Nie wszystkie treści z opublikowanych artykułów, odzwierciedlają poglądy admina..

STRONA TA ZOSTAŁA ZAŁOŻONA W CELU PROPAGOWANIA ZDROWEGO STYLU ŻYCIA I ODŻYWIANIA. NIECH MOJE BEZINTERESOWNE DZIAŁANIE PRZYSPORZY KORZYŚCI JAK NAJWIĘKSZEJ LICZBIE LUDZI I ZWIERZĄT. BO ZDROWIE SIĘ TYLKO TAKIE MA JAK SIĘ O NIE ZADBA.

środa, 31 stycznia 2018

Chroń organizm zimą. Oto produkty, które w naturalny sposób zwiększą odporność


Okres zimowy to czas próby dla każdego organizmu – szczególnie, jeśli temperatury spadają znacznie poniżej zera, a zawartość witamin w warzywach i owocach jest mniejsza niż podczas pozostałych pór roku. Odporność organizmu należy systematycznie wzmacniać, dlatego konieczne jest wzbogacanie diety o odpowiednie produkty.
Jest wiele sposobów, które chronią organizm przed przeziębieniem podczas zimy. Wśród nich można wyróżnić zarówno suplementy diety wzmacniające odporność, jak i dietę bogatą w odpowiednie produkty odżywcze. Ten ostatni sposób wydaje się być najlepszy i najmniej inwazyjny dla organizmu, dlatego warto zwrócić na niego szczególną uwagę. Należy wiedzieć, że właściwie zbilansowana dieta nie tylko wpłynie na nasze zdrowie – co w okresie zimowym jest głównym celem – ale także niewątpliwie znajdzie odzwierciedlenie w naszym wyglądzie: skórze, włosach, paznokciach oraz wpłynie na poprawę samopoczucia.
Zanim przejdziemy do samych produktów, warto pamiętać o kilku podstawowych zasadach, które stanowią fundament zdrowego stylu życia. Przede wszystkim należy zwracać uwagę na regularność spożywanych posiłków (powinniśmy jeść od czterech do pięciu posiłków każdego dnia w równych odstępach czasowych), jedzenie minimum dwóch ciepłych posiłków dziennie (najlepiej na śniadanie i obiad) oraz aktywność fizyczną, która jest nam potrzebna nawet w te chłodne dni.
Warto pamiętać o tym, że w profilaktyce chorób bardzo ważną rolę odgrywa racjonalna, dobrze zbilansowana dieta. Spożywanie od czterech do pięciu regularnych posiłków w ciągu dnia, dostarcza nam odpowiednią ilość energii, zapobiega gwałtownym skokom poziomu glukozy we krwi, a także wpływa na poprawę samopoczucia, przez co wzmacnia ogólną odporność organizmu.” – podpowiada Krzysztof Wojdat, dyplomowany dietetyk i założyciel cateringu dietetycznego DietBox.pl
Zarówno czosnek, jak i cebula mają zbawienny wpływ na nasze zdrowie - głównie dzięki zawartości w nich allicyny, czyli substancji pobudzającej białe komórki krwi do walki z przeziębieniem i wirusem grypy, a także inne komórki układu odpornościowego, które są odpowiedzialne za zwalczanie infekcji grzybiczych oraz bakteryjnych. Nie wszyscy przepadają za tymi produktami, a większość osób sięga po nie dopiero wtedy, kiedy nie ma już innej alternatywy. Na szczęście lista produktów, które w naturalny sposób zwiększą odporność jest znacznie dłuższa. Oto przykłady, które powinny zadowolić każdego smakosza:
Pieprz cayenne
To nic innego jak rodzaj przyprawy o bardzo ostrym smaku, która należy do grupy Capsicum, a więc papryk chili. Aby uzyskać znany na całym świecie pieprz, papryki cayenne należy najpierw ususzyć, a następnie zmielić. Przyprawa ta jest dobrze znana i używana do różnych potraw (sosy, dressingi, zupy), jednak wiele osób zapomina o jej działaniach leczniczych. Ma ona następujące właściwości: przeciwbólowe, przeciwzapalne oraz antyrakowe, a do tego wspomaga pracę układów: odpornościowego, pokarmowego i krążenia. Ta ostra przyprawa zwiększa produkcję białych krwinek, które oczyszczają komórki i tkanki z toksyn, dzięki czemu możliwe jest zwalczenie chorób wirusowych. Natomiast jej właściwości rozgrzewające zwiększają temperaturę cała, co przyczynia się do większej aktywności układu immunologicznego.
Dynia
Ta roślina jest prawdziwą skarbnicą witamin: A, B1, B2, C oraz PP. Ma właściwości przeciwzapalne, a także podnosi odporność organizmu. Dynie można spożywać na różne sposoby, w postaci: pestek, koktajli, zupy krem, a nawet oleju. Pestki z dyni są bogatym źródłem witaminy E, naturalnych antyoksydantów, czy beta-karotenu. Olej wytwarzany z tego warzywa zwiększy wchłanialność witamin, a dynia podawana w postaci zupy krem dodatkowo rozgrzeje organizm. Ta roślina jest także cennym źródłem witaminy C, dzięki czemu wprowadzenie jej do diety w znacznym stopniu przyczyni się do zwiększenia odporności organizmu.
W diecie, która ma wzmocnić odporność organizmu bardzo ważne są minerały - cynk, selen i żelazo, ponieważ hamują one rozmnażanie drobnoustrojów chorobotwórczych oraz zwiększają liczbę przeciwciał. Można je znaleźć zwłaszcza w: rybach, chudym mięsie, roślinach strączkowych, kiełkach, pestkach słonecznika, dyni i orzechach.” – dodaje Krzysztof Wojdat z DietBox.pl
Szpinak
Szpinak jest bogatym źródłem składników mineralnych: żelaza, magnezu, wapnia, a także witamin A, C, K, E. Zawiera również luteinę i inne karotenoidy, które między innymi podnoszą odporność organizmu oraz chronią przed udarem, czy miażdżycą. Składniki odżywcze zawarte w szpinaku działają także przeciwnowotworowo, krwiotwórczo i przeciwzapalnie. Nic dziwnego, że to warzywo plasuje na najwyższych pozycjach w rankingach najzdrowszych roślin. Aby mieć pewność, że optymalnie dbamy o naszą odporność, a do tego spożywamy smaczne posiłki, warto pomyśleć o połączeniu szpinaku z czosnkiem. Taka bomba witaminowa z całą pewnością korzystnie wpłynie na nasze zdrowie.
***\KLIKNIJ w link poniżej i polub stronę"Jak być zdrowym całe życie"na Facebook , a będziesz na bieżąco informowany o nowych artykułach ze strony
https://www.facebook.com/Ryszard-Piotr-Jak-by%C4%87-zdrowym-ca%C5%82e-%C5%BCycie-811427708999378
Napój zimowy z imbirem
Imbir ma wiele właściwości leczniczych – m.in. działa przeciwbólowo i przeciwzapalnie, a także obniża cholesterol oraz ciśnienie krwi. Można go stosować zarówno zapobiegawczo, jak i w momencie, kiedy dolega nam już jakaś przypadłość. Napój imbirowy z dodatkiem cytryny i miodu skutecznie rozgrzeje i bardzo szybko postawi nas na nogi.
Podczas sezonu zimowego zawartość witamin w warzywach i owocach jest mniejsza, dlatego przed chorobą można bronić się na dwa sposoby – jeść jeszcze więcej produktów roślinnych niż podczas pozostałych pór roku lub wzbogacać dietę o produkty z innych grup, w których zawartość składników odżywczych utrzymuje się na stałym poziomie niezależnie od warunków atmosferycznych. Najlepiej wykorzystać oba rozwiązania. Warto pamiętać, że dieta wpływa na cały organizm, a nie tylko na odporność. Może to właśnie zima jest dobrym czasem na zmianę swoich nawyków żywieniowych już na stałe?

