Nie wszystkie treści z opublikowanych artykułów, odzwierciedlają poglądy admina..

STRONA TA ZOSTAŁA ZAŁOŻONA W CELU PROPAGOWANIA ZDROWEGO STYLU ŻYCIA I ODŻYWIANIA. NIECH MOJE BEZINTERESOWNE DZIAŁANIE PRZYSPORZY KORZYŚCI JAK NAJWIĘKSZEJ LICZBIE LUDZI I ZWIERZĄT. BO ZDROWIE SIĘ TYLKO TAKIE MA JAK SIĘ O NIE ZADBA.

środa, 31 października 2018

Będę miał tam prelekcję na temat zdrowego naturalnego odżywiania i naturalnych suplementów oraz dlaczego nie należy jeść mięsa. Ryszard Piotr



Witajcie Kochani.
Oto omówienie pełnego programu i kolejna zapowiedz tym razem ze STUDIA VTV we Wrocławiu, Andrzejkowego Kongresu Zdrowia pt. W zdrowym ciele zdrowy duch, jaki odbędzie się w dniach 24-25 listopada br. w Anpolu Stare Olesno woj opolskie.
Dzwońcie do nas, abyśmy wiedzieli ile jedzonka przygotować i przybywajcie na niezwykłe Andrzejki. Tel. 787 784 254 lub 604 081 783 albo e-mail g.czupajlo@o2.pl Zapraszamy gorąco i mamy prośbę o udostępnienie oraz rozesłanie tej informacji w sieci, ponieważ blokada naszego wydarzenia jest ogromna.
Do zobaczenia w Anpolu, tam będzie się działo.  Andrzej Nikodemowicz
Tutaj link z opisem programu:
Brak automatycznego tekstu alternatywnego.

Wkładaj serce w przyrządzanie i jedzenie posiłków


Dziś musimy mieć dobrą intuicję, musimy zaprzęgnąć ją we wszystkich gałęziach naszego życia... również bardzo ważne jest czujne postrzeganie. Dla świadomego życia potrzebujemy energii a jednym ze sposobów starym jak świat jest produkowanie własnej energii poprzez codzienne pożywienie.
Świat jest wystarczająco stary aby już mieć na ten temat dobre rozeznanie a nie ciągle w tym temacie pełzać po ziemi. Ileż to ludzi dzisiaj myśli o tym, że proces samego trawienia spala ju dużo 
energii, i tu jest już ten główny punkt, gdzie można dużo własnej energii zaoszczędzić.Ileż to ludzi zasiada spokojnie do posiłku, w odpowiednich warunkach aby w spokoju przeżuwać każdy kęsek? Ludzie mają coraz mniej na to czasu... szybko wkładają coś do buzi i połykają na prędce, ponieważ nam wszystkim gdzieś się spieszy i nasze myślenie jest daleko od naszej strawy. Kto tu ma czas na dobre wymieszanie pokarmu ze śliną... w dodatku włączamy TV, komputery i dodatkowo karmimy się złymi newsami... i o jakiej świadomości jedzenia my tu mówimy?

\KLIKNIJ w link poniżej i polub stronę"Jak być zdrowym całe życie"na Facebook , a będziesz na bieżąco informowany o nowych artykułach ze strony.

https://www.facebook.com/Ryszard-Piotr-Jak-by%C4%87-zdrowym-ca%C5%82e-%C5%BCycie-811427708999378/

Ważne jest dla nas wizualne postrzeganie naszego pokarmu.Ważne jest jak podchodzimy do jedzenia, czy wyrażamy zachwyt, czy umiemy podziękować kucharzowi... nawet wówczas, kiedy to jedzenie nie jest specjalnie wyrafinowane... bo musimy wiedzieć, że czym prostsze jedzenie tym zdrowsze... a dzisiejsze piętrowe kanapki z McDonalda potrafią wywołać w nas poważne choróbska chociaż wydają się nam takie piękne, takie smaczne... ale kiedy je zjemy będą w naszym żołądku ciężkim kamieniem..Musimy wiedzieć, że wszystko co rośnie w obecności światła słonecznego posiada w sobie to światło, toteż szukajmy takich pokarmów, które nie rosną przy sztucznych żarówkach.
Ważne jest jak przygotowujemy pożywienie, z miłością czy ze złością... toteż gotujmy ze świadomością, że nasza miłość wzmocni wibracje tego posiłku i da nam więcej witalności.
Na pewno już zauważyliście, nie każdej gospodyni posiłek smakuje tak samo, chociaż zastosowały ten sam przepis. Gotowanie to wielka magia a jeszcze większa to nakrywanie do stołu. Dzisiaj mówimy dużo o miłości ale jak mało mamy jej w domu, I nie jest to prawdą, że lepsze pożywienie drożej kosztuje, nie musimy jeść na tony... tylko tyle ile wynosi prawdziwe zapotrzebowanie na minerały i witaminy. Trzeba użyć własnej głowy, intuicji, błogosławić wszystkie produkty jakie przynosimy do domu.Nie mamy czasu, jemy szybkie posiłki, mniej czasu spędzamy wspólnie przy stole, więcej odwiedzamy fast foody a nawet jemy podczas prowadzenia samochodu. I jaka tu może być w nas biologiczna odnowa, w dodatku te nasze produkty są pełne trucizn. W wielu domach ważniejsze dla nas są pieniądze, ładniejsza szafa, dywan na podłodze niż dobra strawa na talerzu... a tak naprawdę człowiek pomimo, że niby tak pragnie pieniędzy to jednak ważniejsza dla niego jest miłość i nie bez kozery stary mędrzec powiedział: "przez żołądek do serca".
I żaden cielec nie zaspokoi tego ludzkiego pragnienia - zapotrzebowania na miłość... kupuj więc wartościowsze pożywienie, niech i to w ciebie wnosi miłość, zdrowie i duchowe wartoścI nie jest to prawdą, że lepsze pożywienie drożej kosztuje, nie musimy jeść na tony... tylko tyle ile wynosi prawdziwe zapotrzebowanie na minerały i witaminy. Trzeba użyć własnej głowy, intuicji, błogosławić wszystkie produkty jakie przynosimy do domu... i z miłością zabrać się do pracy w kuchni... i życzę smacznego.


WIESŁAWA

wtorek, 30 października 2018

Seniorzy okiem Indian, Amerykanów i Polaków.

