Nie wszystkie treści z opublikowanych artykułów, odzwierciedlają poglądy admina..

STRONA TA ZOSTAŁA ZAŁOŻONA W CELU PROPAGOWANIA ZDROWEGO STYLU ŻYCIA I ODŻYWIANIA. NIECH MOJE BEZINTERESOWNE DZIAŁANIE PRZYSPORZY KORZYŚCI JAK NAJWIĘKSZEJ LICZBIE LUDZI I ZWIERZĄT. BO ZDROWIE SIĘ TYLKO TAKIE MA JAK SIĘ O NIE ZADBA.

piątek, 31 grudnia 2021

PKP zmusza SOK do karania podróżnych za brak maseczek

 




link do artykółu:  PKP zmusza SOK do karania podróżnych za brak maseczek

96% Niemców z Omicronem jest „w pełni wyszczepionych”

 

96% Niemców z Omicronem jest „w pełni wyszczepionych”, z tego 28% potrójnie wyszczepionych, a tylko 4% z nich nie przyjęło preparatu – informuje rząd w Berlinie.

Niewielka próbka danych opublikowana przez niemiecki rząd wykazała, że ​​wariant koronawirusa Omicron w przeważającej mierze zaraża „osoby w pełni wyszczepione”, w tym osoby „wyszczepione” potrójnie, podczas gdy osoby „niezaszczepione” pozostają w dużej mierze nietknięte nowo odkrytym szczepem.

Nowe dane opublikowane w tym tygodniu pokazują, że 96% nowych pacjentów z koronawirusem Omicron było najwyraźniej „w pełni wyszczepionych”, podczas gdy osoby „niezaszczepione” stanowiły tylko 4% infekcji. Spośród 4206 pacjentów biorących udział w badaniu, 4020 otrzymało zastrzyki preparatów przeciwko koronawirusowi. Spośród tysięcy nowych przypadków tylko 186 osób nie było „zaszczepionych”. W próbie badawczej 28% osób cierpiących na wariant Omikron zostało podobno „wyszczepionych” potrójnie, po otrzymaniu dwóch oryginalnych dawek oraz tak zwanego dopalacza przypominającego. Populacja Niemiec jest podobno „wyszczepiona” w 71,1%.

Wyniki zostały opublikowane przez Instytut Roberta Kocha (RKI), niemiecką agencję rządu federalnego i instytut badawczy odpowiedzialny za kontrolę i zapobieganie chorobom. RKI zauważył, że raport ma „krótszą formę” ze względu na „brakujące dane”, ale potwierdził, że „mimo to zapewniono podstawową ocenę ogólnej sytuacji epidemiologicznej”.

Odkrycia w Niemczech wydają się być podobne do danych opublikowanych niedawno przez amerykańskie Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC), które stwierdziło, że wariant Omikron w przeważającej mierze zarażał osoby, które otrzymały zastrzyki preparatów covidowych w liczbie 80%, jak wcześniej podano w aktach krajowych.

Ponieważ pojawia się coraz więcej danych sugerujących, że preparaty terapii genowej przeciwko COVID-19 nie są w stanie zapobiec rozprzestrzenianiu się wyjątkowo łagodnego wariantu wirusa i zapobiec zakażeniu zaszczepionych osób, narody na całym świecie wprowadzają więcej dawek i ponownie wdrażają ograniczenia pandemiczne dotyczące ich populacji.

W Izraelu eksperci ostrzegają obecnie, że zbyt wiele zastrzyków tych eksperymentalnych preparatów może powodować „zmęczenie układu odpornościowego” i faktycznie zagrażać zdolności organizmu do walki z wirusem. Tymczasem żydowski narów wprowadza czwartą dawkę preparatu zwanego krytycznie „śmiercionką”.

W Holandii urzędnicy rządowi ogłosili, że planują podać aż sześć dawek preparatu! Twierdzą, że 89% dorosłych otrzymało co najmniej jedną dawkę preparatu, 85,9% otrzymało dwie dawki, a 20% otrzymało już pierwszego dopalacza przypominającego. Uważają, że jedynym rozwiązaniem, aby powstrzymać COVID-19 jest więcej zastrzyków.

W USA zgłoszone przypadki COVID-19 pobiły nowy rekord świata w jednodniowym wzroście. Na dzień dzisiejszy, po tym, jak setki milionów ludzi otrzymały wstrzyknięcia preparatu terapii genetycznej, a dziesiątki milionów osób otrzymało zastrzyki „wzmacniające”, USA zgłosiły 484 377 nowych przypadków COVID-19. Mimo tak wielu Genetycznie Zmodyfikowanych Osób w USA zarażonych COVID-19, były prezydent Donald Trump utrzymuje, że kontrowersyjne zastrzyki są jednym z „największych osiągnięć ludzkości”.

Tłumaczenie: Foxi
Autorstwo i źródło oryginalne: Internewscast.com
Źródło polskie: WolneMedia.net

Czy cebula może być remedium na raka?

 

Ilustracja


Jak donoszą chińskie media, tamtejsi naukowcy ustalili, że należy spożywać duże ilości cebuli, ponieważ najprawdopodobniej chroni ona jakoś człowieka przed zachorowaniem na raka jelita grubego.

Lekarze przeanalizowali dane 833 pacjentów z północno - wschodnich Chin, u których zdiagnozowano raka jelita grubego. Porównali te informacje z analizami od kolejnych 800 osób tej samej płci i wieku, ale bez nowotworów złośliwych. Z reguły ludzie, którzy nie chorują na raka, często jedzą cebulę. To naprowadziło ich na drogę do sformułowania swojej śmiałej teorii.
Eksperci twierdzą, że w celu zapobiegania nowotworom należy jeść przynajmniej 16 kilogramów różnych rodzajów cebuli rocznie. To zalecenie jest takie samo zarówno dla mężczyzn, jak i dla kobiet.

