciem lub wręcz truciznami.
6 kwietnia 1992 roku w miesięczniku „TIME" ukazał się artykuł zatytułowany „Potęga witamin". Przedstawione zostały w nim najnowsze badania naukowe, które wskazują na potężny wpływ witamin, jeśli chodzi o zapobieganie chorobom serca, nowotworom oraz szybkiemu starzeniu się. Temu problemowi poświęcono część stron. Wśród licznych wypowiedzi tylko jedna była negatywna. Lekarz, którego autor tekstu zapytał, co sądzi
o uzupełnianiu naszej diety witaminami i minerałami odpowiedział:
-Branie dodatkowo witamin i minerałów nie czyni nic dobrego dla organizmu. Wszystkie potrzebne składniki możemy pozyskać z normalnego pożywienia. Jeśli będziemy je przyjmować dodatkowo, będziemy mieli tylko droższy mocz. Ludzie z Missouri powiedzieliby po prostu: Nie ma potrzeby sikać dolarami. Czy ta wypowiedź jest prawdziwa? Muszę wam powiedzieć, że po tych moich 17,5 tysiącach sekcjach zwierząt i ludzi osobiście jestem gotów każdego dnia wysikać pół czy dolara dziennie, gdyż i tak jest to najtańsze ubezpieczenie, jakie można sobie wyobrazić.
Jeśli nie zainwestujecie w swoje zdrowie i zdrowie waszych bliskich, będziecie musieli wydać duże pieniądze na leczenie siebie i swojej rodziny u lekarzy takich, jak cytowany powyżej.
Będziecie spłacać domy, mercedesy, wakacje swoich lekarzy i firm ubezpieczeniowych. Bierzcie przy tym pod uwagę, że z tych pieniędzy ani jeden cent nie pójdzie na badania, lecz wszystkie do prywatnych kieszeni. Owszem władze każdego kraju wydają duże pieniądze na badania medyczne, ale pochodzą one z budżetu, który zasilany jest przecież waszymi podatkami.
Rząd amerykański wydaje obecnie około 1,3 tryliona dolarów rocznie na badania zdrowotne. Przy okazji chcemy wam uświadomić, że gdybyście tych samych ubezpieczeń i systemu medycznego używali w stosunku do zwierząt, to jeden hamburger kosztowałby 250 dolarów. Gdyby natomiast odwrócić tę sprawę to wtedy miesięcznie ubezpieczenie pięcioosobowej rodziny kosztowałoby tylko 10 dolarów. Pamiętajcie, że sami decydujecie o sobie, sami wybieracie.
Poprzez system ubezpieczeń medycznych bardzo wielu agentów ubezpieczeniowych
i lekarzy stałoby się ludźmi bogatymi. To jest dług, który oni powinni kiedyś nam spłacić. Powinni może zrobić to, co producenci samochodów robią w stosunku do właścicieli samochodów i samych aut. Zdarzało się kilkakrotnie, że firmy samochodowe ściągały z całego kraju sprzedaną partię aut, gdyż odkryto w nich poważną usterkę. Tak było np. z Fiatem, który kilka lat temu umożliwił pełną przebudowe, naprawę lub zwrot samochodów punto, bowiem wypuszczono je z istotna wadą. Tu zabija się 300 tysięcy ludzi rocznie i nie słyszymy nawet słowa: Przepraszam.
Wielu lekarzy powinno wezwać swoich pacjentów i naprawić to, co zepsuli.
W zasadzie powinni wezwać tych, których leczyli z wrzodów żołądka. Prawdopodobnie wszyscy albo prawie wszyscy ludzie, w tym również lekarze, twierdzą, że głównym powodem chorób wrzodowych jest stres. Weterynarze już 50 lat temu wiedzieli, że wrzody są wywołane bakterią znaną dobrze specjalistom. Rolników nie stać na kosztowne leczenie zwierząt hodowlanych, kosztowne operacje i dlatego bydło i trzodę leczą, chronią zupełnie inaczej, a przy tym znacznie taniej i skuteczniej.
Weterynarze już dawno wiedzieli, że wrzody żołądka są leczone szczątkowymi ilościami minerałów, z dodatkiem odpowiedniego antybiotyku. Takie lekarstwo jest bardzo skuteczne. Leczenie wrzodów żołądka świni kosztuje dzięki temu 5 dolarów, a nie setki czy tysiące, jak w przypadku ludzi.
W 1974 roku Amerykański Instytut Zdrowia podał oficjalnie, że wrzody żołądka nie są wywołane stresem, lecz bakterią, dokładnie tą samą, która już dawno była znana i leczona u zwierząt. Podano również, że mogą być leczone przy pomocy takiego samego lekarstwa. Można się, więc wyleczyć za 5 dolarów, albo poddać się bardzo drogiej operacji.
Jedną z chorób powodujących dużą liczbę zgonów u ludzi jest obecnie rak. Łącznie z rachunkiem za leczenie lekarze powinni dawać wam kopię artykułów na temat nowotworów.
We wrześniu 1993 r. Nationale Country Institute prowadził, wraz z uniwersytetem w Harwardzie, badania nad problemem nowotworów. Dzięki nim opracowano sposób odżywiania się, który zapobiega tej chorobie.
