Nie wszystkie treści z opublikowanych artykułów, odzwierciedlają poglądy admina..

STRONA TA ZOSTAŁA ZAŁOŻONA W CELU PROPAGOWANIA ZDROWEGO STYLU ŻYCIA I ODŻYWIANIA. NIECH MOJE BEZINTERESOWNE DZIAŁANIE PRZYSPORZY KORZYŚCI JAK NAJWIĘKSZEJ LICZBIE LUDZI I ZWIERZĄT. BO ZDROWIE SIĘ TYLKO TAKIE MA JAK SIĘ O NIE ZADBA.

czwartek, 31 maja 2018

Najsilniejszy naturalny antybiotyk na infekcje nerek i dróg moczowych.


Problem infekcji dróg moczowych dotyka miliony osób, głównie kobiet. Antybiotyki nie są skuteczne, gdyż wg statystyk w ponad 85% przypadków infekcja po pewnym czasie powraca i często przenosi się na nerki. A przecież chemiczny antybiotyk to nie cukierek,  a jego przyjmowanie jest katastrofalne w skutkach.
W większości za zakażenie dróg moczowych jest odpowiedzialna bakteria Escherichia coli i osłabiony system immunologiczny. W prosty sposób można sobie poradzić z bakteriami w układzie moczowym stosując naturalny preparat, który już po pierwszym zażyciu przynosi wyraźną poprawę, a po całej kuracji infekcje przestaną  nawracać.
Najsilniejszy naturalny antybiotyk na infekcje nerek i dróg moczowychNa mieszankę weź:
250 g korzenia pietruszki
Pęczek natki pietruszki
1 szklankę oliwy z oliwek
250 g miodu organicznego
250 g skórki z cytryny bez pestycydów lub jeśli nie jesteś pewien usuń je
Sposób przygotowania:
Umytą pietruszkę pokroić na kawałki, dodać pozostałe składniki a następnie wszystko zblendować na jednolita masę.
Przełożyć do słoika, trzymać w lodowce.
Dawkowanie:
Przyjmować 1 łyżkę stołową 2 razy  dziennie – rano i wieczorem.  Po spożyciu całości nie powinno już być bakterii.

Dodatkowo wspomożesz kuracje jeśli będziesz :
1. Pić dużo wody – przynajmniej 8 szklanek dziennie (pomaga wypłukiwać bakterie i oczyszczać pęcherz), raz dziennie wodę z solą
2. Regularnie opróżniać pęcherz
3. Popijać herbatkę z pietruszki (gotować kilka minut pokrojony korzeń i natkę, przecedzić, pić po przestudzeniu )
4. Pić herbatkę ze skrzypu polnego
5. Włączać ogórki do codziennej diety
6. Dodawać sok z żurawiny do herbaty (nie słodzić)
7. Popijać nalewkę czosnkową lub wywar czosnkowy
8. Za każdym razem gdy poczujesz pieczenie przy oddawaniu moczu, wypij 2 szklanki wody, a następnie rozpuść ¼ łyżeczki sody oczyszczonej w 125ml wody i wypij.
Dodatkowo przez czas kuracji dobrze jest unikać cukru, słodyczy, ostrych przypraw, czekolady, owoców cytrusowych i kofeiny
Po takiej kuracji infekcje przestana nawracać i system immunologiczny zostanie wzmocniony.
Zdjęcie użytkownika Grzegorz Krzyżyński.

środa, 30 maja 2018

12% lekarzy zniechęca do szczepień

Plik:Szczepionka strep pneu.jpg

Zespół lekarzy pod kierownictwem prof. Przemka Kwinty, kierownika Katedry Pediatrii i Kliniki Chorób Dzieci Collegium Medicum UJ opracował dokument „Analizy postaw rodzicielskich wobec szczepień i ich wpływu na wdrożenie kalendarza szczepień dzieci w Polsce” na podstawie historii przypadków ze swojego szpitala.

Przeprowadzono 300 ankiet wśród rodziców na temat tego, czy obawiają się szczepień, skąd mają wiedzę na temat ich rzekomej szkodliwości i co dokładnie wiedzą o odczynach poszczepiennych. Okazało się, że 12 procent z nich zniechęcił do szczepienia dziecka sam lekarz.
Ale to nie wszystko: 12 procent uznało też, że „lepiej nabyć odporność naturalną drogą – czyli przez infekcję” ponieważ szczepionki mają szkodliwe substancje. 13 proc. przyznało, że nie widzi sensu w szczepieniach. 51 procent stwierdziło, że „widzi bezpośrednie korzyści”.
„Prawie 12 proc. rodziców, którzy chcą zrezygnować ze szczepienia, bo tak mówi lekarz, to jest bardzo dużo” – mówi prof. Przemko Kwinta. „Bardzo niepokojącą kwestią jest to, że część rodziców uznała, że nie widzi sensu szczepienia dzieci, bo przecież chorób zakaźnych, na które są szczepienia, już nie ma albo są rzadkie, gdzieś daleko. Albo rodzice uznali, że ich dzieci nie będą chorować, bo jeśli choroby nie istnieją, to nie ma się od kogo zarazić.”
Zdjęcie użytkownika Leszek Pawlak.

wtorek, 29 maja 2018

Do roku 2025 prognozuje się wysyp autyzmu

Zawężony repertuar dziecięcych zachowań przy dominacji wielokrotnego układania przedmiotów w określonym porządku, np. powtarzającego się ustawiania przedmiotów jeden na drugim lub w jednej linii, mogą być jednym z objawów autyzmu

Przewiduje się, że do 2025 roku, jedno na dwoje dzieci będzie miało autyzm. Naukowiec dr Stephanie Seneff, doszedł do następującego wniosku: zawartość glifosatu w wielu produktach spożywczych, jest jedną z największych przyczyn rozprzestrzeniania autyzmu.

Glifosat jest głównym składnikiem herbicydu Roundup, firmy Monsanto. Zawarty jest również w wielu innych produktach Monsanto, które używają rolnicy w USA, w Polsce i na świecie. Glifosat został pierwotnie opracowany jako przemysłowy środek czyszczący do chelatowania metali ciężkich i innych substancji z zatkanych rur.
Kiedy odkryto, że może również zabijać drobnoustroje, został przekształcony w coś, co ostatecznie stało się jednym z najczęściej używanych środków chwastobójczych w rolnictwie.
Badania zebrane przez dr Seneffa w połączeniu z danymi opublikowanymi przez amerykańskie Centers for Disease Control and Prevention (CDC) ujawniają, że wbrew twierdzeniom Monsanto, że glifosat dla ludzi jest „bezpieczny”, użycie tego związku jest bezpośrednio związane ze wzrostem autyzmu w ciągu ostatnich kilku dekad.
Dane opublikowane przez CDC w 2014 r. pokazują, że jedno na 68 dzieci dotyka autyzm. W latach 1980. było to jedno na 2000 dzieci. Ciekawa jest następująca zbieżność. Wskaźnik choroby gwałtownie wzrósł, wraz ze wzrostem używania glifosatu w rolnictwie.
Poza autyzmem, glifosat jest powiązany z wieloma innymi schorzeniami, takimi jak: zespół nadpobudliwości psychoruchowej (ADHD), alergie pokarmowe, astma, zespół nieszczelnego jelita, choroba jelita drażliwego (IBD), choroba Alzheimera, demencja, choroby serca i nowotwory.
Międzynarodowa Agencja ds. Badań nad Rakiem (WHO) i Światowa Organizacja Zdrowia (IARC) stwierdziły kilka lat temu, że glifosat jest „prawdopodobnym czynnikiem rakotwórczym”. Jednak nadal opryskują nim konwencjonalne i genetycznie modyfikowane (GM), uprawy takie jak: soja, kukurydza, rzepak, burak, orzeszki ziemne, rośliny strączkowe i inne.
Czy glifosat można zmyć z gotowego produktu? Nie. Rośliny nie tylko wchłaniają glifosat do każdej komórki, ale mogą także łączyć się z innymi toksynami. Taka dawka toksyczności powoduje: zaburzenia hormonalne, uszkodzenie metabolizmu, upośledzenie funkcji wątroby i brak równowagi w mikrobiomie jelitowym. Dlatego dr Seneff podkreśla wagę detoksyfikacji glifosatu, czyli oczyszczania organizmu z toksyn.
Dopóki glifosat nie zostanie całkowicie zakazany w rolnictwie, nie da się go uniknąć, zwłaszcza że ​​trafia do prawie każdego rodzaju żywności.
Glifosat w organizmie, zatrzymuje tworzenie zdrowych poziomów witaminy C w czerwonych krwinkach, co jest istotne nie tylko dla odporności, ale również dla naczyń krwionośnych i zdrowia serca. Glifosat może prowadzić do stłuszczenia wątroby, ponieważ zaburza metabolizm fruktozy i syntezę siarczanu.
Dr Seneff zaleca spożywanie diety bogatej w cholesterol, ponieważ glifosat ma tendencję do usuwania tego ważnego składnika odżywczego z organizmu. Istotne jest również jedzenie dzikich ryb, czyli złowionych przez prawdziwych wędkarzy. Również należy jeść jaja od kur domowych, a także spożywać wiele probiotycznych potraw, takich jak: jogurt, kefir i kombucha, a także bogate w siarki warzywa kapustne, takie jak: brukselka, brokuły i kalafior. Powinniśmy uzupełniać suplementy zawierające siarkę, jak kwas alfa-liponowy i metylosulfonylometan, lub MSM.
Pamiętaj również, aby spożywać dużo zieleni, ziół i przypraw, w tym czosnku, pietruszki, cebuli, kolendry, bazylii i mniszka lekarskiego, z których wszystkie są potężnymi, naturalnymi środkami odtruwającymi.
Autorstwo: Ethan Huff
Tłumaczenie: Marta Brzoza
Źródło oryginalne: NaturalNews.com
Źródło polskie: MartaBrzoza.pl  Żródło:https://wolnemedia.net/do-roku-2025-prognozuje-sie-wysyp-autyzmu/