Rak jelita grubego najczęściej dotyka młodych ludzi o wysokich dochodach. Raka powoduje nadmierne spożywanie gotowych produktów i fast foodów, a także częste leczenie się antybiotykami w dzieciństwie. Wcześniej naukowcy wskazywali inne proste sposoby zapobiegania rakowi jelit. Ma to być przede wszystkim dieta bogata w błonnik.

poniedziałek, 27 grudnia 2021

Dlaczego warto jeść warzywa nawet z marketu zamiast żadnych

 


Jak głosi miejska legenda warzywa z marketu są niesamowicie „trujące”, pełne zabójczych dla nas pestycydów i w ogóle nie powinno się  ich jeść. Lepiej kupować, jak mówią ludzie, warzywa i owoce na jakimś ryneczku, bo wtedy podobno mają mniej chemii na sobie. A jak głoszą niektórzy – w ogóle ostrożnie z tymi warzywami i owocami, ponieważ nigdy nie wiadomo jakież to niesamowite trucizny w nich siedzą: jeden pan w internetowej telewizji to nawet mówił, że bezpieczniej jeść zwierzęta, bo te przynajmniej mają wątrobę, więc się oczyszczają, a rośliny wątroby nie mają, więc się nie oczyszczają i dlatego warzywa z marketu są trujące, a mięso zwierząt jest bezpieczne i oczyszczone. Czyżby?
Dzisiaj przyjrzymy się bliżej tym miejskim legendom i mitom internetowym jak również faktom rzeczywistym – w poszukiwaniu odpowiedzi na niezmiernie ważne dla nas wszystkich pytanie: jak bardzo zatrute pestycydami są sprzedawane w Polsce warzywa?
Bardzo często czytelnicy piszą na ten temat, wyrażając swoje obawy i pytając o opinię: jeść w końcu te normalne sklepowe warzywa i owoce czy nie jeść? Są one faktycznie „zatrute” w niebezpiecznym dla ludzi stopniu czy nie? Otóż ja sama laboratorium w domu nie mam, naukowcem też nie jestem by umieć takie rzeczy badać, lecz to co wiem na pewno, to wiedza z autopsji, czyli oparta o moje własne życiowe doświadczenie – to właśnie dzięki niemu powstała w ogóle ta witryna. Doświadczenie to zaś jest takie, że z traumatycznych, pogłębiających się wraz z upływającym czasem (ponad 40 lat) przeżyć zdrowotnych wydobyły mnie zwykłe, sklepowe, najtańsze warzywa i owoce, krajowe tudzież importowane. I nie żadne tam „bio”, „eko” i „organic”, bynajmniej! Zwyczajnie nie miałam do takowych przez dłuższy czas w ogóle dostępu. Nie miałam wyjścia jak kupować i jeść to, co było pod ręką. W ten oto dosyć przypadkowy i niejako wymuszony sytuacją sposób poznałam prawdę, a ona mnie wyzwoliła! :) Oto ta prawda (pozwólcie, że powtórzę, albowiem zwyczajnie sprawia mi to szaloną przyjemność): zwykłe sklepowe warzywa wróciły mi utracone zdrowie,  witalność i radość życia, zamiast mnie położyć do grobu lub co najmniej wpędzić w jeszcze gorsze choróbska, jak więc mogą być „zatrute”?
Powiem więcej: moi czytelnicy, których przekonałam aby spożywali więcej (jakichkolwiek) owoców i warzyw dla zdrowotności (przy czym nie sądzę, aby każdy miał dostęp do ekologicznych świeżych płodów rolnych przez cały rok w naszym klimacie) są podobnie jak jaszczerze zadziwieni i pozytywnie zaskoczeni, co takiego mogą dla nas zrobić skromne jarzynki z pobliskiego sklepu. Trzeba przyznać, że od strony praktycznej (o teoretyczno-naukowej za chwilę) wygląda to imponująco. Każdemu pomaga, nikogo nie wpędziło do grobu.
Gdzie się rodzą i skąd przybywają mity o rzekomych „trujących” warzywach i owocach w sklepie? Tam, skąd bierze się w dzisiejszych czasach większość mitów: z internetu. Dzięki portalom społecznościowym oraz popularnym telewizjom internetowym zaraza mitów rozsiewa się z zatrważającą prędkością. Wystarczy, że ktoś „wrzuci na fejsa” obrazek z „parszywą dwunastką najbardziej zanieczyszczonych pestycydami warzyw i owoców”, albo ze „szczęśliwą piętnastką najmniej zanieczyszczonych”. Są to tymczasem, trzeba wiedzieć, dane pochodzące nie z Polski, lecz z USA, od ekologicznej amerykańskiej organizacji pozarządowej EWG (Enviromental Working Group) i stworzone w oparciu o wykonane (w latach 2000-2008) przez amerykański Departament Rolnictwa badania próbek warzyw i owoców sprzedawanych w amerykańskich sklepach. Amerykańskie konwencjonalnie uprawiane produkty rolne może i faktycznie wołają o pomstę do nieba będąc zanieczyszczone chemią (jak wynika z raportu EWG, choć inni badacze mają spore wątpliwościco do metodologii przetwarzania danych przez EWG).
W tym miejscu pozwólcie, że zapytam  uprzejmie: po kiego grzyba mnie wiedzieć jak bardzo zatrute są amerykańskie płody rolne i co stanowi u nich parszywą dwunastkę czy też szczęśliwą piętnastkę? Do niczego taka wiedza przydatna dla mnie osobiście nie jest! Ja nie mieszkam w USA i nawet się tam nie wybieram. Może być to wiedza przydatna jedynie komuś, kto planuje tam zamieszkać lub choćby kogoś odwiedzić. Interesuje mnie jednak owszem jak się ma sprawa w Polsce z zanieczyszczeniem warzyw i owoców pestycydami. Amerykański Departament Rolnictwa to badał w USA. A jak jest z tym u nas? Czyżby nasze polskie Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi rozkosznie sobie spało, podczas gdy pozbawieni sumienia rolnicy pryskają na naszą żywność czym popadnie i potem cichaczem sprzedają takie ociekające pestycydami, suto zaprawione chemią warzywa i owoce, aby truć nimi nagminnie polskie dzieci, polskie kobiety i mężczyzn?
Otóż okazuje się, że nie – nasze Ministerstwo Rolnictwabynajmniej nie śpi: takie same badania na obecność pozostałości pestycydów w płodach rolnych regularnie zleca się odgórnie również u nas w Polsce. Dlaczego o naszych krajowych badaniach nie słyszy się „w internetach” ani w ogóle za bardzo gdziekolwiek?  Może dlatego, że u nas brakuje odpowiednika amerykańskiej organizacji pozarządowej typu EWG (Enviromental Working Group, nie mylić z EWG w znaczeniu „Europejska Wspólnota Gospodarcza”), która by takowe dane tak ochoczo rozgłaszała. W przypadku Polski zlecone i finansowane przez MRiRW badania kontrolne płodów rolnych pod kątem zanieczyszczeń pestycydami mają miejsce zanim trafią te produkty do sklepów, a to dlatego, że zgodnie z przepisami prawaprodukty rolne muszą spełniać wyznaczone w tym zakresie dosyć wąskie, ściśle określone normy, według których ilość poszczególnych pestycydów (insektycydów, fungicydów oraz herbicydów) pozostałych w gotowym do spożycia warzywie lub owocu może w ogóle mieć miejsce, zanim jedzenie to trafi do rąk konsumenta. A przynajmniej bada się to w stosunku do produktów, które trafiają do hurtowni i sklepów (trudno jednak powiedzieć jak to jest z produktami sprzedawanymi na targowiskach i czy ktoś nad tym sprawuje kontrolę, ale nawet na targowisku najczęściej sprzedawcy zaopatrują się również w hurtowni).
Jak bardzo dostępne w Polsce warzywa i owoce są „zatrute”?
Okazuje się, że nie aż tak znowu bardzo. Prawdopodobieństwo natrafienia na „zatrute” (czyli posiadające jakiekolwiek pozostałości pestycydów) egzemplarze nie jest wcale taka wielka jak częstokroć głoszą „internety”, a ilość pozostałości pestycydów daleko odbiega od najwyższych dopuszczalnych poziomów pozostałości (NDP). Prawdopodobieństwo trafienia w sklepie na warzywo lub owoc, w którym poziom NDP zostałby przekroczony jest już w ogóle znikoma.
Ostatnim razem gdy polscy naukowcy badali w 2014 roku na ile mamy u nas „zatrute warzywa” (o czym można przeczytać tutaj: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/26024398),  okazało się, że szukając pozostałości 207 różnych pestycydów w 317 pobranych próbkach  znaleziono pozostałości jakichkolwiek pestycydów tylko w 89 próbkach (65 próbek owoców i 24 próbki warzyw), co stanowi ok. 28% wszystkich pobranych próbek (a więc nie wszystko jest w ogóle tuż przed pójściem do sprzedaży pryskane czymś straszliwym, zacznijmy od tego), z czego przekroczenie poziomów dopuszczalnych przepisami prawnymi odkryto tylko w dwóch próbkach (obydwie były próbkami malin). Najczęściej pozostałości pestycydów znajdowały się na agreście (100% badanych próbek, a badano ich siedem) i jabłkach (tutaj też zbadano 7 próbek, z czego 2 próbki były wolne od pozostałości pestycydów, a 5 zawierało je w ilości dopuszczonej normami, co procentowo stanowi 71,4% badanych próbek, tak czy inaczej nie wszystkie sprzedawane w Polsce jabłka są „zatrute”).
