Nie wszystkie treści z opublikowanych artykułów, odzwierciedlają poglądy admina..

STRONA TA ZOSTAŁA ZAŁOŻONA W CELU PROPAGOWANIA ZDROWEGO STYLU ŻYCIA I ODŻYWIANIA. NIECH MOJE BEZINTERESOWNE DZIAŁANIE PRZYSPORZY KORZYŚCI JAK NAJWIĘKSZEJ LICZBIE LUDZI I ZWIERZĄT. BO ZDROWIE SIĘ TYLKO TAKIE MA JAK SIĘ O NIE ZADBA.

środa, 28 lipca 2021

NFZ zarządził „łapówki” dla lekarzy za wyszczepianie na COVID-19

 

Rzecznik rządu Piotr Müller nie wykluczył, że w Polsce pojawia się nowe obostrzenia dla osób niezaszczepionych na wzór francuski. „To decyzja, która byłaby daleko idąca, ale nie mogę w pełni wykluczyć takiego wariantu” – powiedział rzecznik rządu Piotr Müller w Polsat News, którego zapytano o możliwość wprowadzenie w Polsce modelu na wzór francuskiego, czyli dostęp do niektórych miejsc miałyby tylko osoby zaszczepione.[SN]


Tymczasem Niedzielski kontynuuje kampanię szczucia na nieszczepionych i promocji eksperymentalnych preparatów genetycznych zwanych „szczepionkami na COVID-19”, których nie chcą 2/3 obywateli. „To nas jest zdecydowanie więcej, nie dajmy się zakrzyczeć nielicznej grupie antyszczepionkowców. I naprawdę szczepmy się” – powiedział minister zdrowia Adam Niedzielski.[SN]

Podczas spotkania z dziennikarzami w poniedziałek przed ośrodkiem zdrowia w miejscowości Jeżowe na Podkarpaciu, gdzie najmniej mieszkańców w skali Polski jest zaszczepiona, pojawiła się grupa około 20 przeciwników szczepień. Wśród nich był poseł Konfederacji Grzegorz Braun. „To jest bardzo trudny dzień, ponieważ tutaj towarzyszy nam ruch antyszczepionkowy, który stara się zaburzyć nasze dzisiejsze spotkanie” – powiedział Niedzielski. Jak zaznaczył, doszliśmy do takiego punktu w czasie, kiedy te normalne rozmowy są bardzo utrudnione (przez „normalne rozmowy” minister zdrowia ma zapewne na myśli monolog rządowo-propandemiczny, bo kiedy redaktor Pospieszalskiego zaprosił do programu „Warto rozmawiać” lekarzy krytykujących rząd, natychmiast go zwolniono z TVP – przypis WM). Dodał, że nie ma mowy o przymusie szczepień, „więc zarzuty, które są tutaj artykułowane, są po prostu nietrafione”.[SN]

„Jesteśmy w szczególnej sytuacji, gdzie mamy perspektywę ryzyka niebezpieczeństwa pojawienia się czwartej fali. To szczepienia są dla nas jedynym ratunkiem, tym, co może nas uratować. Jeżeli patrzymy na kraje zachodnioeuropejskie, to widzimy, że tam szczepienia właśnie działają. Bo przy liczbie zakażeń, która jest bardzo wysoka – chociażby w przypadku Wielkiej Brytanii ona wynosi ok. 30 tys. – mamy bardzo mało hospitalizacji i co najważniejsze, mamy bardzo mało zgonów” – powiedział minister (zapominając, że taka sama sytuacja panowała latem rok temu, gdy nie szczepiono – przypis WM).[SN]

Minister odniósł się także do incydentu, do którego doszło w niedzielę po południu w jednym z punktów szczepień w Grodzisku Mazowieckim. Grupa ludzi z logiem organizacji „Polskie Żółte Kamizelki”, która m.in. publikuje informacje zniechęcające do szczepień, próbowała wejść do punktu szczepień przeciw COVID-19. Drogę zagrodzili im pracownicy placówki. Doszło do szarpaniny. Jeden z pracowników punktu został uderzony w twarz. Interweniowała policja. „Wczoraj była bardzo ważna data. Zapamiętajmy 25 lipca jako datę, kiedy po raz pierwszy te wirtualne hejty ze strony antyszczepionkowców przerodziły się w autentyczną, fizyczną agresję. A szczepienia to jedyne, co może nas uratować” – powiedział Adam Niedzielski (nota bene od dawna odczłowieczający krytyków obostrzeń, oraz bezpośrednio odpowiedzialny za skutek potępianej awantury, którą sprowokował swoimi decyzjami medyczno-politycznymi – przypis WM).[SN]

„Wyjątkowym chamstwem jest mówić o „grupce”, gdy wprost zakneblowali usta w Polsce i innych krajach realizujących tę operację. Wybitni naukowcy i lekarze są zastraszani i usuwani z pracy. Blokada informacyjna dla demaskatorów tego pełzającego ludobójstwa jest DOWODEM spisku. (…) Zbrodniarz warszawski milczy wobec faktu, że w np. Anglii i Izraelu liczba nowych przypadków jest proporcjonalnie większa pośród już zaszczepionych. Mamy zaś wywołanie przyśpieszonej mutacji i wysyp nowych odmian wirusa (…)” – komentuje słowa ministra na „Sputniku” użytkownik Zbigniew.[WM]