Indianie Tsimane z Boliwii uważają, że osoby starsze mają pamięć nie gorszą od młodych, i szybko uczą się nowości. My o wiele rzadziej patrzymy w ten sposób na seniorów – zauważają naukowcy z Polski i USA po badaniu społeczności tradycyjnej i zachodniej.
Wyniki swojej pracy przedstawili w „Journals of Gerontology: Psychological Science”.
Aby sprawdzić, jak ludzie z różnych kultur patrzą na starzenie się, dr hab. Piotr Sorokowski, dr Agnieszka Sorokowska i dr Tomasz Frąckowiak z Instytutu Psychologii na Uniwersytecie Wrocławskim (UWr) wraz z dr Corinną E. Löckenhoff z Cornell University w Ithaca (USA) przebadali grupę Polaków, Amerykanów i Indian Tsimane, reprezentujących społeczeństwo tradycyjne. Tsimane mieszkają w dżungli, gdzie żyją z polowań i rolnictwa. W całej Amazonii jest ich ok. 13 tysięcy, rozrzuconych w 100 wioskach w okolicach rzeki Maniqui na północy Boliwii. Ich życie i zwyczaje zostały opisane przez Piotra Sorokowskiego, Pawła Boskiego i Joannę Różycką-Tran w nowej książce pt. „Podróże psychologiczne przez kultury świata”.
W czasie badania naukowcy zadawali serie pytań pozwalających sprawdzić, co Polacy, Amerykanie i Indianie sądzą o młodszych i starszych osobach w różnych kontekstach: mądrości, szacunku (np. „czyja opinia jest bardziej szanowana?”), zadowolenia z życia („kto jest bardziej zadowolony z życia?”, czy oceny pamięci. Indian pytano np. „kto zapamiętałby nową drogę do innej wioski?”, a Polaków i Amerykanów: „kto zapamiętałby nową drogę do sklepu”.
Jednocześnie naukowcy pokazywali zdjęcia przedstawiające twarze osób w różnym wieku. Badani w odpowiedzi badani wskazywali jedno ze zdjęć.
\KLIKNIJ w link poniżej i polub stronę"Jak być zdrowym całe życie"na Facebook , a będziesz na bieżąco informowany o nowych artykułach ze strony.

https://www.facebook.com/Ryszard-Piotr-Jak-by%C4%87-zdrowym-ca%C5%82e-%C5%BCycie-811427708999378/

Jak się okazało, podczas gdy Polacy i Amerykanie cechę „dobra pamięć” przypisują zdecydowanie osobom młodszym, amazońscy Tsimane często kojarzą ją z osobami starszymi.
Trudno jednoznacznie interpretować wynik tego badania – zastrzega w rozmowie z PAP dr Sorokowski. I przypomina teorię, zgodnie z którą wśród niepiśmiennych społeczeństw pierwotnych to starsi ludzie są nośnikami wiedzy. „To ojciec lub dziadek uczył młodszych, jak się poluje. Także starsze kobiety przekazywały młodym swoją wiedzę o tym, co było dawniej albo co znajduje się dwie wioski dalej. Dzięki temu pozycja społeczna takich osób jest wyższa i wpływa na sposób, w jaki są traktowani przez innych. Związany ze starością stereotyp w ich grupie jest więc lepszy, niż u nas” – mówi.
Być może pozycja osób starszych u nas też była lepsza – do momentu wynalezienia druku – sugeruje współautor badania, dr Tomasz Frąckowiak z UWr. „Jednak wynalezienie go i możliwość spisywania historii wszystko zmieniły. Kiedy chcemy się czegoś dowiedzieć, siadamy do internetu, bierzemy książki. Starsi nie są już uważani za wiarygodne źródło wiedzy o świecie” – dodaje.
W ramach badania pytano również, kto szybciej nauczy się obsługiwać nowy przedmiot, pojawiający się w domu lub szałasie. Wśród badanych Tsimane mniej więcej co druga osoba uznała, że szybciej nowych rzeczy uczy się osoba starsza. „Wśród Tsimane odpowiedzi wskazujące na starszych i młodszych rozkładają się mniej więcej pół na pół. Można powiedzieć, że jeśli chodzi o wiek, Indianie nie widzą pod tym względem większej różnicy. W Polsce i USA na korzyść starszych wypowiadało się od 4 do 12 proc. pytanych” – zauważyła dr Agnieszka Sorokowska.
„Przedstawiciele społeczeństw zachodnich – lepiej wykształceni, trenujący umysł, mający często pracę o charakterze umysłowym – nawet jak się postarzeją, to często nadal są bardzo sprawni umysłowo. A jednak utożsamiamy ich często z niedostosowaniem, nieporadnością, słabą orientacją. Dlaczego starsi Indianie są postrzegani przez młodszych jako bardziej bystrzy, mający lepszą pamięć i bardziej zdolni do nauki? Być może ich otoczenie nie zmienia się tak szybko, jak nasze” – zastanawia się dr Frąckowiak, pracujący wśród starszych osób w Polsce.
Jak zauważa psycholog, nasz świat – świat ludzi Zachodu, niezwykle szybko się zmienia, a między tym, czego obecni seniorzy uczyli się za młodu, a tym, z czym mają do czynienia dziś, powstała przepaść. „Paradoksalnie na starość ludzie muszą się uczyć mnóstwa nowych rzeczy: mnóstwa PIN-ów, obsługi komputerów, orientacji w złożonych procedurach bankowych” – wylicza dr Frąckowiak.
„Czy u amazońskich ludów jest jednak inaczej? – zastanawia się dr hab. Sorokowski, który od lat prowadzi badania terenowe wśród populacji tradycyjnych. – Musimy pamiętać, że Tsimane, jak inne tego typu plemiona, żyją na skraju dwóch cywilizacji: zachodniej i tradycyjnej. Ich życie, jak i dostęp do nowych, nieznanych dla nich technologii czy przedmiotów, także zmienia się ekstremalnie szybko”.
Badanie potwierdziło również, że wszystkie społeczeństwa – niezależnie, czy zachodnie, czy pierwotne – patrzą na starsze kobiety mniej życzliwie, niż na mężczyzn.
„Status kobiety w większości społeczeństw tradycyjnych jest znacznie niższy, niż status mężczyzny, co dobrze widać również u Tsimane. Zdarzało się, że w trakcie badań trudno nam było porozmawiać z tamtejszymi kobietami, bo przychodziły z mężem i czekały na sygnał, jak odpowiadać” – wspomina dr hab. Sorokowski.
Gorszy stosunek społeczeństwa do seniorek, wyraźny również w Polsce czy w USA, próbuje wyjaśnić dr Frąckowiak. „Nie bez znaczenia jest fakt, że mężczyźni i kobiety, którzy dziś są seniorami, byli wychowywani w inny sposób. Mężczyźni byli bardziej uprzywilejowani, częściej pełnili role przywódcze… Obecnie mogą być postrzegani przez ten właśnie pryzmat, który niesie dobre skojarzenia związane z kwestiami poznawczymi, np. lepszą pamięcią” – mówi.
Życzliwy sposób postrzegania starości przez członków jednego z plemion nie musi jednak oznaczać reguły, zgodnie z którą ludzie starsi w społeczeństwach tradycyjnych starzeją się „lepiej” – zastrzega dr Sorokowski. Jego zdaniem wyjaśnienie tej kwestii wymaga kolejnych badań. Psycholog dodaje, że wśród Tsimane osób starszych jest generalnie stosunkowo niewiele. „Jeśli ktoś dożyje tam starości, to być może jest po prostu w ogóle zdrowszy i silniejszy. Być może dlatego brak wśród tych ludzi negatywnych stereotypów związanych ze starością” – sugeruje.

Wątrobowce lepsze niż medyczna marihuana

Ilustracja

Naukowcy z Uniwersytetu w Bernie i Federalnego Instytutu Technologii w Zurichu jako pierwsi przebadali występującą w wątrobowcach substancję przypominającą THC. Badania wykazały, że działanie przeciwbólowe i przeciwzapalne tej substancji może być lepsze niż działanie THC. Obecnie tetrahydrokannabinol jest wykorzystywany w leczeniu niektórych rodzajów bólu, utraty apetytu, zawrotach głowy i skurczach mięśni.

