Nie wszystkie treści z opublikowanych artykułów, odzwierciedlają poglądy admina..

STRONA TA ZOSTAŁA ZAŁOŻONA W CELU PROPAGOWANIA ZDROWEGO STYLU ŻYCIA I ODŻYWIANIA. NIECH MOJE BEZINTERESOWNE DZIAŁANIE PRZYSPORZY KORZYŚCI JAK NAJWIĘKSZEJ LICZBIE LUDZI I ZWIERZĄT. BO ZDROWIE SIĘ TYLKO TAKIE MA JAK SIĘ O NIE ZADBA.

czwartek, 1 czerwca 2017

Norwescy lekarze wzywają do delegalizacji tytoniu

By Geierunited z niemieckojęzycznej Wikipedii, CC BY-SA 3.0, $3
Zanosi się na kolejną odsłonę postępu nowoczesnych marksistów. Tym razem norweskie lewactwo wymyśliło  prohibicję tytoniową, czyli zakaz sprzedaży tytoniu dorosłym obywatelom tego kraju. Zmiany prawa postulują lekarze, rzekomo dla dobra Norwegów. Celem jest całkowite wyeliminowanie tytoniu do 2035 roku.
W sumie trudno się dziwić, że nadchodzi okres prohibicji tytoniowej. To było nie do uniknięcia w procesie budowy totalitaryzmu europejskiego. Adolf Hitler też kiedyś zwalczał palenie tytoniu. To on pierwszy wprowadził zakaz palenia w środkach komunikacji publicznej w Niemczech. W przypadku norweskim z żądaniem zakazu sprzedaży tytoniu wystąpiła jedna z największych tamtejszych organizacji medycznych NMA (Norwegian Medical Association). Za cel postawiono sobie likwidację problemu palenia papierosów w Norwegii do 2035 roku.

Zwolennicy prohibicji tytoniowej jako plan minimum zakładają zakaz sprzedaży tytoniu dla wszystkich urodzonych po 2000 roku. Dzięki takiej reglamentacji ma być osiągnięty cel w postaci społeczeństwa wolnego od tytoniu. Pytanie tylko czy będzie to wtedy jeszcze naprawdę wolne społeczeństwo czy raczej ostatecznie zniewolone. Nowe prawo miałoby wejść teoretycznie już w 2018 roku.

Prześladowanie zwolenników tytoniu z pewnością zbulwersuje wiele osób, ale można też na to patrzeć jako konsekwencja dotychczasowych zakazów. Proceder uprawiany przez rządy różnych państw, a polegający na delegalizacji konkretnych roślin i ich przetworów jest przecież powszechny. Polski rząd nie nadąża  z delegalizacją halucynogennych specyfików ziołowych dodawanych do tak zwanych "dopalaczy". Na miejsce każdej zdelegalizowanej substancji pojawiają się dwie kolejne.

Delegalizacja roślin to jedyne co może wymyślić europejska lewca. W ten sposób potraktowano kiedyś mak, potem zaczęto nękać ludzi zażywających konopii, co trwa do dziaisaj. Trudno się zatem dziwić, że na czarną listę może trafić też tytoń. Naturalna kolej rzeczy wskazuje wręcz na to, że po delegalizacji tytoniu, przyjdzie czas na przykład na delegalizację ziemniaków i innych roślin, z których można wyprodukować alkohol.

Oczywiście te wszystkie absurdalne zakazy są ustanawiane wyłącznie to dla naszego dobra, wszak każde "państwo opiekuńcze" dba o zdrowie swoich niewolników tak jak dobry rolnik dba o zdrowie swoich dających mleko krów.