Prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego - prof. Adam Witkowski, przestrzega, że prawdziwym wyzwaniem dla polskiego systemu opieki zdrowotnej, są zawały serca i udary mózgu. Na niewydolność serca choruje obecnie 1,2 miliona Polaków.
Choroby układu krążenia odpowiadają za około 46% zgonów u mężczyzn i 36% zgonów u kobiet. Zdaniem Witkowskiego, mamy narastającą po cichu epidemię niewydolności serca.
Co gorsza wzrost kosztów leczenia, nie przełożył się na spadek śmiertelności z powodu tego schorzenia, jest wręcz odwrotnie. Odczuwalny jest brak opieki koordynowanej i nowoczesnego leczenia, zbyt mało jest też oddziałów hospitalizacji jednodniowej.
Aby zmniejszyć śmiertelność z powodu niewydolności serca, potrzebne jest wprowadzenie do terapii nowoczesnych leków oraz sprzętów kardiologicznych.
Od samego początku podejrzane jest to, że przy wskaźniku śmiertelności z powodu COVID-19, którego poziom jest o wiele niższy niż w przypadku chociażby chorób serca, ogromna większość polskiego potencjału medycznego, została skupiona właśnie na leczeniu zakażonych koronawirusem. Lockdowny wywołujące kryzys gospodarczy, postawiły z kolei pod znakiem zapytania zdolność państwa do zwiększenia nakładów na leczenie tych chorób, które każdego roku, brylują w statystykach największej śmiertelności. Stres pandemiczny radykalnie wzmaga schorzenia serca i mózgu, co po prostu uwydatnia bezsens działań rządu