THC został po raz pierwszy wyizolowany w 1964 roku w Instytucie Naukowym Weizmanna w Izraelu. Przez kolejne dziesięciolecia sądzono, że związek ten występuje tylko w konopiach. Jednak w 1994 roku japoński chemik Yoshinori Asakawa wyizolował z wątrobowca Radula perrottetii związek podobny do THC i nazwał go perrottetynenem. Przed kilku laty Jurg Gertsch z Uniwersytetu w Bernie zauważył, że w internecie wątrobowce są reklamowane jako legalne środki pozwalające na osiągnięcie haju. W tym czasie nic nie wiedziano o farmakologicznych skutkach zażywania perrottetynenu. Wraz ze swoim zespołem postanowił porównać perrottetynen i THC pod kątem biochemicznym i farmakologicznym.
Badania na modelach zwierzęcych wykazały, że perrottetynen bardzo łatwo dociera do mózgu i aktywuje tam receptory kannabinoidowe. Wykazuje też w mózgu silniejsze działanie przeciwzapalne niż THC. „To niezwykłe, że tylko dwa gatunki roślin, które oddzieliły się od siebie przed 300 milionami lat, wytwarzają psychoaktywne kannabinoidy” – mówi Gertsch.
THC w niskich dawkach ma potwierdzone korzystne działanie terapeutyczne w leczeniu chronicznych chorób. Jest jednak rzadko wykorzystywane, gdyż w wyższych dawkach ma silne działanie psychoaktywne. Stąd też duże nadzieje, które naukowcy wiążą z perrottetynenem i podobnymi substancjami. Ma on bowiem słabsze działanie psychoaktywne i silniejsze działanie przeciwzapalne w mózgu.
Szczególnie interesującą cechą perrottetynenu jest fakt, że działa on jak inhibitor prostaglandyn oraz wpływa na receptory kannabinoidowe.
Autorstwo: Mariusz Błoński

Na podstawie: Phys.Org
Źródło: KopalniaWiedzy.pl

poniedziałek, 29 października 2018

Kontakt z naturą i ze sztuką… na receptę

Od października lekarze w Szkocji przepisują swoim pacjentom dość specyficzny lek, jakim jest… kontakt z naturą. To wcale nie jest żart.[PE]


Choć brzmi to jak część absurdalnego skeczu grupy Monty Pythona, to jednak jest to najprawdziwsza prawda. Od początku października lekarze w Szkocji mogą przepisywać swoim pacjentom wyjście na spacer i kontakt z naturą. Jest to pierwszy taki program w całej Wielkiej Brytanii i skierowany jest do osób chorych na nadciśnienie, cukrzycę, uczucie niepokoju, stres, choroby serca i inne dolegliwości.[PE]
NHS Shetland, gdzie uruchomiono program, i RSPB Scotland stworzyły nawet listę zaleceń na każdy miesiąc. Na przykład w styczniu możemy wyjść na zewnątrz i stać tam przez 3 minuty wsłuchując się w otoczenie, w lutym możemy kupić notes i napisać „do samego siebie” żart lub skecz albo możemy posadzić w ogrodzie cebulki. W marcu możemy pożyczyć od znajomego psa i wybrać się z nim na spacer, a w kwietniu musimy dotknąć morza. W maju na przykład czeka nas m.in. uplecenie wianka ze stokrotek.[PE]
I choć powyższe zadania są zabawne, to program ten jest jak najbardziej poważny i ma na celu polepszenie samopoczucia pacjentów oraz profilaktykę wielu chorób, w tym cukrzycy, depresji oraz raka. „Ten projekt zapewnia usystematyzowany dostęp pacjentów do natury w ramach nielekowego podejścia do problemów zdrowotnych” – powiedziała Chloe Evans, która nadzorowała wprowadzenie programu pilotażowego. „Zalecenia te są bezpłatne, łatwo dostępne i pozwalają na lepszy kontakt z otoczeniem, co może prowadzić do poprawy zdrowia fizycznego i psychicznego. Istnieją miliony różnych leków i sposobów leczenia, ale przede wszystkim warto angażować ludzi w dbanie o własne zdrowie. A ludzie naprawdę lubią czuć, że mają wpływ!”.[PE]
Od siebie możemy dodać, że znamienne jest to, że szkoccy lekarze wymyślili lekarstwo, za które nie trzeba nic płacić. Wygląda na to, że jednak stereotypy w pewnym stopniu są prawdziwe, choć w tym przypadku są zarazem bardzo pożyteczne. Może więc, wracając do domu dzisiaj, bądź w najbliższym czasie, wstąpicie do najbliższego parku i wsłuchacie się w jego dźwięki przez 3 minuty? Kto wie, co może się wtedy przydarzyć…[PE]
Z kolei w Kanadzie grupa lekarzy przepisuje pacjentom wizyty w muzeum. Partnerstwo między Frankofońskim Stowarzyszeniem Lekarzy w Kanadzie (Francophone Association of Doctors in Canada, MFdC) i Muzeum Sztuk Pięknych w Montrealu (Montreal Museum of Fine Arts, MMFA) to unikatowy projekt, dzięki któremu ludzie z różnymi chorobami fizycznymi i psychicznymi będą mogli skorzystać z pakietu nawet 50 darmowych wejściówek. Jedna wejściówka wystarczy dla całej rodziny: dwóch osób dorosłych i dwojga dzieci.[KW]
Jak podkreśla szefowa MFdC Nicole Parent, jak dotąd do udziału w przedsięwzięciu zgłosiło się 100 lekarzy. Wg niej, korzystny wpływ sztuki na zdrowie można porównać do skutków aktywności fizycznej. Wydzielają się bowiem hormony (endorfiny), które mogą pomóc chorym zmagającym się choćby z przewlekłym bólem czy depresją.[KW]
Organizatorzy pilotażowej akcji zamierzają przeanalizować zebrane dane i w ten sposób opracować protokół identyfikacji pacjentów do udziału w takiej terapii. Parent ma nadzieję, że inne muzea pójdą za przykładem MMFA i w przyszłości chorzy będą mogli wybierać z szerszego wachlarza instytucji kulturalnych.[KW]
Autorstwo: Polish Express [}E], Anna Błońska [KW]
Źródło: PolishExpress.co.ukKopalniaWiedzy.pl
Kompilacja 2 wiadomości: WolneMedia.net