Tymczasem NFZ opublikował „Zarządzenie w sprawie zasad wypłacania premii motywacyjnej związanej ze szczepieniami przeciwko chorobie COVID-19 świadczeniodawcom realizującym świadczenia lekarza podstawowej opieki zdrowotnej”, z którego wynika, że lekarzom skutecznym w nakłanianiu pacjentów do szczepienia się na COVID-19 będą wypłacane „łapówki” zwane „premią motywacyjną”. Celem „łapówek” nie jest dobro pacjentów, ale wysoka wyszczepialność sama dla siebie. Zarządzenie NFZ „korumpujące” lekarzy znajdziesz TUTAJ.[WM]

Źródło: pl.SputnikNews.com [1] [2] [SN]
Kompilacja w wiadomości, uzupełnienia i dopiski: WolneMedia.net [WM]

wtorek, 27 lipca 2021

CZY POJEDYNCZY CZŁOWIEK MOŻE COKOLWIEK ZMIENIĆ

 



CZY ZMIERZAMY PROSTO DO TRAGEDII❓JAKIE JEST DLA NAS WYJŚCIE Z TEJ SYTUACJI ⁉️CZY POJEDYNCZY CZŁOWIEK MOŻE COKOLWIEK ZMIENIĆ❓CZY LUDZKOŚĆ SKAZANA JEST NA ZAGŁADĘ⁉️Wszystko to co się dzieje nie wygląda dobrze, i dlatego wręcz rozumiem tych, którzy nie chcą otworzyć oczu na prawdę, nie chcą wziąć tej czerwonej pigułki z „Matrixa” i wolą niebieską…i poddają się zabiegowi, chorują lub nawet umierają nadal wierząc w przeznaczenie lub karę z nieba, byle tylko nie zobaczyć tego zła i manipulacji wokół nas, przenikającej każdy fragment naszego życia…😪
ALE - wszystko to jest co prawda dramatycznym - ale potrzebnym, bo nic innego nie daje rezultatów❗️ IMPULSEM DLA LUDZKOŚCI do przebudzenia się do swojej BOSKIEJ ŚWIADOMOŚCI❣️Jesteśmy potężnymi istotami które mogą uniknąć każdej zarazy, każdej choroby, każdego zewnetrznego wpływu. Słyszałeś o buddyjskich mnichach w Japonii, których nie dosięgły żadne skutki wybuchu bomby atomowej w Hiroshimie? Kluczem jest - ŚWIADOMOŚĆ naszej Boskości i naszej mocy Kreacji.
Ważne jest by otworzyć oczy, zrozumieć rozmiar manipulacji.. i wtedy nie poddawać się negatywnym emocjom,a ŚWIADOMIE przejąć odpowiedzialność za swoje życie. Na czym to polega?
W pewnym sensie mają rację ci, którzy mówią że uratuje nas tylko wiara w Boga… Tak! - ale nie konfesjonał, nie żaden obrządek ani rytuał! Wiara w naszą własną ludzką Boską Moc, nieograniczoną żadnymi religiami, sektami… Człowiek MUSI uwierzyć, zdać sobie ostatecznie sprawę z tego, że nie jest tylko ciałem, materią, wrażliwą na wpływy zewnętrzne biologią.
Człowiek jest istotą pochodzącą z Boskiego Źródła, i jest magicznym kreatorem, którego myśli i uczucia budują światy! Coś takiego jak śmierć nie istnieje, jest tylko wieczny rozwój, rozszerzanie świadomości, zdobywanie doświadczeń. Musimy być w każdej chwili gotowi na śmierć, tak jak buddyjscy czy katoliccy mnisi…i to nie jest żadna desperacja ani poddanie się….Ale to dopiero daje nam wolność i determinację do czynu. Strach przed śmiercią jest absurdalny.
I to my sami poprzez naszą negatywność, strach, chciwość, nieświadomość.. stworzyliśmy i nadal stwarzamy taką sytuację i pozwalamy złu się tutaj panoszyć.
Pokonaj zło w sobie, wejdź w swoją boską siłę człowieku, oddaj się ABSOLUTNIE I BEZ RESZTY BOGU CZYLI BOSKIEMU ŹRÓDŁU WSZYSTKIEGO CO JEST - a całe zło pęknie jak bańka mydlana i zniknie. 🙏❤️
Nech każdy pokona ciemność, tzn. strach przed czymkolwiek!, złość, smutek, żądzę, zazdrość, okrucieństwo objawiające się choćby w zupełnie dzisiaj niepotrzebnym zjadaniu ciał okrutnie hodowanych i mordowanych zwierząt, niech każdy pokona złość, wściekłość, zazdrość, zawiść, wszelką potrzebę wywyższania się ponad innych, bycia lepszym, bogatszym, ładniejszym, popularniejszym niż inni…
Niech każdy codziennie przymknie w ciszy swoje oczy na 20 minut i poprosi Źródło i swoją własną Boską duszę, aniołów i mistrzów, możeJezusa, Marię, Buddę, Krisznę.. o pomoc w oczyszczeniu z wszelkiej ciemności, negatywności, którą niektórzy nazywają grzechem, a która jest zwykłym zanieczyszczeniem.
Niech każdy dokona tego w ciszy swojego serca, a wtedy zobaczy wokół siebie inny świat. I to nie kiedyś, w przyszłości - a już dzisiaj, teraz, w każdej chwili. Bo nie istnieje nic innego poza tą obecną, aktualną chwilą.
Zapomnij o przeszłości i nie myśl o przyszłości. Jesteś wieczny, będziesz istniał wiecznie. Kiedy poddasz się prowadzeniu swojej duszy, wtedy zmienisz świat. Swój własny - i innych. Jesteśmy ze sobą połączeni, nasze myśli, uczucia, nasze energie przenikają się bezustannie, i bezustannie wpływamy na siebie nawzajem, nawet nie wychodząc z domu. Zrób to. Bądź zmianą którą chcesz zobaczyć „na zewnątrz”, chciej nią być. A stanie ci się według twojej woli.
Alicja B. Aschmann

