Nie wszystkie treści z opublikowanych artykułów, odzwierciedlają poglądy admina..

STRONA TA ZOSTAŁA ZAŁOŻONA W CELU PROPAGOWANIA ZDROWEGO STYLU ŻYCIA I ODŻYWIANIA. NIECH MOJE BEZINTERESOWNE DZIAŁANIE PRZYSPORZY KORZYŚCI JAK NAJWIĘKSZEJ LICZBIE LUDZI I ZWIERZĄT. BO ZDROWIE SIĘ TYLKO TAKIE MA JAK SIĘ O NIE ZADBA.

czwartek, 29 września 2022

Wyklęty lekarz mówi otwarcie o korupcji świata medycznego

 



 Dr Paul Marik nie jest zwyczajnym lekarzem. Ten były już profesor i były już doktor – o czym za chwilę – zajmował drugie miejsce na świecie wśród cytowanych lekarzy-naukowców w swojej specjalności: intensywnej terapii.

Dr Paul Ellis Marik (64 lata, urodzony w RPA) poświęcił całe swoje zawodowe życie ratując ludzi i opracowując materiały dla studentów i lekarzy; był głównym lekarzem zespołu szpitalnego składającego się z 18 szpitali, działającego przy uczelni medycznej Eastern Virginia Medical School (EVMS) w Norfolk (stan Virginia); opracował znany i stosowany na całym świecie sposób leczenia Sepsy (reakcja organizmu na zakażenie), znany jako „Protokół Marika” albo „HAT”; jest autorem podręcznika akademickiego do intensywnej terapii; był redaktorem wielu profesjonalnych wydawnictw, jego miernik cytowalności H-Index, zwany wskaźnikiem Hirscha wynosi 105. Listę osiągnięć dr. Marika można byłoby mnożyć.

Jednak dr Paul Marik nie jest już profesorem, nie jest już wychwalany i pokazywany za wzór lekarza i naukowca, nie może już nawet ratować ludzi i pomagać pacjentom jako lekarz, gdyż pozwolił sobie na rzecz niebywałą: autentycznie leczył pacjentów chorych w czasie tzw. pandemii na tzw. COVID-19. Przestępstwem doktora Paula Marik – bo wbrew działaniom skorumpowanego lobby izb lekarskich w Stanach Zjednoczonych, jest oczywiście dla nas dalej lekarzem – było to, że podawał na początku tzw. pandemii tak skandaliczne lekarstwa jak witamina C czy witamina B1 oraz sprzeciwiał się podawaniu „zaaprobowanej” przez FDA trucizny rozprowadzanej pod handlową nazwą Remdesivir.

Dr Paul Marik w rozmowie ze Steve’m Kirschem po raz kolejny publicznie wypowiada się i opisuje losy w jaki sposób, z zagorzałego zwolennika „szczepionek przeciwko COVID-19” stał się ich bezwzględnym przeciwnikiem. Przemiana ta nie przyszła od razu, lecz narastała stopniowo i na początku tzw. pandemii dr Marik – jak chyba niemal wszyscy lekarze na świecie zamroczeni zdobytą wiedzą i zakumulowanymi wiadomościami wtłaczanymi z oficjalnej literatury medycznej – podążał za oficjalną narracją i oczywiście jako jeden z pierwszych zaszczepił się. Wiara jego – zresztą i prowadzącego dyskusję Steve’a Kirscha, o którego przemianie już kilkakrotnie pisaliśmy – w covidową narrację i w agencje rządowe mające stać na straży ochrony zdrowia, zaczęła się załamywać gdy odmówiono mu leczenia pacjentów i gdy został bezpodstawnie oskarżony przez Izbę Lekarską za przepisanie „zakazanego” leku, iwermektyny, leku który jest jednym z najpowszechniej stosowanych leków na świecie i w pełni zaaprobowany a nawet rekomendowany (do czasu tzw. pandemii) przez Światową Organizację Zdrowia (WHO). Co gorsza, dr Marik nie wystawił nigdy żadnej recepty na iwermektynę, a Izba Lekarska nie jest w stanie ani przedstawić jakiejkolwiek wypisanej przez niego recepty na to lekarstwo, ani nawet nazwiska któregokolwiek z rzekomych jego pacjentów, któremu rzekomo przepisał ten lek. Z kolei przedstawione przez inną Izbę Lekarską nazwiska są fikcyjne. Wszystko zostało sfingowane tylko z jednym celem: pozbyć się niewygodnego lekarza, który nie chce aplikować pacjentom trucizny, i który nie daje wiary w narzuconą z góry zmyśloną opowiastkę o pandemii i zbawiennych „szczepionkach”.

Oto kilka wybranych wypowiedzi dr. Paula Marika podczas rozmowy ze Stevem Kirschem. Dla wygody Czytelnika skracamy niektóre wypowiedzi i w niektórych miejscach stosujemy czytelne, luźne tłumaczenie…

– Dr Marik jest – choć powinienem powiedzieć: był – zwolennikiem szczepień i wierzył w szczepionki; sam zawsze szczepił się przeciwko grypie, no i zaszczepił się w 2020 roku „przeciwko COVID-19”. Co spowodowało, że zmieniłeś się z „wierzącego” w szczepionki, w krytyka szczepionek?

– Jestem lekarzem praktykującym ponad 30 lat w specjalizacji intensywnej terapii. Gdy pracowałem w ICU (odpowiednik oddziału intensywnej terapii), opracowaliśmy protokół leczenia hospitalizowanych pacjentów chorych na Covod-19, w oparciu o w pełni zaaprobowane przez FDA leki. Wyniki leczenia tym protokołem były lepsze niż pozostałych kolegów-lekarzy. Jednak zarząd szpitali, w których pracowałem wysłał zarządzenie do wszystkich szpitali – choć w rzeczywistości chodziło o wyeliminowanie mojego sposobu leczenia – który zabraniał leczenia tymi lekami,w tym – aż trudno w to uwierzyć – podawania witaminy C. W rezultacie to co nam pozostawiono to podawanie chorym Remdesiviru, który jak wiemy jest lekarstwem wysokotoksycznym. Byłem wtedy naiwny i sądząc, że mając rację wygram sprawę, sprzeciwiłem się pozywając zarząd szpitala o hamowanie ratowania chorych, lecz niestety cały system sprawiedliwości jest skorumpowany przez kupionych za duże pieniądze prawników – prawnicy kłamali, przekupieni bądź zastraszeni świadkowie kłamali, itd. W tym systemie nie masz praktycznie żadnych praw ani możliwości obrony. W rezultacie tego [co po angielsku nosi miano Sham peer review, czyli jest atakiem na lekarza w oparciu o najczęściej sfałszowane zarzuty], szpitale, które mają niesamowitą siłę, wstrzymują twoje prawo do wykonywania zawodu w tym szpitalu, podają ciebie do Krajowej Izby Lekarskiej (National Board Review), so skutkuje tym, że praktycznie ma masz prawa być zatrudnionym w żadnym szpitalu czy ośrodku zdrowia na terenie całego kraju. Tak więc wygląda w skrócie historia, to właśnie zrobił szpital, w którym pracowałem i gdzie chciałem leczyć chorych.

