Szef Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego ds. Nauki i Technologii Bill Bryan, stwierdził niedawno podczas konferencji prasowej w Białym Domu, że cząstki koronawirusa żyją zaledwie dwie minuty na ogrzanych przez słońće powierzchniach. Dzieje się tak już wóczas gdy temperatura wynosi 21 °C (70 °F).
Okres półtrwania - a więc czas potrzebny na rozpad cząsteczek wirusa i zmniejszenie się ich o połowę - dramatycznie maleje wraz ze wzrostem temperatury i poziomu UV. Wzbudza to nadzieję, że cieplejsze warunki letnie mogą radykalnie zmniejszyć liczbę zakażeń koronawirusem i tym samym również i liczbę zgonów.
Zgodnie ze słowami Billa Bryana:
„Wirus umiera znacznie szybciej po wystawieniu na działanie wyższych temperatur… Podsumowując, w warunkach, które testowaliśmy do tej pory, wirus w kropelkach śliny najlepiej przeżywa w pomieszczeniach i suchych warunkach.[...] Wirus nie przeżywa równie dobrze w kroplach śliny i najszybciej umiera w obecności bezpośredniego światła słonecznego.”
Dodał on również, że „nieodpowiedzialnym” byłoby stwierdzenie, że letnia pogoda zabije wirusa. Oznacza to, że ludzie nie mogą ignorować aktualnych wytycznych dotyczących dystansu społecznego. Ostrzegł również, że wirus może przetrwać na zewnątrz w ciepłe dni, jeśli nie będzie narażony na bezpośrednie działanie promieni słonecznych. Bryan zakończył jednak swój wywód stwierdzeniem, że gdyby miał planować jakieś letnie imprezy z bliskimi członkami rodziny, z którymi się izolował, zrobiłby to na zewnątrz w słońcu, raczej niż w środku domu.