"Kiedy zabija się zwierzę, produkty jego przemiany materii przestają być usuwane z jego układu krwionośnego i zostają „zakonserwowane” w martwym ciele. Mięsożercy w ten sposób pochłaniają trujące substancje, które u żywego zwierzęcia opuszczają ciało wraz z moczem. Doktor Owen Parrett w książce „Dlaczego nie jem mięsa” zauważył: „Kiedy gotuje się mięso, szkodliwe substancje pojawiają się w składzie bulionu, w efekcie czego staje się on podobny do moczu. "

Cebula w walce z grypą

Ilustracja


Bardzo ciekawe i warto spróbować:

Grypa: W roku 1919 kiedy grypa (hiszpanka) zabiła 40 milionów ludzi był doktor, który odwiedzał wiele rolników i ich rodziny aby pomóc w walce z grypą. Na wielu farmach zastał wielu chorych i wielu umarłych. 

Doktor trafił na jedną farmę i ku wielkiemu zdziwieniu tam byli wszyscy zdrowi. Kiedy lekarz zapytał co robili, że u nich nie było w ogóle choroby, żona rolnika opowiedziała, że postawiła w naczyniach nieobieraną cebulę (w skórkach, tam było 2 pokoje). Lekarz nie mógł uwierzyć i zapytał czy mógłby wsiąść jedną cebulę do zbadania pod mikroskopem. Gospodyni dała mu jedną cebulę i kiedy lekarz włożył ją pod mikroskop znalazł w niej wirusy grypy. Było dla niego oczywiste - cebula wchłaniała wirusy. Dlatego cała rodzina była zdrowa.

Ta historia z cebulą miała dalszy bieg.

Pewna fryzjerka w Arizonie mówiła, że jej pracownicy i klienci corocznie chorowali na grypę. W jednym roku postawiła kilka misek z cebulą wokół swojego zakładu. Ku jej zdziwieniu żaden z pracowników nie zachorował w tym roku na grypę. 

Trzeba działać (...i nie jest to cebulowy biznes) lecz taki morał: kupić sporo cebuli i umieścić w kręgu domu i w pomieszczeniu, w którym przebywamy. Jeśli pracujesz przy biurku, umieść cebulę z obciętymi końcówkami pod biurkiem lub wyżej. Spróbuj i zobacz co się będzie działo? 

Fryzjerka wypróbowała i zobaczyła, że w tym roku nie mieli grypy. Jeśli to pomaga i ochroni twoich najbliższych od choroby tym lepiej, jeśli nawet trafi się grypa, zachorowanie na grypę może być dużo łagodniejsze.

Nie masz nic do stracenia: 

wystarczy parę złoty na cebulę!

Lecznicze składniki zawarte w cebuli:

Wszyscy wiemy głównie o dużej zawartości witaminy C, dlatego kiedyś polecano cebulę na szkorbut. Jednak to nie wszystko, co cebula ma w sobie dobrego. 

Cebula zawiera jeszcze: związki siarki wzmacniające odporność, saponiny ułatwiające odkrztuszanie i zapobiegające odkładaniu się cholesterolu, olejki eteryczne, flawonoidy, witaminy: prowitaminę A, B1, B2, E - witaminę młodości, K, PP, sole wapnia i fosforu potrzebnego kościom, magnezu przeciw miażdżycowy, potrzebny mięśniom, poprawiający odporność i potrzebny do syntezy wielu enzymów, krzemu, cynku, seleny przeciw rodnikowy i przeciw miażdżycowy, żelaza potrzebnego krwi, cynk zwalczający wirusy.

Działanie lecznicze cebuli:

- uzupełnia braki składników wymienionych wyżej, 

- działa anty bakteryjnie, zwalcza bakterie czasem skuteczniej niż antybiotyki, 

- zwiększa odporność organizmu, co jest podstawą w profilaktyce i zwalczaniu infekcji wirusowych, w tym infekcji wywołanych przez wirus grypy, 

- wspomaga zwalczanie suchego kaszlu dzięki działaniu saponin, 

- ostry zapach cebuli pozwala zwalczać kaszel, poniżej sposób na inhalacje cebulowe, 

- przeciw działa miażdżycy, odkładaniu się cholesterolu w naczyniach krwionośnych, obniża ciśnienie krwi, 

- zwiększa odporność na nowotwory, przeciw działa wolnym rodnikom, 

- zapobiega procesom starzenia się przez działanie anty rodnikowe, 

- działa moczopędnie, 

- przynosi ulgę w problemach z żylakami, patrz niżej opis okładów na żylaki i nasiadówki na hemoroidy, 

- zmniejsza obrzęki po ukąszeniu owadów, 

- wspomaga gojenie ran, odmrożeń i oparzeń, 

- zwalcza zaparcia, 

- wspomaga leczenie kamicy moczowej, 

- zwalcza pasożyty.

Domowe przepisy z cebuli na zdrowie:



***\KLIKNIJ w link poniżej i polub stronę"Jak być zdrowym całe życie"na Facebook , a będziesz na bieżąco informowany o nowych artykułach ze strony
https://www.facebook.com/Ryszard-Piotr-Jak-by%C4%87-zdrowym-ca%C5%82e-%C5%BCycie-811427708999378

Syrop na kaszel i grypę: pokrój 2-3 cebule w kostkę, układaj w słoiku warstwami przesypując cukrem, odstaw na kilka godzin, żeby cebula puściła sok. Gotowy syrop podawaj kilka razy dziennie po 2 łyżki w zależności od potrzeb. 

Nasiadówki z cebuli na hemoroidy: W 1/2 l. mleka gotuj 3-4 cebule do miękkości, gdy ostygnie wlej do miski z zrób nasiadówkę. 

Inhalacje z soku z cebuli: 1-2 cebule utrzyj na tarce i przełóż szybko do szklanki, połóż na czystej ściereczce, którą wykorzystasz, żeby otoczyć brzeg szklanki i usta i nos. Wdychaj powietrze z nad szklanki nosem a wypuszczaj ustami lub odwrotnie. 

Okłady z cebuli na obrzęki po ukąszeniach owadów: Po prostu rozkrój świeżą cebulę i najlepiej zaraz po ugryzieniu np. osy przykładaj na spuchnięte miejsce, gdy cebula nieco obeschnie wyrzuć i przyłóż nowy plasterek. 