Pewien dwukrotny laureat Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny twierdzi, że jeśli chcemy zapobiegać powstawaniu raka oraz go leczyć musimy przyjmować 10 000 mg witaminy C dziennie. Noblista ma dzisiaj 94 lata, cieszy się dobrym zdrowiem i świetną kondycją. Pracuje po 14 godzin dziennie na uczelni w San Francisco i na swojej farmie. Lekarze, którzy wyśmiewali się kiedyś z diagnozy noblisty, zmarli 35 lat temu. Komu będziesz wierzyć ? Tym, którzy umarli ? Wybór należy do ciebie.
Obiektem badań NCI i uniwersytetu harwardzkiego były rejony Chin, odnotowano szczególną zachorowalność na nowotwory. Do badań przystąpiło 29 tysięcy ludzi. Podawano im przez pięć lat różnego typu witaminy i minerały sprawdzające wpływ tych suplementów na stan ich zdrowia. Pacjentom tym podawano dawki dwa razy większe niż są przewidziane dziennie dla człowieka. W grupie, która zażywała witaminy E, C i Karoten aż 13 % ludzi uciekło ze szponów raka. Jeśli chodzi o typ raka, który powodował największą śmiertelność w tej prowincji, czyli rak żołądka, poprawa była jeszcze większa, bo aż 21%. 21% tych, którzy mieli umrzeć - żyło. Są to bardzo dobre wyniki, biorąc pod uwagę, że w tej dziedzinie za satysfakcjonującą uważa się 0,5% poprawę. Każdy lekarz moim zdaniem powinien wysłać do swojego pacjenta kopię wyników tych badań. Obecnie prawie co druga osoba w wieku powyżej 70 lat choruje na chorobę Alzheimera. Weterynarze i rolnicy już 50 lat temu wiedzieli jak chronić przed nią zwierzęta. Wystarczy podać witaminę E, by przeciwdziałać chorobie.
W sierpniu 1992 roku uniwersytet w San Diego opublikował artykuł, w którym podkreśla między innymi, że witamina E zmniejsza zaniki pamięci. Zadajemy sobie wobec tego pytanie: - Czy mamy leczyć się u lekarzy?
Lekarze przyjmujący pacjentów z kamieniami nerkowymi w pierwszej kolejności zalecają ograniczenie spożycia mleka i jego przetworów, czyli zmniejszają dawkę wapnia. W swej głupocie i naiwności sądzą, że kamienie nerkowe to odkładający się wapń pochodzący z pożywienia. Wobec braku innych możliwości nasz organizm pobiera ten składnik z kości, które rzeszotowieją. Kamienie nerkowe i tak powstaną, a dodatkowo mamy problemy a kośćcem.
Już lata temu wiedziano, że aby zapobiec kamicy nerkowej u zwierząt należy podawać im zwiększoną ilość wapnia i magnezu.
Jakieś pięć lat temu postanowiłem zbierać wyniki sekcji zwłok lekarzy i prawników. Przyjrzyjmy się temu. Przeciętna długość życia lekarzy wynosi 57 lat, podczas gdy przeciętnego Amerykanina wynosi 75,5 roku. Właśnie ta grupa krótko żyjących ludzi uczy nas, co wolno, a czego nie wolno. Jednocześnie obok nas ludzie dożywają 120-140 lat, a my ich nie zauważymy i nie pytamy o receptę na długowieczność. Kto powinien być dla ciebie autorytetem: Krótko żyjący lekarz, czy 140 - latek cieszący się dobrym zdrowiem i kondycją ?
Wiele chorób i zaburzeń w pracy organizmu spowodowanych jest niedoborem miedzi np. siwienie włosów, powstawanie zmarszczek, obwisła skóra, rozszerzenie żył, które prowadzi do zgonu.
W wielu przypadkach można czasowo rozwiązać te problemy idąc na operację plastyczną, ale czy nie tańsze i bezpieczniejsze będzie zażywanie suplementów zawierających właśnie miedź.
Warto zadbać o swoje serce, którego wymiana kosztuje około 750 tysięcy dolarów. Jeżeli go nie zabezpieczysz, bo nie chcesz mieć drogiego moczu, może czekać cię przygoda za cenę życia.
Rolnicy dobrze znają chorobę łaknienia. Objawia się ona u zwierząt bardzo często. Np. krowy oddając mleko pozbawiają się dużych ilości wapnia i magnezu i liżą wtedy ziemię, kamienie, mury obory wybielone wapnem. dobry rolnik wie, że należy podać im wtedy dodatkowo minerały, bo jeśli tego nie uczyni to musi liczyć się
z budową nowej obory.
U ludzi dolegliwość ta występuje równie często. Choroba łaknienia czegoś z powodu niedoboru pewnych substancji w organizmie widoczna jest szczególnie u kobiet w ciąży. Potrafią one np. zbudzić się w środku nocy i ku zdziwieniu męża wysłać go do nocnego sklepu na przykład po lody śmietankowe. Okazuje się wtedy, że brakuje im wtedy składników mineralnych pobieranych przez dziecko z organizmu matki. Zdarza nam się również widywać dziecko zjadające ziemię lub tynk ze ścian. Nie jest ono psychicznie chore, po prostu odczuwa niedobór minerałów.