– Ilu pacjentów skarżyło się na ciebie?

– Podczas 30 lat mojej praktyki nie miałem ani jednego, ani jednego przypadku skargi ze strony pacjentów. Wręcz przeciwnie: miałem wiele słów uznania.[..] Niestety, lekarze w szpitalach pozbawieni są praw, są traktowani jak niewolnicy, lekarzom szpitale nakazują jak mają leczyć, czym mają leczyć i jeśli lekarz nie przestrzega ściśle tych zaleceń, to jest eliminowany. I znajdą jakikolwiek powód aby ciebie zwolnić. Powinniśmy też wiedzieć, że są ogromne finansowe zachęty dla szpitali. Np. za przepisywanie tego absurdalnego leku Remdesivir, który zwiększa śmiertelność, szpitale otrzymują 20-procentowe bonusy.

– Tylko za przepisanie tego lekarstwa?

– Tak, za przepisanie Remdesivir, dopisywany jest 20% bonus do całego rachunku leczenia szpitalnego.

– Kto płaci za to?

– Rząd federalny płaci. Za każdego pacjenta podlegającego Medicare, szpital otrzymuje 20% bonus…

– Dopisany do całego rachunku szpitalnego?

– Do całego rachunku szpitalnego. I wiesz co, przeciętny rachunek za każdego pojedynczego pacjenta szpitala [leczonego na COVID-19] wynosi 400-500 tysięcy dolarów! Za każdego pacjenta. I dlatego nie lubią oni takich „awanturników”, którzy nie zgadzają się z odmiennym traktowaniem pacjentów i lekarzy. Wyniki leczenia są zupełnie bez znaczenia dla szpitali, liczą się tylko pieniądze i profit za każdego pacjenta. Czy pacjent żyje czy umrze nie ma to dla szpitali żadnego znaczenia. Liczy się tylko zysk i mnożenie pieniędzy.

– Wiele osób myśli, że szpitale powinny być promowane, wspierane finansowo gdy ratują życie pacjenta. Powinien być nagradzany wynik leczenia, czyli wyleczenie.

– Jest zupełnie odwrotnie, wszystko jest postawione do góry nogami. W rzeczywistości jest całkowicie odwrotnie … my mamy zupełnie odwrotny system, w którym szpitale są nagradzane za podłączenie pacjenta do respiratora, wentylatora i pacjent umiera.

– Co zatem spowodowało, że „przebudziłeś” się? Co spowodowało, że szczepionki, które były promowane i które sam z chęcią przyjąłeś… Co spowodowało, że zmieniłeś się z „wierzącego” w bezpieczeństwo szczepionek, a teraz opowiadasz się przeciwko szczepieniom? Czy to był jakiś moment, czy też stało się to w wyniku dłuższego procesu?

– Tak, gdy szczepionki pojawiły się, zaszczepiłem się, gdyż po pierwsze nie miałem innej opcji, bo byłbym zwolniony z pracy. A po drugie w tym czasie ja wierzyłem w oficjalną narrację. Cóż mogę powiedzieć… Ja, tak samo jak większość lekarzy, byłem ogłupiony i zindoktrynowany i wierzyłem w oficjalną narrację. Pierre [Kory – jeden z pionierskich i odważnych lekarzy, którzy walczyli ze szczepionkami przeciwko COVID019], był dużo szybszy, jak byłem wolniejszy, lecz z czasem też powoli dochodziłem do informacji. Wtedy nie mieliśmy pojęcia co zawierają te szczepionki, nie wiedzieliśmy co się dzieje, były niewystarczająco przetestowane i byliśmy okłamywani. Z czasem stało się coraz bardziej klarowne, że to było jedno wielkie wstrętne kłamstwo, że te szczepionki nie są ani bezpieczne, ani skuteczne. I gdy coraz to nowe dane zaczęły napływać i widzieliśmy dane z VAERS i innych systemów, stawało się to coraz bardziej jasne.

– Zatem to była akumulacja napływających danych…

– Większość lekarzy czyta tylko streszczenia opracowań … A potem było wiele pacjentów, którzy zgłaszali się do mnie i do Pierre [Kory], jako ofiary szczepionek. Wielu z tych pacjentów miało bardzo poważne skutki poszczepienne. A jak coś raz zobaczysz – takie straszne skutki – to nie jesteś w stanie już tego odwrócić, zapomnieć.

– Jesteś, jako lekarz, wykształcony na podstawie literatury, opisanych przypadków, analizy danych, no i na zawierzeniu CDC. Zatem, musiałeś to wszystko odłożyć na bok, to wykształcenie, które jest wtłoczone w większość lekarzy; musiałeś to odstawić, ponieważ widziałeś przetłaczające dowody. Teraz nie rekomendowałbyś tych szczepionek nikomu?

– Ani jednej żyjącej duszy na tej planecie nie rekomendowałbym tych szczepionek. Ani jednej osobie. Jest niemożliwe abym się mylił. COVID-19 w pełnym świetle pokazał całą korupcję, która miała miejsce wcześniej. Teraz, kiedy powracam myślami do przeszłości i zastanawiam się, to widzę, że większość rzeczy, których się nauczyłem w uczelni medycznej to nieprawda. Ponieważ wierzyłem [ciałom regulacyjnym], które są zwyrodniałe i skorumpowane przez Big Pharma – wielkie korporacje farmaceutyczne. Zatem właściwie to co musiałem zrobić w ciągu ostnich 6 miesięcy, ostatniego roku, to „oduczyć się” wszystkiego czego nauczyłem się na uczelni medycznej, ponieważ Big Pharma kłamie. [Prawda] przeciwstawia się temu co w większości napisane jest w medycznych periodykach. Marcia Angell [była redaktor New England Journal of Medicine], która w 2004 roku napisała klasyczną już książkę o korupcji Big Pharma [chodzi o książkę pt. „The Truth About the Drug Companies: How They Deceive Us and What to Do About It”] jako redaktor „NEJMb, miała ona dostęp do tych wszystkich danych [o których pisze w książce] i wysnuła ona jeden wniosek: właściwie powinieneś przeciwstawić się [odrzucić] wszystkiemu co ONI mówią nam, powinieneś przeciwstawić się wytycznym [agencji i organizacji], powinieneś przeciwstawić się tym komitetom [jak np. komitetom decydującym o dopuszczalności leków i szczepionek], ponieważ są one wszystkie kontrolowane przez Big Pharma. Dr. Marcia Angell jest kobietą o wielkiej uczciwości, była prawdopodobnie zmuszona do rezygnacji z funkcji głównego redaktora „NEJM” [angielskojęzyczna „Wikipedia” przedstawia jej sylwetkę, jak zwykle w koślawym świetle, a odnośnika po polsku oczywiście nie ma – po co mają ludzie w Polsce znać takie postacie?], jest ona jedną z najbardziej wpływowych lekarzy na całej planecie i ona przejrzała to, zauważyła niesamowitą korupcję i oszustwo.