Nalewka z cebuli: 200g utartej cebuli zalać 1 litrem spirytusu, odstawić na tydzień. Po przecedzeniu pić po łyżeczce na kieliszek wody. 

Przeciw wskazania:

-chora wątroba, ponieważ cebula jest ciężko strawna, 

ciężka choroba nerek, 

-nieprzyjemne wzdęcia i odbijanie po cebuli można zlikwidować spożywając łyżeczkę mielonego kminku lub czarnuszki po zjedzeniu cebuli.

Jak się bronić przed grypą?

Jednym z sekretów natury jest witaminy C. Jej wysoka skuteczność ochronna komórek i pomoc dla układu obronnego, podczas chorób zakaźnych w tym grypy, jest zadziwiająca. Należy szukać wszystkich źródeł witaminy C w naturze: cytryny, żurawiny, czarna porzeczka ... i wiele innych.


Imbir leczy przeziębienia i przynosi ulgę chorym stawom, bo jest bogaty w substancje przeciw zapalne, łagodzi infekcje, właściwości anty septyczne, działa bakteriobójczo. 

Sok z imbiru: 1 łyżeczka soku z imbiru rozcieńczona 1/2 szklanki wrzątku. Pić 1x dziennie. (również pomaga w leczeniu nowotworów)

Herbata z imbiru: 5-6 plasterków surowego imbiru zalać 1 szklankę wrzątku i dodać sok z cytryny. Przestudzić, pić 2 x dziennie.

Przepis na imbir z miodem i cytryną: (doskonałe na przeziębienia) Pokrojony na plasterki korzeń imbiru (większą ilość) zalać naturalnym miodem, dodać sok z 1 cytryny, wymieszać. Trzymać w szczelnie zakręcanym słoiku w chłodnym miejscu. Można używać już po 1/2 godziny, jeść kilka łyżeczek miodu razem z korzeniem imbiru. Można zalewać wrzątkiem i pić gorące herbatki.

Poza tym wskazane jest picie dużo surowych soków owocowych bogatych w witaminę C: pomarańcze, cytryny, grejpfruty, granaty. Dużo witaminy C posiada kwaszona kapusta. Można pić sok z kwaszonej kapusty.

wtorek, 30 stycznia 2018

Zabójcze frytki McD zawierają składniki stosowane w uszczelnianiu akwariów i biodieselu

_
Czy wiesz co jest we frytkach McDonald's? Grant Imahara z Myth Busters postanowił się dowiedzieć. Imahara udał się prosto do fabryki McDonald's gdzie dowiedział się, że naprawdę zawierają ziemniaki. Ale pozostałe składniki są dość niepokojące. Na liście 19 składników są: dimetylopolisiloksan, forma silikonu, tert-butylohydrochinon (TBHQ), substancja chemiczna na bazie benzyny, i uwodorniony olej sojowy, który jest produkowaną formą tłuszczów trans.
Dimetylopolisiloksan
Według  FoodBabe” Vanni Hari, dimetylpolisiloksan jest środkiem chemicznym używanym do uszczelniania akwariów, usuwania pleśni i w odżywkach do włosów.  W niektórych przypadkach zawiera nawet formaldehyd, bardzo toksyczny środek chemiczny wiązany z uszkodzeniem mózgu, rakiem, alergiami i zaburzeniami autoimmunologicznymi.Należy zauważyć, że te frytki w amerykańskim wydaniu są gorsze od tych sprzedawanych w Europie.  Hari pisze, że w porównaniu z amerykańskimi frytki w Anglii produkowane są z kilku podstawowych składników: ziemniaki, olej roślinny, cukier i sól. […]
Tert-butylohydrochinon
Producenci tego składnika twierdzą, że jest to rodzaj fenolu „stosowanego do stabilizacji żywności, tłuszczów i olejów roślinnych przed degradacją utleniającą”, przedłużając przez to okres przechowywania. Produkt ten występuje we wszystkim od perfum do biodiesela. […]
Uwodorniony olej sojowy
Nazywa się go „cichym zabójcą”.
Jak TBHQ, wykorzystuje się go do też w przemyśle do przedłużania okresu przydatności do spożycia. Ale jak czytamy w raporcie badaczy z Harvard School of Public Health i Brigham and Women’s Hospital in Boston, co najmniej 100.000 zgonów rocznie z powodu serca można by zapobiec w Ameryce. „gdyby ludzie zastępowali tłuszcze trans zdrowszymi, nie uwodornionymi olejami wielonienasyconymi lub jednonienasyconymi”.
Tłum. Ola Gordon
McDonald’s french fries found to contain ingredients used in tank sealants, biodiesel

SERCE TWOIM PRZEWODNIKIEM

Chakra04.png


Człowiek i jego myślenie to rodzaj więzienia,
które nas ogranicza i popycha do osobistych pragnień...
to niejednokrotnie przynosi nam piekło na Ziemi.

Wyjście z tego więzienia to oświecenie...
człowiek już zdaje sobie sprawę z otaczającej go rzeczywistości...
rozumie czym jest cierpienie a czym jest szczęście...
a to zrozumienie jest niczym innym
tylko jego wewnętrzną mądrością,
która budzi się w nim jako wiedza poprzednich wcieleń
i poprzez zjednoczenie z Całością.

Ostateczna prawda to bezinteresowność...
już nie boimy się "pustki" w swoim życiu
i to ta świadomość otwiera nam drzwi
do ucieczki z naszego więzienia...
i uciekamy raz na zawsze.

"Pustka" - nie może nas niepokoić i pozbawia argumentów demony...
i w tym zawieszeniu rozgrywają się wielkie rzeczy w naszej duszy -
chytry "Rzemieślnik" przekształca nas w piękny klejnot.

Wszystkie nasze zdarzenia są powiązane z losem innych ludzi:
tak pozytywnych jak i negatywnych...
kiedy jesteśmy w stanie "pustki"
wielu będzie chciało wejść do naszej pustej komnaty
i będą chcieli ją na siłę urządzać, siać w nasze życie własny chaos...
i pojawią się po cichu w chytry sposób
a kiedy ich odepchniemy wrócą z wielką siłą
i próbują nas na siłę ulepszać według własnego szablonu.

Człowiek oświecony ma świadomość wszystkich zjawisk wokół niego
i szybko rozpoznaje te działania, ponieważ już wie kim jest i dokąd dąży
i żadne argumenty ze świata zewnętrznego nie trafiają do jego pustej komnaty.

Ma w swoim ciele inne pokłady mentalnej energii,
i może już podróżować w czasie i w przestrzeni...
i na tej drodze należy pamiętać:
czym więcej wkładamy wysiłku
aby uzyskać własne szczęście
tym bardziej będziemy nieszczęśliwi...
tylko w pustce własnych pragnień
docieramy do najwyższego celu...

i sztuka wyzwolenia z naszego więzienia jest w nas
a życie będzie bardzo bolesne,
kiedy strzelamy w swoje własne serce...
a twoje serce jest ważne
toteż nie możemy go zniszczyć...
jak je zniszczysz nie będziesz miał swojego przewodnika.