niedziela, 28 października 2018

Roznoszenie chorób przez zaszczepionych

Chłopiec zaraził młodszego brata i prawdopodobnie również mamę.
Czy dziecko szczepione przeciw odrze, śwince i różyczce powinno przechodzić kwarantannę lub przynajmniej unikać osób z obniżoną odpornością i noworodków? Dlaczego producent nie informuje o tym w ulotce?
Przeczytajcie historię odry poszczepiennej (tzw. poronnej) z bloga „Kura z doktoratem”, którego autorka prosi o komentarz rodziców, którzy mają podobne doświadczenia oraz lekarzy.
„Zapytałam, czy może w takim razie zarazić inną osobę, skoro wirusy są żywe. Pani doktor powiedziała, że teoretycznie tak. Teoretycznie. Bo przecież są żywe. W ulotce nie ma o tym ani słowa. W literaturze opisuje się pojedyncze przypadki. No to zaszczepiłam. Pierwsze trzy dni nic. Czwartego dnia nagle 40 stopni gorączki. Rano dzwonię do pani doktor – no tak, tak bywa po tym szczepieniu. Może potrwać kilka dni. Gorączka ładnie dawała się zbijać, ale też szybko znowu rosła. I tak trzy dni. Pierwszy dzień dziecko zupełna dętka, nic nie jadł, pił po łyczku, wymiotował. Potem lepiej. I po trzech dniach spadła poniżej 38.”
„Ale wtedy gorączki dostał Tymo. Też nagle i też od razu 40 stopni. Tak samo dawała się zbijać ibuprofenem i tak samo szybko rosła, gdy przestawał działać. U Tyma gorączka trwała dobę, a potem Tymo zrobił się w kropki. Stach nie miał żadnej wyraźnej wysypki. Miał kilka krostek, ale prawdę mówiąc mogły być równie dobrze potówkami czy ukąszeniami komarów. Było ich dosłownie kilka. Dwie na głowie, dwie na tułowiu, trzy czy cztery na rękach i nogach. Natomiast Tymo… Na twarzy, za uszami, na brzuszku, plecach, rączkach, nóżkach, w pachwinach… Diagnoza lekarska – odra poronna. Ale szczepiony był jego brat! Wysypka po dwóch dobach zrobiła się z czerwonej pomarańczowa, a potem znikała w oczach, z wyjątkiem miejsc, które bohater rozdrapał. Potem obaj dostali kataru, który trwał jakieś 2-3 doby. I koniec. A właściwie nie koniec, bo osłabienie, brak apetytu, kiepska kondycja trwały jeszcze ponad tydzień albo i dłużej… A gdybym miała w domu wcześniaka? A gdybym miała w domu kogoś chorego, z obniżeniem odporności?”
„Dla Stacha to była druga pod względem intensywności choroba w życiu. Pierwsza była grypa na początku tego roku, czas trwania gorączki podobny, okres rekonwalescencji nawet krótszy. Chyba warto o tym wiedzieć: niektóre szczepionki zrobione są z żywych wirusów, choć są to atenuowane szczepy, czyli osłabione. Ale mogą one też wywołać chorobę (zwykle słabszą) i co istotne – mogą zarażać. Warto brać to pod uwagę, wybierając moment szczepienia, kontakt z innymi dziećmi po szczepieniu itp. Naprawdę mało się o tym mówi. A jednak moje dzieciaki to spotkało – zdrowe, odporne, zahartowane dzieciaki.”
O zarażaniu poszczepiennym mówi również dr Suzanne Humphries: „Kiedyś uważano, że szczepionki MMR nie rozsiewały wirusa, nie powodowały tych chorób, ale teraz okazuje się, że dla tych wszystkich trzech, nie tylko odpowiedź immunologiczna nie jest taka, jaką oczekiwano, ale również w przypadku różyczki i odry, to te zaszczepione osoby roznoszą wirusa i mogą zakażać innych.[…]”
Dowody naukowe po angielsku TUTAJTUTAJ i TUTAJ.

Ludzie są zatruci cząstkami plastiku

Małe badanie pilotażowe na ośmiu ochotnikach wykazało, że mikrocząstki z polipropylenu, politereftalanu etylenu (PET) i innych tworzyw sztucznych można znaleźć w ludzkim kale. Wyniki badania zostały zaprezentowane na konferencji gastroenterologicznej w Wiedniu.

Mikroskopijne fragmenty plastiku o rozmiarach mniejszych niż pięć milimetrów zostały już znalezione przez naukowców w lodach arktycznych, meduzach, fokach, w kurzu, solach, miodach, piwie, a nawet komarach. Ludzkość produkuje około 400 milionów ton plastiku rocznie, a przetwarzanie obejmuje więcej niż 20 procent – reszta plastiku dostaje się do środowiska, gdzie rozpada się na małe cząstki, które wpadają w łańcuchy pokarmowe.
Philipp Schwabl z Uniwersytetu Medycznego w Wiedniu i jego współpracownicy przeanalizowali próbki ośmiu uczestników badań z Finlandii, Włoch, Japonii, Holandii, Polski, Rosji, Wielkiej Brytanii i Austrii. We wszystkich próbkach znaleziono mikroplastik – w sumie naukowcy policzyli dziewięć rodzajów plastiku. Średnio w 10 gramach kału można znaleźć 20 mikrocząstek o rozmiarach od 50 do 500 mikrometrów.
„Jest to pierwsze badanie tego rodzaju i potwierdza to, co od dawna podejrzewaliśmy – plastik ostatecznie dociera do ludzkiego jelita. Szczególnie ważne jest zrozumienie, co to oznacza, w szczególności dla pacjentów z chorobami przewodu żołądkowo-jelitowego. Badania na zwierzętach wykazały, że chociaż najwyższe stężenie mikroplastiku obserwuje się w jelicie, najmniejsze cząsteczki są w stanie dostać się do krwi i limfy, a nawet dotrzeć do wątroby „- powiedział Schwabl, którego słowa cytuje biuro prasowe organizatorów konferencji.
Oprócz kału, uczestnicy eksperymentu prowadzili pamiętniki żywnościowe, których analiza wykazała, że wszyscy jedli żywność pakowaną w plastik lub pili wodę z plastikowych butelek. Sześć z ośmiu osób zjadło także ryby morskie – według różnych szacunków do oceanu trafia do pięciu procent wszystkich tworzyw sztucznych.
Naukowcy mają nadzieję, że będą w stanie uzyskać fundusze na większe badania, które w szczególności pozwolą ocenić, ile plastiku może pozostać w ludzkim ciele i nie opuszczać go wraz z ekskrementami.
Autorstwo: tallinn
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl

sobota, 27 października 2018

PILNE, MUSISZ TO ZOBACZYĆ, śmiertelne zagrożenie


GIS nie wie dlaczego nakłada obowiązek szczepień

Plik:Szczepionka strep pneu.jpg

Jako świadomi obywatele, którzy chcą korzystać z prawa do konsultacji publicznych w związku ze zmianą obowiązkowego kalendarza szczepień, który w Polsce jest narzucany rodzicom odgórnie pod groźbą nałożenia grzywny, poprosiliśmy Głównego Inspektora Sanitarnego Jarosława Pinkasa w trybie wniosku o udostępnienie informacji publicznej o:
1. Udostępnienie wszelkich zaleceń ekspertów dotyczących rozszerzenia liczby obowiązkowych szczepień w Programie Szczepień Ochronnych na 2019 rok o szczepionkę przeciw rotawirusom, zmianę terminu szczepienia dzieci MMR na 6 rok życia, dołożenia trzeciej dawki odry w formie MMR dziewczętom, wprowadzenia szczepionki HPV oraz utrzymania szczepienia noworodków.
2. Udostępnienie oświadczeń o braku konfliktu interesów ww. ekspertów, w tym Rady Sanitarno-Epidemiologicznej, Pediatrycznego Zespołu Ekspertów ds. Programu Szczepień Ochronnych przy Ministrze Zdrowia.
3. Udostępnienie rekomendacji Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) dotyczących szczepionek, o które ma zostać rozszerzona lista obowiązkowych szczepień.
4. Udostępnienie badań klinicznych i obserwacyjnych dotyczących szczepionek, o które ma być rozszerzona lista obowiązkowych szczepień.
5. Danych dotyczących sytuacji epidemiologicznej, która uzasadnia rozszerzenie obowiązkowych szczepień.
6. Zaleceń dotyczących szczepień w innych krajach uzasadniających wprowadzenie kolejnych szczepionek do kalendarza szczepień.
7. Czy eksperci Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) ustalający rekomendacje dotyczące szczepień uwzględnianie przez Państwa urząd są zmuszeni do składania oświadczeń o braku konfliktu interesów? Jeśli tak, czy są one jawne i gdzie można się z nimi zapoznać?
8. Wskazanie krajów w Europie, w których obowiązkowe szczepienia dzieci wykonywane są w wymiarze takim samym lub większym niż projektowany na rok 2019 kalendarz szczepień w Polsce. Przez wymiar szczepień rozumiem liczbę chorób zakaźnych objętych programem szczepień obowiązkowych oraz ilość obowiązkowych zabiegów szczepienia, którym musi być poddane dziecko korzystając wyłącznie ze szczepień w pełni refundowanych”.
9. Wnoszę o kopie wyników badań potwierdzających, że schemat szczepień obowiązkowych projektowany na rok 2019 nie wywiera negatywnego wpływu na kondycję zdrowotną szczepionej populacji (np. zachorowalność na choroby przewlekłe) w perspektywie kilkudziesięciu lat stosowania takiego schematu szczepień na całej populacji.
10. Wnioskuję o wskazanie źródła informacji, że Światowa Organizacja Zdrowia i Rada Europejska nakazują państwom członkowskim karać za odmowę zgody na szczepienia ochronne u dzieci.
11. W nawiązaniu do stanowiska polskiego rządu w sprawie rezolucji dotyczącej wahania się w kwestii szczepień, w której Parlament Europejski wzywa do przejrzystości i deklarowania konfliktów interesu, również przez naukowców pracujących dla WHO i Europejskiej Agencji Leków, proponuje, aby badacze dotknięci konfliktem interesów zostali wykluczeni z paneli oceniających, następnie wzywa do zniesienia poufności obrad panelu oceniającego Europejskiej Agencji Leków i proponuje by dane naukowe i kliniczne, z których wynikają konkluzje panelu i których anonimowość jest wcześniej gwarantowana, zostały upublicznione – wnoszę o informacje jakie niezbędne działania zostaną podjęte w tej kwestii?
W odpowiedzi dowiadujemy się, że informacje te nie znajdują się w posiadaniu Głównego Inspektoratu Sanitarnego.

W związku z tym obywatele, którym nie udzielono informacji mają prawo wysłać skargę na bezczynność organu do sądu administracyjnego (trzeba ponieść koszt opłaty sądowej w wysokości 100 zł). Nie trzeba brać udziału w posiedzeniu sądu.
Przykładowy wzór skargi do edycji TUTAJ.
Źródło: StopNOP.com


Żródło:https://wolnemedia.net/gis-nie-wie-dlaczego-naklada-obowiazek-szczepien/




Dlaczego warto pić herbatę?

Lubisz herbatę? A może zastanawiasz się, co poza walorami smakowymi sprawia, że wiele osób sięga po nią kilka razy dziennie? Jaki wpływ na Twoje zdrowie mają poszczególne rodzaje herbat? Sprawdź!

HERBATA CZARNA

Smak czarnej herbaty zna chyba każdy. To zdecydowanie najpopularniejszy rodzaj ciepłego napoju. Ma ona właściwości pobudzające i podobnie jak kawa zawiera kofeinę, aczkolwiek działa inaczej. Dzięki niej staniesz się mniej senny i bardziej skoncentrowany dopiero po około pół godziny do godziny od spożycia, ale za to ten efekt utrzyma się dłużej niż po kawie, która obudzi Cię bardzo szybko. Osobom, które z różnych powodów nie mogą pić małej czarnej, a szukają skutecznego pobudzenia, wielu specjalistów dietetyki wskazuje czarną herbatę jako alternatywę. Otrzymywana jest ona z drzewa herbacianego. Powstaje w wyniku czterech procesów: więdnięcia, skręcania, fermentacji i suszenia.

HERBATA ZIELONA

Herbata zielona nie jest poddawana procesowi fermentacji, a liście są suszone od razu po zerwaniu. To bogactwo polifenoli – antyoksydantów, które zwalczają wolne rodniki, co minimalizuje ryzyko wystąpienia choroby nowotworowej. Ponadto zielona herbata zapobiega miażdżycy, obniża ciśnienie tętnicze, reguluje poziom cukru we krwi, spowalnia rozwój choroby Alzheimera i procesy starzenia, a także przyśpiesza metabolizm. Ma szerokie zastosowanie w branży kosmetycznej. O możliwościach jej wykorzystania jako np. okłady pod oczy słyszał niemalże każdy – od osoby po szkole kosmetyczek po konsumenta, który korzysta z kosmetyków stworzonych na bazie produktów naturalnych.

HERBATA CZERWONA

Kolejnym napojem, który jest pozyskiwany z przetwarzania liści drzewa herbacianego, jest herbata czerwona, czyli półfermentowana. Pomaga ona walce z nadwagą, ponieważ przyczynia się do spalania zbędnej tkanki tłuszczowej. Wspomaga też pracę wątroby, oczyszcza organizm i obniża poziom cholesterolu we krwi. Wykazuje także właściwości pobudzające podobnie jak czarna herbata. Chroni przed próchnicą.

BIAŁA HERBATA

Herbatę białą pozyskuje się z pączków, które jeszcze nie zdążyły się dobrze rozwinąć, dlatego można ją zbierać jedynie raz w roku w sezonie wiosennym. Ma ona zdecydowanie więcej polifenoli niż herbata pozyskiwana ze starych liści, dlatego jeszcze skuteczniej zapobiega powstawaniu nowotworów. To źródło młodości! Spowalnia procesy starzenia się skóry, wzmacnia kości, wspomaga układ krążenia i obniża poziom cholesterolu.