– Nie jesteś jedynym, który mówi otwarcie o tych rzeczach. Niektórzy myślą, że to tylko Paul Marik, Peter McCullough, Pierre Kory, ale wy wszyscy byliście przecież perfekcyjnie „normalni” i uznawani, aż do momentu gdy pojawiła się ta „szczepionka”. I staliście się, zostaliście przesunięci z pozycji „bohaterowie i powszechnie poważani”, na pozycję wykluczonych przez medyczną społeczność. Czy umawialiście się ze sobą, „konspirowaliście”?

– Nie, my wszyscy nie „konspirowaliśmy”, nie „zmawialiśmy się”, lecz niezależnie od siebie doszliśmy do tych samych wniosków. …

– Czy możesz dalej wykonywać zawód lekarza?

– Mój szpital właściwie zniszczył i zatrzymał moją karierę na zawsze.

– Nie możesz iść pracować do innego szpitala?

– Oni [mój szpital] zgłosił mnie do głównego rejestru lekarzy [chodzi o National Practitioner Data Bank, nadzorowaną przez Departament Zdrowia kartotekę oskarżonych lekarzy], zgłosili mnie do Izby Lekarskiej [chodzi o National Board of Physicians and Surgeons], a Izba Lekarska [chodzi tutaj o kolejną organizację Board of Medicine] zmyśliła jeszcze inne zarzuty przeciwko mnie. A z tego wszystkiego nie ma możliwości wyjścia. Zatem, to jest problem jaki będziesz miał jeśli chcesz mówić prawdę.

– Czy pokazali ci oni jakiekolwiek dane o pacjentach, którym rzekomo miałeś przepisać iwermektynę?

– Nie, oni oskarżają ciebie o przewinienie, lecz nie pokazują żadnych dowodów. Zostałem uznany winnym zarzutów, ale nie miałem żadnych możliwości obrony i w rezultacie wycofali mi prawa do leczenia.

– Czy są jakieś dokumenty, z którymi opinia publiczna mogłaby się zapoznać, zobaczyć czy np. dokumenty nie zostały przez nich sfałszowane? Czy też to wszystko miało miejsce za zamkniętymi drzwiami?

– Tak, to wszystko było za zamkniętymi drzwiami. Nawet nie otrzymałem nazwiska pacjenta, któremu miałem rzekomo wypisać receptę, ani żadnych danych mogących wskazać o kogo miałoby chodzić. Z kolei inna izba, Board od Medicine, przedstawiła mi nazwisko pacjenta, ale nazwisko to jest wymyślone, nie miałem takiego pacjenta i nigdy nie było takiego pacjenta w szpitalu. Napisałem więc o tym całym procesie, przedstawiłem go parlamentarzystom ze stanu Wirginia.

– Ilu, myślisz, lekarzy w Stanach Zjednoczonych – ilu ich jest razem, milion? – zdaje sobie sprawę z tego, że te „szczepionki”, jak wmawia się oficjalnie, nie są ani bezpieczne ani skuteczne? Ile procent lekarzy, myślisz, przestawiłoby się z pozycji: rekomenduję szczepionkę, na pozycję choćby „neutralną” – nawet nie negatywną – gdyby nie było żadnych restrykcji względem tych lekarzy, gdyby nie czuli się zagrożeni?

– To dobre pytanie. Nie wiem ilu jest takich lekarzy. Problem jest taki, że większość lekarzy czyta oficjalną literaturę medyczną, czyta to co jest publikowane przez CDC i FDA, a jak wiemy ta cała literatura jest całkowicie skorumpowana, fikcyjna, fałszywa. Lekarze szczerze wierzą, że FDA, CDC, NIH autentycznie pragną ochrony zdrowia, dobra pacjenta … Przypuszczam, że może 20-30% lekarzy podejrzewa, że „coś jest nie tak” w niektórych sprawach, że dane, które są publikowane nie jest dokładne, że to co jest mówione nie jest prawdopodobnie prawdą. Ale czują się zbyt zastraszeni aby coś głośniej powiedzieć, bo spotka ich wielka „odpłata” za to co zrobią. … To co zdarzyło się mi, może zdarzyć się i im.

– No to ilu lekarzy mówi głośno prawdę? Mniej niż jeden procent?

– Głośno mówią tylko ci, którzy już nic nie mają do stracenia, tak jak ja. Nic już więcej nie mogą mi zabrać, zrobić. Ale większość lekarzy się boi, bo staną przeciw nim stanowe izby lekarskie, szpitale zaskarżą ich, amerykańska Izba Lekarzy Ogólnych (American Board of Internal Medicine) zemści się na nich. … Stajesz się „roznosicielem dezinformacji” gdy powiesz cokolwiek co sprzeciwia się oficjalnej narracji.

– Czy mieliśmy coś takiego w historii medycyny, gdy jeśli nie zgadzasz się z opinią ogółu, to zniszczą cię?

– Na takim systemowym i na tak ogromnym poziomie, jest to unikalne i nigdy nie zdarzyło się coś takiego. Ale zdarzało się w historii, gdy pionierzy medycyny byli prześladowani za swoje obserwacje. Jednym z takich przykładów jest dr Ignaz Semmelweis – zauważył on, że mycie rąk przez lekarza zapobiega rozprzestrzenianiu się chorób. Był za to prześladowany i uważany za chorego psychicznie. … Zatem były jednostkowe przypadki kiedy ludzie odkrywający coś byli prześladowani, jednak teraz mamy do czynienia z systemowym, masowym, propagandowym atakiem i z uciszeniem każdego kto ośmiela się głośno głosić prawdę. […]


Cieszymy się, że odważni lekarze, i to nawet tej rangi co dr Paul Marik, przebudzili się i mówią głośno, ostrzegają przed „szczepionkami przeciwko Covid-19”, i że wreszcie zauważyli skorumpowane organizacje działające przeciwko człowiekowi, zupełnie niedbające o zdrowie pacjenta i społeczeństwa, ale…

…ale jak to możliwe, że ludzie tak wykształceni nie zauważyli tego dużo wcześniej, na początku tzw. pandemii i sami chętnie podstawili swoje ramię aby przyjąć do organizmu podejrzaną substancję, na dodatek wyprodukowaną przez najbardziej skorumpowaną firmę farmaceutyczną w historii medycyny (chodzi o Pfizer, która to firma zapłaciła największą w historii karę właśnie za fałszowanie danych)? Jak to możliwe, że na początku oni sami nakłaniali do tego innych i z pewnością byli zgorszeni gdy pojawiał się ktoś z odmiennymi informacjami i odmawiał zaszczepienia się, ktoś kto pokazywał korupcję systemu zatwierdzania leków i szczepionek, ktoś kto choćby czytał – wydaną wszak w 2004 roku – książkę dr Angell? Książkę wcale nie tak przełomową, lecz mimo to pokazującą korupcję. Tak, ci doskonale wykształceni na „fachowej” literaturze lekarze wyśmiewali się z takich „burzycieli” roznoszących „kłamstwa” i „spiskowe teorie”. Bo przecież ONI, ich napęczniałe ego byłoby naruszone, wszak stali się współczesnymi najważniejszymi kapłanami w świątyni Nauki.