Naturalne jedzenie, naturalna suplementacja - Ryszard Piotr


poniedziałek, 28 maja 2018

Roboty produkujące organoidy na masową skalę

Naukowcy ze Szkoły Medycznej na Uniwersytecie Waszyngtońskim w Seattle opracowali zautomatyzowany system, który pozwala na masową produkcję organoidów. Roboty tworzą je z komórek macierzystych i są o wiele bardziej wydajne w swojej pracy od ludzi.
Twórcy nazwali swój system „nową tajną bronią” w walce z chorobami. Organoidy, czyli zminiaturyzowane i uproszczone wersje organów takich jak serce czy nerka, powstają w laboratoriach, aby można było na nich przeprowadzać badania i testować leki. Mogą one z powodzeniem zastąpić myszy i inne zwierzęta.
Jednym z problemów, jaki stał na drodze do masowego wykorzystania organoidów była ich produkcja na dużą skalę. Powstały na Uniwersytecie Waszyngtońskim zrobotyzowany system rozwiązuje ten problem. Nowa technologia potrafi hodować organoidy z komórek macierzystych – jest to wszechstronny typ komórek, które mogą przekształcać się w każdy rodzaj tkanki lub organ.
Roboty wprowadzały komórki macierzyste do płytek, które zawierały po 384 mikrostudzienki, gdzie w ciągu 21 dni przekształciły się w mini-nerki. Każda z mikrostudzienek zawierała po 10 lub więcej organoidów, zaś każda płytka zawierała tysiące organoidów.
Naukowcy wskazują na same korzyści, które wynikają z zastosowania tego systemu. Samo przygotowanie eksperymentu na taką skalę zajęłoby człowiekowi cały dzień, zaś roboty dokonały tego w zaledwie 20 minut. Co więcej, maszyny nie popełniają żadnych błędów i mogą nieustannie powtarzać te nudne czynności. Po raz kolejny przekonujemy się, jak wielkie korzyści wynikają z automatyzacji tak prostych procesów.

sobota, 26 maja 2018

Nagranie materiału w studio NTV Niezależna. Sobótka

Zdjęcie użytkownika Ryszard Piotr.

Zdjęcie użytkownika Ryszard Piotr.

ZdjÄ™cie użytkownika Ryszard Piotr.Nagranie materiału w studio NTV Niezależna. Sobótka https://www.youtube.com/watch?v=1baqapDfEfs

W godzinę samochód może stać się śmiertelną pułapką

W temperaturze 71 stopni Celsjusza można usmażyć jajko, giną bakterie salmonelli, a człowiek doświadcza oparzeń trzeciego stopnia. Taką właśnie temperaturę może osiągnąć deska rozdzielcza samochodu zaparkowanego w pełnym słońcu. Dwuletnie dziecko pozostawione w takim samochodzie może umrzeć w ciągu godziny.
Badacze z Arizona State University i University of California San Diego przeprowadzili badania, w ramach których porównywali, jak różna typy samochodów nagrzewają się podczas letnich dni pozostawione w miejscach o różnym stopniu nasłonecznienia i zacienienia. Przeprowadzono też symulację wpływu temperatur w samochodach na pozostawione w nich 2=-letnie dziecko.
„Nasze badanie nie tylko pokazało nam różnice temperatury w samochodach pozostawionych w cieniu i na słońcu, ale wykazało również, że małe dziecko może umrzeć nawet, jeśli samochód, w którym je zostawiliśmy, będzie zaparkowany w cieniu”, mówi profesor klimatologii Nancy Selover z Arizona State University. Każdego roku w Stanach Zjednoczonych umiera średnio 37 dzieci pozostawionych w samochodach.
Podczas badań wykorzystano dwa identyczne srebrne sedany średniej wielkości, dwa identyczne srebrne małe samochody osobowe i dwa identyczne srebrne miniwany. Podczas gorących letnich dni samochody były parkowane w różnych miejscach i przez różny czas były zacienione i ogrzewane bezpośrednio padającymi promieniami słonecznymi. Badacze o różnych porach dnia mierzyli temperaturę wewnątrz kabiny oraz temperatury na powierzchni różnych elementów pojazdów.
Okazało się, że w samochodzie zaparkowanym w pełnym słońcu, gdy temperatura na zewnątrz wynosi 37,7 stopnia Celsjusza, po godzinie temperatura w kabinie sięga średnio 46,6 stopnia Celsjusza, temperatura deski rozdzielczej to 69,4 stopnia, temperatura kierownicy to 52,7 stopnia, a temperatura foteli wyniosła 50,5 stopnia. Jeśli samochód zaparkowany był w cieniu, temperatura kabiny była podobna do temperatury otoczenia, deska rozdzielcza rozgrzewała się do 47,7 stopnia, kierownica do 41,6 stopnia,a temperatura siedzeń po godzinie wynosiła 40,5 stopnia Celsjusza. Jak można się było spodziewać, mniejsze samochody nagrzewały się szybciej niż większe.
„Każdy z nas zetknął się z sytuacją, gdy wracał do zaparkowanego samochodu i ledwie mógł dotknąć kierownicy. Wyobraźcie sobie jak to jest być dzieckiem uwięzionym na siedzeniu. A gdy w samochodzie znajduje się człowiek, to oddychając zwiększa wilgotność we wnętrzu pojazdu. Im większa wilgotność, tym organizm trudniej się chłodzi, gdyż pot wolniej odparowuje”, mówi Selover.
O tym, na ile wysoka temperatura jest dla nas śmiertelna, decyduje nasz wiek, waga, stan zdrowia, ubranie i inne czynniki. Nauka nie jest w stanie jednoznacznie przewidzieć, kiedy dziecko dozna udaru cieplnego, jednak większość udarów u dzieci ma miejsce, gdy temperatura organizmu przez dłuższy czas przekracza 40 stopni Celsjusza. Na potrzeby badań użyto cyfrowego modelu temperatury ciała 2-letniego chłopca. Badacze symulowali, co się stanie, jeśli dziecko zostanie zamknięte na godzinę w samochodzie zaparkowanym w pełnym słońcu i na dwie godziny w samochodzie zaparkowanym w cieniu.
Symulacje wykazały, że w każdym przypadku dochodzi do hipertermii i udaru cieplnego, a uszkodzenia organów wewnętrznych mają miejsce w temperaturach poniżej 40 stopni Celsjusza. Część osób, które w rzeczywistości przeżyły udar cieplny doświadczyła stałych uszkodzeń mózgu i organów wewnętrznych.
Gene Brewer, profesor psychologii, który nie brał udziału w powyższych badaniach, mówi, że zapomnienie dziecka w samochodzie może przydarzyć się każdemu. Brewer, który specjalizuje się w procesach pamięciowych, był ekspertem w sprawie przeciwko rodzicom, których dziecko zmarło pozostawione w samochodzie. „Często w takich przypadkach mamy do czynienia z roztargnieniem rodziców. Kłopoty z pamięcią to poważna sprawa i mogą dotknąć każdego, niezależnie od wieku, płci, pochodzenia, osobowości, klasy społecznej czy innych cech. Z funkcjonalnego punktu widzenia nie ma dużej różnicy pomiędzy zapomnieniem kluczy, a zapomnieniem dziecka w samochodzie”, mówi uczony.
Większość ludzi oddaje się codziennie tym samym rutynowym czynnościom. Tą samą drogą jeżdżą do pracy, wiozą dziecko do tego maego przedszkola, pozostawiają kluczyki od samochodu w tym samym miejscu. Czynności te nie wymagają myślenia. Jeśli rutyna ta zostanie przerwana przez jakieś wydarzenie, na przykład telefon od szefa czy zmianę dni odwożenia dziecka do przedszkola, może dojść do zaburzeń pamięci. „Takie zaburzenia nie mają nic wspólnego z dzieckiem. Zdarzają się one, gdyż czyjś mózg musiał pomyśleć o czymś innym i została przerwana rutyna. Zaczynamy nagle myśleć o czymś nowym, a to prowadzi do zapomnienia. Nikt nie ma pamięci doskonałej”, wyjaśnia Bewer.
Autorstwo: Mariusz Błoński
Na podstawie: Medical Xpress
Źródło: KopalniaWiedzy.pl

środa, 23 maja 2018

Unikalne właściwości liścia laurowego

Naukowcy odkryli, że liść laurowy zawiera alkaloid, który może oddziaływać na określone receptory bólowe człowieka. Dalsze badania tej substancji pomogą opracować nowe preparaty przeciwzapalne, które będą skuteczniejsze od leków, stosowanych obecnie.