Jeśli zobaczycie u siebie tzw. kwitnienie paznokci lub plamy na skórze to otrzymaliście sygnał, że wasz organizm potrzebuje selenu. Nie czekajcie na atak serca, ale zaaplikujcie sobie jego dodatkową dawkę, po 3 -4 miesiącach plamy znikną i oddalicie od siebie groźbę zawału.
Przyczyną zwiększonego poziomu cukru we krwi jest niedobór wanadu i chromu. Kiedy te braki pogłębiają się, mamy ogromne szansę zachorować na cukrzycę.
Oznaką braku cynku jest łysienie. Jeżeli w porę nie zareagujemy, to oprócz utraty włosów czekają nas problemy ze słuchem, utrata poczucia zapachu i smaku.
Aby dostarczyć organizmowi potrzebne składniki musielibyśmy spożywać żywność z odpowiednio czystych ekologicznie plantacji i zjadać je w wielkich ilościach. Byłoby to prawdopodobnie kilka kilogramów mieszanki składającej się z 15-20 różnych roślin, owoców, produktów zbożowych i białka. W praktyce jest inaczej.
Jeśli twoje życie ma dla ciebie taką wartość jak moje dla mnie, to powinieneś się upewnić, czy pobierasz z pożywienia to wszystko, co jest potrzebne twojemu organizmowi. Jeżeli okaże się inaczej, czym prędzej należy uzupełnić dietę suplementami: witaminami i minerałami w tabletkach.
Zaręczam, że nie dożyjecie 120 czy 140 lat w dobrej kondycji, jeśli nie będziecie spożywać odpowiedniej ilości i jakości dodatków spożywczych.
Jeśli chodzi o minerały sytuacja jest wręcz dramatyczna. Witaminy są wytwarzane przez rośliny, minerały - niestety, nie. Pobierane są one przez rośliny z gleby i wody. Bardzo często jednak ich tam nie ma, bowiem gleby są wyjałowione, zanieczyszczone ołowiem, innymi metalami ciężkimi i radioaktywnymi.
W 1936 roku Senat amerykański na II sesji 74 Kongresu wydał dokument nr 264 stwierdzający, że ziemia w USA jest bardzo uboga, wręcz pozbawiona minerałów.
Tak, niestety, dzieje się na całym świecie. Czy sytuacja od 1936 roku poprawiła się ? Raczej nie. Wręcz przeciwnie.
Podczas sztucznego nawożenia dostarczamy glebie tylko trzy podstawowe składniki: nitrogen, fosfor i potas. Są one potrzebne do wzrostu roślin, co jest ważne szczególnie dla rolników, bo nie zarabia on na zawartości witamin w swoich plonach, lecz na ich ilości. Wystarczy 5-10 lat aby przy braku odpowiedniego nawożenia całkowicie wyjałowić glebę ze wszystkich znajdujących się tam składników. Jeśli z gleby wyciąga się 60 składników a dostarcza tylko trzy, to bilans jest całkowicie zachwiany. Możesz to porównać z twoim kontem w banku. Pomyśl, co stanie się, jeśli będziesz z niego więcej wyciągał niż wkładał. Musimy zatem uzupełniać nasze pożywienie witaminami
i minerałami spożywanymi w innej postaci.
Dawniej dieta ludzka bazowała tylko na płodach ziemi, której nie nawożono sztucznymi nawozami. Robiła to natura. Ludzie żyli wśród wielkich rzek, nawadniali swe pola wodami spływającymi z gór. Starożytni modlili się nie tylko o deszcz, ale
i o powódź, gdyż dzięki temu gleba była wzbogacona minerałami. W dalszej części pragnę państwu uświadomić jakie spustoszenie w organizmie powoduje niedobór minerałów.
Brak wapnia może spowodować, czy choćby mieć wpływ na powstawanie aż 140 chorób. Jedną z nich jest reumatyzm. Jest on na 10 miejscu w USA wśród chorób powodujących śmierć. W bardzo ciężkich przypadkach pacjentom wymienia się stawy. Zabieg ten kosztuje około 35 tysięcy dolarów.
Ludzie boją się śmierci, więc za leczenie gotowi są płacić ogromne sumy.
A przecież wystarczy dostarczyć organizmowi odpowiednią dawkę łatwo przyswajalnego wapnia w tabletkach.
Zwierzęta nie chorują na reumatyzm. Dlaczego ? bo farmer nie ma 35 tysięcy dolarów, aby zapłacić za operację jednego kolana krowy. Załóżmy, że rolnik wzywa
do chorego zwierzęcia specjalistę. Czyli weterynarza. To ten po zbadaniu pacjenta stwierdza reumatyzm i mówi: - Jak chcesz, to ja ci go zoperuję za 120 - 140 tysięcy dolarów. W tym momencie farmer wyciąga broń i strzela do byka czy krowy. Ale tak naprawdę to rolnik nie dopuści do reumatyzmu u swoich zwierząt, ponieważ daje im codziennie wapń. To go kosztuje parę groszy. Człowiek, niestety kieruje się fałszywie pojętą oszczędnością, a skutki są fatalne i dla jego zdrowia i kieszeni.
Również wszelkie bóle kręgosłupa w 90% spowodowane są brakiem wapnia w organizmie. Lekarze przepisują wtedy środki przeciwbólowe, które łagodzą cierpienie,
ale nie leczą przyczyny.