HERBATA ŻÓŁTA

To najrzadziej spotykany i najdroższy rodzaj herbaty. Pozyskiwana jest w procesie fermentacji nieenzymatycznej. Jest to pracochłonny proces, w dodatku warunkiem jest zebranie liści wiosną. Ma dosyć intensywny ziemisty smak, ale jednocześnie wyczuwalna jest odrobina słodyczy. Wyróżnia się niewielką zawartością kofeiny w porównaniu do innych herbat, dlatego mogą ją pić osoby o bardzo wrażliwym żołądku. Poza tym działa antynowotworowo ze względu liczne polifenole, które ma w składzie. Doskonale chroni też układ krążenia.
Zdjęcie: StockSnap (CC0)
Źródło: Sekrety-Zdrowia.org

piątek, 26 października 2018

Nowy superskuteczny lek na gruźlicę

Zdjęcie rentgenowskie klatki piersiowej osoby chorej na gruźlicę

Białoruscy lekarze informują o nowym leku przeciwgruźliczym, który całkowicie zmienia obraz walki z tą chorobą. Prowadzone od miesięcy testy na Białorusi, kraju o jednym z najwyższych na świecie odsetków wielolekoopornej gruźlicy, wykazały, że połączenie bedaquiliny z innymi antybiotykami prowadzi do całkowitego wyzdrowienia ponad 90% chorych. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia dotychczasowe metody leczenia pozwalają na wyleczenie 55% pacjentów z wielolekooporną gruźlicą.
Białorusiny podawali nowy lek 181 pacjentów, z których 168 całkowicie wyzdrowiało. Tak wysoki, wynoszący 93%, odsetek wyzdrowień został w dużej mierze osiągnięty też podczas testów bedaquiliny w innych krajach Europy Wschodniej, Afryki i Azji Południowo-Wschodniej.
„Wyniki tych badań potwierdzają, że nowe leki, takie jak bedaquilina mogą leczyć i całkowicie zmienić reguły gry w ratowaniu pacjentów cierpiących na wielolekooporną ekstremalnie trudną do wyleczenia gruźlicę” – mówi Paula Fujiwara, dyrektor naukowa The International Union Against Tuberculosis and Lung Disease.
„Generalnie rzecz ujmując, nasze obecnie badania potwierdziły skuteczność bedaquiliny i pokazały, że jest to bezpieczny lek” – mówi główna autorka badań, Alena Skrahina z Państwowego Centrum Badań Pulmonologicznych i Gruźliczych w Mińsku. Gruźlica to najbardziej śmiercionośna na świecie choroba zakaźna. Każdego roku umiera na nią 1,7 miliona osób. Zabija ona trzykrotnie więcej ludzi niż malaria i jest odpowiedzialna za najwięcej przypadków śmierci wśród osób cierpiących na HIV/AIDS.
Mimo tego, że jest tak rozpowszechnioną i zabójczą chorobą, badania nad nią są mocno niedofinansowane. Przeznacza się na nie 10-krotnie mniej pieniędzy, niż na badania nad HIV/AIDS.
Wielolekooporna gruźlica jest oporna na dwa najpopularniejsze leki. Zdaniem ekspertów, rozprzestrzenia się ona z powodu złego leczenia gruźlicy. Największym paradoksem jest tutaj fakt, że gruźlice można w pełni wyleczyć. Jest to jednak skomplikowane. Leczenie trwa sześć miesięcy i wymaga wielokrotnego podawania leków w ciągu dnia. W wielu miejscach na świecie leki są źle przechowywane lub też kończą się zanim kuracja dobiegnie końca. Prowadzi to do pojawiania się lekoopornej gruźlicy. WHO informuje, że wielolekooporna gruźlica występuje w co najmniej 117 krajach świata.
Bedaquilina, w przeciwieństwie do wielu innych antybiotyków, nie atakuje bakterii bezpośrednio. Bierze ona na cel enzymy, które pomagają w rozprzestrzenianiu się choroby. Występują przy tym skutki uboczne jednak, jak wykazały najnowsze testy, są one mniej poważne, niż początkowo sądzono.
Gruźlica, w przeciwieństwie do tak głośnej choroby jak AIDS, jest postrzegana jako choroba z przeszłości. Stąd też poważne jej niedofinansowanie. Na szczęście ostatnio państwa członkowskie ONZ zdecydowały się na podjęcie z nią walki. Postanowiono, że w celu zakończenia epidemii gruźlicy zostanie wydatkowane 13 miliardów dolarów rocznie i dodatkowo przeznaczono 2 miliardy USD na badania nad gruźlicą. Dotychczasowy budżet badawczy wynosił 700 milionów USD.
Autorstwo: Mariusz Błoński
Na podstawie: MedicalXpress.com
Źródło: KopalniaWiedzy.pl

czwartek, 25 października 2018

Brak automatycznego tekstu alternatywnego.
SERCE - TO JEDWAB CZY DĄB?


Nasze serce - a może rdzeń człowieka?
Jest delikatne jak jedwab i twarde jak dąb...
niezależnie od tego nasze serce można formować
… niczym marmur oderwany od wielkiej skały
i uczynić z tego nieoszlifowanego kawałka
doskonałe dzieło sztuki,
które przetrwa w nienagannym stanie tysiąclecia.

A jak go uformujesz?
Czy tylko słowem miłości,
które chcesz słyszeć nieustannie…
czy również cierpieniem i bólem?

Chcesz rozbudzić własne serce i miłować wszystkich ludzi,
cały świat i każdy odruch życia…
ale wówczas musisz poznać wszystkie sekrety twojego serca…
cierpienie i ból też są fragmentem ciebie…
rozdziałem twojego przeznaczenia
i nie zasłaniaj swojego wnętrza szukając tylko miłości, przyjemności…
bo znikniesz w tym świecie…

nasz świat składa się z różnych sezonów,
gdzie masz i śmiech i łzy…
i musisz to wszystko poznać,
bo inaczej nie rozpoznasz sekretów własnego losu.

Serce doświadczone każdym życia sezonem
otwiera się na wewnętrzną mądrość…
serce to nie tylko jedwab,
czasami musi być twardym dębem…
i nie każdego można wpuścić do własnego serca,
bo innych serce może być podstępne, zdradzieckie…
może być głęboko zdesperowane
i uczyni twoje serce słabym…
i poprowadzi cię nie tą drogą.

Uformować własne serce to wielka sztuka…
przygotować własne serce do życia
… to jeszcze większa…

i pamiętaj,
tylko serce odważne mówi Prawdę…
i tylko takie potrafi kochać namiętnie
i spłonąć na popiół z miłości…
albo zniknąć bez śladu… bez smutku… bez żalu…

Namaste

Vancouver
18 Apr. 2018

WIESŁAWA

środa, 24 października 2018

Pierwszy krok do nowych leków przeciwzakrzepowych

Polscy naukowcy wykazali, że bufadienolidy, związki organiczne wytwarzane przez roślinę z rodzaju żyworódka, modulują aktywność białka, które odpowiada za zapobieganie krzepnięciu krwi w naczyniach krwionośnych. Może to pomóc w opracowaniu nowych leków przeciwzakrzepowych.

