Nadeszła piękna pora roku – astronomiczne lato niedługo się kończy, babie lato za pasem, czas na grzybobranie! Większość osób uważa, że grzyby nie posiadają większych wartości odżywczych, a są i tacy, dla których słowo „grzyb” kojarzy się głównie z infekcjami (np. typu candida). Tymczasem królestwo grzybów zawiera w sobie ok. 140 tysięcy gatunków, z czego część jest wykorzystywana przez ludzkość w celach kulinarnych od stuleci. Spróbuję dzisiaj obalić mit, jakoby grzyby były jedynie zlepkiem celulozy, wody i aromatycznych substancji. Jest w nich naprawdę dużo więcej dobrych rzeczy, niż powszechnie się sądzi. Wbrew pozorom grzyby to doskonały naturalny „suplement diety” 
Oto 6 powodów, dla których warto jadać grzyby:
1. Sprzyjają utrzymaniu prawidłowej masy ciała. Mają niewiele kalorii. Najmniej kaloryczne są pieczarki (tylko 15 kcal na 100 g), niewiele więcej mają uwielbiane przez moją rodzinę kurki (18 kcal na 100 g). Nieco bardziej kaloryczne są boczniaki (32 kcal na 100 g) czy grzyby leśne, np. borowiki (świeży ma 33 kcal na 100 g). Grzyby nie zawierają niemal żadnego tłuszczu, a ponieważ składają się głównie z wody – mogą być np. duszone nawet w sosie własnym, bez dodatku tłuszczu lub z minimalną jego ilością. Doskonałe dla pań i panów dbających o linię: dodanie ich do potrawy nie wpłynie znacząco na jej kaloryczność (w przeciwieństwie do dodanego tłuszczu, śmietany itp.), ale powiększy objętość spożywanego posiłku.
ANDI jest to skala opracowana przez wybitnego specjalistę medycyny żywienia, dra Joela Fuhrmana, która porządkuje produkty w zależności od tego, ile dostarczają składników odżywczych nie na 100 gram, a na jednostkę kalorii. Czyli jest to całkowita rewolucja w podejściu do odżywiania: skala gęstości odżywczej pokazuje nam bowiem produkty, które w tej samej ilości energii dadzą namnajwięcej zdrowotnych korzyści. Pamiętajmy bowiem, że do dyspozycji mamy dziennie jedynie określoną ilość kalorii, którą powinniśmy dostarczyć naszemu organizmowi (oczywiście jako jedyne na tej planecie istoty obdarzone wolną wolą możemy wedle upodobania dostarczyć ich nawet i więcej, ale niesie to za sobą przyrost masy ciała czyli obrastanie tłuszczykiem, co jak wiadomo zdrowia i lat życia nikomu nie dodaje), dlatego każda ze spożywanych kalorii musi za sobą nieść określony ładunek zdrowotnych korzyści, a nie jedynie być „pustą energią”. Klasyfikacja opiera się zatem naponad trzydziestu składnikach posiadających udowodnione naukowo własności wspierające i chroniące ludzkie zdrowie(błonnik, wapń, żelazo, magnez, fosfor, potas, cynk, miedź, mangan, selen, witamina A, beta karoten, alfa karoten, likopen, luteina, zeaksantyna, witamina E, witamina C, tiamina, ryboflawina, niacyna, kwas pantotenowy, witamina B6, kwas foliowy, witamina B12, cholina, witamina K, fitosterole, glukozynolany, inhibitory angiogenezy, inhibitory aromatazy, resweratrol) oraz na tzw. ORAC Score (ang. Oxygen Radical Absorbance Capacity), czyli wskaźniku antyoksydacyjnej zdolności produktów (zdolności do pochłaniania wolnych rodników przyczyniających się do przyspieszonego starzenia i występowania wielu chorób). Skala ANDI zawiera się w przedzialeod 0 do 1000, a im więcej punktów ma produkt, tym większą magęstość odżywczą. Jeśli chcemy być zdrowi i długowieczni, to warto wybierać produkty posiadające minimum 100 punktów na skali ANDI, a unikać produktów mających niewiele punktów na skali ANDI (np. cola ma zaledwie 1 punkt przypadający na 1 kcal, podczas gdy jarmuż ma ich aż 1000).
Oprócz wspomnianego w punkcie 2 błonnika grzyby posiadają teżważne minerały (potas, cynk, selen, miedź, żelazo, mangan, jod czy fosfor) i witaminy (szczególnie bogate są w witaminy z grupy B, takie jak: ryboflawina, kwas foliowy, tiamina, kwas pantotenowy, biotyna, pirydoksyna i niacyna oraz witaminy A, K i C). Grzyby zawierają też prowitaminę D – ergosterol. Jeśli więc rosły na leśnej polanie i były wystawione na działanie promieni słonecznych – wytworzą z tej prowitaminy witaminę D (rzecz jasna w postaci D2, bowiem postać D3 jest produkowana pod wpływem słońca jedynie przez zwierzęta i ludzi, o czym pisałam tutaj).