Vancouver
26 Jan. 2016

WIESŁAWA    Żródło:http://www.vismaya-maitreya.pl/miecz_prawdy_serce_twoim_przewodnikiem.html

Miłośnicy owoców morza zjadają około 11 tysięcy kawałków plastiku rocznie

crab


Według najnowszych badań, w ciele osoby żywiącej się owocami morza może w ciągu roku nagromadzić się do jedenastu tysięcy drobinek plastiku. Nie pozostaje to bez konsekwencji dla organizmu, mogąc prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych.

***\KLIKNIJ w link poniżej i polub stronę"Jak być zdrowym całe życie"na Facebook , a będziesz na bieżąco informowany o nowych artykułach ze strony
https://www.facebook.com/Ryszard-Piotr-Jak-by%C4%87-zdrowym-ca%C5%82e-%C5%BCycie-811427708999378

Naukowcy z Uniwersytetu Ghent w  Belgii uważają, że mikroskopijne kawałki plastiku, które znajdują się w spożywanych owocach morza są wyraźnym powodem do niepokoju. Kierownik badań dr Colin Janssen twierdzi, że plastik może nie być wydalany, pozostając w organizmie i powodując stany zapalne.
Równie prawdopodobne jest, że niektóre niebezpieczne środki chemiczne zawarte w tworzywie sztucznym mogą gromadzić się w organizmie miłośnika morskiego jedzenia i powodować toksyczne zatrucia. Nadszedł więc już czas, w którym zanieczyszczenie wód morskich jest szkodliwe nie tylko dla zwierząt.
Czynnikiem zanieczyszczenia morza jest oczywiście bezrefleksyjna działalność człowieka. Zwierzęta także połykają tworzywa sztuczne, które mieszają się z ich pożywieniem. Przykładem mogą być żółwie morskie, które mylą czasem plastikowe worki z meduzami.


Epidemia otyłości wśród dzieci


Flaga WHO
Eksperci WHO ostrzegają przed „eksplozją horroru” dziecięcej otyłości i wieszczą globalną katastrofę jeśli rządy nie podejmą żadnych działań.
Powołana w 2014 r. przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) Komisja ds. otyłości dzieci przeprowadziła globalne badania wagi dzieci poniżej piątego roku życia. Wyniki analiz i zalecenia przedstawiła w specjalnym raporcie opublikowanym 25 stycznia.
Wnioski płynące z analiz są bardzo niepokojące. Na świecie otyłość i nadwaga wśród dzieci poniżej piątego roku jest coraz bardziej powszechna. Liczba dzieci w tym przedziale wiekowym dotkniętych tym problemem, w ciągu ostatnich 25 lat, wzrosła z 31 do 41 mln. Nadwaga i otyłość w dzieciństwie, często skutkuje nadwagą w dorosłym życiu, a „pulchne” dzieci cierpią na różne dolegliwości fizyczne i psychiczne utrudniające codzienne życie.
Problem otyłości u dzieci jest często niedoceniany w tych krajach, w których kulturowo otyłość małych dzieci uznawana jest za oznakę zdrowia. Autorzy raportu zauważają, że niedożywienie we wczesnym dzieciństwie naraża dzieci wysokie ryzyko otyłości, zwłaszcza gdy zmienią się wzorce odżywiania, zwiększy dostępność wysokoenergetycznego i ubogiego w składniki odżywcze taniego jedzenia.
W 2014 roku, 48 proc. dzieci z nadwagą i otyłych mieszkało w Azji, a kolejne 25 proc. w Afryce. Alarmujące są dane dla Europy, w której 13 proc. maluchów waży za dużo. W Ameryce Północnej problem ten dotyka niespełna 10 proc. dzieci i jest o wiele bardziej powszechny wśród dorosłych.
W liczbach bezwzględnych, najwięcej grubych małych dzieci jest w krajach średniozamożnych (lower-middle income oraz upper-middle income) niż w bogatych (high income).
„To nie jest wina dzieci. Nie można winić dwuletniego dziecka, że jest grube, leniwe i je zbyt dużo” – podkreślał Peter Glucksman, ekspert WHO, w rozmowie z dziennikarzami.
Zalecenia Komisji są proste: więcej zdrowej żywności, akcyza na słodkie napoje i więcej aktywności fizycznej. Dlatego, eksperci WHO uważają, że w walce z otyłością w dzieci konieczne jest większe zaangażowanie polityczne ze strony poszczególnych rządów krajowych.
„WHO musi współpracować z rządami, aby wdrożyły szereg środków odnoszących się do środowiskowych przyczyn otyłości i nadwagi, aby dać dzieciom zdrowy start w życie, na jaki zasługują. Musimy zrozumieć, że otyłość nie pozwala ludziom korzystać ze zdobyczy cywilizacyjnych, które przyczyniły się do wydłużenia życia” – apeluje Peter Gluckman.
Krytykowana przez liberalnych polityków walka ze śmieciowym jedzeniem w polskich szkołach wydaje się więc być krokiem w dobrym kierunku.
Na koniec podkreślić, że Komisja postuluje między innymi wprowadzenie podatku od słodkich napojów gazowanych. Wprowadził go w 2013 roku Meksyk. Wynosi on 10 proc. ceny. W 2016 podatek od słodkich napojów wprowadzi prawdopodobnie amerykański stan Kalifornia. Ostatnio także premier Wielkiej Brytanii David Cameron po zapoznaniu się z danymi na temat otyłości dzieci w Wielkiej Brytanii zapowiedział rozpatrzenie możliwości wprowadzenia takiego podatku.
Inne konkretne zalecenia Komisji to chociażby podjęcie przez rządy działań na rzecz ograniczenia dostępności śmieciowego jedzenia na obiektach sportowych i w miejscach zabaw dzieci, oraz zwiększenie dostępności zdrowego jedzenia w biednych społecznościach.

poniedziałek, 29 stycznia 2018

Kocie mruczenie na zdrowie.


Sama obecność kota w domu jest już formą skutecznej terapii. Tymczasem nauka przekonuje, że zwierzęta te mają znacznie więcej i to nieograniczonych właściwości leczniczych.

Tam, gdzie kot czuje się dobrze, także człowiek ma lepsze samopoczucie – twierdzi szwedzki psycholog Jens Loenneker. – Bo koty mają bezcenną właściwość, której nie posiadają inne zwierzęta, a jest nią mruczenie. Nie dotyczy to jednak tych wielkich – lwy, gepardy i tygrysy, ze względu na inną strukturę krtani, nie mruczą, a produkują dźwięki oscylujące wokół spółgłoski „f”. Jak powstaje?

Hipotez o tym, gdzie w kocim organizmie rodzi się owo mruczenie, jest wiele i właściwie nikt do dzisiaj nie wyjaśnił zasad jego powstawania. Podejrzewanych jest kilka miejsc: krtań i jej mięśnie posiadające zdolność drgania; język i prawdopodobieństwo tarcia powietrza o jego tylną część podczas wdechu i wydechu; „fałszywe struny głosowe” leżące poza prawdziwymi, wprawiane w drgania podczas oddychania; przepływ krwi powodujący ruch mięśni w obrębie krtani i oskrzeli.