Przyczyn takiej postawy lekarzy jest oczywiście wiele, z których brak chęci wnikania w szczegóły, dociekania do źródeł, brak wrodzonej ciekawości i sceptycyzmu, brak przenikliwości, no i w końcu chęć pozostania „w stadzie” idącym w tym samym kierunku, prowadzonym przez autorytarny ośrodek władzy, również, chęć „ciepełka” i niechęć „do konfrontacji” i „wychylania się”, jakże modne wyśmiewanie „teorii konspiracji” – to wszystko przeważyło i dalej przeważa u większości lekarzy. Obserwując z naszej strony lekarzy i odpowiadając na pytanie o liczbę myślących w tej profesji (zniżającej swą reputację się do najstarszej profesji świata), rzeczywiście może mamy ze 20% tych, którzy po cichu myślą, że w niektórych sprawach – ale tylko w niektórych i wycinkowych – „coś-tam” nie zgadza się, lecz 99,9% nie dopuszcza myśli, że takie „szanowane” instytucje jak NIH, FDA, CDC mogłyby prowadzić niemal ludobójczą politykę, że większość lekarstw to mikstura do maskowania objawów i chorób spowodowanych wcześniej zażywanymi lekarstwami i wtłaczanymi szczepionkami oraz spowodowanych przez śmietnikowe jedzenie, tak reklamowane w mediach.

Mimo wszystko, dziękując dr. Marik i innym odważnym lekarzom za wypowiedzi, oczekujemy dalszych dociekań naukowych i medycznych. Może pewnego dnia odkryją oni, że oprócz systemowego okłamywania nas w sprawie „bezpiecznych i skutecznych” tzw. covidowych szczepionek, odkryją że WSZYSTKIE szczepionki są szkodliwe, a w przypadku szczepionek dziecięcych NIE MA ANI JEDNEGO BADANIA W CAŁEJ HISTORII SZCZEPIONEK, które sprawdzane były w oparciu o placebo (czy wiesz, że NIGDY grupa kontrolna nie otrzymała placebo, lecz… wszystkie otrzymały „jako placebo” poprzednią wersję szczepionki?!). Może spojrzą też na całą wakcynologię – szamańską pseudo-naukową dziedzinę – i zobaczą, że od samego początku, od samego Jennera przez Pasteura, po najnowsze odmiany szarlatanów, dochodziło do fałszowań wyników i że te wszystkie szczepionki są nie tylko bezużyteczne, ale i groźne dla człowieka, szczególnie dla dzieci. Może przyjrzą się też wirusologii i teorii wirusa, który – jeśli w ogóle istnieje – to jego funkcja jest inna niż to co jest głoszone od stu lat… Pytań jest dużo, bo współczesna, alopatyczna, rockefellerowska medycyna od ponad wieku brnie w ślepą uliczkę niszczenia zdrowia każdego pojedynczego człowieka, całych społeczeństw i ludzkości.

Źródło: Bibula.com    Wyklęty lekarz mówi otwarcie o korupcji świata medycznego « Wolne Media (proxysite.com)

wtorek, 27 września 2022

Obywatele mają być tak zajęci, aby nie mieli czasu myśleć

 



„Jesteś tu ponieważ coś wiesz. Nie możesz tego wytłumaczyć, ale to czujesz. Przez całe swoje życie czułeś, że coś jest nie tak ze światem. Nie wiesz co, ale to tam jest, jak drzazga w twoim umyśle doprowadzająca się do szaleństwa. Jesteś niewolnikiem Neo. Jak wszyscy inni urodziłeś się w niewoli. Urodziłeś się w więzieniu, którego nie możesz posmakować, zobaczyć czy poczuć. W więzieniu dla twojego umysłu” – fragment pochodzący z filmu „Matrix”.

„Oni” nie czynią oczywistych odgłosów eksplozji, odgłosów „wojny”, nie powodują oczywistych ran fizycznych, bądź umysłowych i nie zakłócają w oczywisty sposób niczyjego codziennego życia społecznego. Powodują jednak niezaprzeczalny „hałas” prowadzący do niezaprzeczalnych szkód fizycznych i umysłowych i w niezaprzeczalny sposób zakłócają codzienne życie społeczne. I to jest niezaprzeczalne dla „przebudzonego obserwatora”, takiego, który wie czego szukać. Społeczeństwo nie może pojąć tej broni i przez to nie może uwierzyć, że jest atakowane i bronią podbijane.

Słyszysz strzały, a może ktoś płacze w skrytości resztek swojej prywatności? Szanowni Państwo, tylko spójrzcie na nasz „świat”, na naszą „rozwiniętą” cywilizację, wszystko jest wspak, wszystko znajduje się „do góry nogami”. Przypomnijcie sobie tylko czas „PLANdemii COVID-19”, gdzie lekarze zamiast leczyć, to w mojej opinii, po prostu niszczyli ludziom zdrowie. Co jeszcze? A no tak… Psychiatrzy niszczą umysły, naukowcy „rozwalają” prawdę, a politycy niszczą wolność.

Żyjemy w czasach gdzie „wojnę” określa się mianem „pokoju”, podczas gdy prowadzona jest przeciwko nam „permanentna wojna” psychologiczna. Jako ludzkość zmuszani jesteśmy do tego aby ten „stan wojny”, uznać za normalność a zatem za „czas pokoju”. Słuchajcie, to jest pewnego rodzaju plaga naszych czasów, nasz test, który albo nas złamie, albo nam połamie „kręgosłupy moralne”, albo nas wzmocni.

Co robią z „masą ludzką” media? Otóż robią to, czego oczekują od nich, ich „właściciele”. Zatem utrzymują uwagę większości dorosłej części opinii publicznej, sprawami błahymi, sprawami bez znaczenia. Widz jest utrzymywany z dala od poważnych tematów, od realnych problemów społecznych, rodzinnych, socjologicznych, psychologicznych. Widz „tonie” w „szambie” pospolitości, przeciętności i „nicości informacyjnej”.

To jest pierwszy filar „pralni mózgów”. Drugim filarem jest szkoła. To tam utrzymuje się młodzież w ignorancji do prawdziwej matematyki, prawdziwego prawa, prawdziwej ekonomii i prawdziwej historii. Na jednej lekcji uczeń dowiaduje się, że świat powstał z „wielkiego wybuchu” i zaistniała „ewolucja”. Natomiast na drugiej, że to Bóg stworzył człowieka i świat. Dzieci uczą się tej „schizofrenii”, a zaznaczam, to tylko jeden z przykładów, jest ich znacznie więcej.

Trzeci filar „pralni mózgów” to oczywiście szeroko pojęta rozrywka, przemysł rozrywkowy. Nasz współczesnych przemysł rozrywkowy został tak stworzony i ukształtowany, że absorbuje on opinię publiczną rozrywką, której pułap intelektualny znajduje się poniżej poziomu szóstej klasy szkoły podstawowej. Zatem jak człowiek, poddany tego typu „uwstecznieniu”, może myśleć samodzielnie i być człowiekiem, który się rozwija?