Dr J. Mercola zaleca jadanie grzybów zimą w celu wzmocnienia odporności i zmniejszenia ryzyka zapadnięcia na grypę lub sezonowe przeziębienie. Jak myślicie dlaczego zawierające cenne antyutleniacze grzyby nie rosną na wiosnę, lecz jesienią, kumulując w dodatku w swoich tkankach ważną dla odporności witaminę słońca czyli D? Zwróćcie proszę uwagę, że w naturze nic nie dzieje się przypadkiem, wszystko zostało nadzwyczaj inteligentnie zaprojektowane w jakimś celu. Zbieramy zatem grzybki pod koniec lata i jesienią, kiedy to Matka Natura hojnie daje nam ten smakowity dar, podpowiadając co mamy z nim robić: jeść zimą aby wzmocnić odporność!
Oczywiście w XXI wieku nie jesteśmy zdani jedynie na dary lasu, mamy do dyspozycji także grzyby hodowlane jak pieczarki czy boczniaki, jednak warto jeść również leśne grzyby (borowiki, podgrzybki, kurki), ponieważ to głównie one pod wpływem promieni słonecznych produkują witaminę D. Grzyby hodowlane też mogą wyprodukować witaminę D2, ale tylko pod warunkiem, iż zostały podczas wzrostu lub tuż po zbiorze wystawione na działanie promieni słonecznych lub odpowiednich urządzeń emitujących promieniowanie UVB (takie pieczarki można już dostać np. w USA, mają wyraźnie zaznaczone na opakowaniu, iż zawierają witaminę D, być może z czasem ten trend dojdzie i do nas).
Grzyby są bogate również w polifenole: kwas galusowy, ferulowy, protokatechowy, kawowy, katechiny – są to wszystko potężne, działające antyzapalnie, przeciwalergicznie, immunomodulująco i antyoksydacyjnie substancje, które spowalniają procesy starzenia, chronią nasze zdrowie i zmniejszają ryzyko zachorowania na choroby (szczególnie te cywilizacyjne), a nawet je leczą.
Niektóre osoby kupując grzyby leśne mają obiekcje co do zawartości np. metali ciężkich – nigdy nie wiadomo gdzie grzyby były zbierane, może rosły tuż obok ruchliwej szosy. Z kolei aby samemu grzyby leśne zbierać należy się na nich znać (jak to mówią: wszystkie grzyby są jadalne, ale niektóre tylko raz). Czy jednak po grzyby musimy się koniecznie wybrać do lasu albo do sklepu? Okazuje się, że niekoniecznie. Możemy równie dobrze uprawiać je w domu: w piwnicy, garażu, altance, na balkonie, a nawet w kuchni (np. pieczarki). Przez internet można zakupić już gotowe pudełkowe zestawy zawierające torf i grzybnię, po czym po odczekaniu 2-3 tygodni już możemy się cieszyć ekologicznie wyhodowanymi pod własnym nadzorempieczarkami (białymi lub brązowymi), nawet w środku zimy (pieczarki wymagają temperatury uprawy 14-22 stopni, nie wymagając nawet światła). W domu można też hodować boczniaki czy lecznicze grzybyshiitake (twardziak jadalny, zaraz po pieczarce jest najczęściej uprawianym grzybem na świecie) ale one z kolei wymagają do uprawy światła (pomieszczenie nie może być ciemne). W sprzedaży są też zestawy do amatorskiej uprawy mieszanki grzybów mających własności lecznicze (shiitake, maitake, reishi i soplówka jeżowata) i wykorzystywanych w mykoterapii (np. przy chorobach nowotworowych).
Jeśli zaś mamy chęć na grzyby leśne, to możemy zakupić grzybnię borowików, rydzów, maślaków, kurek czy nawet trufli i uprawiać je pod drzewami w naszym ogrodzie lub na działce.
6. Są po prostu smaczne! Taki jest szósty powód dla których warto swoje menu urozmaicać dodatkiem grzybów.
Smacznego zatem i na zdrowie wszystkim!
\
Żródło:http://www.akademiawitalnosci.pl/6-powodow-dla-ktorych-warto-jesc-grzyby/
Żródło:http://www.akademiawitalnosci.pl/6-powodow-dla-ktorych-warto-jesc-grzyby/