Jak powiedział rosyjskim mediom kierownik laboratorium biologii molekularnej i komórkowej Pierwszego Moskiewskiego Państwowego Uniwersytetu Medycznego im. I.M. Sieczenowa Jarosław Andriejew, człowiek odczuwa ból dzięki specjalnym cząsteczkom białkowym. „Są to receptory, położone na wrażliwych neuronach. Jeden z typów podobnych receptorów nazywa się ASIC3 i bierze bezpośredni udział w odczuwaniu bólu w przypadku stanu zapalnego. Aktywacja tego receptora prowadzi do przekazania sygnału o chorobie do mózgu. Do tej pory nie wiedziano do końca, w jaki sposób organizm aktywuje ten kanał” — podkreślił Jarosław Andriejew.
Naukowcy z Uniwersytetu im. Sieczenowa i Instytutu Chemii Bioorganicznej RAN odkryli, że występujący w liściach laurowych alkaloid (lindoldhamin) może aktywować kwaso-zależne kanały jonowe ASIC3. Uczeni doszli również do wniosku, że podczas procesu zapalnego w organiźmie człowieka wytwarzane są molekuły, zbliżone do tej substancji. Oznacza to, że blokowanie dróg ich syntezy w komórkach może być nowym sposobem na walkę z bólem.
Zdaniem Andriejewa, najbardziej popularne środki przeciwbólowe, jak apiryna, ibuprofen i diklofenak wykorzystują inne mechanizmy walki z nieprzyjemnymi odczuciami podczas choroby. Oddziałują one na enzymy, nazywane cyklooksygenazami. „Tego typu preparaty nie pomagają jednak wszystkim. Niedawne odkrycie daje farmaceutom dodatkowe możliwości w opracowaniu skutecznych leków” — podkreślił Andriejew.
Pracownik naukowy laboratorium neuroreceptorów i neuroregulatorów Instytutu Chemii Bioorganicznej RAN Denis Osmakow potwierdził, że rezultaty, osiągnięte przez naukowców mogą doprowadzić do pojawienia się nowych lekarstw. „Nasze laboratorium od wielu lat bada funkcjonowanie receptorów, uczestniczących w odbiorze i przekazywaniu sygnałów bólowych. Nadają się do tego związki chemiczne, które zwiększają lub wręcz przeciwnie zmniejszają ich aktywność. Rośliny są bogatym źródłem tych aktywnych biologicznie substancji. I wawrzyn szlachetny nie jest wyjątkiem” — powiedział uczony.
Członek korespondent Rosyjskiej Akademii Nauk, kierownik laboratorium biofizyki procesów synaptycznych Instytutu Fizjologii Ewolucyjnej i Biochemii RAN Denis Tichonow powiedział, że wielu naukowców uważa za interesującą hipotezę, że wspomniane wcześniej kanały najczęściej aktywowane są przy pomocy nieznanych na razie związków pochodzenia naturalnego. „Poszukiwania i wykrycie tego typu substancji to obiecujący i perspektywiczny kierunek współczesnej farmakologii i neurofizjologii” — podkreślił ekspert. Jego zdaniem takie badania mogą doprowadzić do odkrycia nowych sposobów regulacji układu nerwowego.Rezultaty prac rosyjskich naukowców zostały opublikowane w czasopismach naukowych „Frontiers in Molecular Neuroscience” oraz „British Journal of Pharmacology”.

Kropki kwantowe niszczą komórki raka płuc

Nanocząstki pozyskane z liści herbaty hamują wzrost komórek raka płuc i niszczą nawet 80% z nich. Brytyjsko-indyjski zespół dokonał tego odkrycia, szukając nowych metod produkcji kropek kwantowych.

Naukowcy podkreślają, że choć nanocząstki są już wykorzystywane w medycynie, to kropki kwantowe dopiero od niedawna przyciągają uwagę „biobadaczy”.
Autorzy publikacji z pisma „Applied Nano Materials” dodają, że kropki kwantowe można co prawda uzyskiwać chemicznie, ale jest to złożony i drogi proces z toksycznymi efektami ubocznymi. Nic więc dziwnego, że akademicy postanowili przetestować roślinną metodę, bazującą na ekstrakcie z liści herbaty.
Ekipa dr. Sudhagara Pitchaimuthu z Uniwersytetu w Swansea wyjaśnia, że liście herbaty zawierają wiele różnych składników, w tym polifenole, aminokwasy, witaminy czy przeciwutleniacze. Podczas eksperymentów wyciąg z liści herbaty mieszano z siarczanem kadmu(II) – CdSO4 – oraz siarczkiem sodu (Na2S). Roztwór pozostawiono do inkubacji. Uzyskanymi kropkami kwantowymi potraktowano komórki raka płuc.
Okazało się, że kropki kwantowe z liści herbaty hamowały wzrost komórek rakowych. Penetrowały ich nanopory i niszczyły do 80% z nich.
„Nasze badania potwierdziły, że ekstrakt z liści herbaty może być nietoksyczną alternatywą dla chemicznej produkcji kropek kwantowych” – zaznacza Pitchaimuthu. „Prawdziwym zaskoczeniem było jednak to, że kropki aktywnie hamowały wzrost komórek raka płuc. Nie spodziewaliśmy się czegoś takiego”.
Kropki kwantowe CdS pozyskane z wyciągu z liści herbaty wykazywały podczas bioobrazowania komórek rakowych lepszą emisję fluorescencyjną (były lepszymi znacznikami fluorescencyjnymi) niż tradycyjne nanocząstki CdS.
Zachęceni uzyskanymi wynikami naukowcy zamierzają przeskalować proces. „Chcielibyśmy założyć „fabrykę” kropek kwantowych, która pozwoliłaby nam w pełni zbadać sposoby ich wykorzystania”.
Autorstwo: Anna Błońska
Na podstawie: Swansea.ac.uk
Źródło: KopalniaWiedzy.pl

poniedziałek, 21 maja 2018

Dziś ważną kwestią jest to, by umieć rozróżniać, które informacje na temat zdrowia, medycyny, leczenia – są prawdziwe, a które nie. Zdrowie to coś, co jest nasze, co zależy tylko od nas. Czasy wszystkowiedzących autorytetów – minęły. Teraz mamy czasy autorytetów, które można wynająć za pieniądze – i robią to firmy farmaceutyczne, spożywcze, rządy. Zdrowie jest podstawową „ideą”, która zyskuje coraz bardziej na znaczeniu, w miejsce klasycznych, politycznych ideologii.

Zdjęcie użytkownika Fundacja Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva!

„Klasyczne” objawy początków raka

Czerniak szerzÄ…cy siÄ™ powierzchownie

W większości przypadków trafiamy do szpitala w 3-4 stadium zaawansowania choroby onkologicznej. Jak zrozumieć, że w organizmie rozwija się nowotwór?

Onkolodzy sporządzili listę objawów, które powinny skłonić nas do udania się do lekarza i przeprowadzenia badań. Sygnały wysyłane przez nasze ciało nie zawsze wskazują na to, że chorujemy na raka. Jednak jeśli tak jest, to objawy mogą się pojawić na wczesnym etapie, gdy wykrycie choroby i dalsze postępowanie przynoszą pozytywne efekty w leczeniu nowotworów złośliwych.
Na liście znalazły się następujące objawy:
1. Zmiany w układzie oddechowym
Na przykład, może wystąpić utrzymujący się przez dłuższy czas kaszel bez przeziębienia, zapalenie oskrzeli lub alergia. Czasami pojawia się też chrypa albo duszności. Takie objawy można zaobserwować w przypadku nowotworu płuc, gardła i krtani.
2. Ślady krwi
Ślady krwi w wydzielinach naszego ciała, jeśli brak ku temu okoliczności, są alarmującym sygnałem. Rak różnych organów, czy to jelit, czy żołądka, płuc, macicy może objawiać się nieoczekiwanym krwawieniem.
3. Nie gojące się rany
Jeśli rany nie goją się przez ponad trzy tygodnie, może to być objaw zarówno cukrzycy, jak i choroby onkologicznej. Komórki rakowe powstają w warstwie podstawnej naskórka, czyli najgłębiej położonej. Dlatego maści i kremy w przypadku raka skóry nie pomagają.
4. Znamiona
Nowe znamiona oraz zmiany w starych – inna forma, kolor i rozmiar – to bardzo poważny powód wizyty u lekarza. W 70% przypadków najbardziej agresywna forma raka skóry – czerniak – powstaje ze znamion na ciele.
5. Stwardnienia
Zauważalne gołym okiem i wyczuwalne pod palcami stwardnienia na ciele nie powinny pozostawiać wątpliwości co do tego, czy umówić wizytę do lekarza. Koniecznie przebadajcie się!
6. Korzystanie z toalety
Zmiany w oddawaniu moczu i wypróżnianiu się – częstsze lub rzadsze korzystanie z toalety – mogą świadczyć o rozwoju nowotworu jelit i pęcherza moczowego.
7. Utrata wagi
Utrata masy ciała, choć nie robimy nic w tym kierunku, bez zmiany żywienia i odczuwania silnego stresu, jest kolejnym klasycznym objawem rozwoju nowotworu. Dotyczy w zasadzie każdego organu.

niedziela, 20 maja 2018

W Szwajcarii chcą referendum ws. zakazu pestycydów

Pszczoła robotnica w trakcie zbierania nektaru

Masowe wymieranie pszczół obserwuje się na całym świecie. Jest to bardzo niepokojące zjawisko, które spowodowane jest między innymi stosowaniem szkodliwych pestycydów.