Wyobraź sobie taką sytuację: źle dokręciłeś korek wlewu oleju w swoim samochodzie. W czasie jazdy cały olej został wychlapany, a w aucie zapaliła się czerwona lampka. Ponieważ światełko po pewnym czasie zaczyna cię denerwować, więc odcinasz kabelek doprowadzający światło tej lampki. Jak daleko w ten sposób dojedziesz ? Czy nie przypomina ci to sytuacji z tabletkami przeciwbólowymi?
Inną niebezpieczną chorobą, mającą przyczynę w braku wapnia, jest wysokie ciśnienie. Pierwszą rzeczą, którą zaleci lekarz, jest wyeliminowanie soli. A co w takich przypadkach robią farmerzy hodujący bydło i leśnicy ? Zawieszają w paśnikach bryły soli kamiennej. Gdyby farmer tego nie zrobił, to nie wypłaciłby się weterynarzowi.
Z badań nad grupą 5 tysięcy nadciśnieniowców, którym na okres 20 lat wyeliminowano z diety sól wynika, że u 99,7 % badanych nie miało to wpływu na zmianę ciśnienia. Ciągła obawa przedawkowania soli wywołuje stres, który znacznie bardziej podwyższa ciśnie niż mogłaby to uczynić właśnie sól.
Drugiej grupie, 5 tysięcy nadciśnieniowców, podawano przez 6 tygodni zwiększoną dawkę wapnia i w tym czasie u 86 % badanych ciśnienie spadło i uregulowało się. Czy komukolwiek z was lekarz przysłał sprostowanie dotyczące zalecenia w sprawie diety ? Czy naprawił swój błąd ? Czy zalecił zażywanie soli ?
Następną chorobą, uwarunkowaną brakiem wapnia jest insania. Objawia się ona tym, że człowiek wstaje bardziej zmęczony, niż gdy kładł się spać. Lekarze tradycyjnie przepisują wtedy pigułki nasenne, aby zapewnić mocny, głęboki sen. Około 10 tysięcy ludzi umiera rocznie na skutek przedawkowania środków nasennych.
Także nocne skurcze mięśni, problemy kobiet w czasie miesiączki, bóle w dolnej części kręgosłupa, na które uskarża się 80 % Amerykanów, to skutek niedoboru wapnia.
Jeśli przeanalizujemy choćby te wyżej wymienione choroby stwierdzimy, że do ich leczenia potrzebujemy około 15 specjalistów. Ludzie wydają rocznie od 25 do 250 tysięcy dolarów na leczenie, zabiegi i operacje, gdy w większości przypadków można by tego uniknąć stosując odpowiednią dietę bogatą w witaminy i minerały.
Cukrzyca jest w USA chorobą nr 3 jeśli chodzi o przyczynę zgonów. Wywołuje ona jeszcze wiele innych schorzeń jak ślepota, czy problemy wątrobowe, łącznie z koniecznością transplantacji tego organu. Cukrzycy znacznie krócej żyją.
W 1975 roku dowiedziono, że chrom i wanad, występujące jako minerały śladowe, zapobiegają i leczą cukrzycę.
W czerwcu 1959 roku miesięcznik Nationale Help przedstawił światu te dwa wyżej wymienione minerały. Ze szczegółowych badań Uniwersytetu Medycznego w Vancouver wynika, że w dużym stopniu mogą one zastąpić insulinę. Oczywiście, cukrzycy nie mogą całkowicie jej odrzucić, trwa to stopniowo, od 4 do 6 miesięcy. Pozytywne skutki oddziaływania tych minerałów odnotowano u tysięcy ludzi cierpiących na cukrzycę.
Zwróćcie uwagę na fakt, że kiedy zapyta się firmę produkującą karmę dla zwierząt, jakie są w jedzeniu suplementy, to okaże się, że jest tam ponad 40 składników odżywczych, witamin i minerałów. W jedzeniu przygotowanym dla szczurów jest 28 takich składników. Zakładam się z każdym z was, że nie znajdziecie dziś formuły, jeśli chodzi o zestawy spożywcze dla dzieci, która zawierałaby więcej niż potrzeba ważnych dla organizmu suplementów. To wręcz kryminał.
Chcę wam jeszcze opowiedzieć o bardzo ciekawym zdarzeniu. Otóż kiedyś, wykładając na uniwersytecie w stanie Michigan, poznałem człowieka, który jest właścicielem przenośnej ubikacji. Opowiedział, co w nich znajduje wśród nie strawionych przez ludzki żołądek resztek. Zawartość pojemnika przenośnej toalety, zanim zostanie wpuszczona do kanału przechodzi przez filtry, na których zatrzymują się rzucane przez dzieci do muszli kamienie oraz wszelkie nie rozpuszczone sokami żołądkowymi substancje. Mój rozmówca zaprowadził mnie do swojego warsztatu i pokazał stertę czegoś, co nazwał witaminami i minerałami. Zapytałem go skąd on to wie, że to witaminy. Odpowiedział, że na tym jest przecież napisane np. multiwitamina.
Wiele firm produkuje witaminy, które źle rozpuszczają się zarówno w wodzie, jak i w soku żołądkowym. Jeśli na opakowaniu przeczytacie np. tlenek żelaza Fe Acide, czyli po prostu rdza, to nie zawracajcie sobie głowy takimi suplementami i nie obciążajcie nimi żołądka. To jest nieprzyswajalne. Lepiej polizać jakiś zardzewiały płot lub samochód. Właściwą formą żelaza jest Fumaran Żelaza.
