Terapia uderzeniowymi dawkami witaminy C okazuje się być skuteczna w zwalczaniu koronawirusa. Zaleca ją jednak nie tylko powszechnie znienawidzony przez środowisko lekarskie producent suplementów Jerzy Zięba, ale amerykańscy medycy, którzy notują dobre rezultaty u pacjentów poddawanych takiemu leczeniu.
Lekarze z Nowego Jorku, leczący pacjentów zakażonych koronawirusem za pomocą dużych dawek witaminy C twierdzą, że czują się oni „znacznie lepiej”. Terapia ta jest regularnie wyśmiewana jako znachorstwo, ale okazuje się, że jest skuteczna w praktyce. Stosując ją wzorowano się na doświadczeniach swoich kolegach z Chin, którzy również z sukcesami testowali do walki z koronawirusem skuteczność dużych dawek witaminy C.
Oczywiście amerykańscy eksperci są świadomi tego, że leczenie witaminą C jest uważane za kontrowersyjną metodę ze względu na niechęć ze strony środowiska medycznego preferującego medykamenty produkowane przez koncerny farmaceutyczne, dlatego chcąc uniknąć ostracyzmu, asekuracyjnie dodają, że stosują tą terapię eksperymentalnie. Nie ma to jednak zbyt dużego znaczenia dla ludzi, którzy dzięki witaminie C zdrowieją.
Pacjenci z Nowego Jorku, z wywoływaną koronawirusem chorobą Covid-19, przyjmują kilka razy dziennie, wlewy dożylne po 1500 miligramów witaminy C. Jak twierdzi Dr Andrew Weber, pulmunolog ze szpitala Northwell Health, pacjenci otrzymujący witaminę C czują się znacznie lepiej od tych, którzy jej nie dostali. Ich symptomy chorobowe zanikają.
Terapia witaminą C jest od kilku lat atakowana jako znachorstwo. Światowa Organizacja Zdrowia nie zaleca przyjmowania większych dawek niż 90 miligramów dziennie dla mężczyzn i 75 miligramów dla kobiet. Aby uzyskać efekty terapeutyczne konieczne jest zatem wielokrotne przekroczenie dozwolonych poziomów, uważanych za bezpieczne dla zdrowia.
Powszechne ostatnio ostrzeganie przed przyjmowaniem dużych dawek witaminy C przypomina podobną czarną kampanię informacyjną jaka od lat prowadzona jest względem witaminy B17 zwanej też amigdaliną. Rozpuszczono plotki, że spożywanie zawierających ją pestek owoców, jest śmiertelnie niebezpieczne ze względu na zawartość związków cyjanku. Mimo to, a może przez ten zakaz, setki tysięcy ludzi zdobywa pestki moreli i spożywa je, jako najbardziej wartościowe źródło witaminy B17.
Tak się składa, że obie te witaminy są obecnie często kojarzone z naturalnymi terapiami antyrakowymi, które są oferowane na rynku dla często zdesperowanych ludzi. Część z nich twierdzi potem, że mają poprawę swojego stanu mimo to dostęp do tych preparatów jest stale ograniczany. Można odnieść wrażenie, że dyskredytowanie tych metod leczenia może mieć na celu nie tyle dobro pacjentów, co utrzymanie gigantycznych dochodów przemysłu farmaceutycznego.