Obywatele Szwajcarii przymierzają się do głosowania nad całkowitym zakazem stosowania pestycydów. Póki co ponad 100 tysięcy Szwajcarów podpisało wezwanie do wprowadzenia zakazu, który obejmowałby sektor rolniczy i przemysłowy, w tym także żywność importowaną. Jest to intrygujące posunięcie, ponieważ właśnie ze Szwajcarii pochodzi największy na świecie producent pestycydów, firma Syngenta.
Ostatnie 12 miesięcy było w Europie okresem bardzo burzliwych dyskusji na temat przyszłego stosowania pestycydów. W efekcie być może już niedługo Szwajcaria stanie się drugim krajem po Bhutanie, który zakazał całkowicie stosowania syntetycznych substancji do zwalczania żywych organizmów, uznanych za szkodliwe. Nim jednak dzień ten nadejdzie mogą minąć nawet 3 lata.
Mimo że Unia Europejska nadal pozwala na stosowanie przy uprawach glifosatu – organicznego związku chemicznego, stosowanego do łatwego i taniego niszczenia chwastów – to coraz więcej krajów chce się z tego wycofać. Podobnie jak Szwajcaria, także Francja planuje zakazać stosowania pestycydów w ciągu kilku najbliższych lat.
Jak zawsze w takim przypadku pojawiają się głosy zarówno za, jak i przeciw. Nadal zdaniem wielu rolników całkowite wycofanie pestycydów oraz zakaz importowania żywności, do której je wykorzystano to decyzja zbyt radykalna, która może mieć skrajnie negatywny wpływ na plony oraz ceny żywności.
Co ciekawe, zaledwie kilka tygodni temu Unia Europejska obwieściła niemal całkowity zakaz stosowania neonikotynidów, jak dotąd najpowszechniej stosowanej klasy środków owadobójczych na świecie. Jak widać zakaz ten nie wystarczył i lista wycofanych z użytkowania substancji o niepewnym wpływie na nasze zdrowie i stan środowiska naturalnego nie została jeszcze zamknięta.
W zeszłym miesiącu, większość państw UE zagłosowała za całkowitym zakazem stosowania trzech pestycydów, które, jak wynika z badań, mają zgubny wpływ na pszczoły. Konkretnie dotyczy on trzech neonikotynoidów – tiametoksamu, imidakloprydu i klotianidyny, które przyczyniają się do śmierci tych owadów i nie pozostają bez wpływu na inne zwierzęta, w tym ptaki. Podczas głosowania, Polska wstrzymała się od głosu.
Zakaz wejdzie w życie pod koniec bieżącego roku i uderza on w firmy zajmujące się produkcją wymienionych pestycydów – jest to niemiecki Bayer, szwajcarska Syngenta i japońska Takeda. Mimo sprzeciwu ze strony tych przedsiębiorstw chemicznych, w czwartek Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej podtrzymał zakaz. Szkodliwe pestycydy będzie można stosować tylko w szklarniach.
Wiele badań jednoznacznie wskazuje na związek między masowym wymieraniem pszczół a używaniem środków owadobójczych z grupy neonikotynoidów. W zeszłym roku potwierdził to zespół europejskich naukowców, który przeprowadził eksperymenty na 33 polach uprawnych w Niemczech, Wielkiej Brytanii oraz na Węgrzech. Co więcej, w 2016 roku organizacja Greenpeace weszła w posiadanie dokumentów, które należały do koncernów Bayer i Syngenta. Wynika z nich, że firmy produkujące insektycydy doskonale wiedziały o ich negatywnym wpływie na pszczoły i postanowiły zataić te informacje.
Autorstwo: Scarlet i John Moll
Na podstawie: BBC.comReuters.com
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl [1] [2]
Kompilacja 2 wiadomości: WolneMedia.net

Ta epidemia zabije wszystko, co żyje

Odporny na leczenie grzyb może wkrótce doprowadzić do epidemii, która zniszczy rośliny, zwierzęta oraz ludzi. Świadczą o tym wspólne badania naukowców z Imperial College London i Exeter University, których wyniki zostały opublikowane w czasopiśmie naukowym „Science”.
Zgodnie z ustaleniami ekspertów, grzyby mogą wkrótce stać się podobne do odpornych na antybiotyki superbakterii i uzyskać odporność na leki przeciwgrzybicze, które często są nadużywane w medycynie i rolnictwie. W szczególności przyczynia się do tego regularne stosowanie leków do leczenia grzybiczego zapalenia jamy ustnej, naskórka stóp, grzybicy skóry i grzybicy paznokci.
Jednocześnie naukowcy zauważają, że zagrożenie jest niedoceniane i wkrótce da o sobie znać. Według nich leki niszczą tylko słabe kultury grzybów, a silne przeżywają i ewoluują, zyskując odporność na leki przeciwgrzybicze. W związku z tym eksperci wzywają do opracowania narzędzi, które powstrzymają to zagrożenie.
Naukowcy twierdzą również, że infekcje grzybicze są częściej przyczyną śmierci niż rak piersi i malaria. Ponadto, zgodnie z ich danymi, śmiertelność z powodu chorób wywołanych przez grzyby jest porównywalna do śmiertelności wywołanej gruźlicą i AIDS.

piątek, 18 maja 2018

E-papieros zabił swojego użytkownika

Amerykańskie władze ujawniły raport z autopsji mężczyzny, którego zwłoki zostały znalezione przez służby ratownicze w jego domu w St. Petersburg na Florydzie. Dowiadujemy się z niego, że 38-letni Tallmadge D’Elia zginął wskutek eksplozji elektronicznego papierosa. Urządzenie wybuchło, gdy mężczyzna miał je w ustach. Jego odłamki wbiły się w mózg ofiary. Doszło też do pożaru, który poparzył większość ciała mężczyzny. To właśnie pożar zaalarmował służby ratownicze, które po wejściu do palącego się budynku znalazły tam zwłoki.

To nie pierwszy przypadek eksplozji elektronicznego papierosa. W lipcu 2017 roku U.S. Fire Administration opublikowała raport „Electronic Cigarette Fires and Explosions in the United States 2009-2016”. Dowiadujemy się z niego, że we wspomnianym okresie amerykańskie media informowały o 195 przypadkach eksplozji i pożaru spowodowanych przez elektroniczne papierosy. W ich wyniku 133 osoby doznały obrażeń, a w 38 przypadkach były to ciężkie uszkodzenia ciała. W 61 przypadkach wypadek miał miejsce, gdy e-papieros znajdował się w kieszeni, a w 60 przypadkach gdy był używany. Podczas ładowania baterii doszło do 48 wypadków.
Jak zauważają autorzy raportu „kształt i konstrukcja elektronicznego papierosa powodują, że z większym prawdopodobieństwem niż inne przedmioty wyposażone w baterie litowo-jonowe, mogą się one zmienić w „płonącą rakietę” w razie awarii baterii”.
W raporcie z autopsji czytamy, że „przyczyną śmierci D’Elii była penetracja czaszki przez pocisk”.
Autorstwo: Mariusz Błoński
Na podstawie: CBS News
Zdjęcie: rolandmey (CC0)
Źródło: KopalniaWiedzy.pl

czwartek, 17 maja 2018

Jerzy Zieba w "Wagnerówce" - Wezwanie do zmiany systemu


Zdjęcie użytkownika Polska, Poland.

NATURALNE JEDZENIE - RYSZARD PIOTR


Sezon na mniszka już oficjalnie rozpoczęty, więc tutaj mała ściągawka krążąca po necie, co by się nie pomylić rwąc w euforii to złote ziele na miód, tudzież sałatkę :D ;) Owocnych w zioła wiosennych spacerów Wam życzymy!

Zdjęcie użytkownika Naturalnie Naturalni.

Choroba Alfiego Evansa zaczęła się od 22 szczepień!