Popularne warzywa takie jak kapusta biała, szpinak, sałata, groszek zielony, fasolka szparagowa, rzodkiewki, chrzan, cebula, seler, fasola, buraki czy wśród owoców śliwki nie miały w ogóle żadnego mierzalnego poziomu pestycydów. Marchew też można uznać w zasadzie za bezpieczną: na 12 pobranych próbek tylko w jednejznaleziono pozostałości pestycydów (aczkolwiek nie przekraczające normy). Wśród owoców najlepiej wypadły… truskawki tak powszechnie posądzane u nas o to, że „to dzisiaj sama chemia” (może dlatego, że w USA znalazły się one w „parszywej dwunastce”, a wiadomość rozsiała się jak zaraza przez internet): na 24 próbki przebadane przez rzeszowskie Laboratorium Badania Pozostałości Środków Ochrony Roślin aż 19 próbek truskawek było całkowicie wolne od pestycydów. Całkiem nieźle wypadły wiśnie: na 17 badanych próbek aż 15 było całkowicie wolnych od pestycydów.Morele – na 15 badanych próbek 12 było całkowicie wolnych od pestycydów, brzoskwinie – na 12 badanych próbek 10 było wolne od pestycydów. Czereśnie (które uwielbiam!) na 12 próbek aż 10 było wolne od pestycydów. Kapusta pekińska na 17 próbek aż 15 było całkowicie wolne od pestycydów. Ogórki – na 12 próbek aż 10 było wolne od pestycydów.
Przy czym warto jeszcze też popatrzeć ile mikrogramów pozostałości pestycydów odkryto w przeliczeniu na 1 kg produktu i jak to się ma do dopuszczalnych rygorystycznych norm. Na przykład winogrona: badano 6 próbek i 4 były wolne od pestycydów, a w dwóch znaleziono je w ilościach 0,03 mg/kg produktu do 0,26 mg/kg, podczas gdy maksymalne ilości dopuszczają 5-10 mg/kg. Jak widać pozostałości te owszem były w tych dwóch próbkach, ale nie są to jakieś imponujące ilości i nie zbliżają się do norm, lecz daleko od nich odstają. We wspomnianej marchwi na 12 próbek tylko jedna miała wykryte mierzalne pestycydy w ilościach 0,01-0,07 mg/kg, podczas gdy norma dopuszcza ilości max. 0,5-2 mg/kg. I tak jest w sumie w przypadku wszystkich badanych warzyw i owoców: nawet jeśli „coś” stwierdzano, to z reguły bardzo daleko tym ilościom było do NDP (najwyższy dopuszczalny poziom).
Najgorzej wypadły chyba pomidory: na 30 badanych próbek dokładnie połowa (czyli 15) wykazała pozostałości pestycydów – choć w żadnej  próbce ich ilość nie przekroczyła przepisanych prawem maksymalnych norm. Faktem jest, że przy myciu warzyw w roztworze o alkalicznym pH, to właśnie pomidory najczęściej puszczają obłoczek tłustawej poświaty na powierzchni wody oraz powodują zmianę jej koloru na lekko żółtawy. Nie zawsze tak jest (i ma prawo nie być, skoro w połowie badanych próbek pomidorów nie wykryto w ogóle żadnych pozostałości pestycydów), ale czasem bywa. Czyli jak się trafi: jedne pomidory (czy inne warzywo lub owoc) mogą mieć czystość produktu uprawianego organicznie, a inne mogą mieć nieznaczne pozostałości pestycydów (choć z reguły jest to tylko ułamek tego co dopuszczane jest prawem).
Oczywiście najlepiej jest w ogóle nie spożywać pestycydów, nawet i w najmniejszej ilości (i dlatego warto kupować bio lub hodować samemu czy też dogadywać się z niepryskającymi działkowcami), lecz z drugiej strony opowieści o jakoby niezwykle częstym oraz szalenie wysokim skażeniu warzyw i owoców w polskich sklepach można sobie mówiąc krótko włożyć między bajki. Nie jest ani częste ani wysokie.
Pełen tekst wspomnianego, najnowszego badania znajduje się (streszczenie po polsku, tekst badania po angielsku) na tej stronie jako plik do pobrania i do przeanalizowania:http://wydawnictwa.pzh.gov.pl/roczniki_pzh/pesticide-residues-in-fruit-and-vegetable-crops-from-the-central-and-eastern-region-of-poland?lang=pl
O tym zaś jak z warzyw i owoców usunąć pozostałości pestycydów (najczęściej obecnie używanych, fosforoorganicznych)  pisałam tutaj:http://www.akademiawitalnosci.pl/jak-szybko-i-tanio-usunac-pestycydy-z-warzyw-i-owocow/
Ot, i czar internetowych miejskich legend prysł!
Każde pokolenie ma swoje miejskie legendy. Kiedy byłam mała, to na pogaduszkach przy kawce zbierały się przyjaciółki mojej matki i z wypiekami na twarzy opowiadały sobie o czarnej Wołdze (radziecki samochód), którą ponoć jeździł jakiś psychol (a może nawet cała zgraja psycholi, w zależności od wersji) porywający małe dzieci. Chyba nie muszę nikomu mówić jakie wrażenie wywarło na mnie, kilkuletniej wtedy dziewczynce, przypadkowe podsłuchanie rozmów dorosłych na ten temat! Jeśli chcecie wiedzieć więcej o tej zatrważającej miejskiej legendzie i czy faktycznie okazała się ona prawdą, to można poczytać o niej choćby tutaj [klik].
Świat się zmienia i zmieniają się też miejskie legendy. Dzisiejszym z kolei niezmiernie modnym tematem rozmów dorosłych jest (podsycana przez tzw. „internety”) obawa przed  zatrutą żywnością, a już szczególnie podejrzane są warzywa i owoce ze sklepu (bo z targowiska to ponoć całkiem coś innego, aczkolwiek nikt nie jest w stanie z całą pewnością stwierdzić skąd tak naprawdę pochodzą). Świat stanął na głowie? A może po prostu lubimy miejskie legendy i każde pokolenie ma swoją ulubioną? W tym pokoleniu najwyraźniej modny jest mit o zatrutych warzywach i owocach!
Apeluję zatem do czytelników, aby nie mówili przy dzieciach o tym, że warzywa i owoce w sklepie są „bardzo zatrute pestycydami”. Jest to jak okazuje nie za bardzo zgodne z prawdą, a dziecku może do końca życia zostać podświadomy uraz i niechęć do spożywania darów natury. Co mu na zdrowie w przyszłości nie wyjdzie. Ani ten uraz ani to stronienie od warzyw i owoców. Pamiętajmy, że nawyki żywnościowe tworzą się w dzieciństwie, zgodnie z powiedzeniem „czym skorupka za młodu…”.
Moim zdaniem (choć lubię, cenię i sama na ile mam możliwość uprawiam swoje warzywa i owoce ekologiczne) nie ma powodów by siać panikę, bo ZAWSZE jedzenie warzyw i owoców, nawet tych konwencjonalnych, będzie przynosiło pozytywne skutki, czego jestem chodzącym żywym przykładem, zaś wszelkie badania naukowe to potwierdzają (jak do tej pory nie ma ANI JEDNEGO badania, które wiązałoby zwiększone spożycie warzyw i owoców z ryzykiem chorób czy przyspieszonym starzeniem i zgonem, za to wszystkie mówią coś wręcz przeciwnego [1]). A jeśli ma się gdzieś dostęp do uprawianych „po bożemu” lub kawałek ogródka gdzie uprawia się samemu, to rzecz jasna z różnych względów same plusy jak najbardziej, lecz z drugiej strony wpadać w paranoję z powodu marketowych konwencjonalnie uprawianych warzyw naprawdę nie polecam. Nieco gorzej niż w warzywach i owocach przedstawia się sytuacja pozostałości pestycydów w polskich zbożach przeznaczonych na rynek konsumpcyjny, szczególnie pszenicy i jęczmieniu [2], ale jakoś dziwnie nikt się nad tym nie zastanawia utyskując, iż koniecznie potrzebny jest powrót drożdżówek do szkolnych sklepików, bo dzieci inaczej nie mają w szkole co jeść ;)
Jedzcie świeże warzywa i owoce (dużo, często i do ustąpienia objawów) – nawet te z marketu będą zawsze lepsze niż żadne! :)
 P.S. Uprasza się jednocześnie o zaprzestanie wiecznego myleniapestycydów z nawozami. Jedno z drugim nie ma kompletnie nic wspólnego!
Pomocne linki:
1. http://www.damianparol.com/pestycydy/
2.  E. Malinowska et al „Pesticide residues in cereal crop grains in Poland in 2013″, Environ Monit Assess. 2015 Jun;187(6):329,http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4420839/