Badacze z Katedry Biochemii Ogólnej Uniwersytetu Łódzkiego wraz z fitochemikami z Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa (IUNG) w Puławach wykorzystując m.in. metody biochemii, chemii i modelowania molekularnego wykazali, że małe związki organiczne – tzw. bufadienolidy – wytwarzane przez roślinę z rodzaju żyworódka (Kalanchoe daigremontiana), modulują aktywność białka znajdującego się we krwi. Enzym ten odpowiada za zapobieganie krzepnięciu krwi w naczyniach krwionośnych.
„Może to być pierwszy krok do dalszych odkryć w kierunku opracowania nowych leków chroniących przed nieprawidłowym krzepnięciem krwi. To może z kolei uchronić wielu pacjentów przez śmiercią spowodowaną zawałem lub udarem” – powiedział PAP współtwórca odkrycia dr hab. Michał Ponczek z Katedry Biochemii Ogólnej na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska UŁ.
Bufadienolidy to grupy związków organicznych, które wykazują różnorakie działania farmakologiczne m.in. przeciwnowotworowe i przeciwzapalne. Po raz pierwszy związki te wykryto u ropuch (rodzaj: Bufo), skąd wzięła się ich nazwa – ale dziś już wiadomo, że występują również w niektórych roślinach.
Do tej pory nie zostały jednak zbadane i dobrze scharakteryzowane bufadienolidy występujące w żyworódce, także pod kątem ich wpływu na układ krzepnięcia krwi. To był cel badań polskich naukowców.
Fitochemicy z IUNG uzyskali z żyworódki frakcje bogate w bufadienolidy oraz określili, jakie konkretnie bufadienolidy w niej występują i jakie mają wzory chemiczne. „Część związków była już znana z innych źródeł, ale część była całkowicie nowa i nieznana nauce” – dodał dr Ponczek.
Badacze z Katedry Biochemii Ogólnej UŁ: dr hab. Joanna Kołodziejczyk-Czepas, prof. Paweł Nowak i dr hab. Michał Ponczek zbadali wpływ tych bufadienolidów na układ krzepnięcia krwi in vitro.
Pierwsze badania biochemiczne wykazały, że frakcja bogata w bufadienolidy hamuje działanie enzymu – trombiny przy wszystkich zastosowanych stężeniach badanego preparatu. Jest to końcowy enzym aktywujący krzepnięcie innego białka – fibrynogenu, które pod wpływem trombiny, może tworzyć groźny dla życia zakrzep.
Hamowanie powstawania trombiny to cel wielu leków przeciwzakrzepowych nowej generacji. Niestety efektem stosowania obecnych lekarstw często są powikłania krwotoczne, co z drugiej strony też może prowadzić do śmierci pacjenta.
W swoich najnowszych badaniach naukowcy badali wpływ tych samych frakcji bogatych w bufadienolidy na inny enzym – plazminę. Ten enzym ma przeciwne działanie niż trombina, ponieważ rozpuszcza skrzep. „Okazało się, że te same frakcje bufadienolidów z żyworódki hamowały aktywność tego enzymu jedynie przy bardzo wysokich stężeniach, natomiast przy niższych stężeniach dochodziło do zwiększania aktywności plazminy. Zatem odpowiednio zastosowane stężenie równocześnie hamuje trombinę (enzym prozakrzepowy) oraz aktywuje plazminę (enzym przeciwzakrzepowy)” – wyjaśnił naukowiec.
Dr hab. Michał Ponczek od lat zajmuje się modelowaniem molekularnym, badając m.in. za pomocą komputerów oddziaływania małych cząsteczek chemicznych z białkami uczestniczącymi w procesie krzepnięcia krwi. Jego zadaniem w tym naukowym projekcie była próba wyjaśnienia na poziomie molekularnym zaobserwowanych efektów hamowania (w przypadku trombiny) i stymulacji (w przypadku plazminy).
Przeprowadził tzw. dokowanie molekularne, w którym symulowane było wiązanie związków o znalezionych i określonych przez IUNG strukturach do trombiny oraz plazminy. Następnie przeprowadził modelowanie molekularne struktur trombiny i plazminy z przyłączonymi do nich bufadienolidami tak, aby określić m.in., jaki to może mieć wpływ na aktywność każdego z tych enzymów.
Zdaniem naukowców, dalsze badania mogą doprowadzić do opracowania nowatorskiego leku przeciwzakrzepowego, który równocześnie hamowałby trombinę, a stymulował plazminę.
Jak wyjaśnia dr Ponczek, w kolejnym etapie badania powinny prowadzić do znalezienia związków, które równocześnie najlepiej hamują trombinę i najlepiej stymulują plazminę. W tym celu konieczne będzie wyizolowanie poszczególnych związków z frakcji i przeprowadzenie kolejnych badań biochemicznych. „Kolejny etap to badania na zwierzętach in vivo, a dopiero to otworzyłoby drogę do badań klinicznych” – podsumował dr hab. Michał Ponczek.
Polscy naukowcy opisali wyniki swoich dotychczasowych badań w międzynarodowym czasopiśmie „International Journal of Biological Macromolecules”.

wtorek, 23 października 2018

Obraz może zawierać: jedzenie

Szczepienia nie zlikwidowały epidemii

Szczepienia są jednym z najbardziej kontrowersyjnych zabiegów medycznych, ponieważ poddawane są nim osoby zdrowe ryzykując powikłania a nawet utratę zdrowia lub życia. Każdy z nas powinien podjąć decyzję świadomie znając potencjalne skutki uboczne, zagrożenia i ewentualne korzyści. W procesie poznania ważny jest również kontekst historyczny i prawda na temat roli szczepień w likwidowaniu epidemii.

Powszechne przekonanie, że szczepienia pomogły zwalczyć epidemie wyrosło na wieloletnim i systematycznym kształtowaniu opinii publicznej przez środowiska medyczne, farmaceutyczne i wypowiedzi lekarzy.
Jednakże fakty historyczne i naukowe temu przeczą. Faktem jest że epidemie już się praktycznie skończyły, zanim zanim zaczęto przeciw nim szczepić.
Potwierdzają to oficjalne dane epidemiologiczne dotyczące: gruźlicy (Anglia, Walia, USA), szkarlatyny, odry, kokluszu, ospy (Anglia, Walia), dyfterytu (Anglia, Walia, USA, Szwecja, Dania). W Australii także stwierdzono, że epidemie odry, dyfterytu, polio, kokluszu, gruźlicy praktycznie już się kończyły, kiedy zaczęto wprowadzać szczepionki. Dane graficzne pokazują, że nie miały one żadnego wpływu na spadek występowania różnych chorób zakaźnych źródło (Sinclair, 2006).
Współczynnik zgonów z powodu szkarlatyny, błonicy, kokluszu i odry wśród dzieci poniżej 15 go roku życia w Anglii pokazuje, że 90% spadek śmiertelności nastąpił pomiędzy 1860, a 1965 rokiem, a więc przed wprowadzeniem masowych szczepień i antybiotyków (Sinclair, 2006). Tym niemniej pod koniec epidemii przypisano sobie sukces.