Stowarzyszenie STOP NOP, na podstawie sądowych dokumentów medycznych przeanalizowało szczepienia, którym poddano Alfiego. Poniżej przedstawiam informacje opublikowane na stronie stowarzyszenia.

„Dziecko, u którego podejrzewa się zaburzenia neurologiczne nie powinno być szczepione skoro nie było diagnozy. U Alfiego Evansa lekarze nie postawili diagnozy. Mimo to lekarze i sąd nie dali mu szansy na życie. Chłopiec zmarł po kilku dniach na skutek odłączenia go od aparatury wspomagającej oddech. Sąd wbrew woli rodziców, którzy chcieli szukać pomocy dla dziecka w innym szpitalu, wydał na niego wyrok śmierci.
Alfie Evans urodził się 9 maja 2016 roku. 11 lipca 2016 r. chłopiec otrzymał osiem szczepionek w czterech wkłuciach. Były to szczepionki Infanrix IPV Hib, Prevenar, Bexsero, rotavirus. Według informacji z wyroku sądu w tym czasie zauważono u chłopca zezowanie. 9 września 2016 r. Alfie otrzymał siedem szczepionek: Infanrix IPV Hib, prawdopodobnie eksperymentalną szczepionkę przeciw meningokokom oraz Rotarix. Alfie zaczął się mniej uśmiechać, długo spał do tego stopnia, że zaczęło to niepokoić mamę i dość często musiała go budzić. Martwiła się również brakiem ogólnych interakcji i niechęcią Alfiego do sięgania po zabawki i niechęcią do zabawy. Zastanawiano się czy zez nie jest objawem poważniejszych problemów, nawet zaburzeń zdolności widzenia. Pielęgniarka środowiskowa była zaniepokojona brakiem odpowiedniej do wieku kontroli głowy Alfiego.
Mimo tych problemów 18 listopada 2016 r. chłopczyk otrzymał siedem szczepionek w trzech wkłuciach: Infanrix IPV Hib, Prevenar 13, Bexsero. W szóstym miesiącu życia nie było żadnych wątpliwości, że Alfie wykazuje oznaki znacznego opóźnienia rozwojowego.
W listopadzie 2016 r. został poddany przeglądowi w poradni ogólnej w szpitalu Alder Hey. Skan mózgu i kręgosłupa MRI został wykonany 30 listopada 2016 r. Raport z badania wykazał, że funkcjonuje on w zakresie przewidywanym dla niemowlęcia w wieku od 6 do 2 miesięcy. Pediatra, odnotował co następuje: „Skan mózgu MRI wykonany w dniu 30.11.2016 wykazał opóźnioną mielinizację graniczną ze względu na wiek chronologiczny i niewyjaśnione ograniczenie dyfuzji wzdłuż czuciowej kory ruchowej, korowo-rdzeniowej. Kanały i włókna prowadzą do środkowych płatów skroniowych. Wygląd nie jest typowy dla żadnego konkretnego zaburzenia. Sugerowane możliwe do wykluczenia diagnozy to zaburzenia mitochondrialne i niekenotyczna hiperglicynemia”.”
Obecnie w Wielkiej Brytanii rozpoczęły się działania na rzecz uchwalenia Alfie’s Law – nowych przepisów, które mają przywrócić prawa rodzicielskie uzurpowane obecnie przez szpitale i sądy, w sprawach takich jak sprawa Alfiego. Petycję wspierającą tę akcję można podpisać TUTAJ.
Opracowanie: Xebola
Źródło informacji: StopNOP.com.pl
Źródło opracowania: WolneMedia.net

środa, 16 maja 2018

NATURALNE JEDZENIE - RYSZARD PIOTR


Nieczłowiekowate potrafią odtwarzać przeszłe zdarzenia


Zdobyto pierwszy dowód, że nieczłowiekowate potrafią odtwarzać w myślach przeszłe zdarzenia.
„Zwierzęcą pamięcią interesujemy się nie tylko po to, by lepiej zrozumieć zwierzęta. Chodzi raczej o opracowanie nowych modeli pamięci, które będą pasować do typów problemów występujących w ludzkich chorobach, np. alzheimerze” – wyjaśnia prof. Jonathon Crystal z Uniwersytetu Indiany.
Crystal dodaje, że w obecnym paradygmacie większość badań przedklinicznych nowych leków na chorobę Alzheimera (ChA) ocenia, jak wpływają one na pamięć przestrzenną, czyli typ pamięci, który łatwo zbadać u zwierząt. To nie utrata pamięci przestrzennej odpowiada jednak na najbardziej upośledzające skutki ChA.
„Jeśli twoja babcia cierpi na alzheimera, jednym z najbardziej łamiących serce skutków ChA jest to, że nie pamięta ona, o jakich wydarzeniach ze swojego życia opowiadałeś jej podczas poprzedniego spotkania” – podkreśla doktorantka Danielle Panoz-Brown. „[Z tego powodu] interesuje nas pamięć epizodyczna – odtwarzanie wspomnień epizodycznych – która pogarsza się zarówno w alzheimerze, jak i podczas normalnego starzenia.”
Pamięć epizodyczna to inaczej pamięć zdarzeń. Gdy ktoś np. zgubi klucze, może próbować odtwarzać poszczególne etapy (epizody) od wyjścia z samochodu. Zdolność przypominania sobie tych zdarzeń w kolejności nazywa się „odtwarzaniem pamięci epizodycznej”.
By ocenić zdolność zwierząt do odtwarzania przeszłych zdarzeń, naukowcy z laboratorium Crystala spędzili niemal rok, pracując z grupą 13 szczurów. Gryzonie trenowano w zapamiętywaniu list składających się nawet z 12 zapachów. Zwierzęta umieszczano na arenie z różnymi woniami i nagradzano, gdy zidentyfikowały albo zapach przedostatni, albo czwarty od końca listy.
W każdym teście Amerykanie zmieniali liczbę elementów w liście, by potwierdzić, że zapachy były identyfikowane na postawie miejsca w liście, a nie na podstawie samej woni (w ten sposób można się było upewnić, że szczur pamięta całą listę w dobrej kolejności). By zakomunikować gryzoniom, o który zapach chodzi – 2. czy 4. od końca – autorzy publikacji z pisma „Current Biology” posługiwali się arenami o dwojakim wyglądzie.
Okazało się, że po zakończeniu treningu szczury „podawały” właściwą odpowiedź w ok. 87% prób.
Kolejne eksperymenty potwierdziły, że wspomnienia szczurów były długotrwałe i oporne na interferencję ze strony innych wspomnień. Potwierdzono także, że do wykonania takiego zadania szczury używają hipokampa (mózgowej siedziby pamięci epizodycznej).
Autorstwo: Anna Błońska
Na podstawie: Indiana University
Źródło: KopalniaWiedzy.pl

wtorek, 15 maja 2018

Lecznicze właściwości wody utlenionej


Lecznicze właściwości wody utlenionej - a właściwie nadtlenku wodoru w niej zawartego - to temat, o którym coraz więcej się słyszy. Na forach internetowych krążą opinie, że to doskonały środek zabijający beztlenową, patogenną mikroflorę, grzyby Candida itp. oraz ogólnowzmacniający układ odpornościowy. To niezwykle interesujące, ponieważ mówimy o zupełnie nowym zastosowaniu tej substancji - o przyjmowaniu wewnętrznym.

Temat wody utlenionej budzi szczególne kontrowersje również dlatego, że wywołuje skojarzenia z tematem wolnych rodników (atomów lub grup atomów, którym brakuje elektronów), o których wiadomo, że wywierają wysoce niekorzystny wpływ na tkanki organizmu poprzez swoją silną reaktywność.

Na początku roku 2008 nakładem Wydawnictwa Hartigrama ukazała się książka, która wszystko to, co dociera do ludzi jako nie do końca precyzyjnie sformułowane pogłoski, wyjaśni w sposób przystępny, dokładny i rzeczowy. Uczyni to językiem zrozumiałym dla większości ludzi.

Mowa o książce Iwana Pawłowicza Nieumywakina
"Woda utleniona - na straży zdrowia".



Przez wiele lat woda utleniona była znana jedynie jako doskonały środek antyseptyczny, stosowany do dezynfekcji ran. Informacje o stosowaniu wewnętrznym wody utlenionej nie przechodziły na ogół do opinii publicznej. Sama myśl, że wodę utlenioną możnaby (oczywiście w stanie rozcieńczonym) spożywać doustnie sprawiłaby, że co bardziej wykształceni z pewnością popukali by się w głowę, myśląc w tym czasie oczywiście o osobie, która rzuciłaby taki pomysł.

To jednak nie fikcja literacka, ale metoda, nad którą pracowało na przestrzeni naszego wieku wiele światłych osób potrafiących samodzielnie myśleć. I wykorzystywanie wody utlenionej to, jak pokazują relacje wielu ludzi, metoda skuteczna, co w bardzo przekonujący sposób wyjaśnia Iwan Nieumywakin. Lecz czy jest to wiarygodna osoba?