Podobnym przykładem jest Calcium, czyli wapń, który bardzo tanio możemy kupić w każdej aptece. Jest to źle przyswajalna forma wapnia. Prawidłową formą jest Calcium Magnesium, czyli wapń z zawartością magnezu, który wpływa na prawidłową przyswajalność potrzebnego składnika.
Ktoś może uważać, że składniki są dostępne w sposób naturalny. Są przynajmniej cztery powody, dla których nie możemy asymilować wszystkich potrzebnych składników z pożywienia:
 Musielibyśmy spożywać bardzo duże ilości warzyw i owoców, produktów zbożowych i białka, przy założeniu, że zawierają one właściwe ilości suplementów. Kupowane w sklepach produkty są bardzo ubogie w składniki mineralne, a wręcz pozbawione ich, na co wpływa wiele czynników, m.in.:
 Transport i przechowywanie. Produkty spożywcze często pokonują daleką drogę między producentem a twoim stołem. Podczas tej podróży mogą utracić część zawartych w nich witamin.
 Mycie i gotowanie. Wiele witamin rozpuszczalnych w wodzie jest wrażliwych na działanie wysokiej temperatury, kwasów i związków alkalicznych. Na przykład brokuły mogą utracić 40% witaminy C podczas pierwszych 10 minut gotowania.
 Przetwarzanie. Ceną, jaką płaci nasz organizm za wygodę korzystania z przetworzonej żywności jest gorszy stan odżywienia. Mrożone warzywa często zawierają do 50% mniej witaminy C niż świeże. Mielone ziarno zbóż traci niejednokrotnie do 90 % zawartych witamin.
Produkty mogą być skażone substancjami rakotwórczymi, co w dobie tak dużego zanieczyszczenia jest wręcz oczywiste. Sklepy ze zdrową żywnością nie zawsze oferują pełnowartościowe produkty, zdarza się, że są one niewiadomego pochodzenia.
Witaminy i minerały to nie antybiotyk który bierzesz przez tydzień, gdy jesteś chory, a potem przestajesz. jeśli chcesz cieszyć się dobrym zdrowiem i kondycją przyjmujesz je stale. Suplementację kończysz, gdy kończy się zapotrzebowanie twego organizmu na tlen.
Jeśli twoje życie jest dla ciebie ważne, zadbaj o swój organizm, dostarczając mu potrzebnych składników produkowanych przez najlepsze sprawdzone firmy.
Jest ich bardzo dużo, ale niewiele produkuje naturalne, niesyntetyczne suplementy. Niech cię nie zawiedzie napis na opakowaniu, czy zapewnienie sprzedawcy, że produkt jest
w 100 % naturalny, bo w USA, Kanadzie i wielu innych państwach prawo nie zabrania umieszczania takich napisów, jeśli tylko jeden składnik jest naturalny. Zdarza się również, że główne składniki takiego suplementu są naturalne w 100 %, ale aby je połączyć w tabletkę używa się chemicznego lepiszcza, które w dużym stopniu dyskwalifikuje dany produkt jako naturalny. Podobnie ma się sprawa z barwnikami chemicznymi, dodatkami zapachowymi lub kolorystycznymi. Warto zwrócić na to uwagę kupując, a następnie zażywając suplement.
Należy też sprawdzić, czy dana firma posiada własne plantacje, gdzie one się znajdują oraz w jaki sposób prowadzone są uprawy. Firmy, które swoje suplementy produkują
z roślin, warzyw i owoców pochodzących z obcych plantacji, nie mają kontroli nad procesem produkcji.
Należy poznać historię rozwoju danej firmy i tradycje, zaplecze badawcze, system kontroli jakości i wielkość produkcji oraz rynek odbiorców.
Często słyszy się, że zdrowie jest najważniejsze, ale tak naprawdę niewiele dla niego robimy. Efekty nieprawidłowego odżywiania się, czyli braku odpowiednich witamin i minerałów, dadzą się na pewno odczuć z opóźnieniem kilku lat.
Dzisiaj możesz się przed tym ustrzec. Dobre suplementy, witaminy i minerały to najlepsze i najtańsze ubezpieczenie.
Chciałbym wam na zakończenie powiedzieć coś, moim zdaniem, bardzo ważnego: Jeżeli twój lekarz uważa, że dodatkowe zażywanie suplementów nie jest ci potrzebne, lub że znajdziesz je w codziennym pożywieniu, szybko zmień lekarza.
Im szybciej tego dokonasz, tym większą masz szansę cieszyć się długim życiem w zdrowiu i dobrej kondycji. Czego z całego serca wszystkim życzę.
sciagniete z www.ibg.pl
czwartek, 23 kwietnia 2015
ILE KOSZTUJE CZŁOWIEK " ROZEBRANY NA CZĘŚCI"?
2 miliony dolarów. Pod warunkiem, że pobierze się z niego organy, jak jeszcze bije serce.
Zamieszczam ten wstrząsający wywiad na temat, co się z nami robi. Frankenstein to przy tych „lekarzach” swój chłop: przecież pracował na prawdziwych trupach.