Filar czwarty to praca, a w zasadzie bardzo często „praca niewolnicza”. Tak aby człowiekowi „styknęło” od „pierwszego do ostatniego”. Społeczeństwo ma być zajęte, zajęte, zajęte bez czasu na to, by pomyśleć. Niech ludzie siedzą „na farmie z resztą zwierząt”. I spróbuj tylko o coś zapytać, z czymś się nie zgodzić, lub coś skrytykować. O tak… Wówczas biada ci, albowiem „system” się tobą zajmie. Zatem tylko spróbuj!

„Oni” nie czynią oczywistych odgłosów eksplozji, odgłosów „wojny”, nie powodują oczywistych ran fizycznych, bądź umysłowych i nie zakłócają w oczywisty sposób niczyjego codziennego życia społecznego. Powodują jednak niezaprzeczalny „hałas” prowadzący do niezaprzeczalnych szkód fizycznych i umysłowych i w niezaprzeczalny sposób zakłócają codzienne życie społeczne. I to jest niezaprzeczalne dla „przebudzonego obserwatora”, takiego, który wie czego szukać. Społeczeństwo nie może pojąć tej broni i przez to nie może uwierzyć, że jest atakowane i bronią podbijane.

Stopniowo i systematycznie stosują przeciwko społeczeństwu tę „broń”. Ludzie przywykają i adaptują się do jej obecności, a następnie uczą się tolerować jej ataki na ich życia, dopóki nacisk psychologiczny bądź ekonomiczny, nie staje się zbyt wielki i się nie załamują. Dlatego właśnie tak ważne jest przebudzenie, jest przejrzenie na oczy i samodzielne myślenie oraz samodzielne wyciąganie wniosków.

Źródło: Globalne-Archiwum.pl  https://eu11.proxysite.com/process.php?d=7%2BCMUyJuTjH0FC5VZ%2FIYhZIrp%2BlhVqBVwvOlPTuRPgMIESWMquBvatl5ZUWqzXptQf7p1EvdZX3l8W4vD8U%3D&b=1

JODEK POTASU W TABLETKACH DLA DZIECI W SZKOŁACH - ŚWIADOMY RODZIC

 


Modyfikacja pogody, smugi chemiczne na niebie.

 


czwartek, 15 września 2022

Tresura owiec

 


1. Wytresuj społeczeństwo , aby słuchali władzy i żyli w strachu i niepewności o jutro. Przekonaj, że to dla dobra ogółu i tylko na chwile ✅
2. Sprawdź ich reakcje , jeśli się buntują i rośnie niezadowolenie poluzuj restrykcje, a potem znów je zaostrz ✅
3. Oswajaj ich z tym ,że jednak trochę zejdzie dłużej z winy społeczeństwa. Zyskaj dzięki temu niezadowolenie społeczeństwa względem buntowników, którzy są w mniejszości. ✅
4. Ograniczaj swobodę, zamykaj w domu ,rozdzielaj rodziny, kontroluj wysyłając do ich domów policję i służby sanitarne. Jeśli posłuchają to pozwól sobie na kolejny krok. ✅
5. Doprowadź do upadku małe firmy, poprzez bezsensowne restrykcje , pozwól przejmować je przez korporacje.✅
6. Wkurzają się , protestują? Wyślij służby do pacyfikowania, oskarżaj buntowników słowami faszyści, foliarze, terroryści. Niech te słowa wybrzmią. Niechaj staną się wrogami.✅
7. Gdy będą już zmęczeni, ponów to samo od nowa. Dopiero gdy będą totalnie zmęczeni i zaczną zapominać co przeżyli, wprowadź kolejny plan w życie.✅
8. Wojna, zbrojenia , inflacja ,głód ...ale najpierw braki w ENERGII. ✅
9. Scenariusz już znasz. Najpierw placówki państwowe np urzędy. Potem firmy ,galerie ,ulice , kina ,siłownie ,restauracje i kluby, które jej potrzebują do istnienia. Jak nie będą się słuchać TO DAWAJ RESTRYKCJE I KOLEJNĄ FALĘ. Znają to. ✅
10. Kontroluj ich w ich własnych domostwach wysyłając policję i odpowiednie służby współpracujące z Tauron czy PGNIG. ✅
11. W razie czego pamiętaj podkreślać , że to dla dobra wszystkich i wymyślaj jakieś śmieszne tarcze finansowe , aby stwarzać pozory.✅
12. Słuchają się? To powolutku do kolejnego kroku... ŻYWNOŚĆ.

Byłem świadomy wszystkiego, powiedział Martin Pistorious, człowiek, który obudził się po dwunastu latach „życia” w stanie wegetatywnym.

 



„Mój umysł był uwięziony w bezużytecznym ciele, moje ręce i nogi nie były moje, nie mogłem ich kontrolować. Mój głos był niemy. Nie mogłem dać żadnego znaku ani dźwięku, aby pokazać komukolwiek, że znów stałem się świadomy. Byłem jak gdyby niewidzialny, taki chłopiec duch” – powiedział Martin Pistorious, człowiek, który obudził się po dwunastu latach „życia” w stanie wegetatywnym.

Martin Pistorious miał normalne dzieciństwo dorastając w Południowej Afryce pod koniec lat 1970. Jego rodzice, Joan i Rodney Pistorius, wyjaśnili, jak Martin upierał się, że pewnego dnia będzie elektrykiem. Ale wszystko zmieniło się na gorsze, gdy Martin miał dwanaście lat. Pewnego dnia, wracając do domu ze szkoły, powiedział rodzicom, że czuje się źle. Co gorsza, nie mógł jeść, odmawiając wszystkiego, co przed nim postawili.

W miarę upływu miesięcy rodzice Martina obserwowali, jak ich syn powoli zaczął się zamykać: najpierw jego zdolność do poruszania się, potem jego zdolność do nawiązywania kontaktu wzrokowego, a na końcu jego mowa. Po licznych badaniach, okazało się, że to było kryptokokowe zapalenie opon mózgowych, coś, co lekarze podsumowali zdaniem: „nie ma nadziei dla Martina”. Powiedziano im, że jest „warzywem”, bez inteligencji, dalej poradzono im, aby zabrali Martina do domu, i zapewnili mu miłość aż do jego śmierci. Uwięziony we własnym ciele przez dekadę i uważany za „warzywo”, Martin Pistorius był w pełni świadomy przez cały ten czas. Jego historia jest naznaczona nadużyciami, zaniedbaniem, ale i ogromną miłością a także rozpaczą.

Lata mijały, gdy Rodney i Joan opiekowali się swoim bezradnym synem. Ubierali go, karmili, kąpali i podrzucali do specjalnej placówki opiekuńczej, do której był codziennie zapisywany. „Mój alarm był ustawiony co dwie godziny, abym mogła się obudzić, aby go obrócić i aby nie dostał odleżyn” – powiedziała Joan.