HISTORIA SZCZEPIEŃ

Wymienione choroby przestały być przyczyną zgonów na dużą skalę jeszcze przed wprowadzeniem odpowiednich szczepionek. Spadek epidemii został spowodowany poprawą warunków wyżywienia i higieny: zaopatrzenia w czystą wodę i udoskonaleniu procesu odprowadzania ścieków, zmniejszeniem stopnia niedożywienia, zmiany warunków życiowych i zmniejszeniem liczby ludności żyjących w skrajnej nędzy.
Podczas budowy Kanału Panamskiego wyeliminowano żółtą febrę wśród białej populacji przez poprawę warunków sanitarnych. Natomiast wśród czarnej populacji, gdzie tego nie zrobiono ilość zachorowań pozostawała nadal wysoka. Wiele najstraszliwszych epidemii chorób takich jak trąd, dżuma, tyfus skończyło się w Europie jeszcze przed szczepieniami czy antybiotykami.
W Polsce szczyt zachorowań na wirusowe zapalenie wątroby (WZW) typu B przypadł na lata 1992-1993, a szczepionkę wprowadzono dopiero w 1997 roku. Wprowadzenie kartek na środki czystości w stanie wojennym, olbrzymia inflacja i coraz większe trudności z zaopatrzeniem w żywność, doprowadziły do ponownego wzrostu zachorowań na WZW. Poprawa stanu higieny po zmianach w 1990 roku spowodowały kolejny spadek zachorowań. Jak z tego wynika wprowadzenie szczepień nie miało żadnego wpływu na zmniejszenie liczby zachorowań.
I wojna światowa była początkiem przymusowych szczepień w wojsku. Tzw. hiszpańska grypa z 1918 roku, która zabiła od 20 do 40 milionów ludzi rozpoczęła się po masowych szczepieniach w wojsku. Po szczepieniu przeciwko żółtej gorączce w Armii USA, w ciągu 6 miesięcy zmarło 63 żołnierzy, a u 28 585 wystąpiło zapalenie wątroby.
W krajach, które nie szczepiły jak np. USA (gruźlicę), Walia i Anglia (szkarlatynę), notowano taki sam spadek zachorowań jak w krajach, które masowo szczepiły. Natomiast w przypadku ospy w Anglii oraz błonic we Francji czy Danii, po szczepieniach zaobserwowano wzrost zachorowań.
Jeśli spojrzeć na statystyki ospy w mieście Leicester w Anglii, to można zauważyć, że mieli oni jeden z najwyższych wskaźników szczepień na świecie a zachorowania na ospę były wyższe niż gdziekolwiek. Mieszkańcy zwołali wiec z udziałem burmistrza i urzędników zdrowia. Władze uległy naciskom publicznym o zaprzestaniu szczepień. Przewidywano, że miasto stanie się światowym ogniskiem choroby a decyzja o zaprzestaniu szczepień obowiązkowych niesie ryzyko rozprzestrzeniania się choroby. Wynik okazał się odwrotny do przewidywań. Po zaprzestaniu szczepień Leicester zanotowało najniższy poziom infekcji ospy i zgonów.

W Niemczech w 1940 roku wprowadzono obowiązkowe szczepienia przeciw błonicy. W ciągu 5 lat liczba zachorowań zwiększyła się z 40 000 rocznie do 250 000 rocznie. Po zaszczepieniu 96% populacji przeciwko ospie, wystąpiła epidemia, która zabrała 125 000 ofiar. W latach 1970 w Indiach zaszczepiono przeciwko gruźlicy 260 000 ludzi. Okazało się jednak, że najczęściej chorowały osoby zaszczepione (Lancet 12/1/80 s.73). W Polsce w 1973 roku w Wielkopolsce wybuchła epidemia właśnie u dzieci zaszczepionych.
W 1977 roku dr Jonas Salk, twórca szczepionki przeciw polio, oświadczył przed Komisją Kongresu USA, że masowe szczepienia przeciw polio były przyczyną większości zachorowań (Science 4/4/77, Abstracts). W 1978 roku w Szwecji na 5140 przypadków kokluszu, aż 84% miało miejsce u dzieci zaszczepionych (BMJ 283: 696-697, 1981).

DLACZEGO W POLSCE JEST PRZYMUS SZCZEPIEŃ?

Polska ze swym totalitarnym systemem przymusowych szczepień jest idealnym poligonem doświadczalnym i źródłem zysków dla karteli farmaceutycznych. Ich ofiarami są niestety bezbronne dzieci. Powoli do środowiska medycznego zaczyna docierać prawda o oszustwach i manipulacjach firm farmaceutycznych dotyczących szczepień.
Czas już najwyższy, aby lekarze zrobili rachunek sumienia i ratowali resztki prestiżu swojego zawodu bo już zrobienie z medycyny biznesu bardzo ten prestiż nadwyrężyło.

Agresywne promowanie, nawet wymuszanie tych szczepionek szkolnym dziewczętom (także chłopcom) nie opiera się na żadnych dowodach naukowych dotyczących zdrowotnych korzyści szczepień (bo takich brak), a wyłącznie na korporacyjnej żądzy zysku i korupcji, nagminnie stosowanej przez producentów szczepionek, którzy przekupują krajowych i lokalnych polityków oraz administratorów publicznych funduszy.
Z przykrością należy dodać, że to odbywa się przy pomocy medycznych ekspertów, posługujących się korporacyjną reklamą jako dowodem skuteczności i bezpieczeństwa szczepionek.
Przegłosowany w sejmie bezprawnie obowiązek szczepień jest groźny dla zdrowia naszych obywateli.
Autorstwo: prof. zw. dr hab. inż. Stanisław Wiąckowski
Źródło: Sekrety-Zdrowia.org  Żródło:https://wolnemedia.net/szczepienia-nie-zlikwidowaly-epidemii/

poniedziałek, 22 października 2018

Fermy hodowlane, delfinaria, zoo, cyrki - co wiemy o niewoli zwierząt


Wiele osób nie rozumie idei wegetarianizmu postulując jedynie bardziej humanitarne i bezpieczne metody uboju. Większość zgadza się co do tego, że zwierzęta na fermach powinny być zabijane szybko i bezboleśnie. Czy to wystarczy? Czy zabijanie zwierząt jest jedynym problemem związanym z ich wykorzystywaniem?

Czy – skoro zwierzęta w cyrkach i ogrodach zoologicznych nie są zabijane – powinniśmy przymknąć oko na to co się tam z nimi dzieje?
Wspólnym mianownikiem większości współczesnych form wykorzystywania zwierząt jest niewola.
Zwierzęta w hodowlach, na arenach cyrkowych, w delfinariach, laboratoriach medycznych – wszystkie one zostały brutalnie pozbawione wolności. Część z nich trafia za kratki prosto ze swojego rodzinnego domu – tak jak w przypadku odławianych nielegalnie delfinów, które zamyka się w parkach rozrywki.
A co z tymi, które rodzą się w niewoli? Czy, skoro nie znają innego życia, cierpią mniej niż gdyby urodziły się na wolności? Nic z tych rzeczy!
Niewola tłumi naturalne biologiczne potrzeby danego gatunku. To nie są cechy, które wykształcają się w procesie socjalizacji. To potrzeby, z którymi zwierzęta przychodzą na świat.
Delfiny w naturalnych warunkach przemierzają setki kilometrów. Żaden basen nie będzie im w stanie tego zastąpić. Tak jak żadna arena cyrkowa nie zastąpi słoniom wielokilometrowych podróży.
Świnie i krowy potrzebują słońca, dostępu do przyrody i zabawy do tego żeby zdrowo się rozwijać. Zamiast tego fermy przemysłowe wpychają je do ciasnych klatek i kojców gdzie spędzą resztę swojego życia. Czy w tym kontekście – to w jaki sposób zwierzę zostanie zabite jest rzeczywiście najważniejszym problemem?
Niewola to nie tylko szkody fizyczne (obtarcia, infekcje, kanibalizm) ale przede wszystkim fizyczne. Najbardziej podstawowym objawem jest stereotypia – rytmiczne powtarzanie bezcelowych ruchów.
Walka o lepszą śmierć dla zwierząt to za mało. Musimy walczyć o ich lepsze życie.