środa, 22 grudnia 2021

Przytul drzewo.

 


CO SIĘ WYDARZY, KIEDY PRZYTULISZ DRZEWO?



Co powie przeciętny człowiek widząc w lesie kogoś, kto z czułością wtula się w drzewo? Jeśli jest biegły w rozróżnianiu dewiacji, pewnie rzuci określeniem: dendrofil. Jeśli napatrzył się w TV na akcje szalonych ekologów, zacznie się rozglądać za łańcuchem i tabliczką informującą o celu protestu. A najpewniej - ominie go szerokim łukiem, przezornie zakładając, że ma do czynienia z kimś niespełna rozumu. 

Na szczęście coraz więcej osób jest świadomych tego, że przytulanie drzew może być idealnym sposobem na wyciszenie czy nabranie energii. To, co od wieków wiedzieli nasi przodkowie, a ludzie ery szkiełka i oka uznawali za mniej lub bardziej szkodliwy zabobon, teraz zaczyna być oficjalnie uznawane przez naukę. 

Sporego zamieszania w tej kwestii narobiła wydana parę lat temu książka "Zaślepiony nauką", napisana przez Matthew Silverstone'a. Jako pierwsza zebrała ona liczne dowody na to, że drzewa pomagają ludziom zmniejszyć stres, poprawiają nastrój, wzmagają koncentrację, a nawet leczą niektóre choroby. Silverstone podkreśla też, że oddziaływanie drzew szczególnie mocno odczuwane jest przez dzieci. Wpływa ono korzystnie na ich rozwój umysłowy i emocjonalny, a także zwiększa kreatywność.