CDC wycofuje oszukańczy test PCR

 



Po ponad roku popełniania oszustw naukowych w celu wykazywania fałszywie dodatnich wyników za pomocą testów PCR, CDC ogłosiło, że 31 grudnia tego roku wycofuje Panel Diagnostyczny RT-PCR: „Po 31 grudnia 2021 r. CDC wycofa wniosek do amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków (FDA) o zezwolenie na użycie w sytuacjach awaryjnych (EUA) panelu diagnostycznego CDC 2019-Novel Coronavirus (2019-nCoV) w czasie rzeczywistym RT-PCR, test wprowadzony po raz pierwszy w lutym 2020 r. wyłącznie do wykrywania SARS-CoV-2. CDC przekazuje to wcześniejsze powiadomienie laboratoriom klinicznym, aby miały odpowiedni czas na wybór i wdrożenie jednej z wielu alternatyw zatwierdzonych przez FDA”.


Stosowanie testów PCR do diagnozowania choroby jest globalnym oszustwem naukowym, ponieważ żaden przyrząd PCR nie jest w stanie dać wyników ilościowych, które mogłyby wskazywać na określonego wirusa. Jednak ten zatwierdzony przez CDC protokół testowy został wykorzystany, aby sfabrykować iluzję chorowania na Covid-19 ​​setek milionów ludzi.

Cała sprawa była skomplikowanym oszustwem naukowym i każdy, kto zna technologię PCR wiedział o tym od samego początku.

Na podstawie: CDC.gov
Źródło oryginalne: NaturalNews.com
Źródło polskie: PrisonPlanet.pl   https://wolnemedia.net/cdc-wycofuje-oszukanczy-test-pcr/