Z doktorem nauk medycznych o. Jackiem Norkowskim OP, autorem książek „Człowiek umiera tylko raz” i „Medycyna na krawędzi” rozmawia Agnieszka Piwar z Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.
W Polsce od lat dziewięćdziesiątych obowiązuje definicja śmierci oparta na kryteriach mózgowych. Występuje Ojciec jako zdecydowany jej przeciwnik. Dlaczego?
O. Jacek Norkowski: Definicja ta jest przedmiotem mojej krytyki, z powodów etycznych i naukowych uważam ją za całkowicie niesłuszną. Definicja śmierci mózgowej zawarta jest w dokumencie harwardzkim. Jego kryteria sprowadzają się do umożliwiania orzekania śmierci człowieka na tej podstawie, że stwierdzono u niego śpiączkę określoną jako nieodwracalna i w ramach tej śpiączki bezdech oraz brak odruchów nerwowych w obrębie głowy.
W samym raporcie harwardzkim nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia dla uznania stanu śpiączki za stan śmierci człowieka. Jego autorzy podali, jako uzasadnienie dla takiej decyzji to (nie było uzasadnienie od strony medycznej) brak miejsca w szpitalach, i że w przypadku chęci pobrania narządów brak takiej definicji śmierci powodowałby kontrowersje. Zatem do rozwiązania tych kontrowersji wprowadzono nową definicję śmierci.
Potem tylko autorzy dokumentu podali, jak to technicznie wykonać, żeby postępowanie lekarza zmieściło się w ramach obowiązującego prawa. Generalnie nawet nie trzeba zmieniać prawa, ponieważ jeśli uznamy ten stan za śmierć, to on wchodzi w te rubryki prawne, które mówią o śmieci.
Kryterium tzw. śmierci mózgowej po raz pierwszy pojawiło się w 1968 r. Jakie były kulisy powstania tej definicji i kto ją zatwierdził?
– To była stosunkowo nieduża, dwunastoosobowa grupa, powołana po zrobieniu pierwszego przeszczepu dokonanego w 1967 r. przez Christiaana Barnarda w Afryce Południowej. To była taka próba, żeby wykorzystać moment, kiedy cały świat się zachłysnął sukcesem Barnarda – choć był to wątpliwy sukces, gdyż biorca bardzo szybko umarł.
Zatem, żeby Barnard nie poszedł do więzienia, trzeba było wymyślić jakieś uzasadnienie prawne dla tego, co zrobił. Przecież zrobił to niezgodnie w prawem – nie można żyjącemu pacjentowi tak po prostu wyrwać serca z klatki piersiowej. A przynajmniej do niedawna jeszcze było to niemożliwe. Trzeba więc było wymyślić jakąś formułę. Wymyślono zatem formułę „śmieci mózgowej” i nazwano, że to jest zwykła śmierć. Dzięki temu nie potrzeba było zmieniać prawa.
Jeżeli śmierć mózgowa jest jednym ze sposobów umierania, to w takim razie uznajemy, że poza tym, system prawny jest taki, jaki był. Sprowadzało się to do tego, że umożliwia to pobranie narządów od człowieka, którego serce bije, po uznaniu go uprzednio przez odpowiednią komisję za zmarłego.
Jakaś mała grupa ustala między sobą własne „prawo”, umożliwiające legalne wyrwanie serca czy wątroby żyjącemu jeszcze człowiekowi. Tymczasem przeciętny człowiek myśli, że transplantologia jest czymś pozytywnym i kojarzy się jedynie z ratowaniem czyjegoś życia. Czy świat medycyny przyglądał się temu bezkarnie? Gdzie byli etycy? Czy ktoś w ogóle to oprotestował?
– Protestów trochę było. Poznałem osobiście dr. Paula Byrne’a, który jeszcze na początku lat 70-tych zaczął o tym pisać. Publikował artykuły i książki. Potem dołączyli do niego inni, Schewmon, Coimbra, Evans, Potts, Hill, Breul i grupa lekarzy japońskich (Watanabe, Abe, Shinzo, Morioka). Spośród filozofów: Seifert, Spaeman, Beckman. To oczywiście tylko wybrane nazwiska.
W Polsce samotnym walczącym przez cale lata o prawdę na temat chorych z śpiączce i stanie wegetatywnym był prof. Jan Talar. To jest już w tej chwili taki międzynarodowy ruch ludzi, którzy domagają się prawdy na temat śmieci mózgowej. Niemniej jednak, to jest także sprawa mediów. To media powodują, że do ludzi docierają tylko pozytywne informacje na temat transplantacji, transplantologii oraz tego, że kryteria są absolutnie pewne, dobre i ścisłe. Na to odpowiadają ci lekarze, których przed chwilą wymieniłem.
Np. Coimbra mówi, że jeśli zastosujemy te metody, które już medycyna od dość dawna ma, typu: kontrola ciśnienia śródczaszkowego, w tym hipotermia, kraniotomia, zastosowanie suplementacji hormonalnej, oprócz zadbania o ustabilizowanie krążenia u chorego, co zwykle jest robione, jeśli zacznie się leczyć pod tym kątem, to wtedy możemy uzyskać wyleczenia, powrót do normalnego stanu zdrowia – według różnych danych 50-70 proc. – u ludzi, którzy obecnie stają się dawcami na zasadzie kryteriów śmierci mózgowej.