SKĄD BIERZE SIĘ TA RELACJA CZŁOWIEK-DRZEWO?



Wyznawcy taoizmu medytowali pod drzewami (zupełnie jak Budda) by pozbyć się negatywnej energii, którą drzewa miały przetwarzać na pozytywną. Słowianie otaczali drzewa kultem - zwłaszcza dęby. Mieli swoje święte gaje, pod drzewami podejmowali najważniejsze decyzje. Jeszcze większe, magiczne znaczenie, przypisywali drzewom celtyccy druidzi. Aborygeni stosowali je do leczenia, a Indianki opierały się o drzewa podczas porodu, wierząc, że to zmniejszy ich ból i doda siły. Niemal w każdej części świata i każdej kulturze, niezależnie od siebie, pojawiało się przekonanie, że drzewo potrafi dać człowiekowi znacznie więcej niż jedzenie, budulec i opał.

Pomijając mitologię, wiemy na pewno, że drzewa emitują jony ujemne*, a te korzystnie wpływają na zdrowie: przyspieszają proces leczenia, zmniejszają liczbę drobnoustrojów, poprawiają nastrój. W przeciwieństwie do nich, jony dodatnie, emitowane m.in. przez beton, asfalt, spaliny, urządzenia elektryczne i grzewcze, powodują bóle głowy, obniżenie nastroju, wydłużenie czasu rekonwalescencji, a długofalowo - szybsze starzenie i podatność na choroby. Dlatego dla ludzi żyjących na co dzień w betonowych dżunglach i pracujących przy komputerach kontakt z drzewami jest tak polecany.

Oprócz tego, drzewa wydzielają fitoncydy, czyli związki lotne, które działają przeciwbakteryjnie i przeciwgrzybicznie, poprawiają jakość powietrza i odkażają nasze drogi oddechowe, ale także zwiększają koncentrację, zmniejszają ból, a nawet poprawiają trawienie i niszczą prątki gruźlicy! Najwięcej fitoncydów wydzielają drzewa iglaste: sosny, świerki, jodły, ale korzystne są też jarzębina, buk czy jaśminowiec.

Jednak jony i fitoncydy nie wszystko - drzewa emitują też określone wibracje. Przynajmniej według Silverstone'a, którego teorię poparło także wielu znanych naukowców. Każdy gatunek ma swoją unikalną częstotliwość, którą może oddziaływać na inne organizmy. To dlatego niektóre drzewa nas wzmacniają, inne wyciszają, jeszcze inne pomagają nabrać skupienia i dystansu pomocnego w rozwiązywaniu problemów. Wiedza o działaniu poszczególnych gatunków drzew znana i powtarzana jest od lat, za każdym razem przypisuje się jej tylko inne źródła. To co dla ludzi pierwotnych było magią, a dla Silverstone'a czymś z pogranicza fizyki, dla jeszcze innych może wynikać z oddziaływania zawartych w drzewach olejków i innych substancji, które to mogą łagodnie sterować naszym samopoczuciem, nastrojami i tendencjami. Niezależnie od tego, jakie są przyczyny, czy działają one odrębnie, czy wszystkie naraz - nie da się odmówić drzewom JAKIEJŚ mocy. I warto zacząć z niej korzystać.

JAK KORZYSTAĆ Z MOCY DRZEW?



Kontakt z drzewami oficjalnie został nazwany sylwoterapią. Aby skorzystać z tej naturalnej terapii, najprościej jest po prostu wybrać się na długi spacer po lesie, ale dużo lepsze efekty daje przytulanie się do drzewa, najlepiej w taki sposób, żeby z korą stykały się odkryte części naszego ciała, np. czoło, dłonie, ręce. Wybierajmy raczej drzewa z parków i lasów, czy starych sadów, niż np. rosnące tuż przy ulicy. Muszą one być zdrowe, proste i o grubym pniu.

Drzewo dobiera się do indywidualnych potrzeb - każde ma nieco inne działanie, chociaż dęby, brzozy, lipy i kasztany działają dobrze praktycznie na wszystkich, ale za to osiki, berberysy, topole, olchy i dzikie bzy mogą być dla wielu osób niekorzystne. Na jeden kontakt z drzewem warto poświęcić przynajmniej 20 minut, a cały 'cykl' kuracji powinien trwać przynajmniej 2 tygodnie.

ODDZIAŁYWANIE RÓŻNYCH GATUNKÓW DRZEW:



Opiszę je bardzo skrótowo, żeby nie robić z tego posta litanii. Jeśli temat Was zainteresuje, bez trudu znajdziecie rozwinięcie w różnych zakamarkach sieci, jest też sporo książek na ten temat. Wymienione zostały drzewa najczęściej występujące w polskich lasach i parkach:

BRZOZA to jedno z najsilniejszych drzew - neutralizuje szkodliwe promieniowanie (m.in. cieków wodnych - z brzozy są często robione różdżki radiestetów), działa oczyszczająco, odświeżająco, uspokajająco, wzmacniająco, a nawet odmładzająco. Wyciąg z kory brzozy (betulina) niszczy komórki nowotworowe i działa przeciwzapalnie.

BUK uspokaja, pomaga się skoncentrować i przezwyciężyć nieśmiałość, dodaje wiary w siebie, poprawia samopoczucie, pobudza też twórczo.

CZEREŚNIA to drzewo polecane zwłaszcza kobietom, pomaga odnaleźć w sobie kobiecość, przywraca radość i poczucie lekkości. 

DĄB ma bardzo silne działanie: pobudza, dodaje energii do działania, uodparnia, pomaga pozbyć się zmęczenia i zniechęcenia, działa jak ochronny kokon i przyspiesza leczenie. Istniało nawet ludowe zaklęcie: "dębie dębie, zabierz to co chore we mnie". Podobno poprawia też potencję.

GRUSZA wzmacnia poczucie bezpieczeństwa, dodaje optymizmu i spokoju.

JABŁOŃ - warto do niej przyjść z problemem - oczyszcza myśli, przynosi inspiracje, pozwala uzyskać dostęp do wewnętrznej mądrości.

JARZĘBINA pozwala skierować się do wewnątrz, pobudza intuicję, pomaga nawiązać kontakt z własną podświadomością i pozbyć się nałogów. Polecana dla osób z miłosnymi rozterkami.