O autorze:



Iwan Nieumywakin to profesor medycyny, współtwórca tzw. medycyny kosmicznej - metod leczenia i wykonywania zabiegów w ekstremalnych warunkach panujących na orbicie okołoziemskiej. Jego wynalazki i opracowania od lat są wykorzystywane we współczesnych gabinetach lekarskich. Niewielu z nas, wykonując badanie pojemności płuc, wie, że na końcu ustnika, w który dmuchamy znajduje się wynalezione przez Profesora urządzenie o nazwie "Suchy spirometr". Profesor Nieumywakin swoją wiedzę zawdzięcza 50 latom pracy naukowej, wykonywanej we współpracy z najbardziej światłymi umysłami rosyjskiej nauki. Większość tego czasu poświęcił na badania mechanizmu oddychania, opracowywanie i testowanie nietypowych mieszanek oddechowych (zawierających np. hel i inne gazy) i wiele innych. Wszystko to sprawiło, że prof. Nieumywakin nabył ogromnego doświadczenia i wiedzy o wielu mechanizmach fizjologicznych organizmu.

Wiedzę tę wykorzystał praktycznie, opracowując unikalną metodę metoda leczenia przy użyciu nadtlenku wodoru (woda utleniona to 3% roztwór wodny nadtlenku wodoru). Była ona wykorzystywana od lat 50 ubiegłego stulecia do pokonywania rozmaitych dolegliwości u radzieckich kosmonautów oraz wysokich rangą urzędników państwowych. Teraz, kiedy technika ta została odtajniona, możemy bez przeszkód przeczytać o niej ze szczegółami w książce pt. "Woda utleniona - na straży zdrowia". Wygląda na to, że nikt nie wie o tym więcej od Nieumywakina. I nic w tym dziwnego - jest współtwórcą i wielkim popularyzatorem metody. Biorąc do ręki dzieło Iwana Pawłowicza Nieumywakina "Woda utleniona - na straży zdrowia", warto mieć świadomość tego, że traktuje ono o znanym i powszechnie stosowanym środku, dostępnym w aptekach za cenę jednego złotego. Mówi zatem o możliwościach leczenia przy pomocy taniego i nadspodziewanie skutecznego specyfiku (a takim jest niewątpliwie woda utleniona), na który każdy może sobie pozwolić bez uszczuplania domowego budżetu.

W dotychczas wydanych książkach autorzy zazwyczaj nie wyjaśniają, dlaczego woda utleniona działa tak wszechstronnie i czym zawarty w niej tlen różni się od tlenu cząsteczkowego, który wdychamy. Poza tym ich autorzy sądzą, że nadtlenek wodoru H2O2 (obecny w wodzie utlenionej) rozpada się na wodę i tlen cząsteczkowy. Jest to jednak po prostu nieprawda! Nadtlenek wodoru (składnik wody utlenionej) rozkłada się bowiem na wodę i tlen ATOMOWY.



Jakie konsekwencje pociąga za sobą ta różnica? O tym obszernie pisze Iwan Nieumywakin w swojej książce. Dość wspomnieć, że tlen atomowy jest ważnym czynnikiem pomagającym przywrócić i zachować zdrowie człowieka. Przyroda zadbała, by w naszym organizmie działał mechanizm obronny, nazywany układem immunologicznym. Jego komórki - leukocyty i granulocyty (odmiana leukocytów), wytwarzają nadtlenek wodoru, który w trakcie rozkładu produkuje tlen atomowy, bez którego nie zachodzi ani jedna reakcja biologiczna czy energetyczna.

Jednocześnie, będąc bardzo mocnym utleniaczem, niszczy on każdą patogenną mikroflorę - niezależnie od tego czy są to grzyby, wirusy, czy bakterie.

W wyniku złego odżywiania, zanieczyszczenia środowiska i innych szkodliwych czynników, układ odpornościowy ulega osłabieniu. Jego komórki nie są zdolne do likwidowania wszystkich zagrożeń. Autor traktuje przyjmowanie roztworu nadtlenku wodoru jako sposób na jego wspomożenie.

Chociaż naukowcy od dawna poważnie zajmują się zagadnieniem wpływu wody utlenionej na przebieg leczenia różnych chorób (gangreny, sączących i ropnych ran w chorobie popromiennej, chorób nowotworowych), badania te nie uzyskały szerokiego rozgłosu. Przyczyną tego stanu rzeczy jest zajadły sprzeciw ogromnego przemysłu wytwarzającego syntetyczne lekarstwa, jako jednej z głównych gałęzi biznesu, który przynosi wielkie dochody żerując na nieszczęściu ludzkim, oraz opór przedstawicieli tego przemysłu wobec podważania ich "autorytetu".

Jak twierdzi Nieumywakin - "Nie ma takiego zjawiska jak choroba jednego narządu - chory jest cały człowiek." I leczyć trzeba człowieka, a nie rękę, nogę czy wątrobę. Ponieważ podejście do człowieka, jako do całości (tzw. podejście holistyczne) jest się również teza Nieumywakina, głosząca, że "niezależnie od tego, jakimi cudownymi właściwościami dysponował by nadtlenek wodoru, to skuteczność jego oddziaływania na organizm będzie znacznie większa,

Zanim weźmiecie się za wodę utlenioną (i tym samym za zawarty w niej nadtlenek wodoru), konieczne jest oczyszczenie jelit, wątroby, stawów i krwi..." I również o tym profesor Nieumywakin pisze w swej książce. Podaje łatwe do zastosowania metody oczyszczenia organizmu, które bez nakładów finansowych można przeprowadzić w zaciszu domowym. No a potem - biegiem do apteki po wodę utlenioną...



Relacje osób, które stosują leczenie wodą utlenioną:

Szanowny Iwanie Pawłowiczu! Piszę z klinicznego szpitala wojewódzkiego w N. Jeden nasz pacjent cierpi na nowotwór żołądka - gruczolaka o małym stopniu zróżnicowania w IV stadium rozwoju. Leżał w centrum onkologicznym, gdzie stosowano odpowiednie leczenie i skąd został wypisany z rokowaniem przeżycia jeszcze jednego miesiąca, o czym poinformowano jego najbliższych. W naszej zaś klinice poddano chorego dwóm cyklom zabiegów endolimfatycznego wprowadzenia Fluorouracilu i Rondoleukiny. Dodatkowo aplikowaliśmy nadtlenek wodoru za pomocą aparatu "Izolda", ponieważ nie mamy skonstruowanego przez Pana urządzenia "Helios-1". Od przeprowadzonego przez nas leczenia upłynęło już 11 miesięcy, pacjent żyje i pracuje. Zadziwił nas i zainteresował ten przypadek. Niestety spotykaliśmy się z publikacjami o zastosowaniu nadtlenku wodoru w onkologii jedynie w literaturze popularnej i w Pańskich artykułach - wywiadach. (Autor listu prosił o nieumieszczanie jego danych)



Chcę podzielić się z Panem tym, co stało się ze mną w czasie, gdy zaczynałam zażywać wodę utlenioną (H2O2). Mam 73 lata, przeszłam zawał serca, udar mózgu, prawa strona [ciała] praktycznie nie działała, przez bóle kręgosłupa, stawów oraz w okolicy serca, z trudem poruszałam się po pokoju, fgłowę mogłam odwracać jedynie wraz z tułowiem a to i tak nie wszystko. Zaczęłam przyjmować fwodę utlenioną (H2O2) zgodnie z Pańskim zaleceniem. Po jakichś 2 tygodniach poczułam niewielką ulgę, a pod koniec miesiąca, jak gdyby rozluźniła się jakaś sprężyna, po czym praktycznie zanikły bóle w okolicy serca i w stawach. Minęło już 7 miesięcy, a ja czuję się jak 10 lat przed chorobą. Samodzielnie chodzę do sklepu, wykonuję gimnastykę a całe lato kopałam w ogródku. Nawet chodziłam na bosaka i od czasu do czasu chłostałam się pokrzywą. Teraz wszyscy moi sąsiedzi przeszli na taki sam tryb życia i zrozumieli, że nie wkładając wysiłku w swoje zdrowie, nie osiągnie się żadnego pożytku, tym bardziej od lekarstw, którymi nas tylko trują. Dziękuję Bogu, że jest Pan na świecie. Zdrowia Panu życzę i Pańskim współpracownikom. T. Gordiejewa, Kirow



Mam 64 lata. Mając 50 lat przeszedłem zawał, po półtora roku pojawiło się nadciśnienie, przy czym ciśnienie podniosło się do 250/140 mm słupa rtęci. Zanim skończyłem sześćdziesiątkę doszła arytmia z migotaniem komór, tachykardia napadowa, przerost prostaty, który przerodził się w guza prostaty. Od 52 roku życia mam grupę inwalidzką, i niezależnie od dużej ilości przyjmowanych lekarstw oraz leczenie w szpitalach , mój stan się pogarszał. W rezultacie miałem ciężką zadyszkę, z trudem chodziłem, w związku z napuchniętymi nogami nie byłem w stanie się schylić, poruszałem się wyłącznie z pomocą bliskich, pogarszała się pamięć a w głowie wciąż mi szumiało. Myślałem już o tym, by zakończyć swe życie na Ziemi, by nie męczyć siebie i najbliższych oraz lekarzy, którym od samego mojego widoku robiło się niedobrze. Na początku roku 2000 zapoznałem się z zaleceniami profesora Nieumywakina i zacząłem przyjmować wodę utlenioną (nadtlenek wodoru) według jego metody, a także zacząłem gimnastykować się na ile pozwalały mi siły, przyjmować naprzemienne prysznice, wychodzić niezależnie od pogody, czyli przestałem liczyć na osoby trzecie, zająłem się własnym zdrowiem, jak mawia Iwan Pawłowicz, całościowo.