niedziela, 25 lipca 2021

Dlaczego warto jeść warzywa nawet z marketu zamiast żadnych

Jak głosi miejska legenda warzywa z marketu są niesamowicie „trujące”, pełne zabójczych dla nas pestycydów i w ogóle nie powinno się  ich jeść. Lepiej kupować, jak mówią ludzie, warzywa i owoce na jakimś ryneczku, bo wtedy podobno mają mniej chemii na sobie. A jak głoszą niektórzy – w ogóle ostrożnie z tymi warzywami i owocami, ponieważ nigdy nie wiadomo jakież to niesamowite trucizny w nich siedzą: jeden pan w internetowej telewizji to nawet mówił, że bezpieczniej jeść zwierzęta, bo te przynajmniej mają wątrobę, więc się oczyszczają, a rośliny wątroby nie mają, więc się nie oczyszczają i dlatego warzywa z marketu są trujące, a mięso zwierząt jest bezpieczne i oczyszczone. Czyżby?
Dzisiaj przyjrzymy się bliżej tym miejskim legendom i mitom internetowym jak również faktom rzeczywistym – w poszukiwaniu odpowiedzi na niezmiernie ważne dla nas wszystkich pytanie: jak bardzo zatrute pestycydami są sprzedawane w Polsce warzywa?
Bardzo często czytelnicy piszą na ten temat, wyrażając swoje obawy i pytając o opinię: jeść w końcu te normalne sklepowe warzywa i owoce czy nie jeść? Są one faktycznie „zatrute” w niebezpiecznym dla ludzi stopniu czy nie? Otóż ja sama laboratorium w domu nie mam, naukowcem też nie jestem by umieć takie rzeczy badać, lecz to co wiem na pewno, to wiedza z autopsji, czyli oparta o moje własne życiowe doświadczenie – to właśnie dzięki niemu powstała w ogóle ta witryna. Doświadczenie to zaś jest takie, że z traumatycznych, pogłębiających się wraz z upływającym czasem (ponad 40 lat) przeżyć zdrowotnych wydobyły mnie zwykłe, sklepowe, najtańsze warzywa i owoce, krajowe tudzież importowane. I nie żadne tam „bio”, „eko” i „organic”, bynajmniej! Zwyczajnie nie miałam do takowych przez dłuższy czas w ogóle dostępu. Nie miałam wyjścia jak kupować i jeść to, co było pod ręką. W ten oto dosyć przypadkowy i niejako wymuszony sytuacją sposób poznałam prawdę, a ona mnie wyzwoliła! :) Oto ta prawda (pozwólcie, że powtórzę, albowiem zwyczajnie sprawia mi to szaloną przyjemność): zwykłe sklepowe warzywa wróciły mi utracone zdrowie,  witalność i radość życia, zamiast mnie położyć do grobu lub co najmniej wpędzić w jeszcze gorsze choróbska, jak więc mogą być „zatrute”?
Powiem więcej: moi czytelnicy, których przekonałam aby spożywali więcej (jakichkolwiek) owoców i warzyw dla zdrowotności (przy czym nie sądzę, aby każdy miał dostęp do ekologicznych świeżych płodów rolnych przez cały rok w naszym klimacie) są podobnie jak jaszczerze zadziwieni i pozytywnie zaskoczeni, co takiego mogą dla nas zrobić skromne jarzynki z pobliskiego sklepu. Trzeba przyznać, że od strony praktycznej (o teoretyczno-naukowej za chwilę) wygląda to imponująco. Każdemu pomaga, nikogo nie wpędziło do grobu.
Gdzie się rodzą i skąd przybywają mity o rzekomych „trujących” warzywach i owocach w sklepie? Tam, skąd bierze się w dzisiejszych czasach większość mitów: z internetu. Dzięki portalom społecznościowym oraz popularnym telewizjom internetowym zaraza mitów rozsiewa się z zatrważającą prędkością. Wystarczy, że ktoś „wrzuci na fejsa” obrazek z „parszywą dwunastką najbardziej zanieczyszczonych pestycydami warzyw i owoców”, albo ze „szczęśliwą piętnastką najmniej zanieczyszczonych”. Są to tymczasem, trzeba wiedzieć, dane pochodzące nie z Polski, lecz z USA, od ekologicznej amerykańskiej organizacji pozarządowej EWG (Enviromental Working Group) i stworzone w oparciu o wykonane (w latach 2000-2008) przez amerykański Departament Rolnictwa badania próbek warzyw i owoców sprzedawanych w amerykańskich sklepach. Amerykańskie konwencjonalnie uprawiane produkty rolne może i faktycznie wołają o pomstę do nieba będąc zanieczyszczone chemią (jak wynika z raportu EWG, choć inni badacze mają spore wątpliwościco do metodologii przetwarzania danych przez EWG).
W tym miejscu pozwólcie, że zapytam  uprzejmie: po kiego grzyba mnie wiedzieć jak bardzo zatrute są amerykańskie płody rolne i co stanowi u nich parszywą dwunastkę czy też szczęśliwą piętnastkę? Do niczego taka wiedza przydatna dla mnie osobiście nie jest! Ja nie mieszkam w USA i nawet się tam nie wybieram. Może być to wiedza przydatna jedynie komuś, kto planuje tam zamieszkać lub choćby kogoś odwiedzić. Interesuje mnie jednak owszem jak się ma sprawa w Polsce z zanieczyszczeniem warzyw i owoców pestycydami. Amerykański Departament Rolnictwa to badał w USA. A jak jest z tym u nas? Czyżby nasze polskie Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi rozkosznie sobie spało, podczas gdy pozbawieni sumienia rolnicy pryskają na naszą żywność czym popadnie i potem cichaczem sprzedają takie ociekające pestycydami, suto zaprawione chemią warzywa i owoce, aby truć nimi nagminnie polskie dzieci, polskie kobiety i mężczyzn?