Zanim Martin skończył dwadzieścia lat, coś powoli zaczęło się zmieniać. Martin był teraz w stanie ścisnąć czyjąś dłoń, co było niezwykłym postępem, biorąc pod uwagę jego historię. Co więcej, coraz lepiej trzymał się pionowo na wózku inwalidzkim. Jednak lekarze upierali się, że Martin nadal ma umysł 3-latka. Ale jedna pielęgniarka, o imieniu Verna, była przekonana, że coś w tym jest i należy mieć nadzieję.

Joan poświęciła następny rok na nauczenie Martina, jak używać specjalnego joysticka do komputera, cztery godziny każdego ranka. Martin był teraz w stanie wybierać słowa za pomocą swojego „kija” czyli joysticka. „Jest mi zimno. Jeść mi się chce. Chcę wznieść toast”. To były jego pierwsze fragmenty komunikacji. Wkrótce potem zaczęły do niego wracać inne rzeczy. Zaczął poruszać oczami, głową, rękoma i tym podobne.

Przez osiem z dwunastu lat, Martin był „niewidzialny”. Z zewnątrz nie reagował, warzywo. Ale w głębi duszy Martin był świadomy wszystkiego. „Byłem tam, nie od samego początku, ale zacząłem się budzić”. Martin opisał początkowy proces w te sposób: „Przypuszczam, że dobrym sposobem na opisanie tego jest nieostry obraz. Na początku nie masz pojęcia, co to jest, ale powoli staje się on ostry, aż zobaczysz go w krystalicznej jasności”.

Gdzieś w trakcie tego procesu Martin zdał sobie sprawę ze swojego bezruchu: „Wpatrywałem się w ramię, chcąc się poruszyć. Każdy kawałek mnie skondensował się w tym momencie”. Martin przypomniał sobie moment, kiedy ojciec pomagał mu się rozebrać i jak bardzo Martin próbował się porozumieć, ale nic w jego ciele nie było posłuszne: „Wszyscy byli tak przyzwyczajeni do tego, że mnie tam nie ma, że nie zauważyli, kiedy znów zacząłem być obecny. Uderzyła mnie surowa rzeczywistość, że spędzę resztę życia w ten sposób – zupełnie sam”.

Przechodząc przez różne poziomy poprawy, w końcu zdobył pracę w lokalnym biurze, a następnie przeniósł się do naprawiania komputerów i tworzenia firmy zajmującej się projektowaniem stron internetowych oraz zdobył dyplom z informatyki. Poznał nawet piękną i kochającą żonę o imieniu Joanna, którą de facto poznał przez swoją siostrę.

Szanowni Państwo, chociaż jego sukces może być uproszczony przez ten artykuł, nie możemy zapomnieć o poświęceniu i ciężkiej pracy, jaką zarówno Martin, jak i jego bliscy musieli włożyć w to aby wspólnie dojść do miejsca, w którym są dzisiaj. Historia Martina jest pełna wielu mieszanych emocji: smutku, empatii, strachu, agonii, inspiracji, ale jest również i niesamowitym świadectwem ludzkiej siły woli.

To właśnie osoby takie jak nasz dzisiejszy bohater, są prawdziwymi bohaterami, których wytrwałość i siłę, należy powielać w naszym życiu. Ci tak zwani bohaterowie z mediów „głównego nurtu”, są niczym zdmuchnięty i dymiący knot świecy, natomiast osoby takie jak nasz dzisiejszy bohater, są niczym „słońce”, oświetlające mroki życia i dające nam nadzieję. Nadzieję na to, że warto się nie poddawać.

Źródło: Globalne-Archiwum.pl  https://eu14.proxysite.com/process.php?d=AAtRk%2FSokiQkRaprg0i8ogfg1PZL808MtPYPECVDomno3v%2FidClJBLeeMR9FSQ%3D%3D&b=1

Ojciec żąda odszkodowania od Billa Gatesa po śmierci córki „zaszczepionej” preparatem covidowym

 



środa, 14 września 2022

Nadchodzi lockdown energetyczny?

 



Po dwóch latach wszyscy zapomnieli już o horrorach zwanych COVID-19 i lockdown. Tzw. pandemia koronawirusa – dzisiaj już to wiemy – była perfekcyjnie zbudowanym mitem służącym do wytworzenia sytuacji nadzwyczajnej. Po co była ta sytuacja nadzwyczajna? Aby kontrolujące rządy tzw. państw demokratycznych koterie mogły mieć pretekst do nałożenia na rzekomo wolnych obywateli drakońskich ograniczeń wolnościowych.

Obywatelom „demokratycznego” Zachodu zabroniono swobodnie przemieszczać się i pracować. W tym czasie w państwach okrzykniętych za autorytarne bez jakichkolwiek przeszkód tętniło życie przemysłowe i osobiste. Kiedy na Białorusi w Indiach ludzie bez przeszkód spotykali się i komunikowali, w oświeconej Europie wprowadzono godziny policyjne i kary a przeciwko przedsiębiorcom wprowadzono tzw. lockdown, czyli zakaz prowadzenia swoich biznesów a nawet areszt domowy. O absurdalności przyczyn wprowadzenia tych tzw. „obostrzeń” świadczy np. fakt, że całkowite zamkniecie gospodarki w Polsce nastąpiło, kiedy odnotowano zaledwie 20 przypadków tzw. COVID-19, a likwidację zakazów ogłoszono, kiedy liczba rejestrowanych przypadków przekraczała parę tysięcy.

Z perspektywy tych lat widzimy wyraźnie, ze cała ta operacja była zaplanowana i nie odnosiła się do rzeczywiście zaszłych zdarzeń. Poprzez środki masowej dezinformacji obywatelom sprzedano nieprawdę, prymitywny mit, w który większość po prostu uwierzyła. Niestety – wiemy to już teraz na pewno – wcale nie była to wcale troska o zdrowie, ale brutalna walka międzynarodowych korporacji o pieniądze. Wydaje się, że mieliśmy do czynienia z próbą wrogiego przejęcia wielu branż naraz . Inicjatorami były niewątpliwe wielkie korporacje międzynarodowe – chemiczne, hotelarskie, restauracyjne etc., które próbowały pozbyć się tysięcy swoich konkurentów (w Europie) poprzez siłową eliminacje ich z rynku. W warunkach równowagi na rynku te małe rodzinne firmy będące właścicielami hoteli, restauracji, klubów były groźnymi przeciwnikami wielkich biznesowych molochów. W sytuacji sztucznie sprowokowanej „sytuacji nadzwyczajnej” można było je wyciąć z rynku pod pretekstem walki z pandemią. Robiły to bezpośrednio – ponoć demokratyczne i przedstawicielskie władze – a tak naprawdę hodowane od dziesięcioleci kompradorskie ”elity”, które są zupełnie niezależne, ale od swoich wyborców, a w pełni podporządkowane mocodawcom – zwykle zza Oceanu. Uderzenie w same źródła tworzenia zachodniej prosperity było wyjątkowo bezczelne i aroganckie. W normalnych krajach zakończyłoby się porażką atakujących band i ich natychmiastową anihilacją przez służby specjalne. Niestety zachodnie społeczeństwa odmóżdżone i grillowane przez lata kolejnym falami politpoprawnych, fałszywych narracji, pozbawione własnych mediów i służb akceptowały w większości to brutalne szlachtowanie swojego małego i średniego biznesu. Było to możliwe również, dlatego, że nowoczesne państwa wytworzyły aparat przymusu kierujący się nie dobrem ogółu – ale ślepym, partyjnym podporządkowaniem na wzór zachodnich państw autorytarnych XIX wieku. Aparat państwowy – wierny politycznym nadzorcom z zewnątrz traktował rządzonych, jako przedmiot do wykorzystania i miejsce do żerowania. W akcji – niewątpliwie sabotażowej – główną rolę odegrały media – zarówno te tradycyjne, jak i internetowe, które nie informowały, ale głównie pilnowały aby większość społeczeństwa nie uzyskała prawdziwego oglądu rzeczywistości.

