Eksperci ds. żywienia od dawna uznają szpinak za jeden z najzdrowszych pokarmów na świecie. Teraz okazuje się jednak, że może być on wręcz zbyt zdrowy. Naukowcy odkryli, że liście tego zielonego warzywa działają niemal tak skutecznie jak sterydy. Niewykluczone, że już wkrótce Światowa Agencja Antydopingowa wpisze szpinak na listę substancji zakazanych dla sportowców.
Naukowcy przeprowadzili 10-tygodniowe badanie na 50 mężczyznach i doszli do konkluzji, że ecdysteron, czyli związek występujący w szpinaku, miał drastyczny wpływ na ich organizmy. Mężczyźni, którzy otrzymali suplement na bazie szpinaku mieli trzykrotnie większy przyrost masy mięśniowej niż pozostali, którym podawano tradycyjne odżywki dla sportowców. Warto zaznaczyć, że cała pięćdziesiątka wykonywała identyczny program treningowy.
Współautorka badania, Maria Parr, była zaskoczona uzyskanymi wynikami:
Spodziewaliśmy się tego, że zobaczymy wzrost wydajności treningu, ale nie spodziewaliśmy się, że będzie on aż tak duży. Uzyskane dane jednoznacznie podkreślają skuteczność suplementacji ecdysteronem w odniesieniu do wyników sportowych.
Naukowcy zwrócili nawet uwagę, że Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) powinna rozważyć zakazanie tego suplementu ze względu na potencjalne "nieuczciwe korzyści":
Agencja nie wydała jeszcze oświadczenia w sprawie swojego stanowiska na temat nowych badań. Wprowadzenie zakazu nie musi być jednak najlepszą z możliwych opcji, ponieważ mamy do czynienia z naturalnym roślinnym anabolikiem, a nie substancją chemiczną. Nikt nie broni przecież każdemu sportowcowi włączenia szpinaku do swojej diety, co wyrównałoby ich szanse.
W naszym raporcie zaleciliśmy WADA, aby substancja została dodana do czarnej listy. Uważamy, że jeśli zwiększa ona wydajność ludzkiego organizmu, to ta nieuczciwa przewaga powinna zostać wyeliminowana.