Czy zna Ojciec osobiście jakiś przypadek, kiedy osoba zakwalifikowana do zostania dawcą obudziła się ze śpiączki i odzyskała zdrowie?
Takich przypadków jest dużo, także w Polsce. Osobiście znam Agnieszkę Terlecką, która była już kandydatką do zostania dawcą. Jej ojciec w pewnym momencie dowiedział się o prof. Janie Talarze, który wybudza chorych z uszkodzeniem mózgu. W ostatniej chwili rodzice Terleckiej zmienili decyzję i przewieźli córkę do kliniki prof. Talara w Bydgoszczy. Po pięciu dniach dziewczyna otworzyła oczy, a po kilku miesiącach rehabilitacji wróciła do całkowitego zdrowia.
Czy organy autentycznie martwego człowieka w ogóle nadają się do przeszczepu?
Po śmierci człowieka nie można pobrać narządów ukrwionych. Wszystkie takie narządy pobiera się od osoby z bijącym jeszcze sercem, która formalnie jest nazywana osobą zmarłą. W Polsce nie ma obowiązku znieczulenia takiej osoby, tylko podaje się jej środki zwiotczające, czyli powodujące, że człowiek nie będzie się ruszał. W każdym kraju procedury są inne. W Polsce są bardzo liberalne. W Niemczech natomiast, osobom przeznaczonym do pobrania organów, a więc formalnie martwym, podaje się środki znieczulające.
Po co „oficjalnemu trupowi” środki znieczulające?
Ponieważ może odczuwać on ból. Właściwie prawie nic nie wiemy na temat stanu jego świadomości; człowiek w śpiączce może rozumieć ludzką mowę, co wykazał Kotchoubey i co potwierdzają historie niektórych chorych. Jednym z nich był Zachariasz Dunlap w Stanach Zjednoczonych, który słyszał jak komisja lekarska orzekała, że on nie żyje. Jest z nim sporo wywiadów w internecie na ten temat, opublikowanych potem jak już wrócił do zdrowia.
Zatem wychodzi na to, że serce, wątrobę, nerkę itp. pobiera się tylko i wyłącznie od żywych jeszcze ludzi?
Tak. Oni są w śpiączce, sami nie oddychają i zostali zdiagnozowani jako nieżyjący w myśl obowiązujących kryteriów ale równocześnie osoby takie mogą być w tym stanie nawet przez 3 miesiące i reagują ma podawane środki lecznicze tak jak każdy inny chory. Mam tu na myśli kobiety oczekujące potomstwa i diagnozowane jako będące w stanie śmierci mózgowej, którym pozwolono żyć, aby mogły wydać na świat swoje dziecko. Często jednak pobiera się potem od nich narządy, choć mogłyby one przeżyć i tym potomstwem się cieszyć. Taki przypadek miał prof. Talar.
Jakie pieniądze kryją się za transplantologią?
W Stanach Zjednoczonych z jednego ciała ludzkiego można uzyskać kwotę w wysokości dwóch milionów dolarów. W cenę wliczane są narządy człowieka z bijącym jeszcze sercem: wątroba, nerki, płuca, serce itp. Następnie po śmieci, z martwych już zwłok pobiera się: skórę, ścięgna, powięzie, chrząstki, kości, soczewkę, rogówkę itp. To razem uruchamia potężny biznes. W Europie jedna nerka kosztuje do kilkudziesięciu tysięcy euro.
A co z biorcą?
Musi pobierać leki immunosupresyjne, aby jego organizm nie odrzucił przeszczepu. Ściśle biorąc jego organizm to w końcu zrobi, ale chodzi o spowolnienie tego procesu.
Ile wynoszą roczne koszty utrzymania takiej osoby?
Systemy ubezpieczeniowe płacą do kilkudziesięciu tysięcy euro roczne na jednego pacjenta.
Jeśli pomnożymy to przez ilość osób, którym przeszczepiono cudzy organ, i dodamy lata przez które takie leki będą im podawane, to sumują się nam potężne kwoty. Kto robi na tym największy interes?
Producenci i dystrybutorzy tych leków.
Kto za to płaci?
Ten, kto jest ubezpieczycielem, ale często oznacza to sięgnięcie po fundusze budżetowe.
Te wszystkie przerażające dane, które Ojciec przytoczył, z pewnością sprowokują u niejednej osoby pytanie: czy lekarze będą mnie ratować, kiedy ulegnę jakiemuś poważnemu wypadkowi! Czy możemy się jakoś zabezpieczyć przed spisaniem na straty?
Aby nie być potraktowanym jako dawca na zasadzie tzw. zgody domniemanej należy się zgłosić do Centralnego Rejestru Sprzeciwów na stronie Polstransplantu
http://www.poltransplant.org.pl/crs1.html
Formularz należy pobrać i wydrukować, wypełnić i wysłać na wskazany adres. To ważne, bo po wypadku można być uznanym za dawcę czasem nawet pomimo sprzeciwu rodziny. Chorych w śpiączce należy leczyć (i rodzina zawsze powinna się tego domagać) a nie biernie obserwować jak pogarsza się ich stan a potem zabijać podczas pobierania narządów.
Dziękuję za rozmowę.