Niewątpliwym faktem jest tylko to, że koty mruczą zaraz po urodzeniu, kiedy po raz pierwszy ssą mleko matki i jest to dla niej sygnałem, że są zadowolone i syte. Ona sama też cicho burczy, uspokajając w ten sposób siebie i potomstwo. Wiele kotów mruczy także pod wpływem silnego stresu – uspokajają w ten sposób same siebie…

Skuteczniejsze od muzykoterapii

Co jeszcze wiemy o kocim mruczeniu? Na przykład to, że usuwa wszelkie blokady w organizmie człowieka, aktywizuje przepływ energii, wpływa, i to dość silnie, na przemianę materii. Mruczenie niesie olbrzymi ładunek uzdrawiającej energii. Poprawia samopoczucie i wprawia w dobry, pogodny nastrój. Wywołuje u człowieka pozytywne stany emocjonalne, ponieważ kojarzy się ze spokojem, przytulnością, wyciszeniem. Tym samym staje się naturalną terapią. Z badań wynika, że nawet bardziej skuteczną niż muzykoterapia.

Koty leczą się mruczeniem

Ale koty mruczą także w sytuacjach stresowych – na przykład kiedy się boją lub odczuwają ból. To je uspokaja, a przede wszystkim łagodzi cierpienie i leczy. I ta właściwość najbardziej zainteresowała przed laty naukowców. Zaczęto obserwować koty, które mruczeniem kurowały się same i uśmierzały ból przy uszkodzeniach kości i mięśni. Jak wynika z badań, „leczą” się one za pomocą mruczenia o częstotliwości w przedziale pomiędzy 27 a 44 herców. Dzisiaj, po latach eksperymentów wiemy, że złamania i pęknięcia podlegające wibracji o częstotliwości od 20 do 50 herców szybciej się zrastają, zaś stany zapalne i napięcia mięśni ulegają złagodzeniu. Podczas badań okazało się, że koty domowe wytwarzają wibrujące mruczenie o małej częstotliwości, czyli od 25 do 150 herców. Weterynarze już dawno zauważyli, że złamania u kotów zrastają się o wiele szybciej niż u psów. Zaś u psów zrost następuje prędzej, gdy mają zapewnione towarzystwo kota… To samo dotyczy ludzi.

– Jest bardzo prawdopodobne, że w czasie procesu ewolucyjnego koty wytworzyły w sobie tę akustyczną cechę, bo przynosiła im korzyści w walce o przetrwanie – stwierdza Elisabeth von Muggenthaler z Fauna Communications Research Institute w Północnej Karolinie (USA). – Mruczenie leczyło je, pomagało przejść przez najcięższe chwile. Tezę tę potwierdzają wyniki prowadzonych przez nas badań; wiemy już na pewno, że zdecydowanie poprawia ono stan zdrowia kotów. Konkretnie: jeśli wibracja ma częstotliwość pomiędzy 20 a 50 herców, to powoduje gęstnienie kości, szybszy ich wzrost i skraca czas trwania leczenia złamań i wszelkich okaleczeń.

Nie tylko złamania

Kilka lat temu w Berlinie rozpoczęto realizowanie pierwszych programów badawczych dotyczących działania kociego mruczenia na ludzki organizm. Dzisiaj w kilku ośrodkach uniwersyteckich na świecie prowadzone są kolejne projekty i nikt już nie wyraża zdziwienia, słysząc, co jest przedmiotem ich badań. Sprawdzane jest między innymi różnorodne spektrum częstotliwości mruczenia i jego oddziaływanie na organizmy żywe. Dotychczasowe odkrycia wskazują na to, że mruczenie kota leczy u ludzi bóle mięśni, stawów, stany zapalne tkanki kostnej, łagodzi napięcie mięśniowe. Jest szczególnie pomocne przy uszkodzeniach i schorzeniach mięśni oraz stawów. Łagodzi bóle kręgosłupa w obrębie klatki piersiowej oraz w schorzeniach chrząstki międzykręgowej. By na nas oddziaływało, dobrze jest mieć kota blisko siebie, a jeśli warunki pozwalają, to i spać razem z nim, bo zapewnimy sobie tym samym zdrowy odpoczynek. Koty zresztą instynktownie wyczuwają osobę potrzebującą ich pomocy i bywa, że same kładą się obok niej. Świadczą o tym liczne relacje pacjentów z USA, biorących udział w programach badawczych sprawdzających wpływ obecności kotów na ludzi.

Kocie wibracje na osteoporozę i płuca

Interesujące rezultaty osiąga również prof. Clinton Rubin z Nowego Jorku, koncentrujący się w swoich badaniach na gęstości kości u astronautów. Długi pobyt w kosmosie w stanie nieważkości kończy się zmniejszeniem ich spoistości, a jak wynika z dotychczasowych prób przeprowadzonych z wykorzystaniem kociego mruczenia, pod jego wpływem kości powracają do swego pierwotnego stanu. Rubin wykazał również, że wibracje o wyższych częstotliwościach działają terapeutycznie np. w przewlekłej obturacyjnej chorobie płuc. „Journal of the American Veterinary Medical Association” regularnie zamieszcza raporty z prowadzonych aktualnie eksperymentów. Warto w tym miejscu przypomnieć, że od kilku lat w rosyjskiej medycynie do rozładowywania napięcia mięśniowego u sportowców stosuje się drgania pomiędzy 18 a 35 herców oraz między 2 a 100 herców.

Ta częstotliwość drgań jest wykorzystywana z sukcesem także w leczeniu osteroporozy u kobiet. Wiadomo, że nasz kręgosłup i cały układ kostny utrzymamy w dobrym stanie pod warunkiem ogólnej aktywności ruchowej. Dla niektórych osób jest to problem, więc w przypadku niskiego poziomu wapna i zmniejszenia gęstości kości ultra-dźwiękowe mruczenie jest najlepszym lekarstwem.

Mruczenie elektroniczne

Kolejnym ośrodkiem badającym wpływ obecności kota na człowieka jest instytut naukowy w Grazu, w Austrii. Po latach studiowania tego tematu jeden z tamtejszych naukowców, prof. Fritz Florian, skonstruował aparat terapeutyczny KST-2010, imitujący naturalne mruczenie, wzmocnione elektronicznie i przenoszone bezpośrednio na ludzki organizm. Witalizuje on mięśnie i poprawia pracę układu krążenia; może być również wykorzystywany do wprowadzania w stan relaksu. Jak wynika z ostatnich doniesień, KST-2010 odnosi spore sukcesy w uśmierzaniu bólu pleców u pacjentów biorących udział w testowaniu mruczącej maszyny.

Niezależne badania związane z owym aparatem prowadzi również dr Kurt Pinter. Testuje ochotników i osiąga bardzo dobre wyniki. Pierwsze widome oznaki poprawy występują już po kilku sesjach. – Dlaczego człowiek nie miałby wykorzystać tego, co stworzyła natura? – pyta. – Kiedy tylko odkryto, że koty mrucząc, leczą się z pozytywnym skutkiem, pomyślałem, że warto zastosować podobną metodę w leczeniu ludzi. Dzięki badaniom wiemy, że określone poziomy częstotliwości mruczenia uśmierzają ból, a także mają określone właściwości terapeutyczne.

Co jeszcze leczy kot?