JESION ma podobne działanie do dębu: dodaje siły, zachęca do działania i aktywności, jednocześnie daje lepiej poznać siebie. 

JODŁA pomaga się skoncentrować, nabrać dystans i pozytywnego spojrzenia na sprawy, szczególnie związane z uczuciami.

KASZTAN poprawia nastrój, dodaje optymizmu i wiary, wzmacnia poczucie własnej wartości. Polecany zwłaszcza na kryzysowe chwile, pomaga podjąć decyzje.

KLON pomaga w wysławianiu się, wzmacnia poczucie własnej wartości, dodaje odwagi i poczucia bezpieczeństwa, polecany dla osób, które chcą mieć otwarte i szczere relacje z innymi.

LESZCZYNA pomaga się wyciszyć, zastanowić nad potrzebnymi kwestiami, rozbudzić intuicję.

MODRZEW ułatwia spojrzenie z dystansu na swoje sprawy, budzi altruizm, zachęca do działania i dodaje sił. Fizycznie - zmniejsza ból, pomaga przy chorym kręgosłupie czy stawach.

LIPA koi, odpręża, przywraca równowagę, przynosi inspiracje pomocne w pracy twórczej. Dobre drzewo dla rodzin - pomaga pracować nad poczuciem wspólnoty. 

ORZECH WŁOSKI wzmacnia poczucie wartości, dodaje siły i wytrzymałości zbyt wrażliwym osobom. Polecana do samotnych medytacji, kiedy mamy dość towarzystwa.

SOSNA przywraca równowagę, łagodzi stresy, gniew, oczyszcza z emocji. Bardzo korzystnie działa też na drogi oddechowe, polecana jest osobom z chorymi oskrzelami, które wydzielają nadmiar śluzu.

ŚLIWA pomaga otworzyć się na zmiany, dokonać przełomu w życiu, oddzielić od przeszłości. Idealne drzewo dla osób wychodzących ze związków, zmieniających pracę, miejsce zamieszkania itd.

ŚWIERK poprawia koncentracje, sprzyja równowadze, dodaje energii, ale jednocześnie uspokaja. Tak jak sosna działa korzystnie na drogi oddechowe.

TOPOLA jest drzewem związanym z wrażliwością, więc polecana jest raczej dla zrównoważenia osób nadmiernie 'twardych', u wrażliwszych może powodować nostalgię i płaczliwość, hamować działanie, ale też sprzyjać twórczości. 

WIĄZ pomaga lepiej zrozumieć innych, wzmaga empatię, pozwala zapomnieć o starych urazach i przebaczyć. 

WIERZBA przyczynia się do lepszego poznania siebie, do refleksji o sobie samym, pomaga odkryć co naprawdę czujemy. Wzmacnia też nastrój z którym do niej przychodzimy, nie warto więc siadać pod nią smutnym. 

WIŚNIA to drzewo - seksuolog, związane z namiętnością, polecane parom i osobom z problemami w sferze seksualnej. Pobudza też chęć zabawy i spontaniczność.

***\KLIKNIJ w link poniżej i polub stronę"Jak być zdrowym całe życie"na Facebook , a będziesz na bieżąco informowany o nowych artykułach ze strony
https://www.facebook.com/Ryszard-Piotr-Jak-by%C4%87-zdrowym-ca%C5%82e-%C5%BCycie-811427708999378

Wierzyć czy nie wierzyć? Ja nie zdecyduję za Ciebie, ale mogę Ci zagwarantować, że przytulenie drzewa, albo oparcie się o nie plecami z książką na pewno nie zaszkodzi, a może dać Ci coś więcej, niż odpoczynek. Po prostu spróbuj.

* - fajnym źródłem jonów ujemnych są też koty, każdy właściciel sierściucha pewnie potwierdzi, że trzymanie go na kolanach jest kojące. Dla tych, którzy nie lubią zwierząt ani roślin ostatecznie zostają lampki solne, które też korzystnie jonizują powietrze. Warto postawić taką jako lampkę nocną w sypialni albo na biurku koło komputera. 

Źródła:
-zbiór badań i źródeł potwierdzających korzystny wpływ drzew i zieleni na człowieka: LINK!
-Drzewa pomagają leczyć - Himmel Manfred
-Energia drzew - J., M. Reid.

Źródło:http://www.vismaya-maitreya.pl/naturalne_leczenie_co_sie_wydarzy_kiedy_przytulasz_drzewo.html

poniedziałek, 20 grudnia 2021

Jedzenie poprawiające krążenia krwi

 




Krążenie jest najważniejsze

Krew jest jak autostrada organizmu, przenosi substancje odżywcze i tlen z serca i mózgu do każdego miejsca jak mięśnie i skóra. Zdrowa dieta to jeden sposób optymalizacji krążenia albo przepływu krwi. W połączeniu z aktywnością fizyczną, nawodnieniem, dbałością o wagę i niepaleniem, pewne produkty mogą poprawić krążenie. Kiedy pójdziesz do sklepu, rozważ zakup tych produktów.

 

Ostra papryka

Ta jaskrawo czerwona papryka robi dużo więcej niż przyprawa. Dzięki składnikowi pn. kapsaicyna, może pomóc w funkcjonowaniu tętnic. Może też mieć dobry wpływ na rozluźnianie mięśni w naczyniach krwionośnych dla lepszego przepływu krwi. I to jest dobre dla ciśnienia krwi.

 

Buraki

To warzywo korzenne zawiera dużo azotu, który organizm potrafi przekształcić w tlenek azotu, który pomaga naturalnie rozluźnić naczynia krwionośne i poprawić przepływ krwi do tkanek i narządów. Badacze odkryli, że sok z buraków może obniżyć skurczowe ciśnienie krwi (ta pierwsza liczba w pomiarze).

 

Jagody

Zawierają dużo przeciwutleniaczy, w tym jednego szczególnie dobrego dla naczyń krwionośnych – antocyjany. Jest to składnik nadający im kolor czerwony i purpurowy. Może pomóc chronić ścianki tętnic przed uszkodzeniem, i nie zezwolić im na sztywnienie. Antocyjany pobudzają uwalnianie tlenku azotu, który pomaga obniżyć ciśnienie krwi.