Źródło: kurzastopa.blog.onet.pl
SZCZEPIONKA NA ŚWIŃSKĄ GRYPĘ USZKODZIŁA , MÓZG 800 DZIECIOM WIELKA BRYTANIA WYPŁACI ODSZKODOWANIA
Rząd Wielkiej Brytanii zgodził się wypłacić 90 mln dolarów rekompensaty tym osobom, u których po zaaplikowaniu szczepionki na świńską grypę doszło do uszkodzenia mózgu. Prawnik reprezentujący poszkodowanych Peter Todd podkreślał, że jest to pierwsza tego typu sprawa. - Ofiary szczepień przez cały okres swojego życia będą wymagały intensywnego leczenia - informował w rozmowach z dziennikarzami.
Po tym, jak w 2009 r. ogłoszono epidemię ptasiej grypy, na szczepienia ochronne zdecydowało się około 60 mln osób, z czego większość stanowiły dzieci. Już wcześniej odkryto, że Pandemrix może powodować narkolepsję oraz katapleksję u co najmniej jednej na 16 tys. osób i wiele więcej zaszczepionych zaobserwowało zapewne u siebie te objawy.
Znana liczba dzieci w całej Europie, które zachorowały po podaniu szczepionki, sięga 800. Dokładnie tej szczepionki, o której mainstreamowe media na całym świecie grzmiały, iż jest całkowicie bezpieczna - począwszy od sekcji naukowej w "Washington Post" aż do całych kolumn w "New York Timesie" i wielu lokalnych mediów wypierały one fakt, iż szczepionki mają skutki uboczne i mogą prowadzić do uszkodzenia mózgu dziecka.
Jak wynika z badań opublikowanych na łamach "International Business Times" odpowiedzialne za tak dramatyczne skutki uboczne są dodatki w postaci rtęci, aluminium, glutaminianu sodu, antybiotyków a nawet formaldehydu.
Zdaniem naukowców, na których powołuje się gazeta, bezpośrednią konsekwencją stosowania szczepionki jest nie tylko utrata przytomności w ciągu dnia, ale również zniszczenie funkcji mentalnych oraz pamięci, co prowadzić może do halucynacji oraz chorób psychicznych. Z kolei wspomniana katapleksja powoduje, że osoba traci przytomność w sytuacjach dużego nagromadzenia i wyrażania emocji, włącznie z momentami, w których wybucha śmiechem.
Na osobach upośledzonych przez szczepienia zarabiają dokładnie te same koncerny farmaceutyczne, które zniszczyły im zdrowie, ponieważ ludzie ci wymagają intensywnego leczenia farmakologicznego. W przypadkach opisanych przez media, wszystkie osoby muszą przyjmować liczne lekarstwa, aby w ogóle móc funkcjonować.
Są jednak tacy, którzy mimo podawanych leków w stu procentach pozostają niepełnosprawni, jak chociażby syn Tove Jensen, który po otrzymaniu szczepionki zapadł na poważną narkolepsję. - Sytuacja jest straszna - mówiła Tove. - On jest w 100 proc. niepełnosprawny i nie wiemy, czy jest jakakolwiek nadzieja na poprawę mimo że bierze tyle leków - tłumaczyła, dodając, iż wierzy, "że coś się stanie i jej syn w przyszłości odzyska swoje życie".
Z kolei "International Business Times" przytacza przypadek ośmioletniego Josha Hadfielda z Somerset, którego leki antynarkoleptyczne kosztują rocznie 20 tys. dolarów. Bez nich nie jest w stanie chodzić do szkoły. - Kiedy się go rozśmiesza, pada na ziemię. Jego pamięć jest zniszczona i nie ma na to lekarstwa. Mówi, że chciałby, żeby się nigdy nie narodził. Czuję się winna tego, że pozwoliłam go zaszczepić - wyznała matka chłopca Caroline Hadfield.
800 dzieci z narkolepsją, a ile z autyzmem? Każdego roku dziesiątki tysięcy dzieci otrzymują diagnozę o posiadanym autyzmie. Rzecz jasna o tym, co ów autyzm u nich spowodowało panuje zmowa milczenia.
Warto w tym momencie przypomnieć, że współodpowiedzialna wywołanie paniki związanej ze świńską grypą jest Światowa Organizacja Zdrowia, która tworzyła atmosferę zagrożenia po to, aby więcej przerażonych ludzi decydowało się na zakup szczepionki.
Karolina Maria Koter
Źródło: International Business Times, Global Research
TY WYBIERASZ , TWOJA DECYZJA . NIGDY NIE JEST ZA PÓŹNO. ODDECH ROZPOCZYNA I KOŃCZY NASZE ŻYCIE .
TAK WYGLĄDAJĄ PŁUCA ZDROWEGO CZŁOWIEKA . TAKI STAN MOŻNA PRZYWRÓCIĆ PO ZAPRZESTANIU PALENIA.
A TAK WYGLĄDAJĄ PŁUCA PALACZA.
PONIŻEJ FILMIK PRZEDSTAWIAJĄCY MOŻLIWOŚCI ODDECHU JEDNYCH I DRUGICH.
A TAK WYGLĄDAJĄ PŁUCA PALACZA.
PONIŻEJ FILMIK PRZEDSTAWIAJĄCY MOŻLIWOŚCI ODDECHU JEDNYCH I DRUGICH.
środa, 22 kwietnia 2015
Subskrybuj:
Posty (Atom)