Otóż okazuje się, że nie – nasze Ministerstwo Rolnictwabynajmniej nie śpi: takie same badania na obecność pozostałości pestycydów w płodach rolnych regularnie zleca się odgórnie również u nas w Polsce. Dlaczego o naszych krajowych badaniach nie słyszy się „w internetach” ani w ogóle za bardzo gdziekolwiek?  Może dlatego, że u nas brakuje odpowiednika amerykańskiej organizacji pozarządowej typu EWG (Enviromental Working Group, nie mylić z EWG w znaczeniu „Europejska Wspólnota Gospodarcza”), która by takowe dane tak ochoczo rozgłaszała. W przypadku Polski zlecone i finansowane przez MRiRW badania kontrolne płodów rolnych pod kątem zanieczyszczeń pestycydami mają miejsce zanim trafią te produkty do sklepów, a to dlatego, że zgodnie z przepisami prawaprodukty rolne muszą spełniać wyznaczone w tym zakresie dosyć wąskie, ściśle określone normy, według których ilość poszczególnych pestycydów (insektycydów, fungicydów oraz herbicydów) pozostałych w gotowym do spożycia warzywie lub owocu może w ogóle mieć miejsce, zanim jedzenie to trafi do rąk konsumenta. A przynajmniej bada się to w stosunku do produktów, które trafiają do hurtowni i sklepów (trudno jednak powiedzieć jak to jest z produktami sprzedawanymi na targowiskach i czy ktoś nad tym sprawuje kontrolę, ale nawet na targowisku najczęściej sprzedawcy zaopatrują się również w hurtowni).
Jak bardzo dostępne w Polsce warzywa i owoce są „zatrute”?
Okazuje się, że nie aż tak znowu bardzo. Prawdopodobieństwo natrafienia na „zatrute” (czyli posiadające jakiekolwiek pozostałości pestycydów) egzemplarze nie jest wcale taka wielka jak częstokroć głoszą „internety”, a ilość pozostałości pestycydów daleko odbiega od najwyższych dopuszczalnych poziomów pozostałości (NDP). Prawdopodobieństwo trafienia w sklepie na warzywo lub owoc, w którym poziom NDP zostałby przekroczony jest już w ogóle znikoma.
Ostatnim razem gdy polscy naukowcy badali w 2014 roku na ile mamy u nas „zatrute warzywa” (o czym można przeczytać tutaj: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/26024398),  okazało się, że szukając pozostałości 207 różnych pestycydów w 317 pobranych próbkach  znaleziono pozostałości jakichkolwiek pestycydów tylko w 89 próbkach (65 próbek owoców i 24 próbki warzyw), co stanowi ok. 28% wszystkich pobranych próbek (a więc nie wszystko jest w ogóle tuż przed pójściem do sprzedaży pryskane czymś straszliwym, zacznijmy od tego), z czego przekroczenie poziomów dopuszczalnych przepisami prawnymi odkryto tylko w dwóch próbkach (obydwie były próbkami malin). Najczęściej pozostałości pestycydów znajdowały się na agreście (100% badanych próbek, a badano ich siedem) i jabłkach (tutaj też zbadano 7 próbek, z czego 2 próbki były wolne od pozostałości pestycydów, a 5 zawierało je w ilości dopuszczonej normami, co procentowo stanowi 71,4% badanych próbek, tak czy inaczej nie wszystkie sprzedawane w Polsce jabłka są „zatrute”).
Popularne warzywa takie jak kapusta biała, szpinak, sałata, groszek zielony, fasolka szparagowa, rzodkiewki, chrzan, cebula, seler, fasola, buraki czy wśród owoców śliwki nie miały w ogóle żadnego mierzalnego poziomu pestycydów. Marchew też można uznać w zasadzie za bezpieczną: na 12 pobranych próbek tylko w jednejznaleziono pozostałości pestycydów (aczkolwiek nie przekraczające normy). Wśród owoców najlepiej wypadły… truskawki tak powszechnie posądzane u nas o to, że „to dzisiaj sama chemia” (może dlatego, że w USA znalazły się one w „parszywej dwunastce”, a wiadomość rozsiała się jak zaraza przez internet): na 24 próbki przebadane przez rzeszowskie Laboratorium Badania Pozostałości Środków Ochrony Roślin aż 19 próbek truskawek było całkowicie wolne od pestycydów. Całkiem nieźle wypadły wiśnie: na 17 badanych próbek aż 15 było całkowicie wolnych od pestycydów.Morele – na 15 badanych próbek 12 było całkowicie wolnych od pestycydów, brzoskwinie – na 12 badanych próbek 10 było wolne od pestycydów. Czereśnie (które uwielbiam!) na 12 próbek aż 10 było wolne od pestycydów. Kapusta pekińska na 17 próbek aż 15 było całkowicie wolne od pestycydów. Ogórki – na 12 próbek aż 10 było wolne od pestycydów.
Przy czym warto jeszcze też popatrzeć ile mikrogramów pozostałości pestycydów odkryto w przeliczeniu na 1 kg produktu i jak to się ma do dopuszczalnych rygorystycznych norm. Na przykład winogrona: badano 6 próbek i 4 były wolne od pestycydów, a w dwóch znaleziono je w ilościach 0,03 mg/kg produktu do 0,26 mg/kg, podczas gdy maksymalne ilości dopuszczają 5-10 mg/kg. Jak widać pozostałości te owszem były w tych dwóch próbkach, ale nie są to jakieś imponujące ilości i nie zbliżają się do norm, lecz daleko od nich odstają. We wspomnianej marchwi na 12 próbek tylko jedna miała wykryte mierzalne pestycydy w ilościach 0,01-0,07 mg/kg, podczas gdy norma dopuszcza ilości max. 0,5-2 mg/kg. I tak jest w sumie w przypadku wszystkich badanych warzyw i owoców: nawet jeśli „coś” stwierdzano, to z reguły bardzo daleko tym ilościom było do NDP (najwyższy dopuszczalny poziom).