 

Owoc granatu

Maleńkie soczyste nasionka granatu są bogate w substancje odżywcze, zwłaszcza w przeciwutleniacze i azotany, one mogą poprawić krążenie, rozszerzają naczynia krwionośne i obniżają ciśnienie krwi. To oznacza, że więcej azotu i substancji odżywczych dochodzi do mięśni i innych tkanek. Dla aktywnych osób, większy przepływ krwi może też wzmocnić ich osiągnięcia.

 

Czosnek

Czosnek jest dobry nie tylko w zwalczaniu wampirów. Zawiera siarkę pn. allicyna, który pomaga rozluźnianiu naczyń krwionośnych. Badania pokazują, że u osób na diecie bogatej w czosnek, lepszy jest przepływ krwi. To oznacza, że serce nie musi ciężko pracować nad przepływem krwi przez organizm, co pomaga obniżyć ciśnienie krwi.

 

Orzech włoski

Jedz więcej orzechów, zwłaszcza włoskich. Te o pomarszczonej skórce orzechy zawierają dużo kwasu alfa-linolenowego, rodzaj kwasu tłuszczowego omega-3, który może pomóc w gładkim przepływie krwi. Badania wykazały, że regularna konsumpcja orzechów włoskich przez 8 tygodni poprawiła zdrowie naczyń krwionośnych, pomogła im w zachowaniu elastyczności, i obniżała ciśnienie krwi.

 

Winogrona

Pomogą ci zachować zdrowe tętnice i poprawić przepływ krwi. Badanie odkryło, że przeciwutleniacze w winogronach pobudzały tętnice do rozluźnienia i skuteczniejszego funkcjonowania. Winogrona hamują cząsteczki zapalne i inne we krwi, co mogłoby uczynić krew klejącą, a to może przeszkadzać krążeniu.

 

Kurkuma  

Ta złoto-żółta przyprawa znana jest z właściwości przeciwzapalnych, dzięki jej składnikowi pn. kurkumina. Badania sugerują, że kurkumina może pobudzać produkcję tlenku azotu, co może pomóc rozszerzać naczynia krwionośne. To z kolei ułatwia przepływ krwi do mięśni i innych tkanek.

 

Szpinak

Bogate w azotany produkty jak szpinak mogą poprawić krążenie krwi. Te składniki pomagają poszerzyć naczynia krwionośne i wytworzyć więcej miejsca dla krwi by przepływała. Badanie wykazało, że dieta bogata w szpinak pomagała w zachowaniu elastycznych naczyń krwionośnych i obniżaniu ciśnienia krwi.

 

Cytrusy

Wit. C nie jest jedynym powodem włączenia cytrusów do diety. Znajdujące się w nich przeciwutleniacze mogą pomóc zmniejszyć stan zapalny, zapobiec skrzepom krwi, i poprawić krążenie. Jeśli lubisz cytrusy, to dobrze. Badanie odkryło, że regularna konsumpcja soku pomarańczowego obniża ciśnienie krwi.

www.webmd.com

tłumaczenie: Ola Gordon     Żródło: https://wolna-polska.pl/wiadomosci/jedzenie-poprawiajace-krazenia-krwi-2021-03

czwartek, 9 grudnia 2021

Polska jest bezbronna

 

Przymus „szczepień” od marca


Hoga ujawnia szokujące fakty o kondycji polskiego wojska. Od marca 2022 r. żołnierze będą musieli obowiązkowo przyjmować zastrzyki preparatów eksperymentalnej terapii genowej nazwanych dla oszukania społeczeństwa „szczepionkami”. Podobnie jak nauczyciele i medycy.

Polski rząd wypowiada wojnę niezaszczepionym

 


Obecne propozycje restrykcji dla wszystkich, którzy nie przyjęli szczepionki, to dopiero początek rządowego kontrataku, wymierzonego w każdego, kto nie wierzy w zbawienne działanie preparatów przeciw COVID-19.

PiS chce, aby podległe aparatowi państwa służby, w o wiele większym stopniu weryfikowały posiadanie paszportów covidowych i skutecznie odizolowywały wszystkich, którzy nimi nie dysponują.

Osoby, które nie przyjęły zalecanych co najmniej dwóch dawek szczepionki, nie wejdą do galerii handlowych, kościołów, restauracji, kin, nie obejrzą na żywo koncertów ani wydarzeń sportowych rozgrywanych w halach i na stadionach. Niezaszczepieni będą mieli bardzo utrudniony dostęp także do transportu publicznego. Oznacza to praktyczne wyeliminowanie mobilności społecznej osób, które nie chcą się szczepić przeciw COVID-19 i nadal mają ku temu konstytucyjne prawo.

Co gorsza, rząd projektuje specjalną ustawę, która umożliwi pracodawcom testowanie pracowników na obecność koronawirusa. Zatem firmy będą mogły weryfikować czy dany pracownik jest zaszczepiony i wyciągać wobec niego konsekwencje, ze zwolnieniem włącznie. Niezaszczepione dzieci, zostaną z kolei skierowane na przymusowe zdalne nauczanie.

W 2022 roku, do medyków, nauczycieli oraz służb mundurowych, dojdą inne grupy zawodowe, które zostaną objęte przymusowym szczepieniem covidowym.

Rząd tylnymi drzwiami już niebawem zechce więc wprowadzić narzędzia, które będą stanowić olbrzymi szantaż wobec wszystkich tych, którzy mają prawo nie chcieć eksperymentować na własnym zdrowiu i życiu szczepionkami, które najbardziej cieszą BigPharmę i realizatorów „doktryny szoku”.

Coraz większymi krokami zbliża się więc medyczny apartheid, który skalą może przyćmić swojego protoplastę. Teraz segregacji zostaną poddani ludzie wszystkich ras, którzy nadal nie usłyszeli przekonujących odpowiedzi na najbardziej fundamentalne pytania dotyczące COVID-19.

Żródło: https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/polski-rzad-wypowiada-wojne-niezaszczepionym

środa, 8 grudnia 2021

Zdaniem naukowców wysiłek fizyczny jest kluczowy w zwalczaniu raka

 


Regularna aktywność fizyczna może zapobiegać występowaniu nowotworów, a także wspomagać leczenie osób, które już zachorowały. Eksperci zalecają wykonywanie ćwiczeń aerobowych przez 30 minut 3 razy w tygodniu, a także treningu siłowego 2-3 razy w tygodniu. W ten sposób m.in. zmniejszamy stan zapalny występujący w organizmie, dbamy o prawidłową masę ciała i wzmacniamy nasz układ odpornościowy.
Jeszcze do niedawna choroby nowotworowe postrzegano jako zupełnie dyskwalifikujące podejmowanie jakiejkolwiek bardziej zaawansowanej aktywności fizycznej. Jednak w ostatnim czasie lekarze coraz więcej mówią o kluczowym znaczeniu wysiłku fizycznego nie tylko w zapobieganiu nowotworom, ale również ich leczeniu.