Lockdown poczynił straszliwe szkody w przedsiębiorczości na całym obszarze atlantyckim. Tysiące małych rodzinnych biznesów zbankrutowało i upadło. W ich miejsce natychmiast wchodziły olbrzymie korporacje przemysłowe, które korzystając z nowoczesnych technologii sieciowych próbowały narzucić konsumentom nowe formaty biznesu. Sama przymusowa izolacja spowodowała, że miliony odwróciły się od tradycyjnych sklepów i zaczęły wybierać zakupy przez Internet. Nastąpił wysyp różnych aplikacji na smartfony – próbujących wejść pomiędzy tradycyjnego podawcę a konsumenta. Doszło do fali zmian właścicielskich w tych obszarach rynku, które nie były jeszcze do tej pory skolonizowane przez korporacje.

Ten wielki agresywny atak trustów na tradycyjny rynek nie zakończył się tak jak myśleli jego inicjatorzy. Większość małych biznesów przeczekała najgorsze. Wielu zaczęło prowadzić różne alternatywne formy zarobkowania i wdrożyło nowe pomysły. Wiele mediów, które najbardziej zaangażowały się w propagowanie mitu „covidiańskiego” zostało ośmieszonych, większość zaś straciła zaufanie odbiorców. Ludzie zaczęli się komunikować bez ich pośrednictwa. Niestety, okres tzw. pandemii ujawnił jej inicjatorom wielką podatność większości społeczeństw na manipulacje medialne i faktyczną bezbronność szarego obywatela w starciu z aparatem przymusu państwa. Tą drogą poszli beneficjenci tzw. pandemii i rzucili na swoich mniejszych konkurentów kolejna plagę – tym razem energetyczną.

Pomysł wykorzystania kosztów energii iw rozgrywce pomiędzy korporacjami „morskimi” a konkurentami z Europy – nie jest nowy i liczy sobie już ponad 20 lat. To wówczas na przełomie stuleci, po wprowadzeniu euro, USA spostrzegło, że jest on wielkim zagrożeniem dla dolara. Bardzo wielu graczy na rynku zaczęło wówczas postrzegać EUR, jako bardziej stabilna walutę – gwarantowaną przez najmocniejsze państwa zachodu. Euro niewątpliwie przyczyniło się do rozwoju rynku europejskiej wymiany gospodarczej i stopniowej eliminacji zeń dolara. Wzmocniona Europa zaczęła być coraz poważniejszym konkurentem dla USA w handlu zamorskim z Azją. Nie bez przyczyny to wówczas właśnie wymyślono, aby zaaplikować Europie przymusową kurację klimatyczną. Nie bójmy się tego powiedzieć – to był sabotaż. Jego najważniejszym zadaniem było wmówienie Europejczykom konieczności redukcji „szkodliwego” dwutlenku węgla, który tworzy tzw., efekt cieplarniany. Aby „uratować planetę” należy zrobić wszystko, aby pozbyć się śmiertelnie groźnego tzw. śladu węglowego i zapobiec wytwarzaniu dwutlenku węgla. Ten fałszywy mit masowo nagłośniono i szybko zrobiono z niego jedna z fundamentalnych zasad narzucanych establishmentowi europejskiemu i edukacji młodych pokoleń. Jednocześnie wydaje się, że USA włożyła wiele wysiłku, aby poprzez kontrolę nad europejskimi elitami zmienić Wspólnotę Europejską w ściśle scentralizowanie narzędzie globalnych elit, jakim jest Unia Europejska, tak, aby móc jeszcze lepiej kontrolować procesy gospodarcze w Europie.

Poprzez skuteczne narzucenie idiotycznego mitu klimatycznego lokalnym elitom – zmuszono Europejczyków odgórnie – poprzez instrumenty prawne do niszczenia i zamykania swoich kopalni, elektrowni węglowych, hut, stalowni, jako szkodliwych dla środowiska. Początkowo mało korzystające z węgla takie państwa, jak Francja, Holandia, czy tez południe Europy w projekcie klimatycznym widziało szanse na pozbycie się konkurentów z Europy Wschodniej. Dlatego też poparło wprowadzony system handlu emisjami z roku 2008. System ETS – to zupełna aberracja logiczna, ale natomiast doskonałe narzędzie dla polityków, które pozwala rządzącym nakładać defacto podatek ( nierynkowy) na elektrownie i cały przemysł. Dzięki pieniądzom z tej daniny mogą przekupywać swoich wyborców. Wysokość podatku, od CO2 regulują tak naprawdę poprzez giełdy zewnętrzni spekulanci – potężne zagraniczne korporacje finansowe. W ten sposób lokalne rządy w Europie i części państw rozwiniętych oddały pełna kontrolę nad swoją gospodarką zewnętrznym regulatorom. W zamień za tą spijają śmietankę z pieniędzy pozyskanych ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2. Taki system istniał kiedyś w USA, ale dawno splajtował na skutek fali spekulacji i zwykłych malwersacji. W Europie pominą, że obecnie ten fałszywy podatek stanowi już ponad 23% kosztów energii w dalszym ciągu jest promowany przez podległe USA elity polityczne i jest podstawowa przyczyną deindustrializacji naszego kontynentu. Trzeba zaznaczyć, że Europa ratowała swój bilans energetyczny i dywersyfikowała fanaberie klimatyczne głównie poprzez dostęp do tanich surowców energetycznych z Rosji. Bez tych surowców konkurencyjność gospodarcza Europy w skali globalnej spada praktycznie do zera.

Ale i tą ostatnią kotwicę europejskiej gospodarki elity anglosaskie postanowiły zniszczyć. Wydaje się, że trwający obecnie na Ukrainie konflikt jest tylko pretekstem, aby zmusić kraje zachodu Europy do trwałego odcięcia się od surowców rosyjskich a dalszej perspektywie także handlu kontynentalnego z Chinami. Oprócz nacisków „solidarnościowych” USA udało się zbudować blok tzw. rozbijaczy jedności europejskiej tzw. „kordon sanitarny” – Międzymorze – Polskę, Ukrainę Rumunie, Chorwację i Słowację, które fizyczne mają pilnować żeby żaden rosyjski gaz do Europy Zachodniej się nie przedostał. Sankcje mają być w pełni pod kontrolą Wielkiego Brata. Ograniczenie gry rynkowej i wcześniejsze narzucenie UE systemu sprzedaży energii na giełdach ( też rączki USA) spowodowało, że ceny zaczęły być ustalane przez wielkich spekulantów i widzimy w obecnej chwili, że na przykład w Europie ceny energii są 7-10 krotnie wyższe niż w USA czy też w Rosji. W warunkach otwartej gospodarki globalnej powoduje to absolutna niekonkurencyjność prawie wszystkich europejskich branż poczynając od stali i cementu, a skończywszy na nawozach. Już w tej chwili widźmy falę upadłości w przemyśle.