Najgorzej wypadły chyba pomidory: na 30 badanych próbek dokładnie połowa (czyli 15) wykazała pozostałości pestycydów – choć w żadnej  próbce ich ilość nie przekroczyła przepisanych prawem maksymalnych norm. Faktem jest, że przy myciu warzyw w roztworze o alkalicznym pH, to właśnie pomidory najczęściej puszczają obłoczek tłustawej poświaty na powierzchni wody oraz powodują zmianę jej koloru na lekko żółtawy. Nie zawsze tak jest (i ma prawo nie być, skoro w połowie badanych próbek pomidorów nie wykryto w ogóle żadnych pozostałości pestycydów), ale czasem bywa. Czyli jak się trafi: jedne pomidory (czy inne warzywo lub owoc) mogą mieć czystość produktu uprawianego organicznie, a inne mogą mieć nieznaczne pozostałości pestycydów (choć z reguły jest to tylko ułamek tego co dopuszczane jest prawem).
Oczywiście najlepiej jest w ogóle nie spożywać pestycydów, nawet i w najmniejszej ilości (i dlatego warto kupować bio lub hodować samemu czy też dogadywać się z niepryskającymi działkowcami), lecz z drugiej strony opowieści o jakoby niezwykle częstym oraz szalenie wysokim skażeniu warzyw i owoców w polskich sklepach można sobie mówiąc krótko włożyć między bajki. Nie jest ani częste ani wysokie.
Pełen tekst wspomnianego, najnowszego badania znajduje się (streszczenie po polsku, tekst badania po angielsku) na tej stronie jako plik do pobrania i do przeanalizowania:http://wydawnictwa.pzh.gov.pl/roczniki_pzh/pesticide-residues-in-fruit-and-vegetable-crops-from-the-central-and-eastern-region-of-poland?lang=pl
O tym zaś jak z warzyw i owoców usunąć pozostałości pestycydów (najczęściej obecnie używanych, fosforoorganicznych)  pisałam tutaj:http://www.akademiawitalnosci.pl/jak-szybko-i-tanio-usunac-pestycydy-z-warzyw-i-owocow/
Ot, i czar internetowych miejskich legend prysł!
Każde pokolenie ma swoje miejskie legendy. Kiedy byłam mała, to na pogaduszkach przy kawce zbierały się przyjaciółki mojej matki i z wypiekami na twarzy opowiadały sobie o czarnej Wołdze (radziecki samochód), którą ponoć jeździł jakiś psychol (a może nawet cała zgraja psycholi, w zależności od wersji) porywający małe dzieci. Chyba nie muszę nikomu mówić jakie wrażenie wywarło na mnie, kilkuletniej wtedy dziewczynce, przypadkowe podsłuchanie rozmów dorosłych na ten temat! Jeśli chcecie wiedzieć więcej o tej zatrważającej miejskiej legendzie i czy faktycznie okazała się ona prawdą, to można poczytać o niej choćby tutaj [klik].
Świat się zmienia i zmieniają się też miejskie legendy. Dzisiejszym z kolei niezmiernie modnym tematem rozmów dorosłych jest (podsycana przez tzw. „internety”) obawa przed  zatrutą żywnością, a już szczególnie podejrzane są warzywa i owoce ze sklepu (bo z targowiska to ponoć całkiem coś innego, aczkolwiek nikt nie jest w stanie z całą pewnością stwierdzić skąd tak naprawdę pochodzą). Świat stanął na głowie? A może po prostu lubimy miejskie legendy i każde pokolenie ma swoją ulubioną? W tym pokoleniu najwyraźniej modny jest mit o zatrutych warzywach i owocach!
Apeluję zatem do czytelników, aby nie mówili przy dzieciach o tym, że warzywa i owoce w sklepie są „bardzo zatrute pestycydami”. Jest to jak okazuje nie za bardzo zgodne z prawdą, a dziecku może do końca życia zostać podświadomy uraz i niechęć do spożywania darów natury. Co mu na zdrowie w przyszłości nie wyjdzie. Ani ten uraz ani to stronienie od warzyw i owoców. Pamiętajmy, że nawyki żywnościowe tworzą się w dzieciństwie, zgodnie z powiedzeniem „czym skorupka za młodu…”.
Moim zdaniem (choć lubię, cenię i sama na ile mam możliwość uprawiam swoje warzywa i owoce ekologiczne) nie ma powodów by siać panikę, bo ZAWSZE jedzenie warzyw i owoców, nawet tych konwencjonalnych, będzie przynosiło pozytywne skutki, czego jestem chodzącym żywym przykładem, zaś wszelkie badania naukowe to potwierdzają (jak do tej pory nie ma ANI JEDNEGO badania, które wiązałoby zwiększone spożycie warzyw i owoców z ryzykiem chorób czy przyspieszonym starzeniem i zgonem, za to wszystkie mówią coś wręcz przeciwnego [1]). A jeśli ma się gdzieś dostęp do uprawianych „po bożemu” lub kawałek ogródka gdzie uprawia się samemu, to rzecz jasna z różnych względów same plusy jak najbardziej, lecz z drugiej strony wpadać w paranoję z powodu marketowych konwencjonalnie uprawianych warzyw naprawdę nie polecam. Nieco gorzej niż w warzywach i owocach przedstawia się sytuacja pozostałości pestycydów w polskich zbożach przeznaczonych na rynek konsumpcyjny, szczególnie pszenicy i jęczmieniu [2], ale jakoś dziwnie nikt się nad tym nie zastanawia utyskując, iż koniecznie potrzebny jest powrót drożdżówek do szkolnych sklepików, bo dzieci inaczej nie mają w szkole co jeść ;)
Jedzcie świeże warzywa i owoce (dużo, często i do ustąpienia objawów) – nawet te z marketu będą zawsze lepsze niż żadne! :)
 P.S. Uprasza się jednocześnie o zaprzestanie wiecznego myleniapestycydów z nawozami. Jedno z drugim nie ma kompletnie nic wspólnego!
Pomocne linki:
1. http://www.damianparol.com/pestycydy/
2.  E. Malinowska et al „Pesticide residues in cereal crop grains in Poland in 2013″, Environ Monit Assess. 2015 Jun;187(6):329,http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4420839/