Istnieją dowody naukowe na to, że regularna aktywność fizyczna znacznie zmniejsza ryzyko zachorowania na raka pęcherza, piersi, jelita grubego, przełyku, nerek, żołądka i macicy. Naukowcy idą jednak o krok dalej, informując, że osoby z już zdiagnozowanymi wyżej wymienionymi formami nowotworów powinny ćwiczyć. Zwiększa to szanse przeżycia, a także w znaczący sposób poprawia jakość życia chorych, zmniejszając negatywne skutki uboczne leczenia.
Naukowcy zalecają osobom chorym na raka wykonywanie ćwiczeń aerobowych, czyli takich, które wyraźnie przyspieszają bicie naszego serca, przez 30 minut 3 razy w tygodniu. Nie należy również odpuszczać treningów siłowych, które powinny być wykonywane 2-3 razy w tygodniu.

Wysiłek fizyczny jest traktowany jako część składowa terapii. Zmniejsza stany zapalne występujące w organizmie, reguluje poziom cukru oraz hormonów we krwi, poprawia metabolizm i wzmacnia układ odpornościowy. Wciąż trwają kolejne badania, które mają na celu ustalić więcej zalet wykonywania ćwiczeń podczas choroby, które zwiększają szanse na przeżycie.

czwartek, 2 grudnia 2021

NASZ PĘPEK

 



Co można zdziałać olejkiem stosując go do pępka.
NASZ PĘPEK
′ ′ Czy wiesz, dla czego dobrze jest nakładać różne olejki w pępek?
Nasz pępek (NABHI) to niesamowity dar. Według NAUKI pierwszą częścią stworzoną po zapłodnieniu jest pępek. Po utworzeniu jest przyczepiony do łożyska matki przez pępowinę.
Nasz pępek to niewątpliwie NADZWYCZAJNA rzecz
Wszystkie nasze żyły są połączone z pępkiem, co czyni go centralnym punktem naszego ciała.
Pechoti (domniemany gruczoł) za pępkiem ma ponad 72 000 żył. Całkowita liczba naczyń krwionośnych w naszym ciele jest równa dwukrotności obwodu Ziemi.
Aby obniżyć TEMPERATURĘ ciała niemowląt można w pępek włożyć wacik z alkoholem, ale już teraz wiemy, że używanie olejku jest jeszcze lepsze.
Nałożenie czystego oleju kadzidłowego na pępek LECZY suche oczy, osłabiony wzrok, trzustkę, popękane usta, rozjaśnia twarz, zdrowsze włosy, łagodzi ból kolan, dreszcze, letarg, ból stawów i suchą skórę, problemy żołądkowo-jelitowe, alergie, bóle głowy, pleców ból, mnogość chorób i bólów ...
👩🏻 Nałóż olejek neem w pępek, aby pozbyć się uporczywych wyprysków i trądziku.
😊 Nałóż olejek migdałowy na pępek, aby uzyskać JASNĄ TWARZ
👄 Nałóż olejek musztardowy na pępek, aby usunąć suche i popękane USTA. Utrzyma również ruch jelit, aby zabić szkodliwe bakterie. To naprawdę działa jak łagodny DETOX.
👶🏻 Zastosuj oliwę lub olej kokosowy, aby poprawić PŁODNOŚĆ.
☝🏻 Trzymaj bawełnę zanurzoną w alkoholu w pępku, aby wyleczyć przeziębienie, grypę i katar.
Gdy maluch boli Brzuch, nakładamy kilka kropel bezpośrednio na pępek i masujemy okolice przez kilka minut, zgodnie z ruchem wskazówek zegara… i ból znika.
🥴 Trzymaj trochę bawełny nasączonej brandy (alkoholem) w pępku, aby złagodzić bóle menstruacyjne i skurcze.
Stosuj taką samą ilość olejku musztardowego i imbirowego na problemy z ŻOŁĄDKIEM, OBRZĘKIEM, WAGĄ i POKARMOWYMI.
🤧 Stosowanie gorącego oleju poprawia PRZEPŁYW KRWI do układu nerwowego, a także poprawia UKŁAD ODPORNOŚCIOWY.
Leczy zaparcia i buduje mocny układ pokarmowy. łagodzi ból stawów
Olejek tymiankowy działa przeciwskurczowo, pomaga rozluźnić tętnice i żyły, zmniejszając NAPIĘCIE tętnic i stres serca.
Może również pomóc wzmocnić i ujędrnić mięśnie SERCA.
🚽 Jako środek moczopędny, olejek tymiankowy może pomóc organizmowi wyeliminować NADMIAR WODY, SOLI i TOKSYN z organizmu, pomagając regulować wagę, ciśnienie krwi, trawienie i nie tylko.
Olejek tymiankowy jest WYKROCZNIKIEM, co oznacza, że ​​może pomóc w usuwaniu śluzu z dróg oddechowych i płuc.
Olejek tymiankowy jest dopuszczony przez niemiecką Komisję Europejską do leczenia zapalenia oskrzeli, kaszlu z napadami konwulsji i stanów zapalnych górnych dróg oddechowych.
Nie zapominaj, że olejek tymiankowy jest silnym związkiem i nie należy go stosować bezpośrednio na skórę, ponieważ może powodować uczulenia i podrażnienia. Należy go najpierw rozcieńczyć olejem nośnikowym (takim jak OLIWA Z OLIWEK, OLEJ KOKOSOWY itp.)
* NA BÓL KOLAN *
Na noc przed pójściem spać wlej 3 krople oleju rycynowego do pępka i rozprowadź połowę, delikatnie masując okolice pępka
Dla suchej skóry
Na noc przed pójściem spać wlej 3 krople olejku musztardowego do pępka i delikatnie masuj okolice pępka.
DLACZEGO UMIESZCZAMY OLEJ W PĘPĘCU?
Twój pępek jest w stanie wykryć, które żyły wyschły lub które funkcjonują prawidłowo, a po nałożeniu oleju otwierają się żyły, co aktywuje regenerację i gojenie.

Widziałem filmik z kochonowania pępka.

Sylwia Żyża Facebook