Nie wszystkie treści z opublikowanych artykułów, odzwierciedlają poglądy admina..

STRONA TA ZOSTAŁA ZAŁOŻONA W CELU PROPAGOWANIA ZDROWEGO STYLU ŻYCIA I ODŻYWIANIA. NIECH MOJE BEZINTERESOWNE DZIAŁANIE PRZYSPORZY KORZYŚCI JAK NAJWIĘKSZEJ LICZBIE LUDZI I ZWIERZĄT. BO ZDROWIE SIĘ TYLKO TAKIE MA JAK SIĘ O NIE ZADBA.

poniedziałek, 1 lutego 2016

Szczęśliwe dziecko to najpiękniejszy dar niebios.

By Benjamin Gimmel, BenHur - FreePiP (Free Pictures Project), CC BY-SA 3.0, $3

Historia, którą państwu opowiem, jest prawdziwa. Ze względów oczywistych bohaterowie tej historii będą występowali pod zmienionymi imionami. Oto ona.
Lata 1970., młodzi, pełni zapału inżynierowie kończą studia. Mimo braku demokracji pragną zawojować świat. Pełni byliśmy wtedy, jak pamiętam, zapału i werwy. Główny bohater tej opowieści o imieniu Jurek po studiach otrzymał pracę w jednym z większych zakładów przemysłowych wybrzeża. 23 grudnia 1974 r. wieczorem wracał z Olsztyna swoim samochodem do domu. Noc, zimno sypał śnieg, Jerzy skraca sobie trasę jadąc bocznymi drogami.
W jednej z napotkanych wiosek widzi pożar. Pali się dom drewniany, słychać krzyki palących się ludzi wołających o pomoc. Nie zastanawia się ani chwili, zatrzymuje samochód i wbiega w płomienie. Gryzący dym, ogień, ludzi szuka po omacku. Złapał kogoś za wyciągnięte małe rączki. Przytulił mocno do siebie dziecko i wyskoczył przez okno. Budynek zawalił się za nim grzebiąc wszystkich jego mieszkańców. Przybyli strażacy odkryli mroczną prawdę. W ogniu zginęła cała 4-osobowa rodzina dziewczynki. Jerzy uratował dziewczynkę, jedyną która przeżyła. Dziewczynka o imieniu Zosia miała spaloną połowę twarzy. Została oszpecona na zawsze. Wigilię Jerzy spędza przy łóżku uratowanej przez siebie Zosi w szpitalu. Poparzona Zosia płacze nad swoim losem tęskniąc za zmarłą rodziną. Jest samotna i bardzo zagubiona.
Jerzy w tą wigilijną noc zdecydował o swoim życiu i dalszym losie – postanowił, że zaadoptuje Zosię. Proces adaptacji trwał prawie rok. W tym czasie sprzedawał wszystko co miał. Zbierał pieniądze na operację Zosi w Szwajcarii, by nie musiała wstydzić się swego odbicia. Sprzedał dom po rodzicach, samochód, meble, zadłużył się u znajomych. Zamieszkał u kolegi, żył w biedzie. Rzuciła go dziewczyna, bo nie posiadał już domu ani samochodu. Ale Zosia do Szwajcarii na operację pojechała.
Jedna z gazet opisała tę niesamowitą historię zbierając przy tym pieniądze na dalsze leczenie Zosi. Różni ludzie dobrej woli zaczęli pomagać Jerzemu. Operacja w Szwajcarii udała się. Zosia powróciła do szczęśliwego przybranego ojca pełna radości i miłości. Jerzy nie ożenił się nigdy, poświęcił się całkowicie wychowaniu i wykształceniu córki.
Później, po wielu latach Zosia skończyła studia, medycynę. Obecnie jest znanym lekarzem pediatrą, prowadzi w Stanach Zjednoczonych kilka dużych fundacji pomagających dzieciom na całym świcie. Po latach odwiedziłem go i zadałem Jerzemu pytanie: dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego poświęciłeś siebie, swoją młodość, całe swoje życie dla nieznanej wtedy osoby. Odpowiedział mi tak: „Najpiękniejszym darem niebios jest szczęśliwe dziecko – dlatego”. Zamilkłem.
A ja mam takie ciche marzenie, by przed końcem świata każdy człowiek na ziemi – choć na chwilę poczuł ten „dar niebios”, o którym wspominał mój przyjaciel Jerzy.