Ale nawet takie ewidentne, dostrzegalne gołym okiem zagrożenia egzystencjalne nie powodują sprzeciwu elit i zmiany powziętej polityki. Zamiast zrobić wszystko aby znieść natychmiast sankcje i odbudować normalną grę rynkową w Europie i tym samym ocalić miejsca pracy, rządy państw europejskich prowadzą politykę odwrotną i zmuszają swoich obywateli od akceptacji daleko idących ograniczeń w dostawach prądu i przygotowują społeczeństwo do wyłączeń energii w zimie. Czy aby na pewno nie mamy tutaj do czynienia z powtórką covidowych lockdownów, tylko teraz robionych w sposób skuteczny – poprzez odcięcie energii, na które większości nie będzie nas stać? Rządzą przecież ci sami ludzie, którzy zaprowadzili już raz gospodarkę na skraj przepaści. Nie tak dawno Mateusz Morawiecki zamykał z Niedzielskim pod fałszywymi pretekstami całą Polskę, we Francji Macron na wiele lat zawiesił swobody obywatelskie i rządził autorytarnie także pod fałszywym pretekstem walki z zarazą. Większość europejskich rządów srodze egzekwowała takie paranoje jak, np. paszport covidowy, które obrażały zdrowy rozsądek. Powstaje, zatem uzasadnione podejrzenie czy nie mamy obecnie do czynienia z koleją recydywą skompromitowanego covidianizmu? Kolejnej odsłony sojuszu europejskich elit z atlantyckimi korporacjami przeciwko europejskiemu biznesowi? Ale tym razem, jak się wydaje, nie będą nam na siłę zakładać maseczek, ale w światle prawa rabować z ostatnich oszczędności pod groźbą wyłączenia energii. Czy Europejczycy zdobędą się jeszcze na odwagę, aby odzyskać zdolność do podjęcia racjonalnych decyzji i nie pozwolić odebrać sobie wolności?

Autorstwo: Piotr Panasiuk
Źródło: MyslPolska.info   https://eu14.proxysite.com/process.php?d=AD3Gvrh98EI691Sp0p%2F5vNqTsvWGZEX8PocolbSvBrBdNlVZAl3aEYuLBF7K%2Bp9aE%2BiS&b=1


wtorek, 13 września 2022

UE wprowadza "dwudziesty stopień zasilania" i zapowiada planowe wyłączenia prądu

 




Japońscy naukowcy twierdzą, że spożywanie warzyw i owoców zmniejsza ryzyko śmierci o prawie 10%

 




Regularne spożywanie wystarczającej ilości warzyw i owoców bogatych w błonnik pokarmowy i witaminy zmniejsza ryzyko śmierci o prawie 10%. Mówi o tym raport grupy japońskich specjalistów, opublikowany w czwartek na stronie internetowej Narodowego Centrum Raka Japonii.

Od początku lat 90. ubiegłego wieku zaobserwowali około 95 tys. mieszkańców 11 prefektur japońskich, w tym Tokio. Na początku badania mieli od 40 do 60 lat. Główną uwagę zwrócono na ich dietę oraz ilość spożywanych dziennie owoców i warzyw. W rezultacie podzielono je na pięć grup w zależności od wielkości spożycia tych produktów.

 

Do tej pory na 95 tys. zmarło około 24 tys. osób. W rezultacie naukowcom udało się zebrać statystyki i ustalić związek między preferencjami żywieniowymi a ryzykiem śmierci. Zgodnie z wynikami badania osoby z dwóch grup o najwyższym spożyciu owoców miały o 8-9% mniejsze ryzyko zgonu niż osoby z grupy o najniższym spożyciu. Jednocześnie, jak w przypadku zgonów z powodu chorób serca, liczba ta była od razu o 13% niższa. Jeśli chodzi o spożycie warzyw, osoby je regularnie spożywające w pożywieniu, ryzyko zgonu było mniejsze o 7-8%.

 

Wskaźnik ryzyka zgonu z różnych przyczyn, w tym nowotworów i chorób układu krążenia, obliczono na podstawie statystyk umieralności w grupach o najniższym spożyciu warzyw i owoców. Jednocześnie japońscy specjaliści brali pod uwagę stan zdrowia, nawyki, choroby dziedziczne, wskaźnik masy ciała i inne parametry pacjentów, aby wykluczyć te czynniki z końcowego wyniku.

 

W swoim badaniu japońscy naukowcy zalecają monitorowanie diety i spożywanie co najmniej 300 gramów warzyw i 140 gramów owoców dziennie.


https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/japonscy-naukowcy-twierdza-ze-spozywanie-warzyw-i-owocow-zmniejsza-ryzyko-smierci-o-prawie


czwartek, 1 września 2022

20-letni hokeista zmarł podczas meczu

 


Kapitan drużyny hokejowej juniorów Ayr Centennials Eli Palfreyman zmarł we wtorek wieczorem, podczas meczu poinformowano w środę rano.Ayr Centennials są zdruzgotani. „Prosimy o wasze modlitwy i wsparcie dla rodziny Eliego i każdego z naszych graczy. Społeczność Ayr jest pogrążona w żałobie” – napisał w oświadczeniu Brian Shantz, wiceprezes Centennials.

„Eli miał najlepszą opiekę ze strony naszego personelu medycznego i szybką reakcję ze strony personelu ambulatoryjnego” – napisał Shantz. „W nadchodzących dniach lekarze będą mieli dla nas więcej odpowiedzi. Z szacunku dla prawa rodziny do prywatności nie będziemy spekulować w tym bardzo trudnym czasie”.

Miasteczko North Dumfries poinformowało, że w North Dumfries Community Complex, podczas gry na turnieju Ayr Mutual Global Invitational, AyrCentennials ponieśli tragiczną stratę” – poinformowały władze. Finałowa runda gier, które miały się odbyć w środę, została odwołana przez organizatorów turnieju.

Autorstwo: Andrzej Kumor
Źródło: Goniec.net

UZUPEŁNIENIE „WOLNYCH MEDIÓW”

Eli Palfreyman na pewno był zaszczepiony na COVID-19, ponieważ bez szczepionki nie mógłby brać udziału w zawodach sportowych. Kanadyjskie przepisy covidowe były w tej kwestii wyjątkowo represyjne, a zmarły nagle sportowiec grał w lidze hokeja regularnie od 2018 roku bez przerw.


  https://www.goniec.net/2022/08/31/20-letni-hokeista-zmarl-podczas-meczu-w-north-dumfries-community-complex/