środa, 21 lipca 2021

MOC ZIMNEJ WODY - PORFIRY IWANOW

 


Moja przyjaciółka Olga, która żyła na Syberii, praktykowała wiele lat dokładnie te zalecenia, nie wiedząc nawet o tym człowieku.. Opowiadała mi o tym dawno temu, kiedy ja wspomniałam o moich sukcesach z zimną wodą stosowaną wg. wskazówek niemieckiego doktora Kneippa - jednak nie wiedziała nic o samym Iwanowie. Przez to i ja dopiero teraz po raz pierwszy o nim usłyszałam. 😀
Olga po prostu dołączyła wtedy do grupy ludzi, którzy to codziennie stosowali. Wczesnym rankiem, przed wyjściem do pracy, szli z wiadrem do pobliskiego jeziora i oblewali sie wodą…Po przesiedleniu się w latach 90-tych do Niemiec najbardziej brakowało jej właśnie tego jeziora z krysztaliczną zimną wodą do codziennego porannego polewania..
Alicja B. Aschmann
„Porfiry Iwanow urodził się w 1898 roku w Rosji. Przez 32 lata prowadził zwykłe życie, na tyle na ile było to możliwe w tych burzliwych czasach, a potem zachorował na raka.
Jego stan był na tyle beznadziejny, że lekarze uznali, iż nie są w stanie mu pomóc i niedługo umrze. Zrezygnowany Porfiry postanowił skrócić swoją mękę i wyszedł nago na mróz, oblewając się lodowatą wodą.
Nic się jednak nie stało, pomimo wielokrotnego oblewania się lodowatą wodą, nie nabawił się nawet przeziębienia.
I nagle ku ogromnemu zdziwieniu lekarzy, jak i samego Iwanowa, okazało się, że nowotwór zupełnie zniknął.
To zainspirowało go do zapoczątkowania trwającego pół wieku „eksperymentu”, który pozwalał hartować ciało i ducha przez oblewanie się zimną wodą oraz regularne posty.
Jedni uważali go za nauczyciela i uzdrowiciela inni za człowieka szalonego. Na pewno rzeczy, które robił wydawały sie szokujące. Sami sąsiedzi wspominają: „Podczas trzaskających mrozów powracał z tych przechadzek spowity kłębami pary, z oszronioną brodą i włosami. Myśleliśmy, że nazajutrz złoży go okropna niemoc, a on tymczasem znów paradował po wiosce w samych gatkach”.
Są zarejestrowane liczne przypadki osób, którym swoją metodą pomógł. Niestety jego niezwykły wygląd i zachowanie nie uszły uwadze władz. Łącznie w więzieniach i szpitalach psychiatrycznych spędził 12 lat. W tym czasie przeprowadzano na nim liczne eksperymenty. Sprawdzano jego wytrzymałość na zimno, głód i pragnienie. Zakopywano go w śniegu. Podtruwano małymi dawkami arszeniku. Jego przypadkiem zainteresowali się nawet Niemcy w czasie II wojny światowej. Został zatrzymany przez gestapo i poddany różnym doświadczeniom. Polegały one m.in. na wylewaniu na niego wiader zimnej wody przy 36-stopniowym mrozie, wożeniu rozebranego przez 14 godzin w przyczepie motocykla. W końcu został wypuszczony przez Niemców i ochrzczony mianem „rosyjskiego boga”.
Obecnie po Porfirym Iwanowie pozostał szereg notatek i zwolenników, którzy starają się podążać drogą jego zasad życiowych:
❄I. Dwa razy dziennie kąp się w zimnej, naturalnej (prirodnoj) wodzie, tak, żebyś poczuł się dobrze. Kąp się, w czym możesz: w jeziorze, rzeczce, wannie, bierz prysznic albo oblewaj się.
Gorącą kąpiel zakończ zimną.
❄2. Przed kąpielą i po niej, a jeśli to możliwe, także w jej trakcie, wyjdź na powietrze, stań bosymi nogami na ziemi, a zimą na śniegu, choćby na minuty.
Weź kilka razy powietrze przez usta i w myśli życz sobie i wszystkim ludziom zdrowia.
❄3. Nie pij alkoholu i nie pal.
❄4. Staraj się choć raz w tygodniu całkowicie obywać się bez jedzenia i wody od godziny 18.20 w piątek do godziny 12 w niedzielę.
To twoja zasługa i spokój.
Jeśli ci trudno, wytrzymaj chociaż jedną dobę.
❄5. O godzinie 12 w niedzielę wyjdź boso na powietrze i kilka raz pooddychaj i pomyśl tak, jak napisano wyżej.
To święto twojego ciała.
Po tym możesz jeść wszystko, co zechcesz.
❄6. Kochaj otaczającą cię przyrodę.
Nie pluj wokoło i nie wypluwaj z siebie niczego. Przywyknij do tego - to twoje zdrowie.
❄7. Pozdrawiaj wszystkich zawsze i wszędzie, szczególnie ludzi starszych.
Chcesz mieć zdrowie - pozdrawiaj wszystkich.
❄8. Pomagaj ludziom, jak możesz, szczególnie biednemu, choremu, skrzywdzonemu, potrzebującemu.
Rób to z radością.
Odpowiedz na jego potrzeby duszą i sercem. Zyskasz w nim przyjaciela i pomożesz sprawie POKOJU!
❄9. Pokonaj w sobie skąpstwo, lenistwo, samozadowolenie, chciwość, strach,
obłudę, pychę.
Wierz ludziom i kochaj ich.
Nie mów o nich niesprawiedliwie i nie bierz sobie do serca złych sądów o nich.
❄10. Uwolnij swoją głowę od myśli o chorobach, niedomaganiach, śmierci.
To twoje zwycięstwo.
❄II. Nie oddzielaj myśli od czynu. Przeczytałeś - to dobrze, ale najważniejsze-
- DZIAŁAJ!
❄12. Opowiadaj i przekazuj doświadczenie tego dzieła, ale nie chwal się i nie wywyższaj.
~ Porfiry Korniejewicz Iwanow”
.
💧Dlaczego zimna woda ?
Każdą częścią swojego ciała odczuwamy, jaka jest temperatura na zewnątrz. W momencie oblewania się lodowatą wodą do mózgu wysyłany jest sygnał – „zamarzam”, organizm automatycznie uruchamia ogromną ilość ciepła, by się rozgrzać (nie przekroczy ona 42°C, gdyż inaczej ścięłaby się krew).
Kiedy woda spłynie, znika zagrożenie i temperatura ciała natychmiast wraca do normalnej, ale mikroby w naszym organizmie wraz z takim podniesieniem temperatury giną. Warto tutaj również wspomnieć o dobroczynnej roli gorączki do 40°C, której nie powinno się zbijać.
Co rozumiemy przez zimną wodę?
Jest to woda o temperaturze niższej niż 11°C. Woda o wyższej temperaturze nie przyniesie efektu.
Kiedy jesteśmy zdrowi Iwanow zaleca oblewanie się zimną wodą rano i wieczorem. W przypadku choroby praktykę tę należy powtarzać co 3-4 godziny.
Pomijając przykład samego Iwanowa, na podstawie jego zaleceń przeprowadzono badania na szczurach. Wyniki tych badań opublikowano w artykule „Wpływ hartowania szczurów lodowatą wodą na ich wrażliwość na promieniowanie radioaktywne”.
Badanie polegało na napromieniowaniu 20 szczurów. Szczury podzielono na dwie grupy po 10 szczurów. Jedna grupa szczurów była poddawana promieniowaniu, ale również rano i wieczorem oblewana lodowatą wodą. Druga była poddawana tylko promieniowaniu.
Szczury z drugiej grupy wszystkie zachorowały i zmarły z powodu raka. Szczury, które codziennie były oblewane zimną wodą nie tylko pozostały żywe, ale również nie zachorowały.
Porfiry Iwanow zmarł w 1983 roku pozostawiając po sobie ponad 250 zeszytów z notatkami. Stronnicy Nauczyciela, zwani „Iwanowcami”, w liczbie co najmniej 10 tysięcy (są wśród nich m. in żona prezydenta Kazachstanu oraz kilku rosyjskich prominentów), starają się kontynuować dzieło mistrza.
Jego ostatnie przesłanie skierowane do ludzkości brzmi:
„Błagam wszystkich: zajmijcie swoje miejsce w przyrodzie, ono nie jest przez nikogo obsadzone i nie można go sobie kupić za żadne pieniądze, lecz tylko zdobyć własnym trudem i na swój pożytek”.
Alicja B. Aschmann Dziękuję Anna Jakobczak ❤️