Warto wyliczyć schorzenia, które poddają się leczeniu kocim mruczeniem. Są to: uszkodzenia mięśni stawów, chroniczne bóle stawów (także palców) i miednicy, pleców, wszelkie mniej lub bardziej zaawansowane stany artretyczne kolan i rąk, zwyrodnienia stawów rąk i palców, bóle przegubów u rąk, dolegliwości stawu skokowego i kolanowego. Słowem – wszelkie schorzenia aparatu ruchowego człowieka. Wibracja mruczenia pomaga także w chorobach mięśnia sercowego, płuc (na przykład przy zapaleniu), dróg oddechowych. Leczy astmatyków i diabetyków. Na częstotliwość mruczenia pozytywnie reaguje również system ogólnego ukrwienia. Poprawie ulega przemiana materii, a choroby skóry powstałe na tle nerwowym powoli, ale systematycznie ustępują. Aktywizuje się przepływ życiowej energii i znikają wszelkie blokady. – W ten sposób – podkreślają badacze – można znacząco zredukować udział wielu leków w terapiach. Dotychczasowe badania dobrze rokują na przyszłość i wszystko wskazuje na to, że jeśli wprowadzimy ten system leczenia, to będzie on funkcjonować z pożytkiem dla chorych.

Ilona Słojewska



Uczmy się od kotów

Obserwujmy swoje koty – ich zachowanie i przyzwyczajenia. Uczmy się od nich i naśladujmy pod niektórymi względami.

Koty znają tajemnicę zdrowego snu. Sypiają około szesnastu godzin na dobę. Zauważmy, że większość z nich bardzo lubi popołudniową krótką drzemkę. My również powinniśmy tak postępować. Dzięki poobiedniej sjeście zmniejsza się ryzyko zawału, poprawia koncentracja i zwiększa wydolność myślenia. Idealna drzemka trwa do 30 minut. Kładźmy się spać zawsze wtedy, gdy jesteśmy bardzo zmęczeni. A kiedy nie możemy zasnąć, nie zmuszajmy się, wstańmy i zajmijmy się czymkolwiek. Tak robią koty…

Zauważmy też, jak koty polują i cierpliwie czekają na odpowiedni moment, by sięgnąć po zdobycz. Nigdy nie trwonią niepotrzebnie energii. Nauczmy się i my nie kierować emocjami, czekać cierpliwie, aż w naszym życiu pojawi się odpowiednia osoba, przedmiot, okazja. I „polujmy” tylko na to, czego naprawdę potrzebujemy.

\KLIKNIJ w link poniżej i polub stronę"Jak być zdrowym całe życie"na Facebook , a będziesz na bieżąco informowany o nowych artykułach ze strony
https://www.facebook.com/Ryszard-Piotr-Jak-by%C4%87-zdrowym-ca%C5%82e-%C5%BCycie-811427708999378

Koty są geniuszami w nawiązywaniu kontaktów. Dorosłe nie porozumiewają się między sobą za pomocą dźwięków, lecz mimiki. Mają bardzo bogatą mowę ciała, przy czym uszy i ogon odgrywają w niej główną rolę. Z tychże powodów są znakomitymi obserwatorami.

Opanujmy tę sztukę – podczas rozmowy patrzmy na wyraz twarzy, gesty. Z nich wyłowimy intencje i charakter rozmówcy; nauczmy się odczytywać mowę ciała innych.

Koty nie mają sobie równych w dbaniu o zachowanie zdrowia i dobrego samopoczucia. Codziennie ponad dwadzieścia procent czasu przeznaczają na higienę. Dlatego są idealnie czyste i rzadko można u nich spotkać pasożyty. Kąpmy się i my jak najczęściej, nie żałujmy na to czasu. Codzienne kąpiele oczyszczają, uspokajają duszę, dodają energii i radości życia.

Koty się gimnastykują. Obserwujmy zwierzę zaraz po tym, jak się obudzi. Odnotujmy, że najpierw ziewa, potem się rozciąga i to z taką precyzją oraz starannością, że aktywizuje każdy mięsień. Stretching to koci wynalazek, a dla nas to idealna metoda na zachowanie sprawności fizycznej i dobrego samopoczucia. Regularna gimnastyka rozciągająca zwiększa giętkość i sprawność stawów. Uprawiając ją, szybko zauważymy poprawę kondycji.

Koty są urodzonymi dyplomatami. Wyznaczają własne rewiry, do których nie mają wstępu inne istoty, a także tereny, gdzie prowadzą życie towarzyskie. I na ogół przestrzegają reguły nieingerowania w sprawy innych czworonogów.

My również potrzebujemy takiego intymnego terytorium w domu, miejsca, w którym lubimy być sami, a także osobnego „terenu”, gdzie prowadzimy życie towarzyskie. W życiu rodzinnym starajmy się przestrzegać zasad bezkonfliktowego zachowania i funkcjonowania. Jak przekonują naukowcy, tę właściwość przejęliśmy od kotów, ale nie chcemy się do tego przyznać.

Źródło: LINK!
 Żródło:http://www.vismaya-maitreya.pl/naturalne_leczenie_kocie_mruczenie.html

Nikt nie kontroluje szkodliwego wpływu sieci bezprzewodowej


Clean Wooden Workspace Desk Setup Free Stock Photo 

„Trwają prace nad brytyjską ustawą dotyczącą gospodarki cyfrowej. Jednocześnie przemysł pracuje nad uruchomieniem nowej sieci: 5G, choć nikt nie sprawdził, czy jest ona bezpieczna.” – pisze Lynne Wycherley, specjalistka w dziedzinie promieniowania niejonizującego.