W efekcie, obecnie (październik 2003 r.) uważam siebie za praktycznie zdrowego człowieka. Ciśnienie krwi spadło do 130-140/85-95 mm słupa rtęci, ekstracystole (nadkomorowe pobudzenia przedwczesne serca) oczywiście zdarzają się, ale nie zauważam ich, swobodnie chodzę, kręgosłup zgina się, wykonuję stanie w pozycji Świecy, staję na głowie, opuchlizna nóg ustąpiła. Ma rację profesor Nieumywakin: na zdrowie trzeba sobie samemu zapracowywać. Ja poświęcam na poranną gimnastykę i zabiegi około godziny, w ciągu dnia na spacer, bieg truchtem- 1-1,5 godziny.

Pozostały czas to praca na działce. Ale przecież mimo tego, że lat mi przybyło, czuję się o wiele lepiej niż nawet przed chorobą. Okazuje się, że wszystko jest bardzo proste, ale bez własnego wkładu pracy zdrowia nie będzie. Nie chodzę do lekarzy, a jeśli już się wybiorę, to oni dziwią się, że jeszcze żyję, bo według ich prognoz powinienem już dawno umrzeć. Mówię im, że nie doczekają się. Zresztą niektórzy z nich już umarli. I co się okazuje? Wielu, do których wcześniej się zwracałem nie mogło mi zalecić, co mam robić. Mógł to uczynić jedynie Główny Uzdrowiciel Narodowy Rosji. Jaki mam mieć teraz stosunek do oficjalnej medycyny, która porzuca pacjentów, dla których w ogóle istnieje?

Z szacunkiem i wdzięcznością za mądre i proste rady, których zastosowanie chorych zmienia w zdrowych. I.P. Potzorow, Lipieck



Na starość uzbierało się wiele bolączek i już wydaje się, że przywykliśmy do nich, ale ciągłe uczucie osłabienia, rozbicia, zmęczenia, nawet po nieznacznym wysiłku, uczyniły życie "nie do życia". Za radą I.P. Nieumywakina zaczęliśmy (ja i mąż) przyjmować wodę utlenioną (nadtlenek wodoru). Po pierwszych dziesięciu dniach niczego nie poczułam, ale potem zaczęły dziać się cuda. Jelita zaczęły wyrzucać z siebie coś niewyobrażalnego. Jakieś błonki, czerń, kamyki, i trwało to ponad tydzień. Wkrótce to samo zaczęło się u męża. Jeśli by Pan tylko wiedział, jak odżyliśmy, można by rzec, odmłodnieliśmy o 10-15 lat. Czy to możliwe, że to wszystko przez nadtlenek wodoru? W.I. Morozowa, Tomsk



Z całego serca dziękuję za zalecenie dotyczące zażywania wody utlenionej. Jestem inwalidą II grupy, mam 77 lat. 44 lata przepracowałem dla nauki. W 1990 roku przebyłem rozległy zawał serca. Od tamtej chwili cierpię na bóle dławicowe, nie mogłem przejść 5 minut od domu do Instytutu bez zatrzymywania się i zażycia nitrogliceryny. I to mimo faktu, że leczyłem się najnowocześniejszymi środkami. Rok temu stan gwałtownie się pogorszył i byłem zmuszony odejść na emeryturę. Przeczytawszy o korzystnym wpływie nadtlenku wodoru w informatorze "ZSŻ" , zacząłem przyjmować go codziennie. Po kilku tygodniach stenokardia, która jak wiadomo, związana jest z niedotlenieniem mięśnia sercowego, całkowicie znikła. Tlen z nadtlenku wodoru w pełni zaspokoił potrzeby serca. Stopniowo wykluczyłem przyjmowanie wszystkich lekarstw służących rozszerzeniu naczyń. Zażywając tylko nadtlenek wodoru, czuję się, wspaniale- jak by podmieniono mi serce. Z przyjemnością prowadzę samochód, latem pracowałem na działce, kopałem grządki, sadziłem, pielęgnowałem, zbierałem urodzaj. Obecnie bez wysiłku przechodzę dystans 5 km. Profesor G.P. Kutuzow, Łobnia



Opowiem o tym, jak w ciągu sześciu lat cierpiałam na astmę oskrzelową. Szczególnie w nocy było niedobrze. Nie mogłam spać, dusiłam się. A w tym informatorze przeczytałam wywiad z profesorem I.P. Nieumywakinem. Natychmiast uwierzyłam w nadtlenek wodoru i zaczęłam przyjmować go zgodnie z zaleceniami doktora. No i stał się cud. Astma oskrzelowa męcząca mnie tyle lat rozstała się ze mną. Jakież to szczęście, gdy człowiek się nie dusi i może prowadzić normalne życie! Walentyna K., Dimitrowgrad



Nie pomylę się, jeśli powiem, że każdy z nas najbardziej boi się udaru mózgu. I ja również się boję. Jakieś 20-25 lat temu zaczęło pojawiać się u mnie co jakiś czas obrzmienie lewego policzka, a przy nacisku na lewy policzek odczuwałam ostry ból, i jednocześnie powstawał stan zapalny lewego ucha i lewej powieki. Zwróciłam się do lekarzy. Otolaryngolog przepisał mi wibromasaż chorego ucha, a na wzrok i w celu zlikwidowania zaczerwienienia powiek zalecono mi zwykły masaż powiek przy pomocy szklanego pręcika. Kiedy po dwóch tygodniach przekonałam się o absolutnej nieskuteczności tych zabiegów, po prostu z nich zrezygnowałam. Straciłam tylko nadaremnie swój czas i niemal przegapiłam moment, kiedy jeszcze można było sobie pomóc. Wówczas to postawiłam sobie diagnozę - stan przedudarowy. I co teraz robić, jak się ratować? Zauważcie, że był to przełom lat 70-80. Zabroniona była Joga, oddychanie metodą Butenki, Borys Bołomow w więzieniu za swą książkę "Nieśmiertelność - to realne". Odszukiwano dysydentów, sadzano do więzień, a artykuły w "Zdrowiu" były jednakowe, nic nie mówiące i stereotypowo prostackie. Prosty rozum mógł się tym udławić a ja postanowiłam w pojedynkę stawić czoła mojej chorobie!

Pomocny okazał się mój zawód. Jestem inżynierem geologii i większość swego życia spędzałam w zdrowych warunkach. Mieszkaliśmy w namiotach bez telewizora, był za to stary radioodbiornik "Rekord" ,za pomocą którego wraz z kolegami słuchaliśmy "Radio Svoboda" [wolna Europa]. Bezlitośnie ją zagłuszano, ale my wśród piekielnego szumu staraliśmy się rozróżniać słowa. Na tej fali o 5.00 rano zawsze podawano ( i do dziś się podaje) wszelkie nowinki o zdrowiu nacji amerykańskiej. W jednej z tych audycji usłyszałam następujące (przytaczam niemal dosłownie): Udar nie zagraża tym, którzy regularnie dbają o zęby, z pomocą nadtlenku wodoru i wody pitnej.

Amerykańscy uczeni, którzy w ciągu 10 lat obserwowali dwadzieścia tysięcy pacjentów, doszli do wniosku, że to znacznie zmniejsza ryzyko wylewu krwi do mózgu. Od tej pory do dnia dzisiejszego przyjmuję wode utlenioną codziennie, przecież jest tania, łatwa w użyciu i dostępna jako środek do przemywania otwartych ran. Jest pomocna w leczeniu całkiem poważnych chorób i pozwala opierać się całej armii szkodliwych bakterii i wirusów. Jaki jest rezultat 20 lat wiernej służby nadtlenku wodoru? Zacznę od tego, że w wieku 64 lat mam wszystkie swoje zęby, wzrok stuprocentowy, czytam najdrobniejszy druk w "ZSŻ", dykcję mam wyraźną, pamięć bez zakłóceń, smak, węch i apetyt najwyższej klasy. Nie zostało nawet wspomnienie po chorobie ucha. Jestem bezgranicznie wdzięczna przypadkowo usłyszanej informacji. Zresztą, teraz już nasi uczeni twierdzą, że jeśli by nasze białe ciałka krwi nie produkowały nadtlenku wodoru (który produkują z tlenu atmosferycznego i wody), to Ziemia dawno już należała by wyłącznie do bakterii, wirusów, grzybów, pasożytów i innego świństwa.