wtorek, 20 lipca 2021

Zdaniem naukowców wysiłek fizyczny jest kluczowy w zwalczaniu raka

 


Regularna aktywność fizyczna może zapobiegać występowaniu nowotworów, a także wspomagać leczenie osób, które już zachorowały. Eksperci zalecają wykonywanie ćwiczeń aerobowych przez 30 minut 3 razy w tygodniu, a także treningu siłowego 2-3 razy w tygodniu. W ten sposób m.in. zmniejszamy stan zapalny występujący w organizmie, dbamy o prawidłową masę ciała i wzmacniamy nasz układ odpornościowy.
Jeszcze do niedawna choroby nowotworowe postrzegano jako zupełnie dyskwalifikujące podejmowanie jakiejkolwiek bardziej zaawansowanej aktywności fizycznej. Jednak w ostatnim czasie lekarze coraz więcej mówią o kluczowym znaczeniu wysiłku fizycznego nie tylko w zapobieganiu nowotworom, ale również ich leczeniu.

Istnieją dowody naukowe na to, że regularna aktywność fizyczna znacznie zmniejsza ryzyko zachorowania na raka pęcherza, piersi, jelita grubego, przełyku, nerek, żołądka i macicy. Naukowcy idą jednak o krok dalej, informując, że osoby z już zdiagnozowanymi wyżej wymienionymi formami nowotworów powinny ćwiczyć. Zwiększa to szanse przeżycia, a także w znaczący sposób poprawia jakość życia chorych, zmniejszając negatywne skutki uboczne leczenia.
Naukowcy zalecają osobom chorym na raka wykonywanie ćwiczeń aerobowych, czyli takich, które wyraźnie przyspieszają bicie naszego serca, przez 30 minut 3 razy w tygodniu. Nie należy również odpuszczać treningów siłowych, które powinny być wykonywane 2-3 razy w tygodniu.

Wysiłek fizyczny jest traktowany jako część składowa terapii. Zmniejsza stany zapalne występujące w organizmie, reguluje poziom cukru oraz hormonów we krwi, poprawia metabolizm i wzmacnia układ odpornościowy. Wciąż trwają kolejne badania, które mają na celu ustalić więcej zalet wykonywania ćwiczeń podczas choroby, które zwiększają szanse na przeżycie.