***\KLIKNIJ w link poniżej i polub stronę"Jak być zdrowym całe życie"na Facebook , a będziesz na bieżąco informowany o nowych artykułach ze strony
https://www.facebook.com/Ryszard-Piotr-Jak-by%C4%87-zdrowym-ca%C5%82e-%C5%BCycie-811427708999378
Na całym świecie lekceważy się zasadę ostrożności, dzięki czemu korporacje czerpią niebotyczne zyski mimo niebezpieczeństwa, na które narażeni są ludzie i całe otaczające ich ekosystemy. Na później odsuwany jest pomysł, by nasza komunikacja stała się bezpieczna.
W swoim raporcie zatytułowanym „Tonąc w oceanie mikrofal” dr Mae-Wan Ho zauważa, że zanieczyszczenie pochodzące z technologii bezprzewodowych jest jednym z największych zagrożeń naszych czasów.
Mając dowody w postaci „uszkodzeń DNA, nowotworów czy problemów z płodnością” Mae-Wan Ho doszła do wniosku, że „szkodliwy wpływ mikrofal z komunikacji bezprzewodowej na zdrowie jest porównywalny, a może i nawet większy, z paleniem papierosów.”
Od czasów pojawienia się pierwszych radarów, a następnie telefonii komórkowej i gęstej sieci WiFi, wielkość promieniowania wytworzonego przez od człowieka cały czas wzrasta. Choć nie jest to promieniowanie jonizujące i nie destabilizuje ono cząsteczek bezpośrednio, to ilości dowodów na jego szkodliwe działanie również przybywa.
Według dokumentu „Bio-initiative Report” autorstwa 29 uczonych, wpływ fal elektromagnetycznych na biologię został już przeanalizowany w kilku tysiącach prac naukowych. Niestety, niepokojące dane rzadko przedostają się do mediów czy partii zielonych.
Choć w wielu badaniach nie zauważono „znaczącego oddziaływania” to prof. Henry Lai z Uniwersytetu Waszyngton zwraca uwagę, że dużą część z nich finansuje… sam przemysł bezprzewodowy!
„W tym temacie nic nie jest pewne” – mówi były poseł Partii Zielonych z Luksemburga, Jean Huss. Jego badania nad przemysłem bezprzewodowym przyczyniły się do wprowadzenia przez Radę Europy wielu zabezpieczeń, m.in. ochronę niezależności naukowców w tym temacie czy przewodowy internet w szkołach.
Ale marketing produktów bezprzewodowych nie śpi. Przykładowo, to dzięki niemu niewielu z nas wie, że najczęściej obserwowanymi w badaniach naukowych skutkami tej technologii są uszkodzenia genetyczne. Przestrzenie wypełnione urządzeniami elektrycznymi, np. pociągi w godzinach szczytu czy bezprzewodowe klasy, mogą być dla nas nawet toksyczne.
Istnieją także dowody na szkodliwe działanie WiFi na zwierzęta, a także zmiany rakowe i cukrzycowe u ludzi. Przełomowa praca Martina Palla, profesora biochemii z Uniwersytetu Stanowego Waszyngton i zdobywcy 8 międzynarodowych nagród, pokazała mechanizm takiego oddziaływania. Ale wraz z innymi niewygodnymi faktami, pozostaje ona niezauważona.
Elektrofizjologia życia na ziemi nadal jest w dużej części dla nas nieznana. Naukowcy z Uniwersytetu w Bristolu odkryli w maju, że włoski pszczół są bardzo czułe na znikome pola elektromagnetyczne kwiatów. Zaś w badaniach przeprowadzonych w Szwajcarii owady te reagowały na sygnały telefonii komórkowej, uznając je za znak do opuszczenia uli.
Inne badania wykazały, że nowe pola elektromagnetyczne zagrażają mitochondriom, tzw. minielektrowniom dla naszych komórek. Także DNA, o czym już wspomniano wyżej, ze swoją delikatną budową w kształcie anteny jest wrażliwa na określone częstotliwości.
Nikt nie badał długotrwałego wpływu promieniowania pochodzącego z naszych urządzeń na przyrodę. Ale wyniki wielu badań wskazujących na jego szkodliwe działanie na ptaki, kijanki, drzewa i inne rośliny, a także owady, gryzonie oraz bydło, jest tu jednoznaczną wskazówką.
Przykładowo, profesor biologii Lukas Margaritis z Uniwersytetu w Atenach odkrył, że zaledwie kilku minutowy kontakt z urządzeniami bezprzewodowymi codziennego użytku, takimi jak telefony komórkowe, Bluetooth, a nawet elektroniczne nianie, jest szkodliwy dla muszek owocówek. W oparciu o wyniki tego i podobnych badań indyjskie Ministerstwo Środowiska i Lasów podjęło decyzję o ochronie ekosystemów wrażliwych na to promieniowanie.
Wspomniana na początku artykułu brytyjska ustawa o gospodarce cyfrowej proponuje zwiększenie dostępu do sieci szerokopasmowej. Technologia ta sama w sobie nie zwiększa elektromagnetycznego smogu, ale bezprzewodowe dodatki z nią związane – już tak.
Światowy pośpiech w pracach nad 5G i presja, by sieć bezprzewodowa „piątej generacji” jak najszybciej weszła na rynek,  prowadzi do zwiększenia otaczającego nas promieniowania do nowych, nieznanych dotąd poziomów. W celu maksymalizacji przepustowości generowane będą przez nikogo niezbadane wysokie częstotliwości fal magnetycznych, co zapełni kieszenie koncernów przemysłowych.
Te milimetrowe i centymetrowe fale, choć za słabe by nas ogrzać, mogą być niebezpieczne dla naszej skóry i położonych pod nią tkanek. Poza nimi przewiduje się nadajniki o wysokiej gęstości, co jest złą wiadomością dla setek pacjentów paryskiej kliniki profesora Dominique Belpomme. Dolegliwości tych ludzi, spowodowane technologią bezprzewodową, potwierdzają ich wyniki badań krwi i mózgów.
Kiedy zyski są ważniejsze niż bezpieczeństwo…
Naciskając na szybkie wejście na rynek, przemysł bezprzewodowy ignoruje apel skierowany  do ONZ w 2015. Podpisany przez 223 naukowców z 41 krajów wzywa on do podjęcia natychmiastowych działań mających na celu ograniczenie elektromagnetycznego smogu, takich jak: ustanowienie nowych bezpiecznych limitów promieniowania, wyznaczenie stref „wolnych od fal”, edukację lekarzy w zakresie ochrony DNA, układu rozrodczego i nerwowego, a także dzieci i kobiet ciężarnych, by ograniczyć ich ekspozycję na działanie sieci bezprzewodowych.
Sygnałów, że należałoby podjąć takie środki ostrożności, przybywa. Oczywistym jest, że stosowane w technologiach bezprzewodowych pulsujące i spolaryzowane mikrofale stanowią większe niebezpieczeństwo dla naszej biologii niż fale pochodzenia naturalnego. Przykładowo, te o wielkości milimetra zwiększają odporność na antybiotyki: co się stanie z ludzością, gdy ich użycie się rozpowszechni?
Wyniki badań wskazują także na szkodliwy wpływ na skórne receptory bólu. A udokumentowane związki między nadajnikami radiowymi a rakiem skóry oraz nadajnikami telefonii komórkowej a nowotworami piersi, wątroby czy płuc, potwierdzają tylko niebezpieczeństwo związane ze stosowaniem tych technologii.
Na tegorocznej konferencji prasowej Tom Wheeler, były przewodniczący CTIA, największej grupy lobbystów przemysłu telekomunikacyjnego na świecie, zaproponował, by już od 2020 zaczęto bez ograniczeń stawiać nadajniki 5G.
Przewidując „dziesiątki miliardów dolarów” wzrostu gospodarczego i widząc amerykańską telekomunikację jako pioniera tej technologii, Wheeler ostrzegał: „Trzymajcie się z daleka od rozwoju technologicznego! Klienci z niecierpliwością wyczekują tych innowacji, a prawodawcy, jeśli nie staną im na przeszkodzie, dosłownie zmienią naszą przyszłość”.
Bez chwili zastanowienia się nad kwestią bezpieczeństwa, społeczną odpowiedzialnością czy wpływu na globalne ocieplenie, amerykańska Komisja Łączności jednomyślnie zagłosowała za uwolnieniem pasów niezbadanych dotąd wysokich częstotliwości dla sektora prywatnego, przecierając szlak dla innych państw. A przecież należałoby sprawdzić chociażby, czy filmy przesyłane siecią 5G w połączeniu z innymi czynnikami nie będą nam szkodzić? Jaki będzie ich wpływ na otaczającą nas przyrodę?
Wielu naukowców i amerykańskich aktywistów w dziedzinie ochrony zdrowia jest przerażonych. Dr Joel Moskowitz, dyrektor studiów w tematyce zdrowia publicznego na Uniwersytecie w Kalifornii, ostrzega: „W przypadku 5G, zanim uwolni się ją do środowiska, zachowanie zasady ostrożności jest bardziej niż konieczne.”
Były rządowy fizyk, dr Ron Powell, zwraca uwagę, że nowa sieć będzie „napromieniowywać każdego, także tych najbardziej wrażliwych: ciężarne, dzieci w ich łonach, małe dzieci, starszych, ułomnych i schorowanych… Ustawi poprzeczkę, do której dopuszczalne będzie napromieniowanie dosłownie wszystkiego.”
W raporcie Harwardu zatytułowanym „Pojmana agencja” dotyczącym związków przemysłu bezprzewodowego z amerykańską Komisją Łączności, Norm Alster ujawnia bezwzględny program, wspierany przez armię prawników i wdrażany kosztem naszego zdrowia. Jednocześnie film Jean Heches pt. „Mikrofale, Nauka i Kłamstwa” z 2014 przedstawia projekty, które zbliżają promieniowanie pulsacyjne do niebezpiecznych dla nas poziomów. Zachodnie wartości graniczne uważane za bezpieczne określa się jedynie na podstawie stopnia ogrzania tkanek, przez co są one dużo wyższe od tych ustanowionych w Rosji, Chinach czy innych krajach.
Profesor Yuri Grigoriev, przewodniczący rosyjskiej rady ds. ochrony przed promieniowaniem niejonizującym, ostrzega, że „kontroluje się jedynie promieniowanie jonizujące, podczas gdy poziomy wszechobecnego promieniowania niejonizującego ciągle wzrastają i nikt nie zaprząta sobie tym głowy. To wszystko wymyka się spod kontroli!”
Źrodła wzrostu smogu elektromagnetycznego, takie jak 5G ze swoimi 30 miliardami nadajników, czy krytykowane przez Amerykańską Akademię Medycyny Środowiskowej inteligentne liczniki, stoją w opozycji do dbałości o zdrowe i czyste środowisko. W amerykańskich sądach coraz częściej zapadają wyroki potwierdzające szkodliwy wpływ tych ostatnich na ludzkie zdrowie. Profesor Pall tłumaczy, że duża intensywność mikrofalowych impulsów wysyłanych przez tego rodzaju liczniki może być bardziej toksyczna, niż zdajemy sobie z tego sprawę. „Na podstawie wyników badań wiemy, że ich wpływ może być bardzo szkodliwy”, a w naszym domu pojawiają się one z częstotliwością do kilku sekund.
Stworzenie, jak to określił Wheeler: „globalnego ekosystemu 5G” czyli świata nasyconego siecią bezprzewodową, która przez cały czas będzie oddziaływać nie tylko na nasze ciała, ale i wszystkie żyjące ekosystemy, jest przerażającą wizją. To będzie coś, co zmieni nasz sposób myślenia, kiedy to przestaniemy się skupiać na pięknie naszej planety, a pochłonięci zostaniemy przez nowy nas wirtualny świat.
Bardziej przyjazne środowisku innowacje, takie jak LiFi, tryb ECO w telefonach DECT czy światłowody, są dużo rozsądniejszym rozwiązaniem. Na szczęście ludzie zaczynają inaczej myśleć: chcą bezpiecznej komunikacji, z której nie będą korzystać bez przerwy. Przypomina to inne kwestie, w których zmieniła się świadomość: od pestycydów do żywności ekologicznej czy od stref dla palaczy do stref dla niepalących.
Jeśli chcemy, to możemy przystać na wzrost naszego planetarnego smogu. Bezpieczna granica będzie na księżycu, wzrośnie też globalne ocieplenie. Lub, po zastanowieniu się, możemy zacząć wzywać przemysł do zmiany obranego kierunku i obudzić rządy, które wyrażają na niego zgodę.
Możemy nagłośnić wyniki nowych prac naukowych, takich jak np. niebezpieczeństwa płynące z korzystania z tableta (Alexander Lerchl, 2015). Możemy jeszcze ochronić nasze DNA przed promieniowaniem jonizującym i niejonizującym, podobnie jak i całą naszą planetę. Wraz z międzynarodowym ruchem Baubiologie, możemy wprowadzać elektromagnetyczną higienię, budując w ten sposób nowy, bezpieczny i czysty świat.
Tekst źródłowy: http://www.theecologist.org/
dn.27.10.2016
Polskie źródło: https://xebola.wordpress.com/2016/11/08/siec-bezprzewodowa-szkodzi-i-nikt-tego-nie-kontroluje-a-z-5g-bedzie-jeszcze-gorzej/