Oczywiście, jeśli wraz z zastosowaniem nadtlenku wodoru prowadzić rozsądny tryb życia (a ja to wiem, bo zawód geologa uczy ascetycznego stylu życia), wymagający ciągłego treningu organizmu, to problemy zdrowotne gdzieś znikną. Mam 64 lata. W ciągu 40 lat bez przerwy miałam wysoki opad erytrocytów (OB.- 35-40 ml/h) [prawidłowy to 1-2/h]. Zasięgałam porady wszelkich lekarzy, próbowałam znaleźć przyczynę i wszystko na próżno. Doszłam do wniosku, że w czasie porodu zarażono mnie streptokokkiem, który znajduje się we krwi. Lekarze nie wiedzieli jak się go pozbyć. Przeczytawszy artykuły profesora I. P. Nieumywakina o nadtlenku wodoru, natychmiast w niego uwierzyłam i zdecydowałam się działać. Wykonałam oczyszczenie jelit i zaczęłam pić H2O2 według recepty. Po 10 dniach zrobiłam analizę krwi i nie uwierzyłam własnym uszom, gdy lekarz powiedział, że wszystkie wyniki są idealne. Nawet EKG było w normie, chociaż wcześniej pokazywało zakłócenia przewodzenia. Radość moja, rzecz jasna, nie miała granic. Cierpiałam 40 lat i w czasie 10 dni stałam się zdrowa. L. Jaśko, Wołgograd



Mój mąż przeszedł ciężki uraz mózgu. Jest inwalidą I grupy. Niedowład lewej strony, w tym i języka. Utrata zmysłu smaku, węchu, apetytu i sytości, wrażliwości na światło, mowę, pamięci itd., jest tego wiele. Sama jestem inwalidką II grupy: astma oskrzelowa, stenokardia, (wszystkie dolegliwości długo można wyliczać). Po wywiadzie z Nieumywakinem z dnia 26 marca zaczęliśmy przyjmować bez poradzenia się z lekarzami wode utlenioną. Zdecydowaliśmy, że nie mamy nic do stracenia, a nuż pomoże. I początek już jest! Mąż zaczął mówić, nie wypada mu już z lewej strony ust pożywienie, pojawiło się uczucie łaknienia i sytości, zaczął odróżniać smaki, poprawił się kolor skóry, zaczął zapamiętywać przystanki autobusowe. U mnie też są postępy, choć nie takie jak u męża. T. Wierbiło, Krasnojarsk



Mąż ma gruczolaka stercza. Przeszedł wszelkie operacje. Niezależnie od tego pogorszyło się oddawanie moczu i stan jelit. Po lekturze "ZSŻ" zaczął przyjmować nadtlenek wodoru. Skutek: Wartość znacznika PSA [ang. Prostate Specific Antigen, antygen gruczołu krokowego] obniżyła się z 6,6 do 2,0, co stanowi normę, unormowała się czynność pęcherza moczowego, nocą rzadko wstaje, a wcześniej zdarzało się to 3-5 razy. Jelita zaczęły normalnie pracować. L. Grinberg, Saratow



Od 35 roku życia cierpię na nadciśnienie, arytmię, zapalenie żył z towarzyszącym obrzękiem nóg. Po punkcji szpiku kostnego w ciągu 20 lat męczyło mnie zapalenie korzonków. Leczyli mnie, ale i tak chodziłam zgięta jak paragraf. Zaczęłam pić wodę utlenioną. Po pierwszym cyklu dziesięciodniowym niczego szczególnego nie zauważyłam. Za to po kolejnych dziesięciu dniach zaczęły dziać się cuda. Znikła arytmia, ciśnienie krwi, które nie spadało poniżej 160/100 wyniosło 120/90, obrzęki nóg z objawami zapalenia żył również znikły. Ale, co zadziwiające, wyprostowały się plecy i zaczęły czernieć włosy. Galina Konstantynowna, 65 lat, Moskwa



Zaznajomiwszy się z materiałami I.P. Nieumywakina o nadtlenku wodoru, zdecydowałem się napisać do Was. Pojawił się u mnie interesujący materiał potwierdzający teorię i praktykę profesora.Mnie osobiście 3% roztwór nadtlenku wodoru pomaga. Podam tylko jeden przykład. Po przeniesionym wylewie, pojawiło się u mnie wiele nieprzyjemnych, tak zwanych efektów pobocznych ordynowanych przez lekarzy medykamentów, które komplikowały i tak skomplikowaną już sytuację. Konkretnie, z pomocą wody utlenionej udało mi się uwolnić od brodawek, które pojawiły się w bardzo niewygodnym miejscu - w kroczu. Lekarze, do których się zwracałem, zaproponowali operacyjne usunięcie . Jednak przewidując powikłania mogące mieć miejsce w moim opłakanym stanie, zdecydowałem uciec się do nadtlenku wodoru.

Przed snem żona pomagała mi nałożyć tampony wykonane z papierowych serwetek namoczonych w 3% roztworze nadtlenku wodoru bezpośrednio na zaatakowane miejsca i pozostawiała je tam do rana. Powtarzałem te zabiegi w ciągu 3 tygodni. Jakież było moje zdziwienie, kiedy pewnego poranka odkryłem, że wszystkie brodawki znikły. Wcześniej usuwano mi je kilkukrotnie za pomocą przypalania jakimiś urządzeniami, ale one pojawiały się znowu w tych samych miejscach. Co zaś dotyczy stosunku działaczy medycyny oficjalnej do nadtlenku wodoru, to w większości jest to stosunek negatywny. I nie ma co się dziwić, sprzedaż drogich lekarstw jest o wiele bardziej zyskowna niż sprzedaż wody utlenionej. Poza tym nie zaprzestaje się prób nadtlenek wodoru z wszelkimi możliwymi nie działającymi dodatkami, I, wyobraźcie sobie, że ludzie kupują te śliczne buteleczki i pojemniczki, albowiem cieszą się one popularnością napędzoną za pomocą reklamy. Należy zauważyć, że we wszystkich tych produktach zawartość tlenu jest o wiele mniejsza niż w zwyczajnym nadtlenku wodoru (wodzie utlenionej).

Do tego zawartość tlenu to ważny aspekt. Iwan Pietrowicz Pawłow swego czasu powiedział, ze życie, to ciągła walka z niedotlenieniem.

Znane porzekadło uznanego na całym świecie uczonego dotyczy wszystkiego, co żyje na naszej planecie. Wiadomo, że nadtlenek może działać jak katalizator w plazmie i białych krwinkach. Ma zdolność do przenikania przez błonę komórkową erytrocytów zapewniając im dodatkową ilość tlenu. Zresztą komórki naszego ciała, które walczą z infekcjami, nazywamy granulocytami. One produkują nadtlenek wodoru i są jak by pierwszą linią obrony przed bakteriami i wirusami. Obecność w organizmie człowieka cząsteczek nadtlenku wodoru odgrywa ogromną rolę. Uczestniczą one w wielu procesach zachodzących w naszym ciele. Nie zamierzając rozwijać tu wykładu z mikrobiologii, chcę tylko nadmienić, że proteiny, karbohydraty, witaminy i minerały, by uczestniczyć w pełnieniu ważnych funkcji życiowych, nieodzownie wymagają obecności nadtlenku wodoru.

Nie przypadkowo w naukowej literaturze medycznej opublikowano ponad sześć tysięcy badań naukowych nad zastosowaniem nadtlenku wodoru, powtarzam - prostego, taniego i w znacznym stopniu wszechstronnego środka. Jednak oficjalna medycyna woli ten fakt przemilczać. Na całego za to reklamuje się szalenie drogie preparaty, efekt których nie został do końca zbadany a konsekwencje ich zażywania są niejasne. Tak, że, życzę Wam zdrowia. Nie spieszcie przyjmować lekarstw, nie mając o nich dokładnej informacji.

Woda utleniona to wielkie źródło tlenu atomowego, i do tego uczestniczy on w procesie niszczenia przez komórki krwi szkodliwych bakterii. Właśnie dlatego wciąż płukam usta mieszanką nadtlenku wodoru i szczerze mówiąc, czuję, że mój ogólny stan się poprawił.

Oprócz tego, jak już pisałem, udało mi się z pomocą właśnie nadtlenku pozbyć brodawek, które przeszkadzały mi w poruszaniu się, przez co życie znów się do mnie uśmiechnęło. Teraz jestem w stanie sam robić to, czego nie mogłem wcześniej. Wielkie dzięki redakcji i profesorowi Iwanowi Pawłowiczowi Nieumywakinowi. Popchnęliście mnie do skorzystania w procesie leczenia z wody utlenionej, i efekt, na szczęście okazał się pozytywny. ENGE, Kalifornia
Żródło:http://www.vismaya-maitreya.pl/naturalne_leczenie_lecznicze_wlasciwosci_wody_utlenionej.html