Em­pa­tia - od­ruch bez­wa­run­ko­wy wrażli­wego serca. Nie czyń tego swemu dziecku, nie zmuszaj go by jadł swoich przyjaciół, braci mniejszych.

Zdjęcie użytkownika Anna Cooke.

niedziela, 28 stycznia 2018

Zdjęcie użytkownika Wyzwolenie Zwierząt.

Antybiotyki rozwijają alergie u dzieci



Badania  przeprowadzone przez zespół naukowców z Uniwersytetu w holenderskim Utrechcie wykazały wyraźny związek między stosowaniem antybiotyków u dzieci we wczesnym wieku i skłonności do reakcji alergicznych w przyszłości.


Naukowcy przeanalizowali dane statystyczne za okres od 1966 do 2015 roku, oceniając związek z stosowania antybiotyków w ciągu pierwszych dwóch lat życia i ryzyko egzemy oraz kataru siennego później.

Statystyki wykazały, że ze względu na wcześniejsze przyjęcie antybiotyków ryzyko wyprysków wzrasta z 15 do 41 procent, a kataru siennego z 14 do 56 proc. W tym samym czasie możliwość wystąpienia nieprzyjemnych chorób alergicznych znacznie zwiększa się, jeżeli dziecko przeszło nawet tylko jeden cykl antybiotyków w dzieciństwie.

Naukowcy wyjaśniają, że antybiotyki wywierają silny wpływ na układ odpornościowy organizmu i mikroflory jelitowej - obydwa czynniki są formowane tylko we wczesnym dzieciństwie. Reakcje alergiczne wynikają z nieprawidłowego działania układu odpornościowego, co skutkuje odrzuceniem immunologicznym, wywołanym przez substancje nieszkodliwe i codziennie po cichu tolerowane przez osoby bez alergii.

Wcześniej amerykańscy naukowcy z Uniwersytetu w Południowej Kalifornii odkryli podobną zależność między leczeniem antybiotykami braku apetytu u dzieci i rozwojem alergii pokarmowych w późniejszym okresie życie. To naturalne, że antybiotyki mają bezpośredni wpływ na układ immunologiczny i prawdopodobnie powodują zaburzenia w jego pracy.

W związku z tym badacze zachęcają do powstrzymywania się od leczenia dzieci z pomocą „super wydajnych” antybiotyków i uciekania się do tego sposobu kuracji tylko w przypadku skrajnej konieczności, gdy inne leki są nieskuteczne.